Rozdział 1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ruda kotka ziewneła i otworzyła oczka. Powoli wstając ujrzała białą kotke - jej matke Stokrotke. Ta wymruczała na powitanie -Dzień dobry kochanie -
-Dzień dobry mamusiu! - odpowiedziała kotka. - Chodź, zaraz będzie śniadanie -pośpieszyła malucha mama, i ruszyli w strone misek.

Kotka oblizała się i ruszyła w stronę czekającego na nią białego w czarne latki kocurka. Ten mrukną - No nareszcie! Teraz chodźmy na dwór! - i ruszył biegiem w strone drzwi, główką popchną klapke, wybiegł na zieloną trawkę.

-Chodźmy- Stokrotka dotkneła ogonem Tishy i ruszyła w strone wyjścia, kotka poszła jej śladem.

Mały kociak czekał na dworze, a jak kotki wyszły ten krzykną - Hej, Tisha! Pobawmy się w polowanie! - Na to kotka podbiegła do maluszka, lecz stanęła długość ogona przed nim.

- Ja będe polować, ty bądź zwierzyną! - powiedziała wesoło Tisha. - No dobrze, będe szybką i zwinną myszą! - odpowiedział jej brat.

Kotka kucnęła i niezgrabnie prześlizgnęła się w strone kocurka który chodził w różne strony. Tisha obserwowała każdy ruch, a jak "mysz" stanęła ta wyskoczyła i wylądowała na swojej ofierze.

- Teraz ty możesz być Okruszku, ja będe wiewiórką! - zdecydowała ruda. Kocur kiwną głową i opadł w trawę. Ten zaczą się skradać, ale malutka nie dała za wygraną. Lekko podeszła do płotu, a gdy Okruszek na nią skoczył, ta zwinnie wskoczyła na płot.

Okruszek wylądował pyskiem w trawię i fukną niezadowolony. - To niesprawiedliwe! - na co Tisha nie zareagowała i zeskoczyła na trawę, by pobawić się w coś innego.

*wieczór*

Ruda kotka ułożyła się obok swojego brata, a ich mama owinęła ich ogonem.
Tisha nie mogła zasnąć, więc otworzyła oczy. Nie była już w wygodnym legowisku, a na trawie.

Kotka wstała, a z krzaków przed nią wyszedł biały kocur. Tisha stanęła jak wryta, i patrzyła na kota. Ten powoli zaczął mówić. - Witaj Tisha. Jestem Śnieżna Gwiazda, były przywódca klanu Pioruna. -

- Jaki Klan Pioruna? I czemu jesteś w moim śnie? - spytała ruda. Kocur bez wahania jej odpowiedział.

- Musisz iść do klanów, musisz dołączyć do Klanu Pioruna, by ich uzdrowić, by ich zjednoczyć, to ty będziesz ich  jedyną nadzieją w najgorszym momencie. - obraz kotki rozmazał się, a po chwili spadała w otchłań.

Kotka obudziła się w legowisku. Słońce powoli wschodziło, a jej matka jeszcze spała. Kotke olśniło, przypomniała sobię sen, oraz w jej głowie pokazały się klany.

Kotka wybiegła z domu i wskoczyła na płot. Wyskoczyła z drugiej strony i przeszła przez ciemno szary chodnik dwunożnych. Wbiegła do lasu, i szła tak, aż wpadła na czerwonego kocura.

- Witaj, jestem Sosnowa Gwiazda, przywódca klanu pioruna. - kocur powiedział. - Hmm. Klan Pioruna? Jakiś.. Jak on miał? Śnieżna Gwiazda powiedział bym do was dołączyła. Świecił gwiazdami i powiedział, że uratuje was w najgorszym momencie. -

Sosnowa Gwiazda pokiwał głową. - A więc, czy chciałabyś do nas dołączyć? - spytał. Kotka bez wahania odpowiedziała. - Tak - kocur odwrócił się. - A więc chodźmy- i ruszył.

Tisha poszła za nim. Po jakimś czasie, przeszła przez krzaki, w których był tunel. Prowadził on w dół. Kotka zeszła, i zobaczyła wielką polane. Były na niej koty, w jednym miejscu było kilka starszych kotów, które słuchały co mówi czarny z jasno niebieskimi oczami.

Sosnowa Gwiazda wszedł na skałe przy której były koty i zawołał. - Niech wszystkie koty zdolne upolować zwierzyne zbiorą się na zebranie klanu! - podeszły koty mniejsze i większe, dziwnie patrzyły na Tishe.

Czarny kocur również wszedł na skałe, jednak niżej niż przywódca. - Przyprowadziłem do nas nowego kota, który zostanie uczniem wraz z Serduszkiem oraz Wiosną - Oznajmił kocur.

-Ale to pieszczoch! Nie ma w sobię krwi wojownika! - powiedziała żółta kotka. Sosnowa Gwiazda rozdrażniony wszelkimi komentarzami wrzasną
- CISZA! -  w całej kotlinie zapadła taka cisza, że było słychać nawet szum wiatru.

- Mam swoje powody by przyjąć ją do klanu, a wy nie macie prawa podważać mojej decyzji- warkną, i nawet Tisha się skuliła. -Koniec zebrania- powiedział oschle. Czarny kocur podszedł do niego, i zabrał do jaskini w jednej z ścian.

Ruda kotka nadal stała w miejscu, lecz po chwili przemknęła do jaskini w której znikneły koty. Zobaczyła przed sobą niebieską kotkę, która dawała jakieś ziarenka Sosnowej Gwieździe.

-Czy z Sosnową Gwiazdą wszystko w porządku? - spytało cicho, nadal najeżona ze strachu. Niebieska kotka spojrzała na nią, i odpowiedziała. - Tak, poprostu musi odpocząć. -

Podszedł do niej czarny kot, i dotkną ogonem jej bark, na co ta się zjeżyła. -Spokojnie, nic ci nie zrobię. W każdym razie, witaj w Klanie Pioruna! Ja jestem Czarne futro, zastępcą Sosnowej Gwiazdy. A ta tu - pokazał ogonem kotke. - To jest Borówkowe Futro, nasza medyczka. -

Kotka wyprostowała się, zaskoczona miłym tonem zastępcy. Zaciekawiona spytała - A co robi medyczka? - na co szybko dostała odpowiedź od Borówkowego Futra. - Lecze koty z ran, i chorób. Czasami również z złamań, lecz to jest akurat rzadkie. -

- A czy to prawda że na rany dajesz pajęczyne? - spytała. Koty spojrzały na siebię zaskoczone. - Tak, a skąd to wiesz? - spytała medyczka. - Moja mama mi o tym powiedziała! Mówiła też, że miała przyjaciółke Borówkową Łape. O, i Niebieską Łape! -

Tym razem przywódca się odezwał. - A jak nazywa się twoja mama? -
- To Stokrotka. Kiedyś miała na imię Stokrotkowa Łapa. - odpowiedziała. Koty pokiwały głową, a Tisha poczuła się nieswojo. Ponownie się skuliła i podeszła do ściany.

Sosnowa Gwiazda i Czarne Futro wyszli z jaskini, a Borówkowe Futro wzieła dwa małe nasionka, i podała je kociakowi. Ten lekko spojrzał na nie. -To nasiona maku. Pomogą ci się uspokoić, i dzięki nim szybciej zaśniesz. -

Tisha słuchała medyczki z zaciekawieniem. Szybko zjadła nasionka o spytała - A pokażesz mi więcej takich rzeczy? - niebieska spojrzała na nią, i podeszła do półek dając jej znak by podeszła.

- Ten tutaj, to ogórecznik. Pomaga karmicielkom wyprodukować więcej mleka dla kociaków. Tutaj mam pajęczyne, ale wiesz do czego służy. Tutaj mam troche miodu, łagodzi on ból gardła- powiedziała. - Nadal chcesz słuchać o ziołach? - spytała.

Ruda pokiwała głową. -Tak! To takie fajne! Chciałabym być tak jak ty, i leczyć koty! - kotka z jakiegoś powodu była pewna swojej decyzji. Czuła że chce to robić, i że to jest jej przeznaczenie.

-No dobrze... Mam nadzieje że jesteś pewna swojej decyzji. Ale dam ci szanse, jeśli tego chcesz. Pójdę pogadać z Sosnową Gwiazdą, nim zwoła zebranie. - powiedziała i wyszła z jaskini.

W tym czasie, Tisha gładziła swoje futro. Po niedługim czasie, przyszła do niej medyczka i dała znak by za nią podążać. Obie ruszyły pod skałe, a tuż potem Sosnowa Gwiazda tam wszedł, i zwołał zebranie. - Niech wszystkie koty zdolne samodzielnie polować zbiorą się na zebranie klanu! -

Po chwili wszystkie koty zebrały się, a przywódca zaczą mówić. - Serduszko, Wiosno podejdźcie. Macie już sześć księżycy, i jesteście gotowe zostać uczniami. Serduszko, od tej pory do czasu aż zostaniesz wojowniczką będziesz zwana jako Serdeczna Łapa, twoją mentorką zostanie Brzozowy Pysk! - piaskowa kotka polizała bark kota, gdy ten położył na niej głowe.

-Wiosno, od teraz do czasu zostania wojownikiem, będziesz znany jako Wiosenna Łapa! Twoim mentorem zostanie Burzowy Pęd. - powtórzyli  czynność, i dwa ucznie odeszli do tyłu. Zanim ktokolwiek zdążył im pogratulować, Sosnowa Gwiazda przemówił ponownie.

-Tisho, podejdź. Wybrałaś ścieżkę medyczki. Borówkowe Futro, czy zgadzasz się by ta kotka została  twoim uczniem? - spytał. -Tak - odpowiedziała medyczka.

- A więc od dzisiaj będziesz znana jako Ognista Łapa, zostaniesz uczniem naszej medyczki. - po chwili koty wołały. - Serdeczna Łapa! Wiosenna Łapa! Ognista Łapa! - mimo to dało się usłyszeć, że to ostatnie wymawiają z niechęcią.

-Koniec zebrania! - krzykną Sosnowa Gwiazda. Obie kotki ruszyły do jaskini. - A więc, pamiętasz co ci mówiłam wcześniej? Do czego służy miód i ogórecznik? - spytała. Ruda szybko odpowiedziała. - ogórecznik produkuje mleku u karmicielek, a miód łagodzi ból gardła.-

-Dobrze! Tutaj są liście jeżyn. Łagodzą ból po ugryzieniu pszczoły. A tu szczaw, jego się nakłada na rany by nie wdało się zakażenie. Ale dobrze, to tyle na dziś, już idziemy spać! - medyczka wskazała jej posłanie z mchu, a sama ułożyła się na innym tuż obok.

Kotka powoli położyła się, i zasneła czekając na kolejny dzień.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro