Rozdział 32

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Po obiedzie weszłam na salę, gdzie czekała już większość mojej grupy. Nie odzywając się do nikogo, stanęłam z boku i zaczęłam rozciągać swoje ramiona.

– Hej – przywitała się ze mną Hailey.

Dziewczyna zaczęła swoją rozgrzewkę robiąc skłony i wykroki. Obserwowałam ją przez chwilę. W przeciwieństwie do mnie, zdawała się promieniować pozytywną aurą, a do jej twarzy chyba na stałe przykleił się uśmiech.

– Coś się stało? – spytała mnie po chwili, przyglądając się mi uważnie. – Nie obraź się, ale nie wyglądasz najlepiej.

– Tak, wszystko w porządku. Po prostu się nie wyspałam – skłamałam.

Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie porozumiewawczo i nie skomentowała tego w żaden sposób.

– Słuchaj, tak w ogóle to chciałam ci jeszcze raz podziękować za piątkową akcję – odezwała się ponownie.

– Nie ma sprawy. – Odchrząknęłam. – Ale jeśli ją skrzywdzisz, skopię ci dupę.

Dziewczyna się zaśmiała, ale mi w ogóle nie było do śmiechu. Hailey widząc moją minę, natychmiast spoważniała.

– Ta dziewczyna już dosyć wycierpiała.

– Z Amber jest inaczej. Na prawdę mi na niej zależy. Nie musisz się martwić – odpowiedziała.

Przytaknęłam na jej słowa. Naprawdę chciałam jej wierzyć. Po chwili nasz trener zaczął zajęcia.

***

Do domu wróciłam potwornie wykończona, wejście po schodach sprawiało mi ból, a każdy ruch ręką, powodował dyskomfort. Mimo to, nie żałowałam żadnej chwili spędzonej na siłowni. Miałam nadzieję, że dzięki takiemu wysiłkowi, będę mogła łatwo zasnąć, w przeciwnym razie, pewnie spędziłabym całą noc, myśląc o niej.

Gdy ściągnęłam kurtkę i wszystkie zimowe akcesoria, doczłapałam do kanapy i opadłam na nią bezwładnie. Nie wiadomo kiedy moje oczy zrobiły się ciężkie i zasnęłam w tej pozycji.

Obudził mnie dopiero dzwonek do drzwi. Otworzyłam oczy, w pierwszym momencie nie wiedząc, gdzie jestem i co się dzieje. Dopiero po chwili się otrząsnęłam i powoli wstałam z mebla. Moje ręce i stopy były lodowate i trzęsłam się z zimna, ponieważ zasnęłam bez żądnego okrycia. Powoli poczłapałam do drzwi, spodziewając się, że zastanę tam Paige, jednak gdy otworzyłam drzwi, przed sobą zobaczyłam Amber.

– Amber, co ty tu robisz?

– Hej, wiem, że jest już późno ale... – wyjąkała dziewczyna.

– Wejdź – odparłam widząc, że cała się trzęsie. Nie wiedziałam, czy to z zimna, czy ze stresu, ale nie mogłam jej tak zostawić.

– Przepraszam cię jeszcze raz. Nie mam gdzie pójść – wydukała. – Moja ciocia akurat wyjechała z miasta, a ja...

– Spokojnie – próbowałam ją uspokoić, chwytając jej ramiona. – Ściągnij kurtkę i chodź ze mną.

Dziewczyna właśnie tak zrobiła, dopiero teraz zwróciłam uwagę na jej plecak, który wydawał się wypchany po brzegi. Razem poszłyśmy do salonu. Dałam jej chwilę, aby się uspokoiła, a sama poszłam zrobić nam ciepłej herbaty.

– Proszę bardzo – powiedziałam, podając jej gorący kubek.

– Dziękuję – odpowiedziała, chwytając naczynie za uszko.

– Teraz powiedz mi na spokojnie, co się stało – poprosiłam.

– W niedzielę powiedziałam wszystko rodzicom. O tym, jak naprawdę traktował mnie Adam i że z nim zerwałam. Rodzice byli źli, a matka nawet nie chciała mi uwierzyć, woli wierzyć Adamowi, choć nie spędziła z nim nawet w połowie tyle czasu, co ja. Oczywiście, że przy moich rodzicach zawsze zachowywał się jak prawdziwy dżentelmen, umiał świetnie udawać i nabrał nie jedną osobę.

– Co za... – urwałam. Na myśl przychodziły mi same niecenzuralne słowa.

– Ale to nie koniec. Adam jakimś cudem przekabacił ich na swoją stronę i wmówił im, że zdradziłam go z Hailey.

– Chyba żartujesz?! – uniosłam się.

– Niestety nie... Dzisiaj rodzice zapytali mnie, czy to prawda, zaprzeczyłam zdradzie, ale ponieważ nie chciałam ich okłamywać, wyznałam, że najprawdopodobniej jestem bi... I to był mój klucz do grobu. Ojciec się wściekł, powiedział, że się mną brzydzi i nie tak mnie wychował.

– Gdyby to był wybór, czy kwestia wychowania – prychnęłam.

– Próbowałam mu wytłumaczyć, ale nie chciał słuchać, a matka nie odezwała się ani słowem. W końcu powiedział mi, że dopóki nie zmądrzeje, mam się nie pokazywać w domu.

– Wyrzucił cię z domu?! – Nie mogłam uwierzyć.

– Wybacz, że przyszłam z tym do ciebie, ale naprawdę nie mam się gdzie podziać.

– Nie masz kogoś z rodziny?

– Wszyscy staną po stronie rodziców, tylko moja ciocia jest w porządku, ale akurat wyjechała z miasta i wróci dopiero w weekend.

– A co z Hailey? – spytałam.

– Nasz relacja jest skomplikowana, to znaczy... Ja jeszcze jej nie wyznałam, co czuję. Poza tym, dopiero skończyłam jeden związek, chyba jeszcze nie jestem gotowa, a gdyby mój ojciec wiedział, że zatrzymałam się u niej, wściekłby się jeszcze bardziej. Nie wiem sama, ale jeszcze liczę, że się opamięta.

– Spokojnie, możesz zostać tak długo, jak będzie trzeba, mamy dużo miejsca.

– Na pewno? Nie chcę się narzucać? – spytała Amber z nadzieją w oczach.

– Tak, jasne – opowiedziałam, siląc się na uśmiech.

– Dziękuję ci Shay, naprawdę nie wiem, jak ci się odwdzięczę – powiedziała dziewczyna, przytulając się do mnie.

Oplotłam ją rękami, delikatnie gładząc po plecach. Poczułam, że moja bluzka zaczyna się robić mokra, a po chwili usłyszałam cichy szloch.

– Wszystko będzie dobrze, zobaczysz. Wszystko się jakoś ułoży – próbowałam ją uspokoić.

Pod wpływem wszystkich emocji dzisiejszego dnia, poczułam, że powoli pęka we mnie bariera, za którą chowałam wszystkie emocje. Moje oczy stały się mokre. Po chwili obie płakałyśmy, tuląc się do siebie.

– Shay, ty płaczesz? – spytała po chwili, spoglądając w moje oczy. – Wszystko w porządku? To przeze mnie?

Pokręciłam głową, jednak dziewczyna uporczywie się we mnie wpatrywała.

– Rozstałam się dzisiaj z Harper – wyrzuciłam z siebie.

Sama nie wiem, dlaczego to powiedziałam. Jakimś cudem pod wpływem jej wzroku i wszystkich emocji, poczułam, że muszę to z siebie wyrzucić.

– Och, tak mi przykro, a ja jeszcze obarczam cię swoimi problemami. – Jej oczy ponownie się zaszkliły.

– W porządku, przynajmniej nie jestem sama, inaczej myśli by mnie zjadły.

– Chcesz o tym pogadać? – spytała.

– Nie, nie teraz. Nie jestem gotowa – odpowiedziałam.

– Rozumiem, ale pamiętaj, że jestem tutaj, gdybyś chciała to z siebie wyrzucić – rzekła ściskając moją dłoń.

– Dzięki.

– Chociaż tyle mogę zrobić, za to wszystko, co ty robisz dla mnie.

***

Przez dłuższą chwilę siedziałyśmy w zupełnej ciszy, po prostu trzymając się za ręce, gdy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. To byli moi rodzice. Ich relacja od lat opierała się na pracy, nie mieli za dużo czasu dla siebie samych, czy dla mnie, jednak tata praktycznie każdego dnia odbierał mamę z pracy i razem wracali do domu, czasami po drodze wstępując na kolację do restauracji i za pewne rozmawiając jeszcze więcej o pracy.

– O, dobry wieczór, mamy gościa? – spytała moja mama, wchodząc do salonu.

– Dobry wieczór – przywitała się Amber smutnym głosem.

– Mamo, tato, to jest Amber, zostanie u nas na kilka dni – wytłumaczyłam.

– Coś się stało? – spytał ojciec, robiąc zmartwioną minę.

– Rodzice wyrzucili ją z domu, ponieważ nie podoba im się, że poczułam coś do koleżanki – wytłumaczyłam w skrócie.

Wiedziałam, że na pewno dla blondynki był to ciężki temat i zupełnie coś nowego. Sama pamiętałam swoje początki i jaka zagubiona się czułam, jednak wiedziałam, że z moimi rodzicami mogłam być zupełnie szczera na ten temat.

– Tak mi przykro – odezwała się moja mama. – Co to za ludzie, nie rozumiem tego społeczeństwa, żeby wyrzucać własne dziecko tylko z powodu orientacji? – oburzyła się. – W każdym razie, nie martw się, możesz zostać u nas tak długo, jak potrzebujesz.

– Dziękuję bardzo – odezwała się Amber.

– Jadłyście coś? – spytała mama.

– Nie – zaprzeczyłam.

– Shay, to tak traktujesz swojego gościa?

– Przepraszam, faktycznie nie zapytałam nawet, czy jesteś głodna.

– Nie, dziękuję, zdążyłam zjeść kolację, zanim w domu rozpętała się awantura. Teraz i tak nic bym nie przełknęła.

– Rozumiem, jeśli byś czegoś potrzebowała, mów śmiało, a my z Shay pójdziemy przygotować ci pokój – odezwała się moja mama.

Wstałam ze swojego miejsca, marszcząc brwi i poszłam za moją mamą, która zmierzała wprost do pokoju, który dawniej był pokojem mojej siostry. Stanęłam przed wejściem do niego, biorąc głęboki oddech, jednak coś blokowało mnie przed przekroczeniem progu. Moja mama natychmiast to zauważyła.

– Wszystko w porządku? – spytała.

– Nie zaglądałam tu od czasu... – urwałam, głośno przełykając ślinę.

– Wiem, kochanie – odpowiedziała, gładząc mnie po plecach.

W jej oczach zobaczyłam smutek, na pewno było jej tak samo ciężko jak mi, jednak starała się to ukryć. Nasza rodzina opanowała ukrywanie własnych uczuć niemalże do perfekcji. Choć to, co wystarczało dla obcych, nie raz nie mogło ujść uwadze najbliższych. Jednym z głównych powodów dlaczego rodzice zatrudnili sprzątaczkę, było właśnie to, aby żadne z nas nie musiało sprzątać tego pokoju.

– No chodź, przecież nie pozwolimy Amber spać na kanapie, skoro mamy wolny pokój – przekonywała mnie.

Wzięła jeszcze jeden głęboki oddech i w końcu przekroczyłam próg. Rozejrzałam się dookoła. Pokój wyglądał jak dawniej, chyba nikt z nas nie miał odwagi ruszać jej rzeczy, wszystko wyglądało tak, jakby Alice wyjechała na studia i wzięła ze sobą tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Jakby w każdej chwili mogła tu wrócić.

Otworzyłam szafę, w której wciąż było pełno jej ubrań i nagle zalała mnie fala wspomnień. Jak najszybciej wyciągnęłam czysty komplet pościeli, którym razem z pomocą mamy obrałam kołdrę i poduszkę.

– Poszukam czystego ręcznika dla Amber, a ty pokaż jej pokój, dobrze? – spytała moja mama.

Przytaknęłam i wróciłam do salonu.

– Chodź, pokażę ci pokój – powiedziałam, a dziewczyna natychmiast wstała i poszła za mną.

– Czyj to pokój? – spytała, rozglądając się po wszystkich kątach.

– Mojej siostry – odpowiedziałam, starając się brzmieć naturalnie.

Proszę cię, proszę, tylko nie pytaj o nic więcej – zaklinałam rzeczywistość.

– A gdzie ona jest teraz? – spytała, z zaciekawienie przeglądając zawartość biblioteczki.

Alice uwielbiała czytać. Od jej śmierci nie byłam w stanie sięgnąć po żadną z jej książek, mimo że wcześniej chciałam przeczytać kilka z nich.

– Nie żyje – wydusiłam z siebie.

Dziewczyna natychmiast odwróciła wzrok w moim kierunku, a jej oczy zrobiły się smutne.

– Tak mi przykro, ja nic nie wiedziałam.

– W porządku, to było rok temu – odpowiedziałam i natychmiast odwróciłam wzrok w drugą stronę.

Chciałam jak najszybciej skończyć ten temat. Blondynka opuściła głowę, wpatrując się w podłogę. Zapadła między nami niezręczna cisza.

– W każdym razie, gdybyś czegoś potrzebowała, szafa jest pełna ubrań – powiedziałam, mimo że bolały mnie te słowa. – Widzę też, że zainteresowałaś się biblioteczką. Czuj się jak u siebie.

– Nie, nie mogłabym – zaprzeczyła.

Nie zamierzałam się kłócić. Z całych sił starałam się zaprzeczyć, ale nie potrafiłam.

– W każdym razie, rozgość się. Moja mam zostawiła w łazience czysty ręcznik, gdybyś jeszcze czegoś potrzebowała, to mów.

– Okej, naprawdę dziękuję ci za wszystko. Nie wiem, jak się odwdzięczę.

– Daj spokój. Lepiej idź się myć, bo w końcu jutro mamy szkołę.

– Okej, już lecę.

Przytaknęłam i wyszłam z pokoju, zostawiając ją samą. W korytarzu natknęłam się na mojego tatę, który właśnie wyszedł z łazienki.

– Shay, pokazałaś Amandzie pokój? – spytał.

– Ma na imię Amber – poprawiłam go, a na mojej twarzy pojawił się malutki uśmiech.

– Och, naprawdę? Byłem przekonany, że Amanda.

– Tak, pokazałam jej pokój. Mama już się położyła? – zmieniłam temat.

– Chyba tak. Ja też idę. Myjcie się szybko i do spania.

– Jasne. Dobranoc.

– Dobranoc słońce – pożegnał się i po chwili zniknął za drzwiami sypialni.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro