3.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

25 gwiazdek = nowy rozdział!


Przechodząc obok Mystic Grilla usłyszałam głośną muzykę. Znaczy, że jest tam jakaś impreza. Czyli jest alkohol. Więc, pozostaje tylko jedna kwestia; dlaczego mnie tam nie ma?

Zaśmiałam się kręcąc głową i ruszyłam w stronę baru. Moje kroki były chaotyczne, kręciło mi się w głowie, a obraz przed oczami był rozmazany. Mimo to nie miałam zamiaru rezygnować z imprezy. Muszę odreagować ostatnie wydarzenia.

Weszłam do baru jednocześnie wpadając na grupę ludzi.

- Jak chodzicie? - prychnęłam i ruszyłam do baru, aby złożyć zamówienie.

Wskoczyłam na wysokie krzesło i położyłam dłonie na blacie. Rozejrzałam się wkoło i zobaczyłam masę ludzi. Jedni grali w bilarda w kącie sali, ale zdecydowana większość tańczyła popijając alkohol. Westchnęłam i odwróciłam głowę w stronę baru. Co by tu zamówić...

-Poproszę whisky. - mruknęłam - Podwójna porcja.

Barman zjechał mnie wzrokiem, a ja zmarszczyłam brwi. O co mu chodzi? Wiem, że trochę już wypiłam, ale język mi się jeszcze nie plącze. Chyba...

-A dowodzik jest? - wytrzeszczyłam oczy. To jest jakiś żart? Ja rozumiem, że mogę wyglądać młodo, ale do cholery jasnej mam już dwadzieścia dwa lata.

-Facet. - warknęłam - Nie wiem od jak dawna tu pracujesz, ale od kilku lat przychodziłam tu ze znajomymi i zawsze zamawialiśmy to samo. Nikt, nigdy nie kazał nam pokazać dowodu. Więc bądź łaskaw nie psuć mi dzisiejszego dnia do końca i podaj mi moje zamówienie. - warknęłam i uderzyłam dłonią w blat. Okey... Chyba jednak mogłam tyle nie pić.

-Pokaż dowód albo spadaj. - mruknął zirytowany brunet.

W głowie miałam miliony zaklęć, którymi chciałam go teraz obrzucić... Ale nie mogłam. Ta cholerna nie moc... Miałam ochotę wstać i zacząć krzyczeć i przeklinać.

-Może trochę kultury wobec damy. - usłyszałam za sobą męski głos. Głos, który tak dobrze znam, którego tak bardzo nienawidzę. Głos, który przyczynił się do zniszczenia mojej rodziny.

-Straciłam ochotę. - warknęłam i szybko ześlizgnęłam się z krzesła. Wstrzymałam oddech i powoli obróciłam się w drugą stronę. Miałam wrażenie, że trwa to wieczność. W końcu stanęłam i oparta plecami o blat, podniosłam wzrok i spojrzałam szatynowi w oczy. Wiedziałam. Znam ten głos zbyt dobrze, wiedziałam, że to on. Wstrzymałam oddech i nie mówiąc niczego ruszyłam do wyjścia. Oczywiście przez to, że alkohol dalej buzował w mojej krwi nie było to łatwe zadanie i przechodząc obok mężczyzny niechcący szturchnęłam go ramieniem. Odskoczyłam od niego jak poparzona i szybko wybiegłam z baru.

Wzięłam głęboki wdech i oparłam się o ścianę baru. Z moich oczu poleciała pojedyncza łza, którą szybko wytarłam. Bez mocy jestem taka słaba... Nie mam się jak bronić. Nie mam szans na zemstę. Jestem przegrana.

Pokręciłam głową. Miałam wrażenie, że w jednej chwili wytrzeźwiałam. Może to zasługa świeżego powietrza, a może to emocje wywołane przez spotkanie pewnego psychopatycznego dupka. Sama nie wiem. Wiem tylko, że jego obecność w mieście komplikuje wiele spraw, teraz miało być łatwiej... Miało nie być problemów. Przecież straciłam już tak wiele. Nie wiem czy wytrzymam jeszcze więcej.

Westchnęłam i odepchnęłam się nogą od ściany. Nie mogę się poddać. Nie mogę stracić więcej bliskich. Nie pozwolę nikomu ich skrzywdzić.

Szybkim krokiem ruszyłam w stronę mojego domu. Pozostaje jedno bardzo istotne pytanie.

Czego Kol Mikaelson szuka w mieście?




****
I tak właśnie kończy się rozdział 3! Mam nadzieję, że wam się podoba i zostaniecie ze mną na dłużej! Gwiazdki mile widziane! Do następnego rozdziału kochani! ❤

Xoxo Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro