ROZDZIAŁ 106

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

* Perspektywa Allison *

                   Moja głowa strasznie mnie bolała, a powieki były cholernie ciężkie. Czułam pod sobą miękki materac, czyżbym była w swoim łóżku ? Nic nie pamiętam, może cały czas spałam ? Ostatnie co pamiętam, to robienie przeze mnie grot do strzał ze srebra. Ale co było potem? Może byłam bardzo zmęczona i zasnęłam, a tata mnie tu przyniósł ? Bardzo prawdopodobny scenariusz.

                 Po kilku próbach, nareszcie udało mi się otworzyć oczy. Jednak widok, który zastałam, strasznie mnie zdziwił. To nie był mój pokój, to pomieszczenie nie było w moim domu. Ale co tu jest grane ? Powoli wstałam z łóżka i usiadłam, rozglądając się dookoła. Ten pokój jest mi znajomy, ale gdzie ja jestem ? Spojrzałam w dół, nie miałam na sobie swoich ubrań. Ktoś mnie przebrał, ale kto ?

                   Wstałam powoli, przytrzymując się szafki nocnej. Trochę kręci mi się w głowie, tylko dlaczego ? Naprawdę nic nie pamiętam, to dziwne. Nigdy nie miałam żadnych problemów z pamięcią. Skierowałam się do drzwi, a następnie pociągnęłam za klamkę. Moim oczom ukazał się korytarz, na ścianach były powieszone obrazy oraz zdjęcia. Zaczęłam przyglądać się wszystkiemu dokładnie. Wychodzi na to, że jestem w domu Niny. Ba, z pewnością to jej dom, poznaję go. Ale co ja tu robię ? Przecież ja byłam u siebie, a nie u niej. To wszystko robi się coraz bardziej dziwne.

                      Wzruszyłam ramionami i skierowałam się do pokoju Niny. Ona jako jedyna będzie w stanie mi odpowiedzieć na wszystkie pytania. Zatrzymałam się przed drzwiami i zapukałam. Odpowiedziała mi cisza, może śpi ? Pociągnęłam za klamkę i weszłam do jej sypialni, która okazała się być pusta. Może jest na dole ? Nie słyszę żadnych dźwięków, ale przecież nie mam super słuchu. Zamknęłam za sobą drzwi i skierowałam się na dół. Przy schodach zawahałam się, ale postanowiłam zejść na dół. Powoli pokonywałam schody, mocno trzymając się barierek. Dziwnie się czułam, ale nie wiedziałam jaki jest tego powód. Może uderzyłam się wczoraj w głowę i dlatego to wszystko wydaje się być takie dziwne ?

                    Zeszłam na dół i skierowałam się do kuchni z myślą, że tam odnajdę wampirzyce. Nic bardziej mylnego, jej tu wcale nie było. Dziwne również było to, że nie było tu żadnych śladów wskazujących na to, aby miała przebywać w tym pomieszczeniu. Może gdzieś wyszła ? Ale wtedy z pewnością zostawiłaby mi jakąś wiadomość na stole czy coś. Postanowiłam sprawdzić salon, może tam jest ? Jeśli jej nie znajdę, to zadzwonię do niej i może wtedy się wszystkiego dowiem.

                  W salonie panował półmrok. Rozejrzałam się dokładnie dookoła. Tu również nie było śladów świadczących o czyjejś obecności. Na kanapie jednak spostrzegłam jakąś postać, która najwidoczniej spała. Podeszłam ostrożnie, to z pewnością nie była Nina. To był mężczyzna, ale co on robi w jej domu ? To wszystko jest dziwne, cholera. Ja nic nie rozumiem. Przyjrzałam się dokładnie i ujrzałam twarz nieznajomego. Zdziwił mnie ten widok, nie powiem.

- Tata ? - Potrząsnęłam jego ramieniem, a on otworzył oczy. - Co my tu robimy ?

                  I wtedy do mnie dotarło, co się wydarzyło. Wszystkie wspomnienia nagle powróciły, przez co moja głowa wydawała się zaraz eksplodować. Przypomniałam sobie każdy moment od tamtego w piwnicy w moim domu. Nina do mnie zadzwoniła, że wiedzą gdzie jest Lydia. Pojechaliśmy tam, rozmawialiśmy pod bramą. Weszliśmy na teren Oak Creek, spotkaliśmy tam Noshiko. Następnie Scott, Nina i Stiles pobiegli do środka szukać Lydii, a my zostaliśmy wraz z Kirą i Isaac'iem na zewnątrz, aby porozmawiać z Noshiko. Później nagle pojawili się ONI i Nogitsune. Ten powiedział nam, że Nina jest chwilowo niedysponowana czy jakoś tak i nam nie pomoże. Rozpoczęła się walka, zabiłam jednego z ONI, a następny przebił mnie mieczem. Upadłam na ziemię, Scott mnie trzymał w ramionach. Podbiegła Nina, nadgryzła swój nadgarstek, poczułam metaliczny posmak w ustach, a następnie była ciemność. Nic więcej nie pamiętam.

- Cholera – usiadłam zszokowana koło taty.

- Allison ? Jak się czujesz ? - Zapytał z troską tata, przytulając mnie lekko do siebie.

- Dlaczego ja żyję ? Przecież on mnie zabił, przebił mnie mieczem.

- Pamiętasz wszystko ? - Kiwnęłam mu głowa w odpowiedzi. - Allison, może najpierw odpocznij, co ?

- Wytłumacz mi to. Jakim cudem ja tu siedzę, oddycham, żyję ? Nic z tego nie rozumiem.

- Co pamiętasz jako ostatnie ?

- Ninę, która przystawiła mi swój nadgarstek do ust.

- Wypiłaś jej krew, która miała Cię uleczyć.

- I uleczyła, prawda ? Inaczej by mnie tu nie było.

- Tak, ale nie do końca. Twoje serce przestało pracować, jednak rana się zagoiła.

- Nic nie rozumiem – pokręciłam głowa. - Możesz jaśniej ?

- Nina chciała Ci tylko pomóc, kochanie – zaczął lekko zdenerwowany. - Podała Ci krew, abyś się uleczyła i przeżyła. Ona nie chciała zrobić nic złego. Twoje serce jednak nie wytrzymało i się zatrzymało. W Twoim organizmie była krew wampira.

- Nic z tego nie rozumiem, możesz jaśniej ?

- Przeżyłaś tylko dzięki jej krwi – powiedział załamany.

- Więc dlaczego jesteś smutny ? - Popatrzyłam na niego. Wiedziałam, że coś przede mną ukrywa. - Tato ?

- Umarłaś, Allison. Obudziłaś się tylko dlatego, że w Twoich żyłach płynie krew wampira, rozumiesz ?

- Czyli ... jestem wampirem ? - Zapytałam z niedowierzaniem.

- Nie do końca. Musisz podjąć decyzję, czy chcesz nim zostać. Masz dokładnie dwadzieścia cztery godziny. Jeśli wypijesz ludzką krew, to staniesz się wampirem. Jeśli jednak tego nie zrobisz , to ...

- Umrę – wyszeptałam. Cholera, co tu się dzieje ?

- Przykro mi, Allison. Naprawdę.

- Gdzie jest Nina ? Muszę z nią porozmawiać.

- Musiała wyjść z domu. Chce załatwić sprawę z Nogitsune raz na zawsze.

- Powinna tu być, wspierać mnie. Powinna pomóc mi podjąć jakąś decyzje.

- Nie może tego zrobić – przerwał mi tata. - Ona powiedziała, że to Twoja decyzja. To od Ciebie zależy, czy staniesz się wampirem. Nikt nie zrobi tego za Ciebie, skarbie.

- Co będzie dalej, jeśli się zmienię ?

- Nina powiedziała, że będzie musiała Cię stąd zabrać. Pojedziecie do Nowego Orleanu, do rodziny Pierwotnych. Jeden z nich pomoże Ci nauczyć się kontrolować rządzę krwi. Wszystkiego się nauczysz, ale będziesz jedną z nich.

- Co ja mam zrobić ? - Załamana schowałam twarz w dłonie.

- Kochanie, nie ważne jaką decyzję podejmiesz. Ja zawsze będę Cię kochał. To wszystko zależy teraz od Ciebie. Chcę, abyś żyła, ale nie chcę, abyś męczyła się jako wampir. Będę Cię wspierał za każdym razem, cokolwiek zdecydujesz. Jeśli nie chcesz stać się wampirem, masz czas na pożegnanie się ze wszystkimi.

- Będziemy musieli się rozstać, prawda ?

- Przez jakiś czas nie będę mógł być przy Tobie. Będziesz musiała nauczyć się kontroli.

- Więc aby stać się wampirem, muszę Cię ugryźć i wypić Twoją krew ?

- Nie, możesz wypić krew z woreczka. Nina o wszystko zadbała. Rzuciła czar na dom, abyś po przemianie nie mogła stąd wyjść. Dzięki temu nikogo nie zaatakujesz.

- Odwrócisz się ode mnie, jeśli stanę się wampirem ?

- Nigdy Cię nie zostawię, Allison. Jesteś moją córką, niezależnie od wszystkiego. Zawsze będę Cię kochał, ale do niczego Cię nie zmuszę. To Twoja decyzja, skarbie.

                   Czy chcę zostać wampirem ? Nie mam pojęcia. To nie jest łatwa decyzja. Ale jednocześnie nie chcę umierać. Wiem, że Nina nie zrobiła tego specjalnie. Nigdy nikogo nie zmieniłaby z własnej woli. Sama nie chciała być wampirem. Kiedyś mówiła mi, że gdyby miała wybór, to w życiu by się na to nie zgodziła. Więc czy ja mam się zgodzić ? Wiem, że ona by mnie z tym samej nie zostawiła. Kilka miesięcy musiałabym żyć bez bliskich, ale w końcu mogłabym tu wrócić i żyć jak dawniej. Nauczyłabym się kontroli i żyła jak Nina. Ona dała rade, mi również pomoże, prawda ? Nie zostawi mnie z tym samej, musi się mną zaopiekować. Co ja mam zrobić ?

- Tato ? - Popatrzył na mnie z łzami w oczach. - Przepraszam, ale ja nie jestem gotowa na śmierć. Chcę być wampirem, jeśli to pozwoli mi na życie w waszym gronie.

- Jesteś pewna ? - Zapytał z nadzieją.

- Tak, tato. Jestem tego pewna.



* Perspektywa Dereka *

                  Nie mogę uwierzyć w to, że Nina nas tak okłamała. Dalej nie wiemy, kto do niej wtedy zadzwonił, bo ona oczywiście nie odbiera telefonu. Cholera, co mamy robić ? Teraz musimy zająć się bliźniakami. Muszę wypalić ranę Ethan'a, Aiden już zdążył się obudzić, a jego brat dochodzi do siebie. Wziąłem palnik do ręki i przybliżyłem ogień do rany chłopaka. Po chwili wszystko było gotowe, a jego oczy zaczęły się otwierać. Przynajmniej mamy kolejne ręce do pomocy. Musimy znaleźć Ninę i wybić jej z głowy durne plany.

- Gdzie jest reszta ? - Zapytał słabo Aiden. - Gdzie jest Lydia ? Co z nią ?

- Nie martw się, Lydia jest cała i zdrowa. Uratowaliśmy ją, jest teraz u Scott'a.

- Zabieram ją stąd. Wyjeżdżamy. Ta cała walka jest bez sensu.Nigdy nie pokonamy demona, który jest kilkukrotnie starszy od nas.

- Aiden ma racje – odezwał się Ethan, który szybko zdążył dojść do siebie. - Pogadam z Danny'm, nie pozwolę mu zostać w tym mieście.

- I macie zamiar uciec , jak zwykłe tchórze ? - Zapytał oburzony Isaac.

- A co Ty chcesz zrobić, co ? Chcesz umrzeć ? Przecież nie mamy szans z Nogistune, on jest zbyt potężny.

- Wiecie, że my nie zostawiamy swoich ? - Zacząłem wkurzony. - Lydia nigdy nie wyjedzie z Beacon Hills, nigdy nie zostawi Scott'a i reszty. Nina nadstawia karku, abyśmy wszyscy przeżyli. Stiles jest wykończony, a jednak się nie poddaje. My robimy wszystko, aby go pokonać. A wy ? Tak po prostu chcecie uciec, świetnie.

- Gdzie w takim razie jest Nina, co ? - Zapytał Aiden, patrząc na mnie morderczym wzrokiem.

- Właśnie robi coś, czego nigdy nie powinna – odezwał się Isaac. - Okłamała nas wszystkich po to, aby móc pozbyć się Nogitsune. Złamała swoje prawo, aby uratować Allison. A wy co ? Nie potraficie nawet tego docenić.

- Jakie prawo ? O czym Ty mówisz ? - Zapytał zdziwiony Ethan.

- Allison została poważnie ranna podczas próby odbicia Lydii. Nina podała jej swoją krew, ale ona i tak umarła. Teraz zamieni się w wampira, przez co Nina jest załamana. Nigdy nie chciała nikogo skazać na taki los. Ale wiecie co ? W dalszym ciągu się nie poddaje. Walczy o nas, za nas – Isaac był coraz bardziej wkurzony.

- Chcieliście dojść do stada, prawda ? Wiecie, jaka jest najważniejsza zasada ? - Zapytałem ich, a oni spojrzeli na mnie. - My nie zostawiamy swoich. Dostaliście szansę od Niny, od nas. Może nie otrzymaliście zaufania, chociaż dziwnym trafem Nina wam zaufała i dała szanse na zmianę i przekonanie do siebie innych. My zawsze walczymy do końca. Jesteśmy stadem, które powinno się wspierać. Chcecie odejść ? Proszę bardzo. Ale Lydia z pewnością nie wyjedzie stąd i nas nie zostawi. Nikt nigdy nie opuszcza stada z własnej woli. To czyni nas wyjątkowych i niepowtarzalnych. Mam zamiar walczyć z tym cholernym Nogitsune , nawet jeśli zapłacę za to życiem. Wiecie dlaczego ? Bo warto, dla stada.

- W takim razie ja też zawalczę – Ethan wstał i podszedł do mnie.

- I ja – odezwał się Isaac. Wszyscy spojrzeliśmy na Aiden'a.

- Swoich się nie zostawia, nie ? - Zapytał z uśmiechem i wstał z miejsca, podchodząc do nas.

                    Tego właśnie nauczyłem się od Scott'a. Nie ważne, jak bardzo sytuacja jest do dupy, swoich się nie zostawia. Musimy walczyć do końca, do ostatniej kropli krwi. To czyni nas najlepszym i jednocześnie najdziwniejszym stadem świata. Jestem dumny z tego, że do niego należę.

- Jedziemy do Scott'a – odezwałem się. - Czas wymyślić jakiś sensowny plan.



* Perspektywa Scott'a *

- Nina nie odbiera – mówię wściekły i siadam na kanapie obok przyjaciół.

- Co teraz ? - Zapytała załamana Lydia. - Przecież bez niej nie damy rady.

- Ona by nas nie zostawiła. Zapewne już walczy z Nogitsune, a my nie jesteśmy w stanie jej pomóc.

- To wszystko moja wina – powiedział Stiles. - Nogitsune posiada moje ciało, a Nina chce się podłożyć tylko po to, aby mnie uratować.

- Ona musi mieć jakiś plan. Przecież bez tego za cholerę nie oddałaby swojego ciała w ręce demona – zaczęła tłumaczyć Lydia. - Ktoś jej musi pomagać, tylko kto ? Przecież żadne z nas nie zgodziłoby się na jej śmierć, a to jest jedyne rozwiązanie.

- Ma wspólnika – odezwał się Derek, wchodząc do salonu wraz z bliźniakami i Isaac'iem. - Pomyślmy, kto może z nią współpracować.

- Żadne z nas, to na pewno – odezwał się Stiles. - Może kogoś ściągnęła ?

- Tylko kogo ? - Zastanowił się Isaac.

- A Klaus ? Sama kiedyś mówiła, że zrobi dla niej wszystko – odezwałem się. - Może to właśnie z nim cały czas rozmawiała ? W sumie raz słyszałem jego głos. Wtedy w kuchni, gdy zadzwonił do niej telefon. Powiedział, że już jedzie i że ona ma na niego czekać. Nie byłem pewien co do właściciela, ale to by było logiczne.

- Tak, ale przecież Klaus ja kocha – odezwała się Lydia. - Nie zabiłby jej.

- Chyba, że mają jakiś plan, który nie ma na celu zabicie jej, a jego – powiedział Derek.

- To by miało sens – odezwał się Isaac. - Klaus jest na tyle potężny, że Nogitsune z pewnością zgodziłby się na wymianę.

- Ale Nina nie pozwoliłaby mu umrzeć – zaprzeczyła Lydia. - Przecież ona nigdy nikogo nie poświęci. Prędzej sama da się zabić.

- A powinienem zginąć ja – odezwał się Stiles. - To przecież moje ciało posiada Nogitsune, to ja powinienem się poświęcić.

- Nigdy tak nie mów – warknąłem do niego. - Nikt nie umrze. Musimy tylko znaleźć Ninę i coś wymyślić.

- Jedźmy do szkoły – zaproponowała nagle Lydia .

- Po co ? - Zapytał zdziwiony Aiden.

- Nie wiem. Mam przeczucie, że coś tam się stanie. Ktoś tam umrze.

- Dlaczego mam wrażenie, że ten ktoś to Nina ? - Zapytał wystraszony Derek.

- Też mam takie wrażenie – westchnąłem. - Nie ma na co czekać, jedziemy tam. Trzeba to zakończyć raz na zawsze.




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro