Rozdział 61

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

William jest prześlicznym dzieckiem, cichutki. Myślę że będzie grzeczny, mam taką nadzieje. Ros urodziła o 3:45. Niby szybko, ale i długo. Jak dostała skurcze o siedemnastej kiedy pisał do mnie Kevin, prawie 12 godzin rodziła. Wielki wyczyn, a najważniejsze Kevin jest dumny z żony. 

**************************** 36 TYDZIEŃ 24 MARZEC (PIĄTEK)**************************

Od rana mam jakieś dziwne skurczę, prawdopodobnie to są skurcze przepowiadające. Dobrze i źle, najgorsze jest to że jestem w trakcie pakowania, nie wiem dlaczego zostawiłam to na ostatnią chwile. A no tak, William on nas wszystkich tak pochłonął. Dzisiaj kończy miesiąc tak szybko zleciało jak by to było chwile temu. Czas ten szybko leci. Do tego został mi miesiąc do porodu, coraz bardziej się boje, jak dam sobie rady. Musze, wiem to. 

Na początku segreguje wszystkie dokumenty wkładam do teczki dowód osobisty, kartę przebiegu ciąży,   skierowanie do szpitala na ostatnim badaniu dostałam od swojej lekarki. Dodatkowo wyniki badań grupy krwi, badań USG tych pierwszych i ostatnich, ostatnią morfologię, badania moczu , wynik HBS które robiłam po 32 tygodniu. To by było z dokumentów, teraz rzeczy dla mnie. 

Dwie koszule nocne, na krótki rękaw rozpinane z przodu, szlafrok bo wiadomo zima, i zimno, dwa biustonosze specjalne do karmienia, majtki po porodowe aby podtrzymywały duże wkłady, podkłady poporodowe, podkłady duże na łózko, skarpetki, gumkę do włosów, kapcie do chodzenia i pod prysznic duży i mały ręcznik, jakieś kosmetyki jak mydło, żel do mycia ciała, szampon, kosmetyki, pastę do zębów. Ładowarkę, później dopakuje wodę i jakieś inne pierdółki. 

Zaczynam pakować dla Harper pieluszki, cała paczka najmniejszy rozdział, 3 pieluszki tetrowe jedne w słonie, serduszka i palmy, chusteczki mokre do wycierania dzidzi, 3 pajacyki, 3 body, 2 pary śpiochów i 3 kaftaniki, 2 czapeczki cienkie i jedną zimową na wyjście, skarpetki, niedrapki , kocyk, mały śpiworek na wyjście ze szpitala, butelkę, laktator w razie czego, smoczek, kremiki i inne kosmetyki dla dzidzi i na sam wierzch ubranka w które Harper zostanie ubrana zaraz po porodzie. Kolejny raz mnie przeraża ilość tego wszystkiego. Na pewno gdy czegoś mi zabraknie to Harry zawsze dowiezie, ale to w między czasie. 

Harry dzisiaj zajmuje się cały dzień Tomim, więc mam chwile wolną aby coś zrobić. Chociaż to nie jest takie łatwe. Moje plecy zaraz mi pękną a nogi bolą. Nawet nie mogę zawiązać butów, czy ubrać. Mój pęcherz się buntuje i co chwilę chodzę do łazienki.

- Kate do ciebie - woła mnie Harry z salonu. Zapinam torbę i idę do salonu 

- Ros -uśmiecham się - Cześć - podchodzę do Williama który śpi w wózku. Kevin i Ros postawili na kolor szary i domieszka skóry, bardzo fajny wózek 

- Może chcesz iść z nami na spacer ?-proponuje Ros i zerka na Williama który zaczyna się kręcić w wózku

-Z miłą chęcią - uśmiecham się - Daj mi chwilę ubiorę się tylko jakoś- zostawiam naszych gości na chwilę i idę do sypialni. Ubieram na siebie do kolan sukienkę na długi rękaw i czarno białe paski. Narzucam na siebie mój ciepły i jedyny płaszcz w który się dopinam i zakładam botku do których nawet nie muszę się nachylać, nakładam czapkę i idę do salonu

- Harry, wychodzę - mówię do chłopaka który rozmawia z Ros. Podchodzę do niego i kładę ręce na jego brzuch, przytulam się. Znów czuje te skurczę, nie chcę jemu tego mówić,ale zaczyna mnie coraz bardziej bolec, aż zaciskam oczy 

- Tylko nie daleko - całuje mnie w czoło a skurcz nie przechodzi ale po woli przestaje być aż tak uciążliwy. 

- Oczywiście, oddam Ci narzeczoną za pół godziny - śmieje się Ros i w końcu wychodzimy. Ros idzie przede mną, no ja nie będę tak szybko szła 

- Ros-śmieje się - Pamiętasz jak ty chodziłaś w ósmym miesiącu?-śmieję się i zatrzymuje 

-Przepraszam - uśmiecha się-Może chcesz prowadzić wózek - pokazuje 

- Spróbuje,może mi będzie lepiej się szło - łapie za rączkę i idę wolnym krokiem. Jakie to świetne uczucie, dawano nie prowadziłam takiego maluszka 

(Oczywiście jest zima, marzec, nie zwracajcie uwagi na to że jest tak ubrany a nie inaczej )

- Nie czujesz jeszcze skurczy ?-pyta Ros, żeby tylko wiedziała 

-Oczywiście że tak, od rana 

- Harry nie wie -bardziej stwierdza niż pyta 

- Nie, i nie może wiedzieć. Nie puścił by mnie a zaraz by jechał na szpital 

- Może powinnaś jechać jednak?- łapie mnie za rękę a mnie łapie kolejny skurcz

- Ros, proszę nie -łapie się za brzuch - Zaraz przejdzie 

- Nie Kate zadzwonię po Harrego - mówi stanowczo i wyciąga telefon, a mnie coraz bardziej boli, zginam się w pół. Świetny spacer 


********************************************************************

*757 Słowa 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro