1. ☣kłótnia☣

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

(pov Dzunior)

Siedziałem przed komputerem o 2:30 robiłem liva z km który miał się właśnie zakończyć, na discordzie był że mną Magister

D: (Dzunior) dobrze ludzie ja już kończę liva wcześniej, bo ja też muszę się wyspać!

Powiedziałem to chodź wiedziałem że i tak pójde spać o czwartej

D: Magister chcesz się pożegnać?

M: (Magister) . . .

D: MAGI-

M: nie

D: okej to dobranoc!

Wyłączyłem liva jak zwykle stała się cisza

M: o kur...

Na czacie pokazało się że Magister wyszedł z gry

D: co się stało?

M: nic

D: czemu się wylogowałeś?

M: nic

Na czacie pokazało się że Magister wszedł do gry i chwilę później że zginą bo wyreciał poza świat

D: Magisterku co się stało?

M: i tam nie miałem nic potrz-

D: powtórzysz?

M: mów- ż- nic- trzebne-

D: Magister przerywa cię

D: . . . Magister?

Popatrzyłem na discorda okazało się że Magistra za nim nie było

Z: (Zaha) hejka Dzunior

D: cześć wiesz czemu nie ma Magistra?

Z: ostatnio jak u niego byłem mówił coś że ma problem z internetem

D: oke- czekaj! Ty wiesz gdzie on mieszka?

Z: tak przychodzę do niego czaszami mieszka blisko mnie

D: podasz mi jego adres?

Z: nie wiem czy on by tego chciał

D: że cię nie lubi to nie znaczy że każdego

Z: dobra dobra już wysyłam

D: dzięki, i pa już muszę spadać

Z: pa

Wyłączyłem discorda i Minecrafta poszedłem się myć a potem spać

Ranoooo

Otworzyłem jedno oko po czym je zamknąłem przez światło, nagle zadzwonił telefon

D: kuuuurrrwwwaaa

Odebrałem nawet nie patrząc kto to przetarłem oczy i powiedziałem

D: halo?

?: Dzień dobry czy dodzwoniłem się do Mateusza?

Powiedziała osoba która raczej była dziewczyną

D: ym nie przepraszam pomyłka

?: Napewno?

D: tak

?: Dobrze przepraszam i dowidzenia

D: dowidzenia

Dziewczyna się rozłączyła

Fajna pobudka

Pomyślałem

Dobra dziś miałem zrobić niespodziankę Magistrowi i go odwiedzić, oby Zaha podał mi prawdziwy adres

Jakieś dwie godziny później byłem już przed uroczym białym domkiem

D: chyba brama jest otwarta... Raz się żyje

Powiedziałem cicho pod nosem po czym wesłem do środka

I jestem przed drzwiami możliwe że to nie jest dom Obsydianka i może mnie wygonić że wesłem tu, ale co tam

*Puk puk*

Proszę niech to będzie Magister

D: . . .

*Puk puk puk puk*

Ktoś otworzył drzwi

D: dzień dobry

Powiedziałem przyjaźnie

?: Znamy się?

Powiedział cicho lecz dobrze znałem ten głos

D: jechałem tu pół godziny a ty mnie nie rozpoznas?!

?: Ne

D: KURWA OBSYDIAN PROSZĘ CIE

M: a ty skąd znasz mój adres?

D: Zaha mi powiedział

M: no wiadomo

D: to wpuścisz mnie? Obsydianku?

M: nie

D: kurwa Magister

M: dobra właź

Wszedłem do środka

M: odłóż tu kurtkę

Odwiesiłem kurtkę na wieszak na ścianie

D: a teraz ty się odwróć i zamknij oczy

M: a nie wystarczy tylko że się odwrócę?

D: no proszę

M: nie zgwałcisz mnie?

D: co? Magister odwracaj się i zamykaj te jebane oczy

M: okej

Magister się odwrócił i zamkną oczy, ja wyciągnąłem z kieszeni łańcuszek i założyłem go na szyję Magistra

D: już możesz otworzyć oczy

M: oki

Magister się odwrócił i otworzył oczy

M: co to? Węgiel?

D: obsydian

M: po co mi on? Nie lubię ubierać biżuterii

D: oj tam obsydian dla Obsydianka

M: możesz do mnie tak nie mówić?

D: dobrze misiu

M: dobra wolę obsydian

D: na pewno misiu?

M: tak słodziaku

D: jak chcesz możesz tak do mnie mówić

M: ehh podziękuję

D: ale przyznaj że ładny

M: wolę nie przenosić życia w grach w realne, ale tak ładny ale nie będę go nosić

D: jak tam chcesz ale się starałem

M: niepotrzebnie

D: to może skoro tu jestem to może obejrzymy jakiś horror?

M: nie chce obejrzałem już tyle nie strasznych horrorów

D: a oglądałeś-

M: tak jeden że słabszych

D: to skoro tak toooo

M: nawet nie mów mi że

D: tak anime

M: ne proszę ne ja będę mieć koszmary

D: dobra nie przesadzaj chodź oglądać

M: chcesz mnie torturować we własnym domu? Nieźle

D: choć... Albo ty mi pokaż gdzie to jest?

M: ehh

Oglądaliśmy anime do 22:56 na początku Magister nie chciał tego obejrzeć ale potem chyba mu się nawet spodobało heh ale zasną

D: Magister wstawaj

Ale on słodko wygląda jak śpi

D: a może chociaż wstaniesz że mnie?

Magister wzioł głowę z mojego ramienia

D: oł dzięki

M: nie ma za co

D: dobranoc słodziaku

M: . . .

Odłożyłem laptop z którego oglądaliśmy anime na szafkę obok łóżka i położyłem się do snu

Następnego ranka

(Pov Magister)

Choć już nie spałem to nadal miałem zamknięte oczy po prostu nie chciało mi się ich otwierać.

Ale się przełamałem i je otworzyłem znaczy po dwóch minutach ale zawsze coś, ujrzałem to co każdego ranka kiedy się budzę z wyjątkiem że że na łóżku spał też Dzunior odwrócony do mnie tyłem

M: Dzunior śpisz?

Nawet nie oczekiwałem na odpowiedź było widać że śpi. Wstałem wziąłem jakieś ubrania i poszedłem do łazienki starając się zapomnieć te japońskie bajki które wczoraj oglądaliśmy. One nie powinny istnieć! Znaczy nie przeszkadzały mi ale Dzunior jak puszcza jakiś chłopaków.... Nie chcę o tym myśleć

Po ubraniu poszedłem do kuchni zrobić śniadanie

M: *szepcze* jak można tak długo spać?

Chciałem zrobić coś łatwego ale nie za łatwe bo nie chce jeść tych płatek więc postanowiłem że zrobię naleśniki, (miały być gofry ale nie wiem jak się je robi) chociaż miałem bo okazało się że nie było jajek

Wygląda na to że muszę opuścić mój dom po 12 dniach, wziąłem portfel założyłem kurtkę bo na dworze zimno i wyszedłem z domu

M: Dzunior czemu nie zamknąłeś bramy...

Powiedziałem cicho pod nosem, po czym wyszedłem na drogę która wyglądała przyjaźnie lecz taka nie była szczególnie w nocy, policja tutaj nie jeździ puki ktoś po nią nie zadzwoni, a to się dzieje zwykle jak ktoś tu ginie

Wszedłem do sklepu który był otwarty po mimo wirusa kupiłem jajka i jakiś soczek po czym zacząłem wracać do domu

Kiedy już wszedłem do domu odłożyłem reklamówkę na podłogę po czym ściągnąłem kurtkę z siebie i odłożyłem na wieszak

Kilka minut później

Dobra skoro już naleśniki zrobione to idę obudzić Dzuniora

Wszedłem po schodach na górę otworzyłem drzwi zobaczyłem że Dzunior nadal śpi podszedłem bliżej jego żeby mnie chociaż usłyszał

M: Dzunior a ty nadal śpisz?

Powiedziałem na wszelki wypadek jakby nie spał, ale jednak spał

M: wstawaj zrobiłem śniadanie

M: Dzunior nie mam zamiaru cię budzić cały dzień

M: . . .

M: wstawaj bo przyniosę wodę

M: kurde Dzunior śniadanie zrobiłem

M: . . .

M: idę po wodę

Wyszedłem z pokoju i poszedłem do kuchni wziąłem szklankę wody kiedy znowu wesłem do pokoju Dzunior już nie spał

M: i po co ja wlewałem tą wodę?

D: no nie śpię, i w ogóle to po co ci woda?

M: hehe

D: tooooo po co mnie budziłeś?

M: śniadanie

D: zrobiłeś śniadanie nie paląc domu?

M: ty faktycznie

D: dobra to idziemy?

M: tak, o i woda nie może się zmarnować

Wylałem wodę na Dzuniora nie zwracając uwagi że moje łóżko też będzie mokre

D: MAGISTER ZABIJE CIĘ!

M: o kur

Zacząłem uciekać bo zaczął mnie gonić nie zwracaliśmy uwagę że upuściłem szklankę, ale też tylko zbiegriśmy na dół

M: dobra koniec tej zabawy idziemy zjeść

D: ciekawe co sąsiedzi pomyślą

M: że jesteś idiotą

Zjedliśmy w spokoju Dzunior jak zwykle mówił że mu smakowało ale on chwali wszysko co zrobiłem

M: choć dam ci jakieś ubrania

D: ym okej?

Poszliśmy znowu na górę wziąłem jakąś bluzę i spodnie

M: proszę powinno pasować

D: dziękuje

M: i się nie pokalecz szklanką

D: ha ha ha bardzo śmieszne

M: mówię poważnie

D: dobra ić ja się w to ubiorę

M: już już

Wyszedłem i zamknąłem drzwi

M: *uśmiecha się*

Usłyszałem pukanie do drzwi

M: eh

Poszedłem i otworzyłem drzwi

M: czego?

Z: przechodziłem obok i pomyślałem że wpadnę

M: obok? Ty tu nigdy nie chodzisz przecież się boisz

Z: nie-nieprawda

M: kiedy się nauczysz kłamać?

D: już jeste- cześć Zaha

Z: hej Dzunior

M: Zaha może wejdziesz zanim demony cię zjedzą

Z: ejjjj

D: o co chodzi?

M: raz jak obejrzeliśmy film o demonach bał się spać

Z: PRZYSIĘGAM WIDZIAŁEM COŚ!

Zaha wszedł a ja zamknąłem drzwi

D M: . . .

Z: ( ͡° ͜ʖ ͡°)

D: co się tak patrzysz?

Z: Dzunior co tu robisz? W dodatku w ubraniach Magistra

D: wjebałem mu się do domu a potem oblał mnie wodą

Z: *śmiech*

M: *śmiech*

M: mam lepsze pytanie

D: jakie?

Z: ?

M: jak wy tu przysliście przecież jest kwarantanna? Nie wolno wychodzić z domu

D: ja tu nie przyszedłem ja się tu przeturlałem jak żul komandos

M: *śmieje się pod nosem*

Z: o co z nim chodzi?!

M: no żul komando-

Nie dokończyłem bo zacząłem się tak śmiać że zacząłem się ksztuść

Z: żyjesz?

M: -

D: spokojnie Obsydianku

M: n-nie m-mów tak do mnie

D: dobrze słodziaku i już się tak nie wstydź

M: chcesz tym razem oberwać szklanką zamiast wodą?

Z: możecie się nie kłócić?

D: okej :v

M: ja nic nie obiecuję, to Zaha po co przyszedłeś?

Z: nie pamiętasz? Zostawiłem u ciebie ładowarkę pisałem że po nią przyjdę

M: a tak już po nią idę

Kiedy Magister przyniósł tą ładowarkę

Z: to ja już idę-

M: myślisz pewnie teraz żebyśmy cię odprowadzili?

Z: czemu bym miał tak myśleć?

M: przypomniałem ci o tym horrorze i się boisz

Z: NIEPRAWDA!... Może troszke

M: a wiesz co ja ci powiem? Nie odprowadzę cię

Z: ale ja nie chciałem żebyś mnie odprowadził

M: powinieneś się ode mnie odwalić na jakiś czas bo za dobrze cię znam, i wystarczy poprosić

Z: pro-

M: nie

D: Magister nie musić być taki chamski to nie Minecraft

M: ja taki jestem... Chyba że śpię, i żartowałem

Z: eh

M: nie pozwolę żeby go zabito lub żeby sobie wmówił że coś go goni i słyszy demony

Z: nieprawda

M: niech ci będzie, to Dzunior idziemy go odprowadzić

D: okej... A co z tym szkłem jak zbiłeś szklankę?

M: to ty się jeszcze nim nie kaleczyłeś?

D: nie

M: to w czym problem?

D: że coś może komuś się stać?

M: mieszkam tu sam i się NIE pokalecze, ale dzięki za troskę

D: nic dziwnego że mieszkasz tu sam. Wątpię żeby ktoś z tobą wytrzymał

M: jakbyś chciał wiedzieć to mieszkam tu od szesznastki sam, i to nie moja wina

D: jakbyś był milszy to byś może miał przyjaciół!

Dzunior czemu robisz kłótnie z niczego? Czy ty się kłócisz że mieszkam sam czy że nie mam przyjaciół?

M: czyli co nie jesteśmy przyjaciółmi? Wiesz co to mój dom ale ja sobie pójdę

Poszedłem schodami na górę nie zwracając uwagi że coś jeszcze mówią, wziąłem miotłę z przed pokoju wziąłem te szkło na suferke i wrzuciłem do kosa odniosłem miotłę i suferke na przed pokój i w końcu położyłem się na łóżku

M: *szepcze* czemu oni muszą drżeć tą mordę?

Po chwili usłyszałem trzaskanie drzwiami, mając nadzieję że obaj wyszli usiadłem przy komputerze i włączyłem Minecrafta

M: *szepcze* pewnie jeszcze dziś będzie jakiś stream

(Napisy taką czcionką to czat w mc)

W grze są Nitashi Daria Jaś Sykykyf Yoshi Nexe i Nojracht, czyli z nikim nie pogadam

Nojracht->Macgaister: dc?

Gracz Jaś został zabity przez Creeper

Nexe333: F

NitashiYT: f

Skkf: F

Macgaister->Nojracht: nie.

Dariatka: F

Nojracht->Macgaister: prosze

Eh

M: czego?

N: (Nojracht) mogę wejść skorzystać z enchantu?

M: nie.

N: Magister proszę

M: a po co ci masz enchant? I czemu z tym do mnie?

N: no bo jesteś tu jedyny i muszę zenchantować coś dla Zahy

M: a dlaczego?

N: bo wpadłem w przepaść z jego kilofem

M: niech ci będzie gdzie jesteś?

N: za chwilę będę pod waszą bazą

M: . . . Chwila minęła

N: no już już, widzisz już jestem

M: już za późno

Powiedziałem po czym wesłem do bazy

N: no ej!

M: dobra choć

Pokazałem mu gdzie jest enchant po czym wyszedłem

M: jednak nie będzie dziś liva

*Dryyyyy*

M: muszę zmienić ten dzwonek...

Popatrzyłem na numer który do mnie dzwonił, to był Dzunior nie wiem skąd ma mój numer ale tam

M: halo?

D: halo? Magister, muszę cię przeprosić

M: za co? Za to że mówiłeś co myślisz? Mówiłeś tylko prawdę nie mam przyjaciół i z tym żyje

D: masz mnie

M: czy ty masz się oszukujesz? To nie jest ani twoja wina ani moja tylko...

D: tylko kogo?

M: to nie jest rozmowa na telefon

D: to się spotkajmy!

M: kwarantanna?

D: jebać kwarantanne! Spotkajmy się... Eeeee...

M: może w przy ławce w lesie?

D: hehe okej

To był pierwszy rozdział!
Życzę miłego dnia i żebym cię tu nie spotkała bo zacznę się martwić
że czytam fanfik takiej debilki jak ja
To bayo szatanku <3

2109 słów~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro