Rozdział 2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Z błogiego snu wyrwał mnie głośny dźwięk budzika. Wzdychając ciężko, wyłączyłam irytujący alarm i podniosłam się z materaca, a moje obolałe mięśnie od razu dały o sobie znać. Niepewnym krokiem wstałam z łóżka, przeciągając się i ziewając. Powoli udałam się do łazienki, ochlapałam swoją zmęczoną twarz wodą i umyłam zęby. Gdy dotarłam do kuchni, ku mojemu zaskoczeniu, na blacie czekała na mnie gotowa owsianka z owocami, a moja mama ciągle krzątała się po kuchni.

– Dzień dobry, a ty nie w pracy? – przywitałam ją tymi słowami.

– Nie, wczoraj pracowaliśmy do późna, więc dzisiaj wszyscy przychodzimy na dziesiątą – odparła.

– A więc spokojnie mogłaś jeszcze spać. – Uśmiechnęłam się krzywo, od razu siadając na kuchennym stołku i zabierając się za jedzenie niespodziewanego śniadania.

– Widziałaś kartkę, którą ci wczoraj zostawiłam? – spytała, ignorując moją uwagę.

Przytaknęłam, wypychając buzię porcją owsianki.

– Pamiętasz więc o dzisiejszej wizycie?

Ponownie przytaknęłam.

– I zamierzasz się tam pojawić, prawda? – drążyła kobieta, z charakterystycznym dla siebie biznesowym zacięciem.

Nie wytrzymałam.

– Jestem już w ostatniej klasie i mam skończone osiemnaście lat. Chyba mogę sama o sobie decydować?

– Przecież wiesz, że to dla twojego dobra – rzekła kobieta z błagalnym wyrazem twarzy.

– Już to słyszałam – odparłam, wracając do jedzenia.

– Shay, nie chcę tego słuchać. Skoro nie chcesz po dobroci, to porozmawiamy inaczej. Póki mieszkasz pod moim dachem, musisz mnie słuchać. Gdy zaczniesz sama na siebie zarabiać, wtedy będziesz mogła w pełni o sobie decydować.

– Dlaczego mnie nie słuchasz?! Te wizyty w ogóle mi nie pomagają – zezłościłam się.

– Może dlatego, że ciągle jesteś nastawiona negatywnie i nawet nie próbujesz przyjąć pomocy.

– Powiedział ktoś, kto rzucił się w wir pracy, byle tylko nie wracać do pustego domu. Bo dobrze wiesz, że jej tu nie będzie! – krzyknęłam rozżalona.

Dobrze wiedziałam, że matka tak samo jak ja płakała po nocach, a w dzień pracowała tak długo jak się da, aby tylko nie mieć czasu na myślenie. Od dnia pogrzebu nie wzięła ani jednego dnia wolnego. To ona potrzebowała terapii.

– Nie waż się podnosić na mnie głosu – odparła surowym tonem, jednak w jej oczach uformowały się soczyste krople łez.

Bez chwili zawahania opuściłam kuchnie, porzucając swoje nieskończone śniadanie i udałam się do swojego pokoju. W moich żyłach płynął czysty gniew. Aby trochę rozładować buzujące we mnie napięcie, wyżyłam się na swojej poduszce. Jednak i to nie mogło wypędzić żalu, który panował w moim sercu.

Spojrzałam na zegarek, nie mogłam się znowu spóźnić. Szybko otworzyłam swoją szafę. Wyciągnęłam ze środka przygotowaną wcześniej koszulę i marynarkę, a także spodnie z wczoraj i szybko założyłam ten zestaw na siebie. Następnie spakowałam do torby wszystkie potrzebne mi rzeczy i szybko wybiegłam z pokoju.

– Shay, nie dokończyłyśmy... – zawołała za mną matka.

Zupełnie ją ignorując, rzuciłam swoją torbę na płytki, w pośpiechu ubierając buty i kurtkę.

– Spieszę się na autobus – oznajmiłam, gdy kobieta znalazła się przede mną.

– Odwiozę cię – zaproponowała.

– Nie, dzięki – powiedziałam, łapiąc za torbę. – Pa.

– Kiedyś będziesz musiała w końcu wsiąść do auta – usłyszałam kolejne słowa matki, gdy już zamykałam za sobą drzwi.

***

Na szczęście dobiegłam na przystanek w samą porę. Co było już moją normą, zdyszana zajęłam jedno z wolnych miejsc i od razu sięgnęłam po telefon, aby czymś się zając podczas blisko czterdziestominutowej podróży.

Po odblokowaniu telefonu, z zaskoczeniem odkryłam nowe powiadomienie z Tindera.

Ta dziewczyna się nie poddaje – pomyślałam, odczytując wiadomość.

Dzięki mnie uniknęłaś mandatu i tak mi dziękujesz?

Prychnęłam, szybko wystukując odpowiedź.

Twój pech, moje szczęście :P

Dużo szybciej niż mogłam przewidywać, otrzymałam wiadomość zwrotną.

A więc to tak? Spodziewałam się, że taka ładna dziewczyna będzie nieco lepiej wychowana :P

Odczytałam ją, jednak postanowiłam, aż tak nie spieszyć się z odpowiedzią. Dałam sobie chwilę na przeglądnięcie innych social mediów i w końcu odpisałam.

Nie ocenia się ludzi po wyglądzie. Jestem pewna, że postąpiłabyś tak samo

I kto tu kogo ocenia? – brzmiała jej odpowiedź.

W autobusie z każdym kolejnym przystankiem robiło się coraz tłoczniej, co znaczenie utrudniało mi konwersację. Co więcej, miałam wrażenie, że każda ciekawska para oczu zagląda mi w telefon. Nienawidziłam tego. Mimo to kontynuowałam rozmowę z tajemniczą brunetką.

Sorry, ale nie wyglądasz mi na grzeczną dziewczynkę – odpisałam.

Jest jeden sposób, żeby się przekonać – odpowiedziała.

Niech zgadnę... – napisałam, jednocześnie przewracając oczami.

Co ci szkodzi?

No właściwie nic... – pomyślałam, zastanawiając się, co jej odpisać.

W momencie, gdy podniosłam głowę, zdałam sobie sprawę, że jestem już pod szkołą. Szybko wstałam ze swojego miejsca, zbierając się do wyjścia.

***

Dopiero na długiej przerwie miałam trochę czasu. Podążając za innymi uczniami na stołówkę, wzięłam tacę i ustawiłam się w długiej kolejce po jedzenie.

– Shay, chodź do nas – zawołała mnie jedna z dziewczyn z mojej klasy, gdy samotnie przemierzałam stołówkę w poszukiwaniu miejsca.

Obojętnie siadłam koło grupki moich kolegów, którzy jeszcze do niedawna byli mi bardzo bliscy. Jednak przez ostatni rok znacznie się od siebie oddaliliśmy. W sumie dziwiłam się, że jeszcze chcieli się ze mną zadawać.

– Co u ciebie? – spytała Samantha, uśmiechając się do mnie serdecznie, jednak w jej oczach zobaczyłam nutkę współczucia.

Wszyscy przy stoliku skierowali na mnie ciekawskie spojrzenia, wyczekując na moją odpowiedź.

– W porządku, dzięki, że pytasz – odpowiedziałam, zmuszając się do uśmiechu.

Dziewczyna przytaknęła na moje słowa z uśmiechem, po chwili ponownie pogrążając się w rozmowie z resztą grupy. Wszyscy rozmawiali ze sobą pełni entuzjazmu, co chwile się śmiejąc, zupełnie nieświadomi tego, co ja przeżywałam wewnątrz. Kiedyś byłam dokładnie taka jak oni, beztroska i radosna, ale to się zmieniło, chyba bezpowrotnie...

Zupełnie niewtajemniczona w film, na temat którego obecnie dyskutowali, zajęłam się jedzeniem, po chwili przypominając sobie o moim telefonie. Sięgnęłam po urządzenie, w pierwszej kolejności dostrzegając wiadomość od mojej mamy.

Shay, mam nadzieję, że mimo porannego nieporozumienia uszanujesz moją prośbę i pojawisz się u psychologa

Po moim trupie – pomyślałam, nagle przypominając sobie o innej niedokończonej rozmowie.

Weszłam w odpowiednią aplikację, a moim oczom ukazała się nieprzeczytana wiadomość.

Jeśli jednak się namyślisz daj znać

Kiedy? – spytałam.

Jednak tym razem dziewczyna od razu nie odpisała. Ciekawa jej odpowiedzi, zajęłam się jedzeniem, co chwilę nerwowo spoglądając na wyświetlacz.

Co ja zrobiłam? – myślałam zdenerwowana, gdy zobaczyłam nową wiadomość.

Dzisiaj?

Mam czas po szesnastej – odpisałam.

Lepsze to, niż wizyta u psychologa...

Ok, więc 17:30 w pizzerni, zaraz wyślę ci adres

Pasuje? – spytała, gdy właśnie sprawdzałam podaną przez nią lokalizację.

Będę – odpisałam, zupełnie nie wiedząc, w co się pakuję.

Pamiętaj, że ja wybieram lokal, ale ty stawiasz ;P

OK. Niech stracę – odpisałam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro