Rozdział 49

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Tomiego ubrałam w czarny kombinezon dość ciepły, na dworze wieję i co jakiś czas lekko kropi a jak dzisiaj patrzyłam na termometr było 5 stopni zimna. Więc trzeba już się ubierać cieplej bo łapie przeziębienie. Do tego jego nowy zakup, Harry się uparł aby kupić synkowi Timberlandy, co ja mogłam i tak mu kupił.  

Sama się szybko ubrała i to jest chyba ten czas kiedy muszę kupować większe ubrania, bo mój już widoczny brzuch odznacza się w codziennych ubraniach i nawet odsłania kawałkiem a tego nie może robić.Dlatego założyłam na siebie na długi rękaw koszulkę w czarno-białe paski i jeansowe ogrodniczki i conversy czarne. Włosy rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone a na rzęsy nałożyłam tusz i na usta matową szminkę. 

Tomi nie bardzo chciał jechać wózkiem, ale wiem jak to się kończy kiedy Tomi bierze rowerek. Będę musiała nieść jego i prowadzić rower, a tego nie chciała bym dlatego nie pozwoliłam aby Tomi brał ten swój pojazd. Prowadząc wózek szliśmy do Harrego do pracy. Po drodze kupiłam żelki i soczek Tomiemu aby nie marudził i powtarzał rowerek, rowerek. Wiem, może jestem nie sprawiedliwa trochę dla niego bo przecież mógł by jechać tym rowerkiem ale nie chcę sobie zaszkodzić. A od razu bym miała gdzie włożyć zakupy na kolację dla nas. Droga zajęła nam pół godziny, wiadomo to do sklepu to zatrzymać się bo podać coś Tomiemu i tak cały czas, myślę że spowrotem zaśnie sobie słodziak mój. 

Kiedy weszłam do środka z Tomim za rękę ludzie mijali mnie, nie zwracali uwagi zbytnio na mnie. Może i dobrze, co mogli by pomyśleć z dzieckiem widać że w ciąży co ona na siłowni szuka. Podchodzę do bardzo młodej, pięknej dziewczyny z recepcji. 

- Dzień Dobry - uśmiecha się, to przecież jej praca 

- Dzień Dobry - odpowiadam tak samo - Poszukuje Harrego Stylesa 

- Harry powinien wrócić za 10 min - zerka na grafik chyba- Tak 10 minut 

- To gdzie on teraz jest?- dziwię się,wychodzi sobie kiedy chce 

- Prywatne zajęcia w domu - tłumaczy, ale chyba rozumie że nie miałam pojęcia o tym  i jej mina mówi wszystko, miałam nie wiedzieć - Kate prawda?

- Tak - odpowiadam niespokojna,  zdenerwowałam się aż zakręciło mi się w głowie, szybko przytrzymałam się lady 

- Wszystko w porządku? - pyta zdenerwowana 

- Wody jak bym mogła poprosić - tłumaczę dziewczyna bierze butelkę wody i podchodzi do mnie, pomaga mi usiąść obok na kanapie a Tomi siada obok mnie. Dziewczyna podaję mi butelkę 

- Dziękuję - biorę i upijam łyk - Harry nie kazał nic mówić, prawda ?- zerkam na zdenerwowaną dziewczynę, a mi robi się lepiej 

- Nie chciał Cie denerwować, wiemy że spodziewacie się drugiego dziecka - mówi delikatnie, chyba też nie chce mnie denerwować. Harry na prywatnych zajęciach w domu, boże jak to brzmi ciekawe czy tylko tam ćwiczą 

- Dlatego tak późno wraca, tak? - zerkam na dziewczynę, nie chętna jest mówić - Powiedź mi proszę 

- Po części tak, ale też czasami ma tutaj dłużej klientki - zerka na drzwi, i wtedy też tam patrzę Harry wysiada z jakiegoś auta, a za kierownicą jakaś młoda blondynka 

- On na prawdę nic złego nie robi - mówi i wraca za ladę. 

Harry wchodzi i dopiero teraz mnie zauważa, jego mina mówi wszystko. Że w końcu wszytko wszyło na jaw i będzie musiał się tłumaczyć. Na pewno nie chciał mnie denerwować ale teraz jeszcze bardziej się wkurzam. 

- Tata - biegnie Tomi do Harrego jak tylko go zauważa. Harry kładzie torbę na ziemię i bierze naszego smyka na ręce. Wyciągam pojemnik Harrego z jedzeniem i idę do nich 

- Tomi musimy już iść  - nie patrzę na Harrego, chłopaka zaraz ostawia syna na ziemię 

- Zobaczymy się później smyku - przybija z synem piątkę. W tej sytuacji nie wiem co mam powiedzieć 

- Chciałam Ci tylko przynieś śniadanie - pokazuje na pojemnik i uderzam nim w jego klatkę piersiową, chłopak bierze ode mnie pudełko - Ale chyba nie potrzebnie jak pewnie po szybkim sexie blondyna cię nakarmiła - syczę w jego stronę, chce go minąć ale Harry łapie mnie za łokieć 

-  Jeżdżę do tych dziewczyn tylko ćwiczyć. Nie wiem co sobie wymyślasz  - tłumaczy mi, widzę że nie wie co ma robić, jest w kropce 

- Niech tak będzie-mówię cicho, wyrywam rękę i idę z Tomim  do wózka, chłopiec wsiada i wyjeżdżamy z budynku. Prywatne zajęcia, kto to słyszał. Jeszcze dał się w to wrobić, dla pieniędzy? Ciekawe czy warto było 

Droga powrotna zajęła nam trochę dłużej bo jeszcze zaszłam do sklepu kupiłam ryż. Kurczaka, słodkie ziemniaki, mix sałat i ser. Zrobię te kolację ale nie dla Harrego, dla mnie i Tomiego i dzidzi.

Kiedy dotarłam do domu zrobiłam szybką zupę z warzyw i razem z Tomim zjedliśmy sobie w spokoju obiad. Mój słodziak coraz lepiej daje radę jeść sztućcami.  


*******************************************************************

*Jonas Blue - Mama ft. William Singe

** 810 Słów 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro