Rozdział 9

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ponownie stałam przed jej drzwiami, a moje serce biło zupełnie tak samo jak kilka godzin wcześniej.

— Zapomniałaś czegoś? — spytała Harper z uśmiechem, ponownie otwierając mi drzwi.

— Tak — odpowiedziałam, dając duży krok na przód.

Dziewczyna ze zdziwieniem cofnęła się do tyłu, a ja popchnęłam drzwi wejściowe, zamykając je z trzaskiem. Nim brunetka się zorientowała, nasze usta złączyły się razem, a moja ręka wylądowała na jej karku, mocno przyciskając jej ciało do mojego. Nie dałam jej chwili wytchnienia, od razu ciągnąc nas w stronę salonu.

Gdy starsza opadła na kanapę, spojrzałam na nią lubieżnie, uśmiechając się jak głupia. Byłam lekko zaskoczona, że tym razem dziewczyna nie protestowała.

Do trzech razy sztuka — pomyślałam, dokładnie analizując jak jej klatka piersiowa gwałtownie unosi się i opada, łapczywie łapiąc powietrze.

Nie czekając na zaproszenie, znowu przykleiłam się do jej ust, a moje palce wślizgnęły się pod jej koszulkę, badając płaski brzuch.

Po kolei zaczęłyśmy pozbywać się swoich ubrań, a ja z każdą chwilą czułam się coraz bardziej rozpalona. Gdy niebieskooka zaczęła całować mój brzuch, schodząc swoimi ustami coraz niżej, nagle otworzyłam oczy, z żalem odkrywając, że znajduję się we własnym pokoju, a za oknem wciąż jest szaro.

Po prostu świetnie... Moje koszmary ustały, na rzecz erotycznego snu z dziewczyną, którą znałam zaledwie tydzień i która znowu mi odmówiła.

Zaspana sięgnęłam po telefon, leżący na szafce nocnej, odkrywając, że mój budzik zacznie dzwonić za dziesięć minut. Nie było już sensu wracać do snu, dlatego powoli podniosłam się z łóżka i udałam się do łazienki. Z każdym kolejnym krokiem towarzyszyło mi nieprzyjemne uczucie mokrej bielizny. Ten sen na prawdę rozpalił moje zmysły, a teraz odczuwałam wielką frustrację spowodowaną niedokończonymi sprawami. To nie było miłe uczucie. Szybko pozbyłam się swoich ubrań i weszłam do kabiny, odkręcając letnią wodę. Miałam nadzieję, że chłodny prysznic pomoże mi ochłonąć.

Po skończeniu porannej toalety ubrałam się i poszłam do kuchni, aby zrobić sobie śniadanie. Budzik nie musiał mnie dzisiaj dobudzać przez dobre pół godziny, dlatego miałam dużo czasu do wyjścia.

Gdy właśnie wyciągałam z lodówki składniki na jajecznicę na bekonie, z sypialni wyszła moja mama.

— Dzień dobry — przywitała się z delikatnym uśmiechem na ustach. — Wcześnie dzisiaj wstałaś.

— Tak, obudziłam się chwilę przed budzikiem, nie było już sensu leżeć — odpowiedziałam, kładąc patelnię na kuchence.

— Znowu koszmar?

— Nie, nie tym razem — odpowiedziałam, kręcąc głową.

Byłam nieco zawstydzona na wspomnienie mojego snu. Miałam tylko nadzieję, że mama nie będzie dopytywać.

— A więc twoja psycholożka miała rację, że jest już lepiej? — dopytywała moja rodzicielka, podejrzliwie śledząc moje ruchy.

— Na to wygląda, że nie potrzebuje terapii. — Uśmiechnęłam się.

— I nie miałaś żadnego wpływu na jej decyzję?

— Co masz na myśli?

— Shay... — mama westchnęła, robiąc dramatyczną pauzę. — Nie wydaje mi się, że to dobry pomysł, aby rezygnować z terapii.

— Mówiłam już tysiąc razy, że mam się dobrze i nie potrzebuje terapii. Moje treningi są moją terapią.

— Jesteś uparta zupełnie jak twój ojciec — stwierdziła, a w jej oczach zobaczyłam rezygnację.

Byłam zaskoczona, ponieważ spodziewałam się kolejnej kłótni. Czyżby to był koniec?

— I to wszystko? Nie będziesz mi prawić kazań? — spytałam.

— Może kiedyś dojrzejesz do tego sama, ale póki co, widzę, że w żadne sposób nie uda mi się ciebie przekonać — odpowiedziała, wychodząc z kuchni i znikając w łazience.

Przez chwilę zastanawiałam się, czy matka nie próbowała na mnie jakiejś odwróconej psychologii, ale nawet jeśli tak było, to zadawała sobie zbędny trud. Na chwilę obecną była szczęśliwa, że sobie odpuściła. Byłam tylko ciekawa na jak długo.

Gdy moje śniadanie było gotowe, szybko zjadłam, wstawiając brudne naczynia do zmywarki, po czym poszłam na autobus. Pierwszy raz od dawna nie musiałam zbierać się w pośpiechu. Była to miła odmiana.

***

Po lekcjach udałam się prosto na trening. Ucieszona jak nigdy, weszłam na salę, czując znajomy zapach, który był charakterystyczny dla tego miejsca. Reszty grupy jeszcze nie było na sali. Nie tracąc czasu od razu zaczęłam się rozciągać.

— Shay, dobrze cię widzieć i to przed czasem — odezwał się trener, wchodząc na salę.

— Też się cieszę.

— Nie było cię ostatnio. Powinienem dać ci wycisk — zagrzmiał, swoim donośnym głosem.

— Musiałam zostać dłużej w szkole — odpowiedziałam, robiąc krzywą minę. — Ale dzisiaj jestem gotowa na porządny trening.

— I to jest moja ulubiona uczennica. Tak trzymaj — ucieszył się, poklepując mnie po plecach.

Gdy zjawiła się reszta grupy, trener rozpoczął zajęcia. Po krótkiej rozgrzewce mieliśmy popracować w parach z użyciem worków treningowych. Było nas nieparzyście, dlatego trener zawsze wybierał mnie, abym mogła popracować właśnie z nim. Wzięłam kilka głębokich oddechów i zaczęłam uderzać w worek, który bez sprzeciwów i dzięki dobrej asekuracji trenera, przyjmował wszystkie moje uderzenia.

— Dajesz szybciej, szybciej. I jeszcze kilka — motywował mnie trener, gdy opadałam z sił.

Właśnie na to czekałam od kilku dni. Potrzebowałam się wyładować, a tutaj mogłam przekuć całą moją frustrację i smutek w kolejne ciosy. Z każdym kolejnym cisnąć mocniej i mocniej.

— Solidny trening. Brawo — pochwalił mnie mężczyzna, zbijając ze mną męską piątkę.

Byłam z siebie dumna. Mimo że ledwo stałam na nogach, przez chwilę czułam się lepiej. Nie mogłam teraz myśleć o niczym innym, niż moje zmęczone i spocone ciało, które potrzebowało kolejnego już dzisiaj prysznica.

***

Po powrocie do domu szybko odgrzałam sobie obiad. Idealnie w momencie, gdy skończyłam jeść, usłyszałam pukanie do drzwi. W progu jak zwykle zjawiła się moja przyjaciółka.

— Mam nadzieję, że dzisiaj nie zrobiłaś nic głupiego i zaraz nie zjawi się jedno z twoich rodziców — przywitała mnie, jak zwykle mówiąc prosto z mostu. Za to ją kochałam.

— Na szczęście nie — odpowiedziałam, siadając razem z nią w salonie.

— To dobrze, wreszcie możemy spokojnie pogadać. — Wyraźnie ucieszyła sie Paige.

— Nie zgadniesz, kto mi się dzisiaj przyśnił — odezwałam się, a na moje usta wkradł się uśmieszek.

— Skoro tak zaczynasz, odpowiedź może być tylko jedna. Czyżby była to pani hot?

— Przestań ją tak nazywać.— Przewróciłam oczami.

— Ok, ok, a więc Harper? — spytała, a ja pokiwałam głową. — A teraz opowiadaj — ucieszyła się, rozsiadając się na kanapie.

— Wolałabym nie... — zawstydziłam się.

— Jak to? — zdziwiła się, robiąc zamyślona minę. — Czekaj... Czy to był zboczony sen?

— Sama jesteś zboczona — dogryzłam jej.

— Spadaj. Sama zaczynasz temat, a później nie chcesz nic zdradzić.

— Ok, a więc tak, był to sen erotyczny — przyznałam, podkreślając ostatnie słowo.

— Dobra nie wytrzymam, musisz zdradzić coś więcej — podekscytowała się Paige.

— Po moim trupie — odpowiedziałam.

— Ej, nie bądź taka — zasmuciła się.

W odpowiedzi wystawiłam jej język.

— Zastanawiam mnie jedna rzecz — zaczęła Paige. — Mówiłaś, że wy jeszcze nie...

Natychmiast przytaknęłam na jej słowa.

— A ty masz takie sny? Coś musi być na rzeczy. — Zamyśliła się Paige.

— Na pierwszym spotkaniu było już na prawdę blisko, dopóki nie zobaczyła mojego tatuażu — zaczęłam opowiadać.

— Nie lubi tatuaży? — zdziwiła się blondynka.

— Też tak na początku pomyślałam, ale... okazało się, że ona ma dokładnie taki sam tatuaż jak ja. Rozumiesz to?

— Nie gadaj?! Ale akcja — odezwała się Paige, robiąc wielkie oczy. — Myślisz, że to zwykły przypadek?

— Nie rozumiem. — Zmarszczyłam brwi.

— Pomyśl, najpierw spotykacie się w autobusie, a później ten match na Tinderze. Teraz jeszcze wspólne tatuaże... To chyba przeznaczenie. — Zachichotała.

— Nie bądź głupia. Może jeszcze dodasz, że Bóg chciał, abyśmy się spotkały? — odpowiedziałam zirytowana.

— Niewykluczone — zgodziła się Paige, najwidoczniej nie dostrzegając mojego sarkazmu.

— Dobra już nie filozofuj. Lepiej dokończmy nasz serial — ucięłam dyskusję, sięgając po pilota.

Kolejną godzinę spędziłyśmy na oglądaniu wspomnianego serialu. Jednak moje myśli wciąż krążyły wokół brunetki. Nie miałam z nią kontaktu od wczorajszego wieczoru i coraz poważniej zastanawiałam się, czy do niej nie napisać. Jednak nie chciałam wyjść na desperatkę. Nagle z zamyślenia wyrwało mnie bolesne wbicie łokcia w moje żebra.

— Auć, to bolało — poskarżyłam się.

— Czy ty mnie w ogóle słuchasz? — spytała Paige.

— Zamyśliłam się.

— To widzę. I chyba nawet wiem w czyją stronę uciekają te twoje myśli. — Paige zachichotała. — Robisz maślane oczy.

— Spadaj — odpowiedziałam, wiedząc, że zostałam przyłapana.

— Napisz do niej i zaproś na randkę, zamiast tak się męczyć — zaproponowała blondynka.

— To chyba ona powinna się teraz odezwać — zbyłam ją, dalej błądząc w swoich myślach.

— Nie myśl za dużo o tym, kto i co powinien. Zamiast tego, działaj — odpowiedziała, jednak ja wciąż nie byłam przekonana.

— I tak przez cały tydzień pracuje, a w weekend studiuje zaocznie. Na pewno nie znajdzie czasu.

— Dla chcącego nic trudnego. — Znowu zachichotała Paige.

— Nie, to zły pomysł — zaprzeczyłam.

— W takim razie, ja to zrobię za ciebie — powiedziała blondynka, szybko chwytając mój telefon, który leżał na stoliku kawowym przed nami.

Nim się zorientowałam, dziewczyna wstała z kanapy i zaczęła uciekać, dobrze zdając sobie sprawę, że tak łatwo nie odpuszczę.

— Nie zrobisz tego — zagroziłam jej, udając się w pogoń za nią.

Dziewczyn zwinnie okrążyła kanapę stojącą na środku salonu, bawiąc się ze mną w kotka i myszkę. Nim zdążyłam ominąć mebel, blondynka wyszła już na prostą, pędząc prosto przez korytarz do łazienki. Gdy dobiegłam do drzwi, chwyciłam za klamkę, w tym samym momencie, słysząc jak zamyka się na zamek od środka. Byłam o kilka sekund za wolna. Nie pozostało mi nic innego, jak walić do drzwi i błagać ją o to, aby nic nie zrobiła. Jednak wiedziałam, że już przegrałam.

Przeklinając się w myślach za to, że po ostatnim razie nie zmieniłam hasła dostępu do mojego urządzenia, wróciłam do salonu, czekając, aż Paige wyjdzie z łazienki. Niecałe pięć minut później, moja przyjaciółka zjawiła się z powrotem w salonie, jak gdyby nigdy nic oddając mi urządzenie. Popatrzyłam na nią zabójczym wzrokiem.

— Podziękujesz mi później — powiedziała z wielkim uśmiechem.

Zignorowałam jej komentarz, do razu sprawdzając treść wiadomości.

Hej, zastanawiam się, kiedy będziesz miała czas. Chciałabym cię gdzieś zaprosić ;)

— Świetnie teraz będę musiała wymyślić jakiś pomysł na randkę — westchnęłam.

— To już twój problem — zaśmiała się Paige.

— Nieźle mnie wkopałaś.

— Na pewno coś wymyślisz. To nie musi być nic wielkiego.

Gdy moja przyjaciółka wróciła do domu, postanowiłam pójść się wykąpać i zrobić sobie małe spa w domowym zaciszu. Harper dalej mi nie odpisała, jednak starałam się tym nie martwić. Wiedziałam, że o tej porze zbierała się do pracy.

Godzinę później wróciłam do swojego pokoju zrelaksowana i odświeżona. Dopiero, gdy położyłam się do łóżka, zauważyłam migającą diodę w moim telefonie. Sięgnęłam po niego, odczytując wiadomość od brunetki.

Masz szczęście, w niedzielę kończę zajęcia o 17, później jestem do twojej dyspozycji ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro