ROZDZIAŁ 69

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

               Wyglądałam teraz zapewne jak ryba, raz otwierałam usta, a za chwile ponownie je zamykałam. Jednak żadne słowo nie wypłynęło z moich ust. Nie wiedziałam, co powiedzieć i czy nie mam omamów, kilka razy nawet uszczypnęłam się w rękę. Nie do końca dowierzałam w to, co widzę. A raczej kogo widzę. Przede mną stoi Stiles. Tak po prostu stoi sobie i na nas patrzy.

               Chłopak wyglądał na niezbyt zszokowanego naszym widokiem. Po prostu stał i patrzył na nas ze smutkiem wymalowanym na twarzy. Wyglądał również na zmęczonego, ale żadnych raz na jego ciele nie zauważyłam. Nawet nie poczułam zapachu krwi, a to dobrze wróży. Jednak również widoczne było jego zmęczenie. Zapewne to nic przyjemnego być opętanym przez złego ducha.

                 Zastanawiam się, co mam zrobić. Mam zrobić pierwszy krok w jego stronę i się odezwać? Czy czekać jednak na jego ruch? To jest takie dziwne, jest dla mnie niczym brat, a ja nie wiem jak mam się zachować w jego obecności. Przecież to ten sam Stiles! Sarkastyczny, mądry i błyskotliwy chłopak, którego poznałam ponad rok temu! Czego tu się bać? Nad czym tu się zastanawiać?

- Stiles? - zapytałam po chwili.

- To ja - odpowiedział niepewnie chłopak.

- Nic Ci nie jest? - zapytałam z troską.

- Chyba nie. Ja was strasznie przepraszam, ja nie chciałem.

- Stiles, spokojnie – zrobiłam krok w jego stronę, ale zostałam pociągnięta za rękę do tyłu.

- Co Ty robisz? - zapytał wściekły Aiden.

- Uspokój się, to Stiles.

- To może być Nogitsune.

- To naprawdę ja – powiedział Stiles.

- Zamknij się, nikt Ci nie wierzy - warknął w stronę Stiles'a.

- Aiden, uspokój się, to nie jest Nogitsune – powiedziałam do chłopaka spokojnie.

- Zaraz się okaże.

               Spojrzałam na niego, nie rozumiejąc jego toku rozumowania. Ja wiem, że Nogitsune był w ciele Stiles'a, ale teraz to nie on. Gdyby to był zły demon, to zapewne wszyscy leżelibyśmy na ziemi bez życia. Ponownie spojrzałam na Aiden'a i próbowałam coś wyczytać z jego twarzy. Co on zamierza zrobić? Już po chwili zrozumiałam. Ten idiota rzucił się na Stilinskiego. Boże, dopomóż mi, bo zabiję gnojka.


* Perspektywa Scott'a *

               Każdy z nas chyba nie do końca rozumie, co się tutaj dzieje. Szukaliśmy Stiles'a od kilku dni, ale bezskutecznie. A tu nagle on zjawia się w piwnicach szkolnych. Spojrzałem na resztę, Nina wyglądała na jednocześnie zdziwioną, szczęśliwą i zmartwioną. Ona chyba najbardziej z nas wszystkich przeżywała zaginięcie Stiles'a, chociaż to ja znam go najdłużej.

                Bliźniaki natomiast przyglądali się mu nieufnie. Ethan starał się powstrzymać od ataku na Stiles'a, jednak tego samego nie mogę powiedzieć o Aiden'ie. Nina zaczęła rozmawiać ze Stiles'em, ale tak naprawdę jej słowa w ogóle do mnie nie dochodzą. Czuję się jak we śnie, to wszystko jest takie nierealne. Chyba już zdążyłem prze to zwariować.

               Nina zrobiła krok do przodu, ale nagle Aiden ją pociągnął z powrotem do siebie. Zmarszczyłem brwi, nie do końca rozumiejąc to, co właśnie się dzieje. Nie wiem, kto w tym momencie głupiej się zachował. Nina, która chciała podejść do Stiles'a, czy Aiden szarpiący ją. Zaczęli ze sobą rozmawiać, ale nic nie słyszałem. Aiden wyglądał na wściekłego, a Nina chyba starała się go uspokoić. Scott, bierz się w garść. Odwieś się, bo to może źle się skończyć.

               Jak to mówią? Nie mów hop zanim nie przeskoczysz? Czy tam nie chwal dnia przed zachodem słońca? Właśnie, Scott, coś dla Ciebie. To wszystko działo się tak szybko, że nawet nie zdążyłem zareagować na zaistniałą sytuacje. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę z tego, co się wokół mnie dzieje. Nie powiem, aby ten widok mnie nie przeraził.

                 Aiden rzucił się na Stiles'a, a Nina od razu podbiegła i starała się go odciągnąć. Aiden jednak zachowywał się, jakby wpadł w jakiś trans. Zaczął atakować Ninę i drapać ją po ciele. Ethan starał się odciągnąć brata od dziewczyny, co nie do końca mu wychodziło. Zauważyłem, że żyłki wyszły jej spod oczu, a to nie wróży niczego dobrego. Nina właśnie ma atak,a  każdy wiedział, ze to mogło się skończyć tragicznie dla Aiden'a. Nie dobrze, bardzo nie dobrze.

- Aiden! - ryknąłem głosem Alfy. - Uspokój się.

               Chłopak zaczął mocniej i głębiej oddychać. Podszedłem do Niny, która stała nieruchomo w miejscu i sapała ciężko, jakby przebiegła maraton. Zapewne stara się odzyskać kontrolę, atak Aiden'a z pewnością wyprowadził ją z równowagi. Stiles natomiast stał kawałek od nich, za Niną, i obserwował wszystko ze strachem w oczach.

- Nina? - zapytałem spokojnie i zbliżyłem się do dziewczyny. - Wszystko gra?

- Tak – powiedziała i zamknęła oczy. Zaczęła głęboko i spokojnie oddychać. Chyba wraca do normy. - Już jest dobrze.

- Jesteś pewna? - zapytałem troskliwie.

- Tak, nic mi nie jest – spojrzała zła na Aiden'a . - Co Ci odbiło?

- Myślałem, że to Nogitsune.

- Ale to nie powód do ataku!

- Jak to nie! On już nas zaatakował kilka razy!

- I myślisz, że dałbyś mu rade, idioto?!


* Perspektywa Niny *

               Ludzie, trzymajcie mnie, bo popełnię zaraz jedną z najgorszych zbrodni. Co ten kretyn sobie myślał?! A jeśli faktycznie byłby to Nogitsune? Przecież wyrwałby mu serce na miejscu! Czy faceci chociaż raz mogliby najpierw pomyśleć, a dopiero później robić? To aż takie trudne? W szczególności, gdy ma się do czynienia z potężnymi złym demonem, który może nas wszystkich pozabijać!

- Może i dałbym radę!

- Czy Ty siebie słyszysz?!

- Dość! - krzyknął Scott. - Wasza kłótnia w niczym nam nie pomoże.

               Kiwnęłam mu głową, zgadzając się z nim,  i spojrzałam na Stiles'a. Wyglądał na przestraszonego, co wcale mnie nie dzziwło. Przed chwilą pewien kretyn chciał go zabić, co skończyło się wielką szarpaniną. Zapewne ma teraz wyrzuty sumienia, jakby nie patrzeć, to przez niego doszło do ataku Aiden'a, chociaż ja osobiście go nie winię za to.

- Stiles? Wszystko dobrze?

- Przepraszam – w oczach chłopaka zebrały się łzy. - Przepraszam, to moja wina.

- Spokojnie – podeszłam to niego i przytuliłam go, jednocześnie sprawdzając jego umysł. To był on, prawdziwy on. - Już wszystko dobrze, nic się nie stało.

- Przeze mnie skaczecie sobie do gardeł.

- To nie Twoja wina – odezwał się Ethan. - To przez Nogitsune, nie przez Ciebie.

- Przepraszam – powiedział skruszony Aiden.

               Przytuliłam mocniej Stiles'a i zaczęłam go uspokajająco głaskać po głowie. Nie mogłam patrzeć na niego, gdy był w takim stanie. Moje serce rozwalało się na małe kawałeczki, a sumienie nie pozwalało normalnie funkcjonować. Miałam ich wszystkich obronić, a nie zrobiłam nic, aby tak się stało. Kątem oka spojrzałam na Scott'a, który przyglądał nam się niepewnie.

,,To Stiles'' odezwałam się do całej trójki w myślach.

               W odpowiedzi każdy z nich kiwnął mi głową, a Scott lekko się uśmiechnął i podszedł do nas. Uśmiechnęłam się do niego również, z ulgą wzdychając głęboko. Wiem, ile go to wszystko kosztowało, Stiles to jego brat, od zawsze trzymali się razem. Teraz, gdy chłopak był zagrożony, Alfa zapewne poczuł się z tym cholernie źle.

- Dobrze Cię widzieć.

                Puściłam Stiles'a i zwolniłam miejsce Scott'owi. Chłopcy przytulili się do siebie serdecznie, moje serce zrobiło się mięciutkie na ten widok. Wzruszyłam się, nie powiem. Chciałabym widzieć to częściej, oby już tak zostało. Nie wiem, czy to już koniec tego horroru, ale Stiles musi z nami pozostać. Teraz czuję, jakby wszystko wracało do normy.

- Co tu robisz? - zapytałam po chwili.

- Musiałem się z wami spotkać.

- Ale dlaczego tutaj?

- Bo było większe prawdopodobieństwo, że tu będziecie wszyscy.

- Co się działo? - zapytał Aiden. - W sensie przez te kilka dni.

- Nie mam pojęcia – odpowiedział zrezygnowany Stiles. - Nie wiem, co się ze mną działo. On całkowicie przejął moje ciało i mój umysł.

- Jak udało Ci się wyrwać z jego kontroli? - zapytałam ostrożnie. Nie chciałam go w żaden sposób denerwować.

- Nie wiem. Tak nagle ocknąłem się i oto jestem. Ale chyba coś się stało.

- To znaczy? - zapytałam, marszcząc brwi. Czyli to jeszcze nie koniec?

- To dziwne, ale w plecaku znalazłem kilka rzeczy – powiedział chłopak i zaczął wszystko wykładać na stół. - Mam szczegółową mapę szpitala, pełno lin i drutu – wyciągał po kolei przedmioty. - A do tego jakieś narzędzia.

- Po co Ci to? - zapytał zdziwiony Ethan.

- Właśnie nie wiem, nic nie pamiętam. Co się działo, gdy on mnie kontrolował?

- Chyba lepiej, jeśli będziesz żył w niewiedzy – przełknęłam ślinę. To nie najlepszy pomysł, aby mu o tym mówić.

- Nina, muszę wiedzieć.

- Dobrze – westchnęłam. Na jego miejscu zapewne też bym chciała wszystko wiedzieć. - Nogitsune zjawił się w szpitalu, robiąc przy tym niezłą rozróbę. Poprzecinał przewody elektryczne w szpitalu, a jeden z nich poraził Isaac'a.

- Co z nim? - zapytał przestraszony chłopak.

- Jest teraz w szpitalu, ale spokojnie, wyjdzie z tego – nie mogłam przecież powiedzieć mu prawdy. Jeszcze bardziej by się zdenerwował.

- Zabiłem kogoś? - zapytał niepewnie.

- Nie – odpowiedziałam natychmiastowo. - To nie byłeś Ty.

- Ale moje ciało. Czyli zabiłem, prawda?

- Stiles, to nie byłeś Ty – powiedział z lekkim uśmiechem Scott. - Nikt nie obwinia Cię o to, co się stało.

- Ale to byłem ja!

- Nie! Cholera, Stiles! To nie byłeś Ty, słyszysz? - zaczęłam się lekko denerwować. Nie na Stiles'a, oczywiście na Nogitsune, który namieszał w jego życiu. - Ty nie jesteś niczemu winien.

- Jest jeszcze coś , prawda? - zapytał chłopaka Ethan.

- Tak – westchnął Stiles. - Mam jeszcze to.

                Wyjął z plecaka kolejną mapę i rozłożył ją na stole. Każdy z nas podszedł bliżej, aby się przyjrzeć. Na tej mapie było coś zaznaczonego, jakby jakaś droga. Nie miałam jednak pojęcia, w jakim miejscu się to znajduje i o co w tym wszystkich chodzi. Ostatnimi czasy moje myślenie jest coraz gorsze, co zapewne sprowadzi na mnie kolejne kłopoty.

- To nasza trasa – powiedział Aiden. - Tędy zawsze biegamy z innymi uczniami.

- O cholera – powiedziałam. - Stiles, po co Ci to?

- Nie wiem - wzruszył bezradnie ramionami.

- Musisz sobie przypomnieć.

- Nina! - Alfa ryknął, patrząc na mnie zły.

- Co? Przecież nic nie robię – zaczęłam się bronić przed Scott'em.

- Nie oto chodzi. Patrz.

                Podeszłam do niego, nie rozumiejąc, o co mu chodzi i spojrzałam ponownie na mapę. Przyjrzałam jej się dokładnie i rozejrzałam po całej zaznaczonej trasie.  W jednym miejscu było coś zaznaczone. Znam to miejsce, teraz zaczęłam łączyć fakty. Wychodzi na to, że jednak nie jest ze mną aż tak źle. Ale chwila, czy to nie tam...

- Tam znaleźliśmy Malie – powiedział Scott, jakby czytając mi w myślach.

- Tam jest pełno pułapek – powiedziałam wystraszona. - Oni nie powinni tam biegać.

- Nigdy aż tak daleko się nie zapuszczaliśmy – powiedział Aiden. - Zawsze skręcaliśmy tutaj – wskazał palcem na mapie.

- To dlaczego trasa jest zaznaczona trochę inaczej?

- Bo dzisiaj jest kolejny bieg przełajowy – odpowiedział Stiles.

- Skąd wiesz? - zapytał go podejrzliwie Aiden.

- Bo słyszałem, jak mówił o tym Trener. Oni tam będą.

- Coś mi się wydaję, że nie bez przyczyny masz te wszystkie rzeczy w plecaku – powiedziałam po chwili.

- Co masz na myśli? - zapytał ostrożnie Scott.

- Skoro Stiles nie pamięta, aby pakował te rzeczy, to oznacza, że wtedy jeszcze Nogitsune miał nad nim kontrolę. A jeśli on użył tych rzeczy, to oznacza, że chce kogoś zranić.

- Myślisz, że chce skrzywdzić kogoś podczas biegu?

- Nie wiem, ale tak mi się wydaję. Po co mu niby to wszystko by było?

- Dobrze pytanie – powiedział Ethan. - Co robimy?

- Musimy ich zatrzymać, natychmiast.

                 Reszta zgodnie kiwnęła mi głowami i z prędkością światła wybiegliśmy z piwnicy. Trzymałam się blisko Stiles'a, aby w razie powrotu Nogitsune móc go jakoś zatrzymać. Co prawda miałabym marne szanse, ale zawsze coś, prawda? Teraz musimy jak najszybciej dostać się do zawodników drużyny Lacrosse. Jeśli ktoś z nich wpadnie w pułapkę, to będzie koniec.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro