8. "You Are In Love"

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Rozdział zawiera scenę przeznaczoną dla czyteników 18+ 🔥


Czekał na nią. Nerwowo spoglądał na zegarek. Wydawało mu się, że czas stał w miejscu. Znowu. Ten dzień był tak dziwny, tak przepełniony niespodziankami, a jednocześnie dłużył się w nieskończoność, chociaż powinien przemknąć niczym najprzyjemniejsze tchnienie wiatru. Draco podejrzewał, dlaczego miał tak dziwne odczucia. Przyczyną było nieznośne czekanie. Hermiona wpadła do niego do pracy jedynie na chwilę, zabrała mu tylko kilkanaście minut z całego harmonogramu dnia. Jednak ten czas z nią spędzony dał mu takiego kopa energii, że był w stanie przetrwać całą resztę. Nawet nie przejął się zrzędzeniem szefa i tym, że nadprogramowo wysłał go do obsługiwania klientów. Wszystko straciło znaczenie. Nic nie mogło popsuć mu humoru.

Draco zdążył wrócić do domu, kilkoma skutecznymi zaklęciami ogarnąć mieszkanie, zjeść kawałek wczorajszej pieczeni, schłodzić wino. Nie zapomniał o zmianie pościeli na świeżą oraz położeniu na wierzchu ulotki z czarodziejskiej restauracji, z której ostatnio najczęściej zamawiał jedzenie. Zakładał, że mogą zgłodnieć, a nie zamierzał się zbłaźnić i gotować. To mogłoby popsuć zupełnie niepotrzebnie nastrój. A wszystko musiało pięknie zagrać.

Dosłownie zrobił wszystko, co powinien, a Hermiona wciąż się nie pojawiała. Jeszcze z pracy wysłał jej sowę z adresem i dokładną godziną. Dwudziesta wybiła już trzydzieści minut temu. Podniósł się niespokojnie, by podejść do zegara i upewnić się, bo być może z daleka widział niedokładnie. Chciałby, żeby tak było. A jednak nie. Spóźniała się, nie miał co do tego żadnych wątpliwości.

Powoli zaczął dopuszczać do siebie myśl, że Hermiona nie przyjdzie. Poczuł dziwne ukłucie żalu, chociaż jeszcze do tego nie doszło i odpychał tę opcję od siebie resztką sił. Nie mogła go przecież wystawić. Nie po tym, co stało się dzisiaj w aptece. Gdyby tylko tego nie przerwał, pewnie poszliby na całość, a on zostałby wyrzucony z pracy. Nie żałowałby niczego.

Wstał od stołu, gdzie siedział dłuższą chwilę po sprawdzeniu zegara, mając nadzieję, że Hermiona zaraz się zjawi. Czułby się wyjątkowo niezręcznie, stojąc w oknie, jednak ta opcja niezwykle go kusiła. Wiedziałby wcześniej, że go nie wystawiła. Że go nie zawiodła. Za bardzo mu zależało. Za bardzo jej pragnął. Zbyt szybko się to wszystko między nimi wydarzyło, a teraz już nie było odwrotu. Zaangażował się. Zakochał.

Pokręcił głową, chociaż wiedział, że próżne było zaprzeczanie. Miał tylko nadzieję, że Hermiona zbyt szybko się nie zorientuje, jak daleko to z jego strony poszło.

Chodził niecierpliwie po dość zagraconej części salonu. Nie podobała mu się, ale chciał mieć w nim wszystko, co w dawnym domu – stół z krzesłami, dwie wygodne kanapy, stolik do podawania kawy oraz kominek. Niewiele przestrzeni zostało do zagospodarowania i musiał się z tym pogodzić. Ciasnota go drażniła, ale cenił fakt, że stać go na własne mieszkanie. I musiał się z niewygodą pogodzić.

Usłyszał ciche stukanie dochodzące z klatki schodowej, a za chwilę dzwonek do drzwi.

To musiała być ona.

Wypuścił powietrze i ruszył w stronę korytarza, po drodze zerkając na swoje odbicie w lustrze. Wszystko było na swoim miejscu.

Otworzył od razu. Nie potrafił ukryć uśmiechu, ale nie mógł się powstrzymać:

– Spóźniłaś się, skarbie.

Zamurowało ją. Otworzyła szeroko usta i przez chwilę nie była w stanie odpowiedzieć. Ostatecznie spojrzała na niego z lekkim uśmiechem i weszła do środka.

– Zwykle tego nie robię, ale tym razem wyjście z domu zajęło mi nieco dłużej, niż zakładałam.

– Nie wiedziałaś, co na siebie włożyć? – zapytał, pomagając jej zdjąć płaszcz.

– Tak – przyznała, rozglądając się z zaciekawieniem.

– Nie musiałaś się kłopotać.

– To znaczy? – Uniosła ze zdziwieniem brwi, chcąc zmusić go do kontynuowania zaczętego wątku.

– Chyba domyślasz się, że założenie jest takie, żebyś zbyt długo w tych ciuchach dzisiaj nie została – wytłumaczył cierpliwie, patrząc na nią pobłażliwie i poprawiając okulary. – A podobno jesteś taka mądra, że drugiej takiej to od wieków nie widzieli – dodał z kpiną.

Zaśmiała się, a w jego sercu coś się zmieniło. Zadrgała w nim przyjemna nuta.

– To się jeszcze okaże, czy twoje założenie jest prawdopodobne do spełnienia tego wieczoru. – Różdżką odesłała wysokie kozaki w okolice szafki oraz szal i czapkę, które spoczęły przy lustrze na niewielkiej półeczce.

– Zapraszam – powiedział Draco, wskazując ręką na salon połączony z kuchnią. – Niech ten wieczór się wreszcie rozpocznie. Czego się napijesz?

Hermiona usiadła na kanapie, a burgundowa sukienka z rozkloszowanym dołem, którą wybrała po długim czasie przygotowań, ładnie ułożyła się wokół jej nóg, odsłaniając kolana. Dopiero po chwili odpowiedziała:

– Alkoholu.

Draco uśmiechnął się i podszedł do barku, skąd wyciągnął dwa kieliszki.

– Mam schłodzone wino.

– Chętnie.

Przywołał zaklęciem butelkę z chłodzącego kufra, po czym odkorkował ją i nalał do kieliszków jasnego alkoholu.

– Lubię białe – powiedziała, nie kryjąc zadowolenia, gdy podał jej wino. Od razu upiła łyk. – Przyjemne.

– Przyjemne to dopiero będzie.

Draco zajął miejsce tuż obok. Swobodnie objął ją ramieniem, kładąc rękę na plecach.

Zrobiło jej się gorąco. Postanowiła, że musi zdjęć sweterek, zanim się zgrzeje.

– Potrzymaj mi – poprosiła, podając mu wino.

Ściągnęła ubranie i położyła je na oparciu.

– Mówiłem, że szybko pójdzie z tymi ciuchami – zażartował, a ona zachichotała, co sprawiło, że głośniej się zaśmiała. Coś dziwnego się z nią działo w jego obecności i nie zamierzała z tym walczyć.

Zatęskniła za jego ręką na swoich plecach, dlatego szybko odebrała mu wino.

– Martwiłeś się, że cię wystawię?

– Tak – odpowiedział z powagą.

– I co byś wtedy zrobił?

– Sam nie wiem. – Zamilkł, wypił łyk i ponownie położył rękę na jej plecach, lekko ją głaszcząc. – Pewnie najpierw bym się wkurzył, a potem musiałbym cię znaleźć, by zapytać, co się do cholery stało.

– Brzmisz tak, jakbyś naprawdę to prawie przeżył, tak z pół godziny temu – zakpiła.

– Prawie to ja już układałem plan, jak na ciebie nawrzeszczeć, gdybyś się nie pojawiła.

– Nie zrobiłabym tego – odparła, kładąc mu dłoń na kolanie. – Nie zniosłabym później twojego marudzenia. Masz do tego tendencje, już to zauważyłam.

Już miał ochotę zaprzeczyć i wytłumaczyć jej, jak bardzo się myli, jednak wolał się skupić na jej dłoni na jego nodze.

Dzisiejsze wydarzenia sprawiły, że przekroczyli granice. I z każdą kolejną chwilą byli bliżej siebie. A on wciąż chciał więcej.

– A jednak się spóźniłaś – wypomniał ponownie.

– Co mam zrobić, żeby cię za to przeprosić? – Dała za wygraną, zerkając na niego wymownie.

– Zaproponuj coś. Zobaczymy, czy mi się spodoba.

Hermiona przewróciła oczami, ale postanowiła spróbować. Odstawiła kieliszek na stolik, a potem sięgnęła po jego i zrobiła to samo.

Zbliżyła się do niego. Ich oczy były na tej samej wysokości.

– Muszę coś szybko wymyślić.

– Postaraj się.

Uśmiechnął się, a ona zrobiła to samo.

Pocałowała go lekko w policzek.

– Myślę, że to powinno wystarczyć.

– Myślę, że jesteś w błędzie – odpowiedział, siadając wygodniej.

Hermiona musiała się jeszcze bardziej zbliżyć, by go pocałować. Właściwie musiała oprzeć się na jego klatce piersiowej, co też zrobiła. Draco objął, jakby od niechcenia, lecz w rzeczywistości tylko na to czekał.

Pocałowała go i cicho mruknęła prosto w jego usta, ciesząc się, że smakował dokładnie tak samo, jak kilka godzin temu. Przysunęła się jeszcze bliżej, przechylając głowę. Pogłębiła pocałunek. Czuła się dobrze, gdy Draco silnymi i stanowczymi dłońmi przyciskał ją do swojego ciała. Miała ochotę głośno przekląć warstwy ubrań, które ich od siebie odgradzały.

Draco musiał myśleć podobnie, bo podciągnął jej sukienkę, ale nic więcej nie mógł teraz zrobić. Poczuł jej dłonie na klatce piersiowej. Przerwała pocałunek. A już było tak dobrze.

Hermiona się od niego odsunęła. Uśmiechnęła się zawadiacko i zajęła poprzednie miejsce.

– Przeprosiłam.

– Ale mogłaś kontynuować. Nie obraziłbym się.

– Nie pokazałeś mi reszty mieszkania.

– Mogę ci pokazać zaraz. Sypialnię w pierwszej kolejności.

– Na wszystko przyjdzie czas – zaśmiała się, widząc jego rozgorączkowany wzrok. Wolała nie patrzeć niżej. – Nie zapytałeś, czy nie jestem głodna.

– A jesteś?

– Nie – odpowiedziała szybko.

– Nie boli cię głowa? – zapytał, przypatrując jej się czujnie. – Ostatnio miewałaś problemy, a ja wolę się upewnić, zanim oznajmisz mi, że nie masz ochoty na... zwiedzanie sypialni.

– O to się nie martw. Przy tobie jakoś mnie nigdy nie boli. Jesteś jak lekarstwo, skarbie – zwróciła się do niego tak, jak on do niej wcześniej i sprawiło jej to przyjemność.

Razem jednocześnie napili się wina. Kilka łyków na raz.

Hermiona wstała i wyciągnęła do niego dłoń.

– To mi pokaż.

Wstał i splótł jej palce ze swoimi.

– No – zaczął. – To tu jest salon. Już pewnie zdążyłaś mu się przyjrzeć. Nic ciekawego. A tam. – Pokazał ręką w stronę dalszego pokoju. – Jest sypialnia. I koniec oprowadzania. To jest niewielkie mieszkanie.

– Całkiem przytulne – powiedziała, uśmiechając się lekko. – Jak na ciebie. Zakładałam, że wszędzie będą symbole Slytherinu i wszystko będzie zielone.

– Wyrosłem z tego

Hermiona podeszła do komody, gdzie stało kilka zdjęć w ciemnych ramkach, ciągnąc go za sobą. Wciąż trzymali się za ręce. Na jednym z nich mały Draco, mający zaledwie kilka lat, stał z pochmurną miną z rodzicami.

– Co ci się wtedy stało? – zapytała, patrząc z troską na niezadowolonego chłopca.

– Jak zwykle, czegoś mi pewnie zabronili – odpowiedział, wzruszając ramionami. – I kazali pozować do głupiego zdjęcia. Byłem dość mocno rozpieszczonym bachorem i nie będę temu teraz zaprzeczał. To było całkiem wygodne. Zazwyczaj dostawałem to, czego chciałem, o ile moje wymysły pokrywały się z wymaganiami rodziców.

Puścił jej dłoń i stanął przed nią, zasłaniając zdjęcia.

– Byłem głupi i zaślepiony.

– A teraz jesteś tutaj. Jesteś zupełnie inny, niż się spodziewałam.

– To znaczy?

– To znaczy, że cię lubię, Draco. Takiego, jakim jesteś. Chociaż czasem mnie denerwujesz, wiadomo.

Draco odłożył okulary na komodę, która była tuż za nim.

– Hermiono, wiem, jak wyglądała nasza przeszłość. Wiem, co przeżyłaś. I wiem, że się przyczyniłem swoim postępowaniem do twojego cierpienia. Gdybym mógł cofnąć czas... Ale nie mogę. – Spoważniał i zacisnął usta. Na jego twarzy zgasł wcześniejszy uśmiech.

– Jesteśmy tu i teraz, Draco. Coś nas do siebie przyciągnęło po latach. Wierzę, że istnieje dobry powód, byśmy spróbowali.

– Znam powód. Bolała cię głowa i tylko ja mogłem ci pomóc.

– Draco lekarstwem na całe zło – powiedziała, ważąc każde słowa. – Podoba mi się.

– Gdyby ci się nie podobało, to...

Podniosła na niego wzrok, patrząc spod gęstych rzęs.

– Nie mów już tyle, Draco. Czasem za dużo mówisz.

Powoli uniosła dłonie, by położyć je następnie na jego klatce piersiowej.

Draco posłusznie milczał, przyglądając się w ciszy, jak Hermiona włożyła dłonie pod poły jego marynarki, aby ją ściągnąć.

Pozwolił, by opadła na podłogę. Nawet nie myślał o tym, że była jedną z jego najlepszych i wydał na nią sakiewkę galeonów na Pokątnej. To teraz nie było ważne.

Przyciągnął ją do siebie i przywarł ustami do jej warg.

Zdenerwowanie, które wcześniej odczuwał, zniknęło. Trzymając ją w ramionach, czuł jedynie wdzięczność za sam fakt, że się pojawiła. Przesuwając rękami po jej plecach, pragnął jedynie, by nigdy już jego objęć nie opuściła. Z wielkim zaangażowaniem obsypywał jej twarz pocałunkami. Uważał, aby nie pominąć żadnego fragmentu skóry. W ten sposób chciał jej pokazać, że to, co się między nimi działo, było dla niego ważne. Cholernie ważne.

W tym momencie najważniejsze na świecie.

Hermiona oplotła jego ciało nogami, gdy poczuła, że Draco ją uniósł. Przemieścili się do sypialni, gdzie siedli razem na skraju łóżka. Oderwała się od niego na chwilę, tak bardzo ciekawiło ją to, jak wygląda jego strefa osobista. Sypialnia, miejsce, gdzie spokojnie oddawał się snom, odpoczywając po trudach dnia. Dostrzegła ciemnoszare ściany kontrastujące z bielą ustawionych pod ścianami mebli. Kilka obrazów, czarne zasłony w oknach.

Niecierpliwy Draco nie pozwolił jej dłużej rozglądać się po wnętrzu.

– Skup się, Granger. Najlepiej na mnie.

– Byłam ciekawa – odpowiedziała, sadowiąc się wygodniej na jego kolanach.

– Jak zawsze. Ale tam nie ma nic ciekawego.

Wplotła ręce w jego włosy, przesuwając powoli palcami, aż dotarła do karku.

Draco zadrżał. Sam nie wiedział, co powinien teraz zrobić. Najchętniej zdarłby z niej sukienkę, tak bardzo płonął. Jednak się powstrzymał. Bał się, że mógłby ją od siebie odepchnąć.

– Masz bardzo czysto, ale tego się akurat po tobie spodziewałam.

– Kilka sprytnych zaklęć czyszczących i porządkujących. Nic wielkiego.

– I robisz to wszystko bez pomocy skrzata.

– Tak jest – przyznał, całując ją lekko w płatek lewego ucha.

– Strasznie mnie to kręci – powiedziała z dziwną ekscytacją, której do końca nie rozumiał, ale nie miał teraz czasu na rozważania.

Draco chwycił krawędź jej sukienki i przesunął materiał, odsłaniając jej uda. Nie mógł się powstrzymać, od razu dotknął jej pośladków. Poczuł pod palcami koronkowy materiał jej bielizny.

Hermiona przytuliła się do niego mocniej, jednocześnie ocierając się o niego. Czuła niezwykłą satysfakcję z faktu, że znalazła się tutaj właśnie z nim. Ostatnie tygodnie powoli doprowadzały ich do tego momentu. Przeczuwała, że to się kiedyś stanie, ale nie sądziła, że będzie się to wiązało z takim huraganem uczuć przelewających się przez jej ciało. Od ekscytacji po gorące pożądanie.

Ponownie odsunęła się od niego i złączyła ich usta w kolejnym, lecz bardziej namiętnym pocałunku. Pogłębiła pocałunek, czym zaskoczyła Draco, ale nie zamierzał zwalniać. Poczuł jej ręce, które wyciągały materiał jego koszuli ze spodni. Chciał jej pomóc i mocniej nim szarpnąć, ale mu nie pozwoliła, powstrzymując jego ręce.

Powoli, z rozmysłem rozpinała każdy pojedynczy guzik. Chłodnymi palcami drażniła jego rozgrzaną skórę. Draco już sam nie wiedział, na czym powinien się skupić, tak wiele czuł na raz. Postanowił nie pozostawać dłużnym i sięgnął ręką do suwaka jej sukienki, znajdującego się na plecach. Pociągnął mocno i rozchylił materiał, napotykając palcami na zapięcie stanika, którego również postanowił się od razu pozbyć.

Czuł, jak jej mięśnie drżały pod wpływem jego dotyku.

– Jesteś niesamowita – wyznał z przejęciem, gdy Hermiona poruszyła ramionami, a materiał sukienki opadł w okolice talii, odsłaniając jej piersi ukryte pod materiałem stanika.

Uśmiechnęła się.

I tylko na tym uśmiechu był w stanie się skupić.

Wstała i powoli zsunęła ubranie na podłogę, dokładając do sukienki biustonosz. Pozwoliła, żeby Draco powoli pociągnął w dół bieliznę razem z rajstopami. Była przed nim naga, lecz nie czuła strachu. Ufała mu.

W ciszy adorował jej ciało, a ona mu na to pozwalała. Podobało jej się, w jaki sposób na nią patrzył.

Draco również wstał i zdjął spodnie wraz z bielizną. Potem wziął ją w ramiona i ułożył na poduszkach.

Hermiona położyła się wygodniej. Na jej twarzy pojawił się delikatny rumieniec. Było jej nieludzko gorąco, ale i tak chciała więcej.

Draco powoli zsunął się w dół łóżka. Rozchylił jej nogi, a ona mu na to pozwoliła.

Zamknęła oczy, gdy jej dotknął. Rozluźniła się, gdy kontynuował. Zacisnęła dłonie na zmiętej pościeli. Podniecenie w niej rosło. Miała wrażenie, że jej ciało pobudziło się do życia. Czuła dosłownie wszystko. Wygięła plecy w łuk, skupiając się na swojej przyjemności. Zaczęła szybciej oddychać.

Draco reagował na odruchy jej ciała, instynktownie dając jej to, czego potrzebowała. Wiedział, że niedługo osiągnie szczyt, dlatego wyciągnął dłonie do góry, które ona uchwyciła.

Trzymał ją mocno, gdy rozpadała się na kawałki.

Opadła ciężko na poduszki, stabilizując oddech. Draco położył się obok i delikatnie gładził jej skórę na brzuchu. Składał miękkie pocałunki w okolicach piersi.

– Tak bardzo cię teraz potrzebuję, Draco – szepnęła.

– Jestem – zapewnił ją, całując tym razem w usta.

Poczuła na sobie jego ciężar. Jej ciało ponownie zaczęło odpowiadać na jego pieszczoty. Gdy poczuła go w sobie, odruchowo zacisnęła mocniej ręce, które trzymała na jego plecach.

– W porządku? – zapytał.

Krótko potwierdziła i ponownie skupiła się na tym, aby ich ciała się zgrały.

Czuła każde pchnięcie coraz mocniej. Splotła nogi, przyciskając go do siebie, jakby chciała się z nim scalić. Stać się jednością.

Zbliżał się do orgazmu i nie mógł zrobić nic, by go opóźnić. Było mu tak dobrze jak jeszcze nigdy wcześniej. Chciał, by Hermiona doszła w tym samym momencie.

Gdy nadszedł ten moment, miał wrażenie, że świat przestał istnieć.

Była tylko ona.

Jej gorący oddech.

Ich szybko bijące serca.

Leżeli później wtuleni w siebie, milcząc. Milczenie to jednak wcale im nie przeszkadzało, a wręcz przeciwnie, dopełniało to, co czuli, a czego jeszcze nie potrafili, a być może obawiali się powiedzieć głośno. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro