Rozdział 59

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ten dzień zapamiętam na zawsze, idealny z rodziną. Moją, naszą rodziną pierwsze święta w tak dużym gronie. I Harry, mój narzeczony , mój idealny, kochany, mój na zawsze. Nikomu go nie oddam, nigdy. Wiem że teraz wszystko zacznie się układać, nasza czwórka, Na zawsze. 

**********************12 LUTY (PONIEDZIAŁEK) 31 TYDZIEŃ **************************

- To może taki ?- pokazuje już tysięczny z kolei wózek dla niuni. Harry chyba inaczej wyobraża sobie wózek i ja inaczej.- Ma być funkcjonalny i wygodny dla dziecka a nie na pokaz. - Albo ten pierwszy, albo drugi wybieraj 

- One przecież wyglądają tak samo - śmieję się chłopak 

- Wiem ale masz w pakiecie dwa komplety kolorów różowy i czarny albo beżowy i czarny - pokazuje dwa zdjęcie a

- No dobra to wtedy ten pierwszy - pokazuje a w tym momencie dzidzia kopie mnie w bok brzucha 

- Ej - głaszcze brzuch - Podoba Ci się, co ?- śmieję się i głaszczę już duży brzuch 

- Cześć szkrabie - kładzie na brzuch rękę Harry. To będzie zdecydowanie córeczka tatusia. Kiedy nie daje mi spać i kopie, wystarczy jak Harry coś do niej powie,albo dotknie mojego brzucha, dzidzia się po woli ucisza. Jak mówię córeczka tatusia :) 

Teraz w 31 tygodniu niunia kopie jak szalona i dobrze. Tydzień temu jak byłam na badaniu pani doktor powiedziała że to dobrze. W ten sposób odwraca się główką do dołu tzw penetracja płodu. Dzidzia rośnie jak na drożdżach i jest coraz większa, szykuje się na spotkanie z nami. 

Badania mam książkowe, przy drugim dziecku jak by mogło być inaczej. Praktyka czyni mistrza, nawet ostatnio Harry się śmiał że przy trzecim dziecku będę miała jeszcze lepsze wyniki. Nie wiedziałam że będziemy mieli jeszcze więcej dzieci. Na razie mi wystarczy, zdecydowanie tak. - Wiem że jesteś malutka kobietką, ale mogła byś zacząć ze mną współpracować - podciąga moją koszulkę i przystawia usta do mojego brzucha- Kocham Cię szkrabie - wtedy Harry na mnie podnosi wzrok a w moich oczach czają się łzy

- Nic mi nie jest - szepczę płaczliwym tonem, w ciąży wiecznie płacze. Harry podnosi się do pozycji siedzącej i mnie do siebie przytula, całuje lekko w czoło 

- Oj kochanie, kochanie - pozwala aby moja głowa opadła na jego klatkę piersiową - Czeka nasz wspaniałe życiu 

- Wiem - szepczę 


*************************************ŚRODA *****************************************

Harry po pracy zaplanował że gdzieś nas zabierze, nie wiem co szykuje ale czuję podekscytowana, nawet bardzo. Kiedy właśnie wjeżdżamy na nasze nowe osiedle, już wszytko jasne. Chcę pokazać jak idzie budowa. Ekipa haruje dzień  noc, aby zdążyć na narodziny dziecka. Trochę z naszej strony nieodpowiedzialne,  bo co będzie jak nie zdążą albo dzidzia urodzi się wcześnie. 

- Mam dla ciebie niespodziankę - łapie mnie za rękę Harry, i zerka na mnie. Po chwili parkuje pod nowym domem. Już cały zrobiony, mury stoją, dach jest i ocieplony jest. Nabiera teraz koloru jak widzę. - Cały czas teraz pracują w środku - mówi Harry, kiedy pomaga mi wysiąść z auta - Chodź - łapie mnie za rękę, kiedy odpina Tomiego z fotelika. Za rękę idziemy do środka. Korytarz nabiera kształtów, kładą płyty i panele 

- Skąd wiedzą co maja kłaść? - patrze na Harrego, przecież nie dokończyliśmy naszego planu 

- Podłogi wybraliśmy i kolory ścian pamiętasz?- śmieję się i prowadzi mnie dalej.

Salon już zaczyna być malowany w domu jest ciepło, jasno, przestronnie. Salon chyba jest największy z tych wszystkich pomieszczeń. Kuchni też jest duża ale jeszcze daleko do ideału, pracownicy cały czas pracują, pracują,pracują. Łazienka ma tylko kafelki na podłodze. Nasza sypialnia to tylko białe ściany i panele. Pokój Tomiego jest w trakcie więc tam nie wchodziliśmy. 

- Zamknij oczy - zatrzymuje mnie Harry kiedy mieliśmy wchodzić do kolejnego pokoju 

- Nie żartuj sobie -łapie klamkę, ale Harry zabiera rękę, ten jego wzrok - Dobra, już dobra - zamknęłam oczy, na prawdę bez żadnego oszukiwania. Słyszę jak Harry otwiera drzwi i prowadzi mnie powoli do środka. 

- Możesz otworzyć !

Gdy otwieram oczy dostaje szoku, wielkiego szoku. Ten pokój jest idealny, szary i biały. Moje dwa kolory które chciałam mieć w pokoju dla dzidzi. To jest idealne. Po drugiej stronie stoi szafka i przewijak taki jaki wybierałam z Harrym. Ta podzielność kolorów i ten namiocik dla dzidzi.

Kiedy się odwraca do Harrego widzę na tej ścianie co są drzwi wielki napis imienia dla dzidzi. Takie o jakie się kłóciliśmy.

- Idealnie - szepcze do Harrego, łzy nie pozwalają mi normalnie mówić - Jest idealnie - podchodzę do chłopaka, łapie jego dwa policzki i przyciągam nasze usta w pocałunek, leniwy, ale pieszczotliwy .

Te łóżeczko dla księżniczki jest  cudowne 

************************************************************

* 764 Słów 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro