[2] Soczi 2/4

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wchodzę za nią do pubu ulokowanego w piwnicy jakiegoś zaniedbanego bloku z wielkiej płyty. Wejście nie wygląda zachęcająco, ale wnętrze prezentuje się o wiele lepiej. Panuje tam półmrok, gra głośna muzyka, ale tłum nie jest zbyt gęsty.

Sasza prowadzi mnie do szatni, a ja odruchowo sięgam ręką, by pomóc zdjąć jej kurtkę. Posyła mi zaskoczone spojrzenie, a w jej oku pojawia się dziwny błysk. Ruszam za nią, gdy pewnym krokiem podchodzi do baru.

- Dvazhdy vodka, Tanja*- zwraca się do ciemnowłosej dziewczyny stojącej za kontuarem i siada na wysokim barowym stołku.

Przysiadam się do niej, czując jak barmanka przygląda mi się uważnie, rozlewając przeźroczysty alkohol do dwóch sporych kieliszków. Ja z kolei skupiam wzrok na mojej towarzyszce - a raczej na obcisłej niebieskiej koszuli, podkreślającej kolor jej oczu.

Oraz na dekolcie sięgającym na tyle daleko, by mocno pobudzić moją wyobraźnię.

Nieładnie, Hayboeck, nieładnie...

- Za piękno, młodość i szaleństwo - podnosi kieliszek, ponownie skupiając moją uwagę.

- Za piękno, zdecydowanie - zgadzam się i jednym ruchem spełniam toast.

Alkohol piecze mnie w gardle o wiele bardziej niż się spodziewałem, ale znoszę to mężnie pod czujnym wzrokiem Saszy. Mimo to, dziewczyna uśmiecha się kpiąco.

- Mocne? - pyta.

- Trochę - przyznaję.

Dziewczyna zaczyna się śmiać, odrzucając do tyłu głowę, a brzeg jej koszuli odsuwa się jeszcze mocniej. Chyba zauważa mój wzrok, bo posyła mi znaczący uśmiech, po czym ponownie woła barmankę. Ta nalewa nam jeszcze jedną kolejkę, rzucając coś po rosyjsku, czego nie jestem w stanie zrozumieć, podobnie jak i odpowiedzi Saszy.

Kiedy kieliszek trafia do mojej dłoni, czuję się zobligowany do wzniesienia jakiegoś toastu.

- Za spotkanie - proponuję, patrząc jej głęboko w oczy.

Tak, Hayboeck. Oczy.

Dziewczyna nie ugina się pod tym spojrzeniem i odpowiada z uwodzicielskim uśmiechem:

- Oraz za nadchodzącą noc.

Mocniej zaciskam dłoń na blacie, kiedy Sasza odstawia kieliszek i kładzie rękę na moim kolanie.

- Tańczysz? - pyta, nachylając się do mnie. - Czy potrzebujesz jeszcze jednej kolejki, hm?

- Tańczę - odpowiadam, chwytam jej dłoń i prowadzę na parkiet.

Nie wiem, jak mocna musiała być ta wódka, że po dwóch kieliszkach mam problem z utrzymaniem całkowicie stabilnej pozycji, ale bez większych przeszkód udaje nam się dotrzeć na środek parkietu, gdzie Sasza zaplata ręce na moim karku, a ja opieram dłonie na jej biodrach.

- Zapomniałem uprzedzić, że jestem fatalnym tancerzem - mówię cicho, nachylając się do jej ucha, a do mojego nosa dociera ciężki zapach jej perfum.

- Nie szkodzi - czuję jej oddech na szyi, kiedy przywiera do mnie mocniej.

Tańczymy tak spleceni jedną, dwie, trzy piosenki... Z każdą kolejną minutą, czuję się coraz swobodniej, być może za sprawą alkoholu rozprzestrzeniającego się w moim organizmie. Potem wracamy do baru, gdzie Tanja podaje nam jakieś kolorowe drinki, które chyba jednak mocą przewyższają wypitą wcześniej wódkę. Sasza ciągnie mnie ponownie na parkiet i zanurza dłoń w moich włosach.

- I jak, panie Hayboeck, podoba się panu Rosja? - pyta cicho, przejeżdżając palcem wskazującym po mojej piersi.

- Bardzo - mruczę i nachylam się by ją pocałować, jednak ze śmiechem ucieka twarzą w bok.

- Hola, hola... - wstrzymuje mnie, kładąc mi palec na ustach. - Tak w miejscu publicznym? Panie Hayboeck, powoli, noc jest długa... - droczy się ze mną, zalotnie przygryzając wargę.

Zaciągam się jej zapachem i mocniej przyciągam do siebie.

- Dlatego chcę ją dobrze wykorzystać - szepczę jej do ucha, czując jak szumi mi w uszach od nadmiaru alkoholu.

Sasza śmieje się dźwięcznie i przejeżdża palcem po mojej klatce piersiowej.

- Ale chyba nie tutaj, prawda? - mruży oczy, uśmiechając się zadziornie.

- Nie - odpowiadam, obejmując ją i prowadzę w kierunku wyjścia.

W ciągu kilkunastu minut docieramy pod drzwi mojego hotelowego pokoju, którego na szczęście nie muszę z nikim dzielić. Mam problem z trafieniem kluczem do zamka, w końcu jednak udaje mi się uporać z tym zadaniem. Puszczam Saszę przodem, po czym zamykam za sobą drzwi na zatrzask.

- To na czym skończyliśmy...? - pytam, przypierając ją do ściany i składając na jej szyi pocałunek, tuż po rzuceniu na podłogę naszych kurtek.

Wplata palce w moje włosy, drugą dłonią przesuwając powoli po mięśniach na moim brzuchu. Całuję ją jeszcze niżej, tuż nad obojczykiem, próbując uporać się z kolejnym guzikiem jej koszuli.

- Zdaje się, że wspominał pan coś o tym, że podoba się panu Rosja, panie Hayboeck - mruczy i jednym ruchem rozplata warkocz, a jasne włosy kaskadą opadają jej na plecy.

- Owszem, dlatego chciałbym ją poznać jeszcze lepiej - mówię, zawijając jedno z pasm na palcu, a Sasza ze śmiechem popycha mnie na stojące nieopodal łóżko.

- Zatem zapraszam na wycieczkę - uśmiecha się zmysłowo i dołącza do mnie, odpinając ostatnie dwa guziki swojej koszuli.

~***~

*Dvazhdy vodka, Tanja (rus.) - Dwa razy wódka, Tanja

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro