ROZDZIAŁ 78

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

          Stałam z buzią szeroko otwartą i nie wiedziałam, co mam zrobić. Co prawda miałam nadzieję, że go zobaczę, ale jednak zdziwiłam się zaistniałą sytuacją. Chyba gdzieś tam w głębi duszy czułam, że zostawi nam kolejną wskazówkę i po prostu zniknie. A tu takie zaskoczenie.

          Stoi przed nami Stiles, a raczej Nogitsune w jego ciele. Na jego twarzy widnieje cwany uśmieszek. Ma świadomość tego, że żadne z nas gonie zabije. Nikt nie ma zamiaru skrzywdzić, a tym bardziej zabić, Stiles'a. Dlatego właśnie ma nad nami przewagę. Wiedział czyje ciało przyjąć, aby wygrać tą wojnę. Nie przewidział jednego, ja tam łatwo się nie poddaję.

          Niewiele myśląc wysunęłam swoje kły, a oczy zabarwiły się na krwistą czerwień, spod nich wyszły żyłki. Byłam gotowa do ataku. Nie mogę go zabić, ale o uszkodzeniu ciała nic nie wspomniałam. Zawsze będę mogła go przecież uleczyć swoją krwią.

- Nina, co Ty robisz ? - Zapytał wystraszony Szeryf.

- Nie pozwolę mu odejść.

- Nie mam zamiaru – odezwał się Nogitsune. - I tak nie macie ze mną żadnych szans.

- Skąd ta pewność ? - Zapytałam ostro.

- Nie zabiłabyś Stiles'a, przecież to Twój przyjaciel, brat. A Ty nie ranisz bliskich, prawda ?

- Czasy się zmieniają, Nogitsune. A ja jestem zdolna do wszystkiego.

- Nawet do zabicia przyjaciela ?

- Jeśli tylko tak się Ciebie pozbędę, to wezmę to pod uwagę .

- Nina ! - Szeryf nie krył swojego zdziwienia i zdenerwowania.

          ,, Spokojnie, nie mam zamiaru go zabić. Chcę z nim pograć i wyciągnąć pewne informację. Nie przestrasz się, mówię do Ciebie w myślach. Jeśli mnie słyszysz, to kiwnij głową . '' W tym momencie Szeryf delikatnie kiwnął, co uznałam za odpowiedź twierdzącą. ,, Postaraj się nie wtrącać. Nie zrobię mu krzywdy, Stiles to przeżyje. Masz moje słowo. ''

          Szeryf ponownie kiwnął mi głową i skupił swój wzrok na Nogitsune. Widziałam ból w jego oczach. Był bezsilny, tak bardzo chciał odzyskać syna, a nie miał takiej możliwości. Musiał liczyć na mnie, a przede wszystkim musiał mi zaufać. Nie do końca byłam pewna tego, co robię, ale nie mieliśmy większego wyboru. Trzeba było zacząć grę demona, aby czegokolwiek się dowiedzieć.

- Jesteś za słaba na zranienie przyjaciela – odezwał się Nogitsune.

- Nie byłabym tego taka pewna. Zabiłam w swoim życiu wiele osób.

- Ale nikogo z Twoich bliskich.

- I tu się mylisz – powiedziałam pewnie i się uśmiechnęłam. Nogitsune był najwidoczniej zdziwiony moją odpowiedzią, właśnie o to mi chodziło. - Myślałeś, że wszystko o mnie wiesz ? Twój błąd, skarbie. Jestem wampirem, a tacy jak ja nie mają hamulców.

- No niby kogo zabiłaś, co ? - Próbował grać niewzruszonego, chociaż ja widziałam prawdę w jego oczach. Był zaskoczony i zdezorientowany.

- Własną matkę. I wiesz co ? Nie żałuję. Dzięki temu jestem najsilniejszą istotą na ziemi, nikt nie jest w stanie mi zagrozić – zabolało mnie serce, te kłamstwo przyszło mi wyjątkowo ciężko. Starałam się jednak grać twardą, aby on niczego nie zauważył.

- Zabiłaś własną matkę dla siły ?

- Owszem. Jej śmierć pozwoliła mi na zamianę w wampira.

- I nie masz wyrzutów sumienia ?

- Nie mam. Kiedyś i tak by zmarła – kolejne kłamstwo. Cholera, to nie jest takie proste.

- Nie zabijesz mnie – usłyszałam jego rozpłaczliwy głos.

- Niby dlaczego ?

- Bo mnie kochasz, Nina. Nie dasz mnie skrzywdzić. Obiecałaś to, pamiętasz ? - Czyżby mój Stiles wrócił ? - Pomóż mi, zrób coś. Ja nie chcę go w sobie. Nina, błagam.

- Stiles ? - Odezwał się Szeryf.

- Tato, zróbcie coś.

          Teraz to mnie zamurowało. Nie wiedziałam, czy to prawdziwy Stiles, czy Nogitsune znowu z nami pogrywa. Ciężko było mi cokolwiek wyczuć, ponieważ demon w dalszym ciągu tkwił w ciele chłopaka. Co ja mam teraz zrobić ?

           Ktoś wszedł do Loftu, odwróciłam się lekko i ujrzałam Allison. Dziewczyna podeszła do mnie ostrożnie, a ja kiwnęłam jej głowa. Nie mam pojęcia co tu robi, ale może będzie w stanie nam jakoś pomóc.

,, Co z nim ? '' Zapytała w myślach .

,, To chyba Stiles. Już sama ich nie odróżniam . ''

,, Masz plan ? ''

,, Trzeba go uśpić i zanieść w bezpieczne miejsce. Pokonamy Nogitsune. ''

,, Dobra, pomogę wam . ''

            Już chciałam zapytać się, co tu robi, ale przerwał mi Szeryf. On nie jest normalny. Zaczął podchodzić do Stiles'a z kajdankami w ręku. Chciałam ruszyć do przodu, ale powstrzymała mnie Allison. Spojrzałam na nią, a ona kiwnęła mi głowa i wpatrywała się w przebieg wydarzeń. Podążyłam jej śladem.

          Szeryf podszedł do syna i założył mu kajdanki, patrząc w jego oczy. Po policzkach Stiles'a zaczęły płynąć łzy. Chciałam do niego podejść, przytulić. Chciałam zapewnić go, że wyciągniemy go z tego bagna. Zrobimy wszystko, aby do nas wrócił. Na jego twarzy było widoczne zmęczenie. Demon niszczył jego ciało, a on nie mógł nic z tym zrobić. Był więźniem, nie miał możliwości ucieczki. A ja ? Czułam się bezradna bardziej niż wcześniej. Nie miałam pomysłu, jak go z tego wyciągnąć. Jeden plan, który miałam, był dosyć ryzykowny i niepewny. Teraz wiem, że to zrobię. Muszę go uwolnić z sideł demona.

           Szeryf stał i patrzył na syna. Ten spojrzał na kajdanki, a następnie podniósł wzrok na ojca. Wiedziałam wtedy, że Nogitsune powrócił. Widziałam w jego oczach gniew, zło. Stilinski musiał też to dojrzeć, bo automatycznie cofnął się o kilka kroków. Nogitsune spojrzał na nas wszystkich i zaśmiał się szyderczo.

- Myślicie, ze mnie to powstrzyma ? - Zerwał kajdanki i popatrzył na nas z pogardą. - Nie jesteście w stanie mi zagrozić.

- Kłóciłabym się – syknęłam. - Zawsze możemy Cię zabić.

- Ty tego nie zrobisz, nie chcesz tego .

- Co ? - Zapytałam zdezorientowana. W co on znowu gra ?

- Chcesz, abym przejął Twoje ciało, prawda ? Chcesz siać chaos, chcesz, aby się Ciebie bali. Jesteś wampirem, maszyną do zabijania, a nie potulnym barankiem. Oni zrobili z Ciebie swojego własnego sługę, zmienili Cię. Ty taka nie jesteś, uwielbiasz zabijać. Chcesz mieć władze nad wszystkimi. Wiem, że tego chcesz. Czuję to.

          Stałam jak zaczarowana. Jego słowa odbijały się w mojej głowie. Najgorsze było to , że ja mu wierzyłam. Chciałam , aby się mnie bali. Chciałam mieć władzę, chciałam zabijać. Cholera, chyba nie jest dobrze. Jak mam się powstrzymać ?


* Perspektywa Dereka *

          Nina patrzyła na Stiles'a jak oczarowana. Wydawało mi się, że on ją hipnotyzuje. Ona zaczyna wierzyć we wszystko, co ten idiota mu powie. Tak nie może być. Nie możemy jej stracić, bo wtedy każdy z nas straci życie. A ja zapewne pierwszy. Nina jest na mnie wściekła, a pod jego wpływem nie cofnie się przed zabiciem mnie. Muszę coś zrobić. Allison jest najbliżej, młoda Łowczyni musi zareagować.

- Allison ! - Ryknąłem w jej stronę.

          Ona nie czekała ani się nie wahała. Natychmiastowo wyciągnęła paralizator i skierowała go w stronę Nogitsune. Prąd poleciał w jego stronę, ale nie dotknął go. Demon złapał skutecznie linie prądu w dłonie i popatrzył ze zrezygnowaniem na Allison. Dziewczyna wyglądała na przerażoną. W pewnym momencie Nogitsune przyciągnął ręce w swoją stronę, a paralizator wyleciał z rąk dziewczyny.

          Nie mogłem dłużej czekać. Musiałem w jakiś sposób zerwać połączenie między nim, a Niną. Ona nie mogła mu się poddać. Niestety nie miałem pomysłu, w jaki sposób ją z tego wyciągnąć. Zaatakowałem więc demona, który się tego nie spodziewał. Nie zdążyłem wykonać więcej ciosów, niż dwóch. On zaczął mieć nade mną przewagę. Rzucił mną dosyć mocno o ścianę, przez co padłem na ziemię i głośno jęknąłem z bólu. Ma siłę, nie ma co.

          Jednak coś zdołałem zrobić. Nina nagle oderwała wzrok od Nogitsune i spojrzała na mnie. W jej oczach natychmiastowo malowało się przerażenie, a następnie złość. Stara Nina powróciła. Na całe szczęście.


* Perpektywa Niny *

          Przez dłuższą chwile nie interesowało mnie nic, oprócz demona. Chciałam, aby opętał moje ciało. Nie ze względu na Stiles'a, ale ze względu na władze. Wiedziałam, że gdy połączymy siły, to cały świat będzie należał do nas. Tylko ja i on , nikt więcej. Nie będzie istoty, która mogłaby nam zagrozić. Byłam gotowa zawrzeć z nim pakt, ale usłyszałam czyjś jęk.

            Odwróciłam się nagle od Nogitsune i spojrzałam na Dereka. Leżał na ziemi, wyglądał na obolałego. Ten widok skutecznie obudził mnie z transu. Byłam na siebie wściekła. Jak mogłam dopuścić do takiej sytuacji ? Ten gnój pewnie myśli, że ma nade mną władzę. Po moim trupie. Odwróciłam się do niego wściekła, a w jego oczach malowało się zdziwienie.

- Nigdy nie będziesz miał nade mną władzy – syknęłam wściekła. - Nigdy nie pozwolę Ci ranić moich bliskich.

- Nie zabijesz Stiles'a

- Nie – odparłam spokojnie. - Zabiję Ciebie.

- Zabijając mnie, zabijesz swojego przyjaciela. Chcesz tego ?

- Jestem w stanie ściągnąć go z drugiej strony – to była ściema, fakt. Może przy dużym wysiłku udałoby mi się dostać na drugą stronę. Chociaż prędzej wydostałabym stamtąd istotę nadprzyrodzoną, niż człowieka, ale zawsze warto było grać. - Jestem na tyle silna, aby przywrócić go do życia. A Ty ? Masz w sobie tyle siły, aby ze mną walczyć ?

- Nie zrobisz tego – cofnął się o krok do tyłu.

- Zakład ? - Ruszyłam w jego stronę.

- Nina ! - Szeryf ponownie krzyknął w moją stronę.

           Ja jednak nie słuchałam nikogo. Musiałam go jakoś uśpić, chociaż nie miałam w głowie żadnego konkretnego panu. Jedyne co mi przychodziło do głowy, to doprowadzenie go do utraty przytomności. I właśnie to zamierzałam zrobić.

             Rzuciłam się na Stiles'a i wykonałam pierwszy cios, trafiając w jego twarz. Miałam okropne wyrzuty sumienia. Wiedziałam jednak, że nie mogę się poddać. Musiałam z nim walczyć, nie mogłam myśleć o jego ciele. To nie był Stiles, to był Nogitsune. W kółko to sobie powtarzałam, chociaż nie do końca pomagało. Nogistune szybko otrząsnął się z szoku i zaatakował mnie. Po chwili leżałam na ziemi, zakrwawiona, bez sił. Przygniótł swoją nogą moja szyje. No to po mnie.

- Nie zabiję Cię – powiedział patrząc prosto w moje oczy i zdejmując nogę z moje szyi. - Jeszcze mi się przydasz.

            Odszedł ode mnie, a ja mogłam wziąć głęboki wdech. Przydusił mnie, dziad jeden. Teraz mam coraz większą motywację do zabicia go. Wiem jednak, że nie ja wykonam to zadanie. One jest przeznaczone dla kogoś innego. A ja mam zamiar mu w tym pomóc, za wszelką cenę.

            Ocknęłam się w chwili, gdy usłyszałam dźwięk odbezpieczanej broni. Spojrzałam wystraszona w stronę reszty i zamarłam. Chris Argent stał z bronią w ręku i celował w Stiles'a. Cholera, on nie cofnie się przed strzałem. Już po nim.




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro