Rozdział 55
********************************** 24 GRUDNIA*** PIĄTEK*****************************
- Harry wstawaj - z uśmiechem patrzę na Harrego, aż mnie dreszcze przechodzą kiedy Harry mruczy pod moim dotykiem. Głaszczę go delikatnie po miękkiej, delikatnej twarzy. Dzisiaj wigilia, nasza pierwsza wigilia.- Harry mogę mieć do Ciebie pytanie?
- Mhm- mruczę chłopak i się przysuwa do mnie. Kładzie się uważając na mój brzuch.
- Dlaczego twoi rodzice nie chcą poznać wnuka?- pytam ostrożnie, czuję że Harry lekko się spina na te pytanie - Teraz kiedy znów jestem w ciąży.. mam na myśli że fajnie by było jak by nasze dzieci poznały dziadków
- To dość skomplikowane Kate - mówi delikatnie- Oni nie mogą się pogodzić z tym że oszukiwałaś nawet ich -mówi cicho- Myślę że jak nasza córka się urodzi i oni ją zobaczą, wybaczą ci
- Nic nie zrobiłam aby mieli do mnie uraz - mówię i chce zwali z siebie Harrego, ale ten mnie przytrzymuje
- W pewnym sensie zrobiłaś Kate - mówi ostrożnie, aby mnie nie urazić, ale i tak to robi
- Wiesz że byli dla mnie jak rodzice, ale kiedy wyjechałeś, nie mogłam tak po prostu iść do nich i powiedzieć ; Witam, właściwie to chciałam powiedzieć że jestem w ciąży z Harrym, ale on wyjechał a i proszę nic mu nie mówić
- Może nie do końca tak
- Harry, oczywiste było że zadzwonili by do ciebie - odtrącam Harrego i wstaje. Odwracam się do chłopaka - Nie chcą mnie widzieć, i swojego wnuka, rozumiem- kończę i podchodzę do Szafy i zaczynam szukać coś luźnego.
-Zrozumieją w końcu - siada i opiera się łóżko - Chodź - wyciąga do mnie rękę
- Nie, muszę iść kończyć na dzisiejszą wigilię
- Chodź bo wstanę - mówi z uśmiechem
- Nie Harry - i odwracam się do szafy, zaczynam przeglądać ubrania, aż w końcu doigrałam się, Czuje ręce Harrego na swoich biodrach, aż piszczę kiedy bierze mnie w stylu panny młodej
- Doigrałaś się - niesie mnie na łóżko, i opiera ręce po obu stronach mojej głowy - I co teraz powiesz - przesuwa nosem po moim policzku, koło ucha, lekkie całusy na szyi
- Że mi się podoba - kładę na policzku ręce i podnoszę głowę aby go pocałować. Łącze nasze usta, delikatnie muskam jego usta aż nasz pocałunek pogłębia się w coś świetnego, aż ciarki mam.
- Rusz się bo nie zdążymy na tą osiemnastą - kładę na klatkę piersiową rękę i odpycham chłopaka na bok - Idź zobacz do Tomiego, kochanie - odpowiadam i idę do łazienki aby się ubrać
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro