Rozdział 52

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nakładam na siebie szary zwykły podkoszulek i khaki długie dresowe idealne spodnie i moje kapciuszki. Włosy rozczesuje i związuje w kucyk, aby mi nie przeszkadzały, makijaż... brak. Nie potrzebny mi w niczym. Już ogarnięta wychodzę z łazienki i idę do kuchni zrobić jakieś śniadanie. Robię herbatę owocową do tego owoce w miseczce i jakieś kanapki. Idę do salonu i rozsiadam się wygodne na kanapie i włączam jakiś program. 

Nie mogę w ogóle skupić się na filmie, cały czas wracam myślami do Alexa, do tego że jakoś domyślił się że to może też być ojcem. Dlaczego to akurat mi się przytrafiło, mało wycierpiałam? Byłam od zawsze sama z Tomim i teraz kiedy pojawia się Harry nagle i ciąża i Alex i wszystko na głowie.

- Mama - z zamyślenia wyrywa mnie Tomi, który wrócił z Harrym ze spaceru, teraz udawaj że nic się nie zdarzyło. 

- W salonie Tomi - pomagam synkowi mnie zlokalizować. Właśnie jeszcze nie powiedziałam Harremu o moim zmartwieniu, jemu to chyba nie przeszkadza że mam mały dom. Dla niego to chyba wszystko jest łatwiejsze. - Gdzie byłeś ?- pytam i biorę synka na kolana - Ale masz zimne ręce - aż tak zimno na dworze, chłopiec tylko się śmieję 

- Rowerem z tatą  - tłumaczy i pokazuje na Harrego który właśnie opiera się o futrynę, zerkam na niego i się uśmiecham. Jak ja tego chłopaka kocham 

- I jak było?- dopytuje syna 

- Super !- krzyczy i wymachuje rękami - I byla tam Gabi - tłumaczy mi 

- Gabi?- zerkam na Harrego 

- Dziewczyna z siłowni - tłumaczy mi i idzie siąść obok nas 

- Ou, super - całuje synka w główkę - Owocka? -podaję synkowi miskę 

- Tak -  i zaczyna jeść 

- Kate - zaczyna Harry 

- Czy coś mówię - zerkam na niego - O nic się nie pytam więc przestań - spowrotem zaczynam o czymś rozmawiać z synkiem 

- Nie, pewnie nie pytasz, tylko później masz pretensję do całego świata - wkurza się Harry i wstaje z kanapy i wychodzi do kuchni. Boże jak on mnie wkurza, eh. 

Jeszcze chwilę bawię się z Tomim, rozmawiamy, śmiejemy się jak za dawnych dobry czasów, kiedy nie było Harrego i miałam tylko w oparciu Kevina i Ros. Tak dawno się nie widzieliśmy. Ros właśnie kończy 6 miesiąc więc rozumiem ją jaki to jest dla niej okres, ale powinnam ją sama odwiedzić. Może jutro do nich skoczymy.

- Co to?- pyta Tomi kiedy siedzę na przeciwko niego na kanapie i układamy klocki, wskazuje na brzuszek mój 

- Wiesz synku tutaj rośnie dzidzia - uśmiecham się - Chodź możesz dotknąć -łapie rączkę Tomiego i układam na brzuch od razu na jego twarzyczce pokazuje się uśmiech 

-Dzidzia - uśmiecha się - Tata dzidzia - patrzy na kogoś za mną, nie odwracam się tam 

- Siostra- tłumaczę - Taka sama malutka jak ty byłeś słonce 


*****************************************************

* 476 Słów 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro