18.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

30 gwiazdek = nowy rozdział!





Wzięłam głęboki wdech, gdy wyszliśmy na świeże powietrze. Może właśnie tego mi potrzeba? Odpoczynku od wszystkich problemów i Mystic Falls? Kocham moje rodzinne miasto, ale nie da się ukryć, że wiele w nim straciłam i dużo poświęciłam, aby tam żyć. Może po prostu jestem tym wszystkim zmęczona i przytłoczona. Najzwyczajniej w świecie potrzebuję przerwy.

-Dobra. - mruknęłam i stanęłam naprzeciwko szatyna. Pierwotny spojrzał na mnie zainteresowany i również się zatrzymał.

- Co znów zrobiłem? - westchnął i wsadził ręce do kieszeni spodni. Pokręciłam głową.

-Jeszcze nic nie zrobiłeś. - parsknęłam - I chciałabym, żeby tak pozostało. - ostrzegłam go, na co skinęła głową, dając mi znak, że się zgadza - Nie o tym chciałam mówić. - zacisnęłam wargi. Nie wierzę, że to powiem. Pokręciłam głową i ponowanie złapałam z nim kontakt wzrokowy. - Słuchaj, nie znam miasta i jestem tu po raz pierwszy. Wiem co tu się dzieje i jak wielką część społeczeństwa stanowią wampiry, wilkołaki i czarowanie. - mruknęłam - Nie jestem w stanie zdziałać za wiele, jeśli ktoś taki by mnie zaatakował. - stwierdziłam z bólem w głosie. Przecież kiedyś byłam w stanie położyć na kolana nawet Klausa. Najpotężniejszą i najbardziej niebezpieczną istotę na świecie. - Chciałeś żebym Ci zaufała i w tym momencie to robię. - wyjaśniłam - Więc jeśli mnie zostawisz lub wpakujesz w tarapaty, to przysięgam, że po śmierci wrócę tu jako duch i będę Cię nawidzać po nocach. - warknęłam - Załapałeś?

-Tak. - na jego ustach pojawił się szelmowski uśmieszek - Chcesz mi przekazać, że zmieniłaś zdanie i chcesz, żebym się trzymał tak blisko Ciebie jak to tylko możliwe. - odparł dumnie z uśmiechem od ucha do ucha.

Nie mam na niego siły... Ja mówię jedno, on rozumie drugie. Może jednak nie powinnam z nim iść? Jeszcze mogę wrócić do pokoju i włączyć Netflixa w telefonie.

Patrzyłam na niego skonsternowana. Zobaczyłam jak bierze głęboki wdech i spogląda na mnie.

-Żartowałem. - oznajmił w końcu - Rozumiem o co ci chodziło i nie musisz się martwić, nie odstąpię Cię nawet na krok i nie pozwolę, żeby spadł Ci włos z głowy. - spojrzałam mu w oczy. Znów widziałam w nich szczerość. Albo mówił prawdę albo był naprawdę dobrym kłamcą.

-Ufam Ci, Mikaelson. - mruknęłam niechętnie - Nie chcę tego żałować. Udowodnij, że jesteś godny i różnisz się od swojego pożal się Boże rodzeństwa. - poprosiłam. Skinął głową.

-A wciąż obowiązuje zasada "metr odległości między nami"? - zapytał. Kurwa. Zacisnęłam wargi i sztywno pokręciłam głową.

- Nie. Zasada jest zawieszona aż do mojego odwołania. - oznajmiłam. Widząc jak się szczerzy, nie trudno było mi się domyśleć o czym myśli. - To jednak nie zmienia faktu, że masz trzymać ręce przy sobie i nie naruszać mojej przestrzeni osobistej! - zauważyłam. Wolę mieć pewność, że pierwotny nic nie zrobi. Ku mojej uldze po prostu skinął głową.

- Ale uprzedzam, jeśli to ty nie będziesz umiała trzymać rączek przy sobie to nie będę Cię powstrzymywał. - obstawiam, że moje spojrzenie mogło konkurować ze spojrzeniem bazyliszka. - Nie patrz tak na mnie! - uniósł palec wskazujący w górę - Jestem tylko facetem. - wytłumaczył wzruszając ramionami. Przymrużyłam oczy... Co to za argument jest? Zresztą nie ważne!

- To nie problem, nie widzę opcji, w której rzucam się na Ciebie z ochotą na seks. - mruknęłam z krzywą miną. Wzdrygnęłam się na samą myśl, że mogłoby dojść do czegoś więcej między mną a Mikaelsonem. Masakra.

- Ja uważam inaczej, dlatego uprzedzam, że nie będę się przed tym bronił. - pokiwałam głową. No co? Przecież mam swój mózg i nie zrobię nic głupiego. Umiem nad sobą panować. Nawet po alkoholu, nigdy nie poszłam z nikim do łóżka. Dlatego nie wierzę, że teraz mogłabym coś odwalić.

-Wszystko jasne. - podsumowałam.

-Idziemy? - wyciągnął ramię w moją stronę.

Co robić? Dobra, miałam mu zaufać. Utrzymać dystans, ale też go nie skreślać. Od ponad dwudziestu czterech godzin nie zrobił nic głupiego. Więc niech mu będzie. Dostanie szansę.

Najdelikatniej jak potrafiłam złapałam go pod ramię i ruszyliśmy w stronę miasta. Była już dziewiętnasta i powoli zaczynało się ściemniać, przez co miasto wygadało na bardziej urokliwe niż wcześniej. Podobało  mi się tutaj.

******
Gwiazdki i komentarze mile widziane, do następnego rozdziału kochani! 🖤🖤

Xoxo Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro