6.Na Uczcie [poprawione]

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Thorin Dębowa Tarcza

Idziemy, prowadząc konie, za jakimś znajomym Gandalfa, który jest oczywiście elfem. Idę na samym końcu z Pearl. Rozmawiamy, śmiejemy się i idziemy przed siebie.
     
- Thorin czy możesz mi powiedzieć o twojej przeszłości?-Usłyszałem głos mojej ukochanej.
     
- Nie teraz kochanie, proszę - odpowiedziałem najciszej jak się da, ale jednocześnie tak żeby mnie usłyszała Pearl.
     
-Eh ciągle to słyszę. Czy tam jest jakaś kobieta że boisz mi się powiedzieć o twojej przeszłości?-Po raz kolejny zadała mi pytanie o moją rodzinę. Tak jest tam kobieta, moja siostra i matka.
     
- Nie, tylko nie chcę by jej słyszały elfy bo one są zdradliwe - skłamałem by zaprzestać tą rozmowę.
     
- Skoro wolisz nie tutaj to gdy zostaniemy sami w pokoju - powiedziała uśmiechając się od ucha do ucha.
     
- Em miałem nadzieję na coś innego niż tylko rozmowa - powiedziałem poruszając brwiami, a ona wybuchła śmiechem.
     
- I tak by nic nie wyszło z twoich planów - powiedziała gdy się przestała śmiać.
     
- Eee czemu?-Zapytałem z podenerwowaniem.
     
- Bo dziś nie mogę - powiedziała uśmiechając się.
     
- No, ale czemu?-Dopytywałem.
     
- Eh...no... źle się czuję - powiedziała, a na jej twarz wpłynął wstydliwy rumieniec.
     
- A ja chciałem z tobą poćwiczyć walkę mieczem.
     
- Chyba lepiej żebym się nie uczyła, bo jak się wkurzę to po was ślad nie zostanie- zaśmiała się cicho, a mi automatycznie kąciki ust podniosły się do góry.
     
- Chyba by nie było aż tak źle?-Zapytałem z śmiechem.
     
- Oj by było. Kiedyś z bratem się tak pobiłam że on skończył z rozciętą wargą i łukiem brwiowym - powiedziała i pogłaskała konia obok niej.
     
- Miał pecha. Nikt ciebie nie skrzywdzi i ty też nikogo nie skrzywdzisz. Może faktycznie lepiej byłoby gdybyś nie uczyła się walczyć, ale może chociaż nauczysz się posługiwać sztyletami.

-No dobrze. Z tobą nie da się wygrać?- Zapytała, a ja uśmiechnąłem się w duchu.
 
Resztę drogi milczeliśmy. Gdy po dziesięciu minutach marszu doszliśmy do pięknego białego pałacu wiedziałem że jesteśmy na miejscu. Po chwili w około nas pojawiły się elfy na koniach i w zbrojach. Mieli szable w dłoniach, lub łuki.
     
- Erlondzie mój stary przyjacielu, jak się masz?
    
- Ach Mithrandir. Co tutaj robisz z tymi szanownymi krasnoludami?-Zapytał Lord Elrond.
    
- I z nami Hobbitami.-Wtrącił Bilbo.
    
- Ach tak naturalnie, przepraszam nie zauważyłem pana i szanownej pani.-Powiedział uśmiechając się Lord Elrond - co was sprowadza w nasze strony? Jeśli można zapytać.
    
- Nie twoja sprawa.-Warknąłem.
    
- Thorin - powiedziała Pearl i jednocześnie Gandalf.
    
- Uılřıseıd cı yëuoc.¹ -Powiedział w języku elfów Erlond.
    
- Gandalfie czy on nas obraża?-Zapytał zdenerwowany Dwalin.
    
- Nie, Lord Elrond zaprasza nas na wieczerzę - powiedział najspokojniej jak mógł Gandalf, ale widać było że to dla niego nie lada wyzwanie.

*********

Siedzę przy stole po mojej prawej stronie usiadła Pearl, a po lewej Gandalf. Natomiast po jego lewej znajdował się Lord Elrond. Zauważyłem jak Kili, który siedzi wraz z innymi kompanami przy drugim stole, zerka na jakąś elfkę.

Rude włosy, zielone oczy, długie nogi, ale brak kobiecych kształtów. Z rozmyślań jak nie ma gustu mój siostrzeniec wyrwał mnie głos Pearl.
      
- I co ty w niej widzisz?-Zapytała zdenerwowana.
      
- W kim?-Zapytałem zdezorientowany.
      
- W tej elfce - powiedziała nie patrząc na mnie.- Widzę jak się na nią gapisz.
      
- Kotku...-Nie dokończyłem przez Pearl.
      
- Nie kotkuj mi tu. Nawet jej nie znasz, a się na nią gapisz jak w obrazek. Jak tak bardzo potrzebujesz się z kimś przespać to proszę bardzo - powiedziała, a ja nie wierzyłem w co się stało.
       
- Kochanie jeśli mam z kimś spędzić tę noc to tylko z Tobą. Bo Ty jesteś najpiękniejsza. Twoje blond włosy, brązowe oczy, malinowe pełne usta, twoja szyja, barki, brzuch, nogi jest to mój szczyt marzeń. Marzeń które spełniłaś. I nikt tego nie zmieni. A z tego co widzę to Kili ma na nią chrapkę. Więc nie musisz być zazdrosna i odstawiać scen - powiedziałem pół szeptem.
       
- Ale zrozum że chcę. Chcę być zazdrosna bo wtedy wiem że nikt Ciebie mi nie odbierze. Kocham cię - na usta wpłynął mi szeroki uśmiech.- No i co tak się cieszysz?
          
- Bo moja dziewczyna jest o mnie zazdrosna i powiedziała przy wszystkich że mnie kocha, tylko nie usłyszała ode mnie że ja ją kocham. Kocham cię Pearl. Za to że jesteś jaka jesteś. Nie zmieniaj się, ciągle sprawiaj że z każdym dniem coraz bardziej Ciebie kocham i nie chcę stracić- powiedziałem i wbiłem się w jej usta. A od strony przyjaciół usłyszeliśmy gwizdy i zaczepki w stylu: Kiedy ślub?, Nie zapomnijcie mnie zaprosić.

A Gandalf tylko śmiał się cicho pod nosem. Nagle Pearl się ode mnie oderwała i wygodnie usiadła na krześle.
         
- Zadowoleni jesteście? Wszystko zepsuliście. Cały ten romantyczny nastrój. Ach jesteście okropni- powiedziała Pearl i zrobiła naburmuszoną minę.
          
- Przepraszamy, ale my tak na serio z tym ślubem- powiedział Bofur uśmiechając się pod nosem. Kątem oka zauważyłem jak Fili wściekły zaciska pięści.
          
- Właśnie- poparło go kilku krasnoludów.
          
- Kili, Fili zagrajcie jakąś krasnoludzką melodie bo od tych smętnych melodii spać mi się chce. - Odezwał się Bombur. Moi siostrzeńcy wyjęli małe harmonijki i zaczęli grać, a moi pobratymcy zaczęli śpiewać.
         
Bombur wdrapał się na stół, a elfy były przerażone. Nagle stół się załamał pod Bomburem, a krasnolud wylądował na ziemi. Wszyscy zaczęli się nie opanowanie śmiać (prócz elfów, no bo to gbury). A krasnolud ciągle siedział na ziemi. Uczta by miło mijała gdyby nie wypadek Bombura. Od naszego stołu wstał Erlond.
          
- Thorinie synu Thraina, syna Throra ostatniego króla spod góry, czy mogę cię prosić kilka minut na osobności.
          
- Eh no dobrze...-nie chętnie się zgodziłem.
          
Wstałem i chwyciłem dłoń mojej ukochanej, by podążyła za mną. Poszliśmy (ja, Elrond, Pearl i Gandalf) na taras z którego był widok na całe miasto, góry które nas otaczały i piękny sierpowaty księżyc. Widok zabierał dech w piersi.
           
- Wow!-Usłyszałem za sobą głos mojej ukochanej.- Ale jak tu pięknie - powiedziała Pearl rozglądając się dookoła.- Thorinie, a czy Samotna Góra ma podobne widoki?-Powiedziała i uśmiechnęła się. Złapałem jej rękę i złożyłem na niej delikatny pocałunek.
          
- Ma bardzo podobne, a czasem nawet ładniejsze, skarbie.-Powiedziałem uśmiechając się. Naszą miłą pogawędkę przerwał Lord Elrond.
          
- Thorinie czy mogę zobaczyć mapę z jaką idziecie do Samotnej Góry?
          
- Nie będzie jej dotykał żaden elf swoimi łapami. To jest moje dziedzictwo! Nie oddam jej brązowo włosej księżnice!
          
- Thorin- powiedzieli na raz Pearl i Gandalf.
          
- Nie!!! NIE!!!

-THORIN!!! - Wrzasnęła na mnie Pearl.

-Eeeh no już dobrze, dobrze no.-Powiedziałem i sięgnąłem do kieszeni wewnętrznej mojego płaszcza. Wyciągnąłem mapę i podałem ją temu elfowi ze słowami: - Tylko jej nie zniszcz.
          
Podszedł do stolika. Podniósł mapę do góry tak by zasłaniała mu księżyc.
           
- „Stań przy szarym głazie, kiedy drozd zastuka, a zachód słońca ostatnim światłem dnia Druina wskaże ci dziurkę od klucza."²
           
- Dnia Druina?-Zapytała Pearl.
           
- Dzień Druina to dzień w którym jest obchodzony nowy rok krasnoludzki. Niestety to oznacza że mamy bardzo mało czasu bo jest on świętowany w noc przesilenia letniego, a ono jest za trzy miesiące - wyjaśniłem obracając się do niej.-Gdy już będziesz ze mną rządzić Ereborem, będziesz go ze mną obchodzić. A to nie lada wyzwanie-szepnąłem jej na ucho, gdy się obok niej znalazłem.
          
Gdy skończyliśmy naradę, podczas której dołączył do nas Balin, wróciliśmy do naszego obozu, a ja kazałem wszystkim się zbierać bo wyruszamy jak najszybciej.
____________________________________________________________________________

¹Wymyślona pisownia. Na prawdę to by wyglądało tak:

²Cytat z książki autorstwa użytkownika Napoodie z książki „Nie jesteś sam".

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro