Rozdział 16

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Gdy wróciłam od Paige, nie było jeszcze tak późno dlatego postanowiłam, że napiszę do Harper, która nie odzywała się do mnie cały dzień.

Hej. Co u ciebie? Odezwij się jak będziesz mogła, mam do ciebie pytanie :*

Nie spodziewałam się natychmiastowej odpowiedzi, dlatego postanowiłam pójść do łazienki, aby przyszykować sobie relaksującą kąpiel, która należała mi się po ciężkim dniu. Odkręciłam ciepłą wodę, a do wanny wlałam trochę mojego ulubionego olejku. Gdy obserwowałam tworzącą się na powierzchni wody pianę, usłyszałam dzwoniący telefon. Szybko pobiegłam do pokoju i odebrałam połączenie od Harper.

— Hej słońce, miałam dzisiaj sporo na głowie, wybacz, że się nie odzywałam. Właśnie jadę do pracy.

— Rozmawiasz podczas jazdy? — zmartwiłam się.

— Spokojnie, jesteś na głośnomówiącym. Co to za pytanie do mnie masz?

— Moi rodzice wyjechali na weekend i pomyślałam, że może chciałabyś jutro do mnie wpaść?

— Pewnie, o której mam wpaść?

— Kiedy tylko się wyśpisz po pracy.

— Jasne, więc pewnie będę koło pierwszej, w porządku? Podeślij mi tylko adres.

— Pewnie.

— Poczekaj... Czy mam wziąć ze sobą piżamę?

— To zależy od ciebie — zaśmiałam się, a na mojej twarzy pojawił się cwany uśmiech, którego niestety Harper nie mogła zobaczyć. — Ale szczoteczkę bym wzięła...

Po drugiej stronie usłyszałam szczery śmiech, który był jak miód na moje uszy.

— Ok, przemyśle sprawę, do zobaczenia, buziaki.

— Do jutra — odpowiedziałam z wielkim uśmiechem.

Gdy się rozłączyłam, moja kąpiel była już gotowa. Nie mogąc pozbyć się uśmiechu z moich us,t odłożyłam telefon na szafkę w pokoju i wróciłam do łazienki.

Po długiej i odprężającej kąpieli, wróciłam do pokoju i wskoczyłam do łóżka, zanurzając się w miękkiej pościeli. Moje oczy natychmiast stały się ciężkie, a chwilę później już odpłynęłam w objęcia Morfeusza.

***

Kolejnego dnia wstałam wypoczęta, a moją pierwszą myślą o poranku stała się Harper. Od razu pomyślałam o jej dzisiejszej wizycie, której już nie mogłam się doczekać, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Gdy wstałam z łóżka, poszłam do łazienki i odbyłam poranną toaletę. Następnie zawitałam w kuchni i wyjęłam kubek z szafki, wstawiając go do ekspresu, aby przygotować moją ulubioną kawę. Czekając aż kawa będzie gotowa, rozmyślałam o tym, w co powinnam się dziś ubrać oraz kiedy muszę rozpocząć przygotowywanie obiadu.

Z gotowym kubkiem pełnym pysznie pachnącej kawy z mlekiem, zajęłam miejsce na kanapie w salonie i włączyłam telewizor. Bez zastanowienia wybrałam na pilocie Netfixa, nie bawiąc się w bezsensowne skakanie po kanałach, na których nigdy nie było nic ciekawego.

Kolejne czterdzieści pięć minut zleciało mi na oglądaniu serialu. Gdy skończyłam odcinek, wstawiłam pusty kubek do zmywarki i poszłam do mojego pokoju, aby się ubrać. Ze swojej szafy wybrałam cienką bluzę i luźne dresy, stawiając w ten leniwy poranek na wygodę.

Postanowiłam, że najwyższa pora, aby zabrać się za poszukanie przepisu na lasagnie ze szpinakiem, który dała mi mama Paige i rozpoczęcie przygotowań.

To nie może być takie trudne jak wygląda, prawda?

W pierwszej kolejności wyciągnęłam szpinak, który wrzuciłam na patelnie, aby się podsmażył, po jakimś czasie dodałam do niego ser fetę, tak jak pisało w przepisie i wymieszałam zawartość patelni. Trudniejszą częścią wydawało mi się jednak zrobienie sosu beszamelowego na bazie mleka. Gdy zabrałam się za tę procedurę, konsystencja raz wyszła mi za rzadka, a następnie, gdy sos trochę wystygł i zgęstniał stał się zdecydowanie za gęsty, co więcej w środku powstały mocno wyczuwalne grudki. Zdenerwowana rezultatem, wylałam zawartość garnka i zaczęłam od nowa. W tym momencie zadzwonił mój telefon.

— Hej słońce co u ciebie? Pisałam chwilę temu, ale nic nie odpisałaś, więc pomyślałam, że zadzwonię — przywitała się ze mną Harper, jej głos wciąż był zachrypnięty, pewnie całkiem niedawno wstała.

— Już przyjeżdżasz? — zmartwiłam się.

— Dopiero wstałam, ale chciałam ci dać znać, że powinnam się wyrobić za jakąś godzinę. Może być? — spytała, a ja odetchnęłam z ulgą.

— Jasne. Tylko nie jedź sytego śniadania, ponieważ gotuję dla nas obiad — poprosiłam.

— Ty gotujesz? — spytała, a w jej głosie dostrzegłam zaskoczenie.

— No wiem, wiem, mówiłam, że nie robię tego zbyt często, ale to jest właśnie ta wyjątkowa okazja.

— Muszę przyznać, że jestem w pozytywnym szoku — zaśmiała się. — Już nie mogę się doczekać, żeby spróbować.

— O ile tylko mi wyjdzie... — stwierdziłam, wolną ręką cały czas mieszając sos.

— Trzymam kciuki.

— Przyda się...

— W takim razie już nie zawracam ci głowy, do zobaczenia niedługo — pożegnała sie brunetka.

— Do zobaczenia — odpowiedziałam, odkładając telefon.

Muszę się sprężać...

***

Godzinę później tak, jak Harper obiecała, usłyszałam dzwonienie domofonu. Podbiegłam do drzwi, wciskając klawisz z kluczykiem, a chwilę później dziewczyna zjawiła się przed drzwiami do mieszkania.

— Hej — przywitałam się, otwierając przed nią drzwi.

— Hej — odpowiedziała, rozglądając się dookoła.

Gdy tylko przekroczyła próg, zamknęłam drzwi za nią i natychmiast przyciągnęłam ją do siebie, łącząc nasze usta w pocałunku. Kiedy Harper ściągnęła kurtkę, wzięłam ją od niej i odwiesiłam na wolnym wieszaku.

— Zapraszam — powiedziałam.

Dziewczyna zrobiła kilka kroków naprzód, rozglądając się po salonie.

— Wow ale wielki salon i ogromny telewizor — zdziwiła się, patrząc z podziwem na sprzęt. — Twoi rodzice muszą dobrze zarabiać.

— Taak i dlatego nigdy nie ma ich w domu — odpowiedziałam z żalem.

Po co było im potrzebne tak wypasione mieszkanie, skoro nawet nie mieli czasu, aby się nim cieszyć...

— A gdzie jest twój pokój? — zaciekawiła się.

— Tam w korytarzu — wskazałam odpowiednie drzwi.

Brunetka natychmiast poszła w tamtą stronę, a ja podążyłam za nią. Gdy weszła do środka jej oczy się zaświeciły.

— Ale ogromny pokój i wielka szafa — powiedziała, podchodząc do białej szafy z lustrem.

Obok znajdowała się półka z książkami oraz płytami. Nie znajdowało się na niej zbyt wiele, ale brunetka natychmiast zatrzymała się przy niewielkiej kolekcji moich płyt, przeglądając je jedna po drugiej.

— Masz wszystkie płyty Robbers? Jest tu On my way, This is us i nawet ostania Butterflies.

Była zupełnie jak małe dziecko, które zobaczyło słodycze. Przyglądałam się jej z radością. Następnie zatrzymała się przy łóżku podziwiając plakat, który wisiał nad moim łóżkiem. Była to grafika promująca trasę koncertową zespołu Robbers.

— To plakat z ich poprzedniej trasy prawda? — spytała.

— Zgadza się.

— Czy to oryginalne podpisy? — spytała, wskazując na białe maziaje na dole czarnego plakatu.

— Tak.

— Spotkałaś ich na żywo?! — zapytała wyraźnie podekscytowana.

— Zgadza się. Kupiłam wejściówkę VIP i spotkałam się z nimi na meet & greet — wytłumaczyłam.

— Zazdroszczę... Ja byłam tylko na ostatnim koncercie, ale miałam miejsce daleko na trybunach — zasmuciła się, ale tylko na chwilę. — A ty byłaś na ostatnim koncercie?

— Byłam...

— A masz jakieś pamiątki?

— Niee, nie mam — odparłam.

— Szkoda. Ale koncert był niesamowity prawda? — Jej oczy aż świeciły z ekscytacji.

— Taaa, był w porządku. Lepiej sprawdzę jak moja lasagnia — zmieniłam temat, szybko uciekając z pomieszczenia.

Udałam się do kuchni akurat w momencie, gdy odezwał się alarm, który nastawiłam na kuchence. Nacisnęłam przycisk, aby go wyłączyć, a następnie założyłam rękawicę kuchenną i zaglądnęłam do piekarnika. Wysunęłam ze środka blaszkę z lasagnią, która była idealnie zazłocona na wierzchu.

— Chyba jednak nie jestem taką złą kucharką — ucieszyłam się, kładąc gorące naszycie na blacie.

— Mmm co tak pięknie zapachniało? — spytała Harper, zjawiając się za mną.

— Mam nadzieję, że tak samo będzie smakować — stwierdziłam. — Podasz mi talerze? — spytałam, biorąc nóż, którym przekroiłam lasagnie na dwie części.

— Jasne, gdzie są?

— W tej szafce po prawej — poinstruowałam ją, a brunetka natychmiast wyjęła ze środka dwa białe talerze.

Powoli wyłożyłam lasagnie na talerze, posypując je z wierzchu wcześniej uprażonymi na patelni nasionami słonecznika, a obok wyłożyłam surówkę. Może nie było to podanie godne pięciogwiazdkowej restauracji, ale całość prezentowała się całkiem nieźle.

— Chcesz zjeść przy stole, czy tutaj? — spytałam mając na myśli wyspę kuchenną.

Gdy jadłam sama, nigdy nie korzystałam z wielkiego stołu, przy którym czułam się jeszcze bardziej samotna. Zawsze siadałam na stołku barowym przy wyspie lub w salonie przed telewizorem.

— Może być tutaj. Ten stół wydaje się taki pusty... — stwierdziła dziewczyna.

— Wiem, o czym mówisz — zgodziłam się.

***

Gdy obie sprzątnęłyśmy jedzenie z naszych talerzy, co raczej było dobrą oznaką, Harper pomogła mi posprzątać naczynia.

— Ale się najadłam — przyznała, łapiąc się za brzuch. — Może oglądniemy film?

— Mam lepszy pomysł. Spacer dobrze nam zrobi — zaproponowałam.

Była bardzo ładna słoneczna pogoda, szkoda było to zmarnować na siedzenie w domu. Jednak brunetka nie wyglądała na przekonaną.

— No chodź, patrz jaka jest ładna pogoda. — Wskazałam na okno.

Nim dziewczyna zdążyła się sprzeciwić, zaciągnęłam ją do przedpokoju i podałam kurtkę.

— Ubieraj się — rozkazałam z uśmiechem na ustach.

Brunetka westchnęła, jednak niezwłocznie wykonała moje polecenie.

Gdy obie byłyśmy ubrane, wyszłyśmy z domu, a moją twarz owiał ciepły podmuch wiatru. Pogoda była wręcz idealna. Postanowiłam zaprowadzić brunetkę do pobliskiego parku, po którym sama uwielbiałam spacerować. Było tutaj pełno drzew, które mieniły się kolorami złota i brązu, a promienie słońca, które przechodziły między gałęziami przyjemnie ogrzewały nasze twarze. Kochałam taką jesień.

***

— Miło jest tak się przejść — odezwała się brunetka, gdy byłyśmy już w drodze powrotnej do domu.

— Czy ty właśnie przyznałaś się, że podobał ci się spacer? — zaśmiałam się.

— Chyba coś źle usłyszałaś — odpowiedziała, popychając mnie delikatnie.

— Jasne — zachichotałam.

Gdy byłyśmy już prawie pod blokiem, usłyszałam brzdęk kluczy, które Harper wyciągnęła z kieszeni kurtki.

— A teraz ty zrobisz coś dla mnie — odpowiedziała, pokazując mi klucze od auta.

— Niee — odparłam, patrząc na nią lekko przerażona.

Nie chciałam znowu tego robić.

— Ostatnio doskonale ci poszło — przekonywała mnie.

— Nie chcę Harper — odparłam stając w miejscu, niczym obrażone dziecko.

— Obiecałaś mi... — powiedziała, chwytając mnie za rękę.

— Ale to zbyt trudne... Ja nie mogę.

— Hej... — zaczęła, stając przede mną i łapiąc moją twarz w dłonie. — Wierzę w ciebie, na pewno dasz radę.

Zamknęłam oczy, skupiając się na jej dotyku.

— A później wrócimy do domu i porobimy coś miłego — mówiła dalej.

— Co na przykład? — spytałam, uśmiechając się głupkowato.

W mojej głowie natychmiast pojawiły się nieczyste myśli.

— Mnie nie pytaj, kto tu jest gospodarzem? — zaśmiała się.

— Czyli inicjatywa należy do mnie? — spytałam, a z mojej twarzy nie schodził uśmiech.

Moja ręka znalazła się na jej karku, natychmiast przyciągając ją do siebie i kradnąc jej całusa. Dziewczyna była nieco zaskoczona, ale nie protestowała. Zamiast tego, ułożyła ręce na moich policzkach, tak jak przed chwilą i ponowiła pocałunek. Nim się obejrzałam, otworzyła swoje auto pilotem, po czym chwyciła moją rękę i zaprowadziła do pojazdu.

Usiadłam na fotelu pasażera i zamknęłam oczy, a Harper po chwili zajęła miejsce obok mnie. Poczułam jak chwyciła moją rękę i splotła nasze palce razem, delikatnie gładząc moją dłoń kciukiem. Jednak mój oddech przyśpieszył. Przerażał mnie sam lęk przed tym, aby znowu nie przeżywać tego samego. To było jak zamknięte koło, które już zaczęło się toczyć.

— Hej, spokojnie — natychmiast zareagowała Harper.

Próbując mnie uspokoić, przyciągnęła moją głowę do siebie, opierając moje czoło na swoim. Na karku poczułam jej zimne palce, które dawały mi miłe orzeźwienie. Musiałam jakoś odciągnąć swoje myśli w inną stronę. Bez zastanowienia złączyłam nasze usta, zatracając się w intensywnych pocałunkach.

— Hej — odezwała się Harper, rozdzielając nasze wargi. — Chyba nie powinnyśmy.

— Pozwól mi kojarzyć to miejsce z czymś przyjemnym — odpowiedziałam zachrypniętym głosem.

Brunetka wyglądała na zamyśloną, jednak po chwili prawie niezauważalnie przytaknęła. Nie czekając na nic więcej, ponownie złączyłam nasze usta. Dziewczyna niezwykle delikatnie muskała moje wargi, zupełnie jakby nie chciała mnie zranić. Finezja z jaką to robiła, sprawiała mi niezmierną rozkosz.

Mój oddech nie zwalniał, ale powód był już zupełnie inny. Z całej siły zacisnęłam powieki, skupiając się na jej miękkich ustach i języku, który nadawał rytm naszym doznaniom. Moja ręka znalazła się z tyłu jej głowy, zanurzając się w miękkich włosach. Przyciągnęłam jej twarz jeszcze bliżej, pragnąc jak najwięcej bliskości, a ona natychmiast zaczęła niezdarnie gramolić się na mojej kolana. Jedną ręką odszukałam dźwignie znajdującą się pod fotelem i odsunęłam go nieco w tył, aby zrobić nam więcej miejsca. W tym samym momencie dziewczyna zupełnie mnie zaskoczyła, gdy za sprawą magicznego pokrętła odchyliła oparcie prawie do samego końca. Nagle brunetka zupełnie nade mną górowała i był to najseksowniejszy widok w całym moim życiu. Bez zastanowienia chwyciłam za jej pośladki, ściskając je delikatnie, a Harper uraczyła mnie miodem dla moich uszu.

Zupełnie nie wiedzieć czemu nagle temperatura w środku skoczyła o dwadzieścia stopni, a seksowna brunetka gorączkowo zaczęła rozbierać się z szalika i czapki, a następnie chwyciła za zapięcie swojej kurtki.

— Poczekaj — odezwałam się nagle, bojąc się, czy zdołam się opanować.

— Co się stało? — Harper zmarszczyła brwi.

— Może zanim zajdzie to za daleko, przeniesiemy się do mojego pokoju? — zaproponowałam.

Dziewczyna ponętnie przygryzła usta, tylko rozpalając moje zmysły, lecz po chwili na jej twarz wkradł się ten uśmiech.

— Na co jeszcze czekasz — zgodziła się, zakładając ponownie czapkę i podając mi rękę, abym wstała.

Tak właśnie myślałam...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro