12.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

30 gwiazdek = nowy rozdział!



Kol może był dobrym kierowcą, ale przepisy drogowe raczej były dla niego obce. Przez całą drogę, do tej pory nie zatrzymał się na żadnym czerwonym świetle ani przy znakach stop. Nie przepuścił też nikogo na pasach, także małą brakowało a byłby winny śmierci kilku staruszek. Pierwotny oczywiście żadną z tych rzeczy się nie martwił, bo po co?

- Czy możesz zwolnić? - syknęłam, gdy znów przejechał na czerwonym świetle, w ogóle się nie rozglądając - Rozumiem, że Ty się śmierci nie boisz, ale ja tak. - warknęłam dobitnie.

- Nie panikuj, wiem co robię. - puścił mi oczko. Do jasnej cholery... Mam jednak wrażenie, że nie do końca! Westchnęłam pod nosem i zamknęłam oczy, starając się uspokoić. Dobra, liczę do dziesięciu. Wtedy się uspokoję. Jeden. Wdech. Dwa. Wydech. Trzy. Nie dam rady...

-Kurwa! - pisnęłam - Kol, zwolnij na litość boską! - wrzasnęłam jak opętana. Szatyn spojrzał na mnie zaskoczony, takiej reakcji się po mnie nie spodziewał.

-Dobra, już dobra. Wyluzj. - mruknął i zaczął zwalniać. Dzięki Bogu. Będę żyć.

-Dziękuję. - wyszeptałam próbując unormować oddech. Nienawidzę go. Nienawidzę go, tak bardzo jak to tylko możliwe.

-Czemu tak bardzo nie lubisz dużej prędkości? - prychnął.

Przełknęłam gulę w gardle. Tak, jest dobry. Faktycznie jest coś na rzeczy. Gdy miałam piętnaście lat, pojechałam z ciotką na zakupy, wracając do domu jechała bardzo szybko. Nie dała rady wyhamować, był grudzień i śliskie drogi. Uderzyła w drzewo. Ona zmarła na miejscu, ja przez ponad tydzień byłam nieprzytomna w szpitalu.

- Mam powody... - mruknęłam jedynie. Odwróciłam głowę i popatrzyłam przez szybę na panoramę miasta.

- Daj spokój, będziesz mnie ignorowała przez całą podróż? Zlituj się. Myślisz, że co zrobię z informacją, że boisz się szybkiej jazdy? - jęknął zażenowany. Powoli przekręciłam się w jego stronę i spojrzałam na niego kątem oka. I co on się tak szczerzy? Westchnęłam.

-Gdy miałam piętnaście lat, brałam udział w wypadku, moja ciocia prowadziła. Jechała o pięćdziesiąt kilometrów na godzinę za dużo. Zginęła niemal od razu. Ja trafiłam do szpitala w stanie ciężkim. - wyjaśniłam. Zamrugałam kilkukrotnie, aby odgonić niechciane łzy. Byłam blisko z ciocią, to było naprawdę trudne przeżycie.

- Nie wiedziałem...

- Zapomnij. - mruknęłam, kręcąc głową - Nie powinnam była tego mówić, po prostu zapomnij. - zacisnęłam wargi.

-Oh. Daj spokój! Spędzimy razem ponad dobę, siedząc w tym cholernym aucie. Możemy przynajmniej udawać, że się dogadujemy? - poprosił. Skinęłam głową.

-Tak, możemy. - mruknęłam wzruszając ramionami. Niech ktoś mi wytłumaczy o czym ten koleś myśli i jaki jeszcze ma cel w tym wszystkim... - Dlaczego tak bardzo Ci zależy, żeby ze mną rozmawiać? - zmarszczyłam brwi. Westchnął.

- Po prostu. - spojrzał na mnie - Nie lubię podróżować w ciszy. Rozumiem, że możesz mnie nie lubić po tym co zrobiłem Ci ja i moja rodzina, ale spróbuj udawać. Wytrzymasz ze mną te kilka dni i będziesz miała mnie z głowy już na zawsze. - stwierdził. Gdyby pozbycie się Mikaelsonów było takie łatwe...

-Załóżmy, że Ci wierzę. - mruknęłam - Czego ode mnie oczekujesz? Przyjaźni na kilka dni? Bezgranicznego zaufania? - prychnęłam. Uśmiechnął się i pokręcił głową.

-Nic w tym stylu. Po prostu, zwykłej tolerancji, czeka nas dwadzieścia siedem godzin drogi, myślę, że lepiej będzie je spędzić rozmawiając niż w grobowej ciszy. - zaproponował - A jak już wszystko załatwimy możesz wrócić do nienawidzenia mnie. - zaśmiałam się. Kilka dni rozmawiania jakby nic, a później znów się nie lubimy... Fajny plan, Mikaelson. Czy on nie widzi w tym nic dziwnego? Pewnych niedociągnięć? Spojrzałam na niego kątem oka. Odwrócił głowę, patrząc centralnie na mnie. - To jak? - przechylił głowę.

-Patrz na drogę, to może rozważę twoją propozycję. - puściłam mu oczko.

-Sprytnie, wiedźmo. - skwitował i odwrócił wzrok na drogę. Co jak co, ale profil to on ma fajny. Pokręciłam głową chcąc pozbyć się głupich myśli z głowy. Mikaelson jest zły. Nie mogę mu ufać.



******
Gwiazdki i komentarze mile widziane, do następnego rozdziału kochani! 🖤🖤🖤

Xoxo Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro