Rozdział 17

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dzwonienie w uszach... Ciężka głowa, która waży tonę... Gorąca krew, która kotłuje się w moich żyłach i głośny, otępiający puls, który dudni mi w uszach... Jasne, rażące mnie światło. Nagle obraz przede mną zaczyna się wyostrzać, jednak tym razem na miejscu Alice widzę Harper, która leży nieruchomo z głową opartą o kierownicę. Otaczają nas poduszki powietrzne, wszędzie jest krew... Nie wiem, co się stało... Próbuję ją ocucić, zareagować, ale sama nie mogę się ruszyć... Próbuję się odezwać, chcę krzyczeć pomocy, ale mój głos uwiązł mi w gardle i nie potrafię wydobyć z siebie żadnego dźwięku.

***

— Hej, hej — nagle usłyszałam jakiś głosy. — Shay, obudź się. Już dobrze.

Moje powieki z każdą sekundą rozchylały się coraz mocniej, gdy nagle nad sobą zobaczyłam zmartwioną twarz Harper. Dziewczyna była pochylona nade mną, a jej prawa dłoń spoczywała na moim policzku.

— Co się stało? — wymruczałam zaspana.

— Płakałaś i mamrotałaś coś przez sen, poważnie mnie wystraszyłaś.

W momencie w mojej głowie pojawiły się obrazy sprzed chwili.

Dlaczego ostatnio wszystkie moje koszmary kręciły się wokół Harper?

Podniosłam się z łóżka, dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że jestem naga. Natychmiast przypomniałam sobie ostatnie upojne godziny, a na mojej twarzy pojawił prawie niewidoczny uśmiech. Szybko okryłam się kołdrą i siadłam na brzegu łóżka, pocierając swoją twarz. Czułam się wykończona.

Sięgnęłam po telefon, który leżał na szafce obok, odkrywając, że był środek nocy. Nagle poczułam zimne palce Harper, które zaczęły gładzić mnie po odkrytych plecach. A na swojej skórze poczułam dreszcze, rozchodzące się wzdłuż kręgosłupa.

— Jak często zdarzają ci się koszmary? — spytała łagodnym głosem, jakby bała się mnie przestraszyć.

Spuściłam głowę w dół, spoglądając na własne palce. Nie chciałam przyznawać się do swoich słabości, chociaż chciałam być z nią szczera. Gdy nie opowiadałam dłuższą chwilę, dziewczyna również zsunęła się z materaca i siadła obok mnie zawinięta w kołdrę. Jej prawa ręka wciąż znajdowała się na moich plecach.

— Wiem, że to dla ciebie trudny temat. Jeśli nie chcesz nie musisz nic mówić — odezwała się ponownie.

— Masz rację, to trudny temat, ale chce być z tobą szczera. — Westchnęłam. — Od dnia wypadku... gdy zginęła moja siostra... śni mi się w kółko i w kółko ten sam koszmar. Już myślałam, że one ustały... Ale ostatnio znowu zaczęły mnie nawiedzać znacznie częściej. Tylko, że tym razem... to ty w nich uczestniczysz...

Gdy skończyłam mówić, między nami zapadła chwilowa cisza. Spojrzałam na zaskoczoną twarz dziewczyny.

— Nie chciałam powodować u ciebie dodatkowej traumy. Przepraszam — powiedziała, zachrypniętym głosem, a jej oczy z każdym słowem zaczynały się świecić coraz mocniej.

— Zwariowałaś?! To nie twoja wina Harper — powiedziałam stanowczo, a następnie chwyciłam jej twarz w obie dłonie i spojrzałam jej głęboko w oczy. — To dzięki tobie mam odwagę, żeby stawić czoła swoim lękom i wreszcie z nimi walczyć. Nigdy nie myśl, że jesteś dla mnie ciężarem, bo jest wręcz odwrotnie. Rozumiesz?

Dziewczyna pokiwała głową, a ja otarłam z jej policzków łzy.

— Bardzo mi na tobie zależy — wyznałam, spoglądając w jej piękne oczy, które w momencie zaświeciły z radości.

Nasze usta złączyły się w powolnym pocałunku, w który chciałam przelać wszystkie moje uczucia.

Nagle brunetka odrzuciła kołdrę, którą była okryta i posunęła się w głąb materaca. Po chwili poczułam, jak jej uda zgrabnie oplatają moje biodra. Na moim ciele pojawiły się ciarki po kontakcie z jej zimnymi palcami, które muskały moją skórę. Dziewczyna nachyliła się nade mną, a jej usta zaczęły składać drobne pocałunki wzdłuż mojego kręgosłupa.

— Wracajmy do łóżka — wyszeptała, odrywając usta od mojej skóry.

Na swoim ciele mogłam doskonale wyczuć jej ciepły oddech. Posłusznie pokiwałam głową, a następnie odwróciłam się w jej stronę i ułożyłam na materacu, okrywając nas ciepłą kołdrą. Brunetka położyła się obok mnie, a nasze głowy ułożone były na przeciwko siebie, znajdując miejsce na jednej poduszce. Nasze nosy oddzielały zaledwie centymetry. Jedną rękę ułożyłam pod głową, nie mogąc się napatrzeć na jej wspaniałe oczy. Trwałyśmy w tej pozycji, w zupełnej ciszy delektując się swoją obecnością, dopóki ponownie nie otuliły nas objęcia Morfeusza.

***

Gdy ponownie rozchyliłam powieki, do moich oczu dotarło wyraźne światło, zwiastujące kolejny słoneczny dzień. Przekręciłam się na materacu, szukając obok siebie słodko śpiącej brunetki, jednak okazało się, że byłam w łóżku sama.

Szybko wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Z górnej szuflady wyciągnęłam bieliznę, którą szybko ubrałam na siebie, a następnie zarzuciłam na siebie koszulkę i dresy, które leżały na oparciu krzesła. Nie tracąc więcej czasu, wyszłam z pokoju, udając się na poszukiwanie Harper.

Moja ekspedycja zakończyła się powodzeniem, gdy zobaczyłam brunetkę krzątającą się po kuchni. Była ubrana w koszulkę i jeansy, a jej włosy były związane w niedbałego koka na czubku głowy. Na jej twarzy nie było ani grama makijażu. Wyglądała po prostu idealnie. Mogłabym się tak na nią jeszcze długo gapić, co nie byłoby takie trudne. Dziewczyna tak zawzięcie przeglądała zawartość szafek, że nawet nie zauważyła mojej obecności.

— Nie za bardzo się rozgościłaś co? — spytałam, opierając się o ścianę z rękami skrzyżowanymi na piersi i uśmiechając się pod nosem.

Harper delikatnie podskoczyła z hukiem zamykając szafkę.

— Jeeez Shay, nie skradaj się jak cichy zabójca — odpowiedziała, gwałtownie wypuszczając powietrze z płuc.

— Wybacz, nie chciałam cię przestraszyć — odpowiedziałam. — Poza tym, gdybym była asasynem, na pewno zakradłabym się do ciebie od tyłu... — powiedziałam, robiąc kilka kroków na przód i stając na przeciwko niej. — A następnie poderżnęłabym twoje gardło, nim zdążyłabyś się odwrócić — dodałam, subtelnie przejeżdżając palcami po jej szyi.

— W ogóle nie zabrzmiało to creepy — powiedziała, przewracając oczami.

Nie pozwoliłam jej powiedzieć nic więcej, w momencie łapiąc jej twarz w dłonie i łącząc nasze usta w namiętnym, choć leniwym pocałunku.

— A więc czego szukałaś w tych szafkach? — zapytałam, jak gdyby nigdy nic dźwigając się na rękach i siadając na kuchennym blacie.

— Masz rację, że może trochę się rozgościłam... Chciałam zrobić nam śniadanie, ale w tej kuchni nie mogłam zupełnie nic znaleźć — powiedziała zrezygnowana.

— Moja mama ma swój własny system. Obawiam się, że tylko ona wie, co gdzie jest — zachichotałam. — Może ci po prostu pomogę.

— Z chęcią przyjmę pomoc. — Harper również zachichotała.

Wspólnie szybko uporałyśmy się z przygotowaniem pożywnego śniadania, które następnie zjadłyśmy przed telewizorem w salonie. Niezmiernie cieszyłam się, że mogłam dzielić ten dzień z brunetką. Mimowolnie zaczęłam sobie wyobrażać, jakby to było zamieszkać razem i dzielić ze sobą więcej takich dni. Było to trochę głupie, ponieważ znałyśmy się od niedawna, ale miałam wrażenie, że przez ten czas dziewczynie udało się zbliżyć do mnie tak bardzo, jak nikomu na to nie pozwalałam od czasu wypadku. Do tej pory tylko rodzice i Paige wiedzieli o moich koszmarach i nieudanych wizytach u psychologa.

— Chciałabym, żebyś poznała moją najlepszą przyjaciółkę — odezwałam się, gdy siedziałyśmy w ciszy, skupione na serialu.

— Naprawdę? — ucieszyła się Harper.

— Tak. Zaraz mogę ją zaprosić. Paige mieszka dwa piętra nade mną — powiedziałam.

— Okej — zgodziła się brunetka.

Natychmiast poszłam po swój telefon do pokoju i wykonałam telefon. Przyjaciółka nie odebrała od razu, ale dopiero po kilku sygnałach.

— Hej stara, co tam? — przywitała się ze mną pieszczotliwie.

— A tak zastanawiałam się, czy nie chciałabyś ruszyć tutaj swoich czterech liter i kogoś poznać? — odpowiedziałam jej równie pieszczotliwie.

— Chcesz, żebym poznała twoją lubą?

— Nie inaczej.

— Cholera, nie mogłabym przepuścić takiej okazji. Niestety jestem uziemiona w domu ze swoim rodzeństwem.

— To może my przyjdziemy ci pomóc? — zaproponowałam.

— Jeśli twoją randką idealną jest zajmowanie się bandą niesfornych bachorów, to jak najbardziej przyjmę twoją pomoc — odpowiedziała.

— Zapytam Harper i się odezwę — zaśmiałam się.

— Ok, nie zdziwię się jeśli odmówi.

— Nie wierzysz moim zdolnościom perswazji?

— Jeśli jest w tobie zadurzona, to pewnie zgodzi się na wszystko, nie przypisywałabym tobie zbyt wielu zasług — zaśmiała się.

— Do zobaczenia za chwilę — odpowiedziałam pewna siebie.

— Mam dobre i złe wieści — powiedziałam, wracając do salonu.

— Jakie?

— Zła jest taka, że Paige niestety nie może przyjść, ale dobra jest taka, że masz niepowtarzalną okazję, żeby udać się do niej i poznać też jej braci — zaśmiałam się.

— Siedzi z rodzeństwem?

— Tak — przytaknęłam.

— Czekaj, to o nich opowiadałaś mi kiedyś przez telefon — skojarzyła.

— Nie inaczej.

— Dobra, chodźmy do nich, chętnie zobaczę cię w roli starszej siostry — zachichotała.

***

Chwilę później, stałyśmy już pod drzwiami mojej przyjaciółki.

— Cześć. Wchodźcie do środka — powiedziała, otwierając przed nami drzwi.

— Poznajcie się... — zaczęłam mówić.

— Jestem Paige — przerwała mi przyjaciółka, podając rękę starszej.

— Harper. — Brunetka odwdzięczyła się tym samym.

— Cieszę się, że w końcu mogę cię poznać. Nie wiem czy wiesz, ale to dzięki mnie się spotkałyście.

— Jak to? — zdziwiła się Harper. — Mówisz o naszym spotkaniu w autobusie?

— Nie — zaśmiała się blondynka. — Ale to ja namówiłam Shay do założenia Tindera.

Jedynie przewróciłam oczami, nie komentując tego w żaden sposób.

— Faktycznie, gdyby nie to, nie wiem, czy miałybyśmy szansę się ponownie spotkać — przyznała Harper, spoglądając na mnie, a w jej oczach pojawiły się iskierki szczęścia.

— Jeśli byłyście sobie przeznaczone, to w końcu znalazłby się sposób — odpowiedziała Paige z szerokim uśmiechem na ustach.

— A ty znowu swoje? — zaśmiałam się, przewracając oczami.

— To sama prawda.

— Nie wierzysz, że jesteśmy sobie przeznaczone? — zapytała Harper z cwanym uśmiechem na ustach, który zdradził jej udawaną powagę.

— Nie wierzę w żadne przeznaczenie, a w zwykłe przypadki — odpowiedziałam.

— Chodźcie do salonu — zaprosiła nas w końcu Paige.

— A gdzie twoje rodzeństwo? — zapytałam.

— Zagoniłam ich do sprzątania po obiedzie — zaśmiała się moja przyjaciółka. — Na pewno zaraz przyjdą i skończy się chwila spokoju.

— Długo się znacie? — spytała Harper.

— Mam wrażenie jakby od zawsze — odpowiedziałam.

— Bo tak jest, znamy się jak łyse konie. Tylko mi się udało tyle z nią wytrzymać — zaśmiała się Paige.

W tym momencie usłyszałyśmy kroki, a w drzwiach zjawili się Ben i George.

— Chodźcie tutaj. Poznacie kogoś — powiedziała Paige.

— Jesteś nową dziewczyną Shay? — zapytał starszy z braci, bez skrępowania siadając na kanapie obok nas.

— Zgadza się. Miło mi cię poznać. Jestem Harper.

— Ja mam na imię Ben, a to George. Jest trochę nieśmiały do obcych — wytłumaczył blondynek, wskazując swojego brata, który nieśmiało wyglądał zza oparcia kanapy.

— Cześć George. Taki przystojniak nie ma czego się wstydzić — powiedziała brunetka, podchodząc do chłopca i podając mu rękę.

Ciemnowłosy niepewnie podał jej dłoń, a jego usta uformowały się w uśmiech.

— Może obejrzymy razem jakiś film? — zaproponowała Paige.

— Tylko nie bajkę — odpowiedział natychmiast Ben.

— Nie lubisz bajek? Od kiedy? — zapytałam, mierzwiąc delikatnie jego włosy.

— Hej — upomniał mnie chłopak, odsuwając się ode mnie. — Jestem już za duży na bajki.

— W porządku, znajdziemy jakiś film familijny — zgodziła się Paige.

— Nie jestem już dzieckiem.

— A co z Georgem? Musisz pomyśleć też o swoim bracie.

— Na pewno uda nam się znaleźć coś odpowiedniego dla wszystkich — powiedziałam.

Takim sposobem kolejne dwie godziny upłynęło nam na wybieraniu i oglądaniu filmu. Gdy na ekranie pojawiły się napisy końcowe, za oknem już się ściemniło. Postanowiłyśmy z Harper, że najwyższa pora się pożegnać i wrócić na dół. Po przekręceniu zamka w drzwiach, przepuściłam dziewczynę, a następnie sama weszłam do środka nadziewając się na walizki, leżące koło wejścia.

— Shay to ty? — usłyszałam głos mojej mamy dobiegający z salonu.

Tylko nie to...

---------

Przy okazji, wiem, że nie każdy mnie obserwuje, dlatego przypominam, że na moim profilu (na tablicy lub pod moim opisem) znajdziecie link do krótkiej ankiety. Będzie mi miło jeśli ją wypełnicie, ponieważ jej wyniki pozwolą mi dostrzec, co lubicie czytać, a czego nie lubicie, w jakich godzinach powinnam publikować rozdziały, czy obchodzą was media dodawane do rozdziałów itp. Dlatego przede wszystkim wy na tym skorzystacie.
Z góry dziękuję każdemu kto poświecił swój czas na jej wypełnienie ❤️

Chciałabym też podziękować wszystkim za oddane głosy na moje opowiadanie. Już zebrało się ich ponad 500. Cieszę się, że podoba wam się moja praca.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro