1.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

25 gwiazdek = nowy rozdział!


-Przykro mi z powodu straty. - kolejna osoba zaczęłam składać mi kondolencje przy miejscu pochówku mojej przyjaciółki. Wymusiłam lekki uśmiech, ale bardziej wyszedł z tego grymas.

-Dziękuję. - mruknęłam i skinęłam głową.

Jak to możliwe, że w przeciągu pięciu lat całe moje życie obróciło się do góry nogami? Zapytacie co się stało? Otóż dużo! Okazało się, że wampiry istnieją i żyją wśród nas, tak samo jak czarownice, wilkołaki i hybrydy. Żeby było zabawniej to nie koniec! Chłopak Eleny i jego brat okazali się wampirami, przez których mieliśmy wiele problemów. Następnie Elena i Caroline stały się wampirami, a Tyler hybrydą, Jeremy - młodszy brat Eleny został łowcą wampirów, tak samo jak były partner ich ciotki, plus okazało się, że ja byłam czarownicą. Czemu byłam? Otóż straciłam całą moc, ponieważ przodkowie odwrócili się ode mnie. Brzmi jak całkiem niezła fabuła serialu, prawda? Szkoda, że to prawdziwe życie. Wracając. W ciągu ostatnich tygodni, sprawy jedynie się pogorszyły. Mój chłopak - Enzo zginął, Tyler gdzieś zniknął, nikt nie wie gdzie ani z kim, Matt wyprowadził się krótko po śmierci Enzo, to wszystko strasznie go przytłoczyło, Caroline uciekła gdzieś z Klausem zostawiając Stefana z dnia na dzień, Damon i Jeremy choć nie mówią tego w twarz obwiniają mnie o śmierć Eleny, na której pogrzebie właśnie jesteśmy. Moja mama również zginęła, przez Kola Mikaelsona, który przy pomocy perswazji zmusił ją, aby wyszła bez pierścienia na zewnątrz w samo południe. Spytacie co z moim tatą? Otóż nim zajął się drugi brat z psychopatycznej rodzinki Mikaelson - Klaus. Zabił go na moich oczach.

Podsumowując... Właśnie tak w ciągu pięciu lat z bezbronnej, niewinnej nastolatki zamieniłam się w jedną z najpotężniejszych czarownic na świecie, tylko po to, aby kilka lat później znów stać bezbronną, choć mniej niż wcześniej, dziewczyną.

Ktoś się chce zamienić na życie? Ktokolwiek? Bo ja bym się z chęcią zamieniła.

Westchnęłam widząc kolejną osobę zmierzającą w moją stronę. Mam dość! Ile osób jeszcze będzie udawało smutek? Do cholery jasnej połowa z tych ludzi nie miała kontaktu z Eleną od kilku lat! Nagle, kiedy Elena ginie, oni sobie o niej przypomnieli? Przecież to żałosne!

Pokręciłam głową i szybko ruszyłam w przeciwną stronę po drodze szturchając ramieniem Damona.

-Sorry. - mruknęłam i ruszyłam dalej. Szybko wybiegłam z cmentarza i ruszyłam do pobliskiego lasu. Usiadłam na ławce i pozwoliłam wypłynąć łzą.

Ile osób jeszcze musi umrzeć? Ile osób jeszcze będzie cierpieć?..

-Bonnie? - usłyszałam znajomy głos, więc szybko wytarłam łzy z twarzy.

-Co chcesz, Jeremy?

-Porozmawiać. - spojrzałam na niego pytającym wzrokiem - O nas. - prychnęłam zirytowana.

-Jeremy, nie ma żadnych nas. Ty mnie zdradziłeś! W dodatku z duchem! Do jasnej cholery, naprawdę uważasz, że mamy o czym rozmawiać? - warknęłam wściekła. On jest bezczelny. I głupi. No i może odrobinę przystojny też...

-Bonnie, ja wiem, popełniłem błąd. Wybacz mi. Naprawdę mi na tobie zależy, nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo chciałbym cofnąć czas i do tego nie dopuścić. - Powoli wstałam i stanęłam naprzeciwko niego. Popatrzyłam mu w oczy. Widziałam w nich ból i żal, ale życie to nie bajka. Nie ma nieograniczonych szans.

-Szkoda, że nikt z nas czasu nie cofnie. - warknęłam i ruszyłam przed siebie.

Pieprzony kretyn. Debil do potęgi.

****
I jak wam się podoba pierwszy rozdział? ❤ czekam na wasze opinie moi drodzy! Gwiazdki też mile widziane!

Xoxo Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro