Rozdział 73

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

      ********************************14 MAJA(PONIEDZIAŁEK )*************************

-Proszę Tomi, wchodź - otwieram synkowi drzwi do naszego domu. Od soboty byłam u Kevina i Ros, powtarzali że mogę zostać ile chce ale wiem że to dla nich ciężar  abym tam była z dziećmi, przecież dzieci mają dom, tylko ich mama jest szurnięta. Jest kilka minut po dwunastej, Harrego jeszcze nie ma, nie wiem czy jestem gotowa na konfrontacje z nim. W sobotę pożegnały się  z nim tylko dzieci, no Tomi tak na prawdę. Nie powiedziałam o której ani kiedy wracam, włożyłam torbę do bagażnika, dzieci do fotelików i pojechałam samochodem do Kevina. 

Nie chciałam wracać do moje dawnego pustego domu, musiałam z kimś porozmawiać, wyżalić się. Kevin i Ros uświadomili mi że Harry nie chciał źle, ale też nie powinien tak mówić, że mam nie brać Harper, czy nawet to że skrzywdzę dzieci. Tak na prawdę to tęskniłam za nim jak nigdy. Brakowało mi go jak kładłam się z Tomim, bo chłopczyk nie chciał spać sam i spał ze mną. Harper budzi się jak tylko wchodzimy do domu, ale nie płaczę. Pomagam ściągnąć Tomiemu buty i kurtkę i sama ściągam kurtkę, układam wszytko w szafie. 

- Proszę - podaje chłopczykowi torebkę z zabawkami którą wziął ze sobą, Tomi od razu pobiegła na gorę - Uważaj na schodach Tomi - mówię do chłopca kiedy wbiega na schody,nie chciała bym aby spadł.

Wyciągam Harper z fotelika i z dziewczynkom wchodzę na górę zabierając od razu wszystkie torby. Dobrze jest  wrócić do domu, brakowało mi tego miejsca. Rozbieram dziewczynkę z płaszczyku i czas na jedzenie. Siadam na fotel i Harper zaczyna jeść cyca. Małe moje kochanie. Jedzenie zajęło nam z 10 minut, później przebrałam Harper w biały ciepły pajacyk i opaskę na głowę z kokardą. Z córką na ręku poszłam na dół i włożyłam dziewczynkę do bujaka, Harper była śpiąca dlatego obniżyłam jej bujak i teraz sobie leżała, patrzyła na zabawki i przykryłam dziewczynkę biały kocem w czarne obrazki. Teraz tak pośpi z 1,5-2 godziny.

Zaczynam robić kawę mleko wlewam do szklanki gdzie już jest łyżeczka kawy rozpuszczalnej i łyżeczka cukru. Śniadanie jedliśmy u Kevina i Ros więc głodna nie jestem, a Tomi jak będzie to przyjdzie. Zaglądam do lodówki i widzę że Harry zrobił zakupy  więc mogę zrobić jakiś szybki obiad. Włączam po cichu radio, tak aby śpiącej w salonie Harper nie obudzić i zaczynam pichcić. Robię ryż gotowany, warzywa na patelni i marynuje mięso z kurczaka które następnie wstawiam do piekarnika. Ustawiam ostatni talerz kiedy słyszę przekręcanie kluczem. Na pewno nie wie że jesteśmy bo schowałam auto do garażu, a Harry swojego nie stawia. Kładzie swoją torbę na ziemi, tak wszytko słychać w kuchni. Kiedy już mijam kuchnie i chcę wyjść jemu na przeciwko słyszę małe stópki na schodach 

- Taaataaa - krzyczy Tomi i wpada w raniona zaskoczonego Harrego, ten bierze synka na ręce 

- Cześć chłopie ale niespodzianka  - kręci min dookoła własnej osi - Tęskniłem - całuje syna w czółko 

- Ja też- przytula się do szyi Harrego a wtedy Harry mnie zauważa, stoję naprzeciwko niego tylko w wejściu do salonu a on przy schodach 

- Cześć Kate - odzywa się pierwszy 

- Cześć Harry - patrzę na swoje złączone ręce, Harry odstawia Tomiego na ziemie, i powoli podchodzi do mnie, nie wiem jak się zachowa, co zrobić . Podchodzi do mnie tak że czuje jego zapach, te jego ulubione perfumy , używa je od zawsze jak pamiętam i nawet w ciąży je uwielbiałam co było zaskoczeniem. Nachyla się aby mnie pocałować, widzę to ale nie chcę, przekręcam głowę w bok - Nie Harry - szepcze. Chłopak się odsuwa i mija mnie podchodzi do Harper i przypatruje się dziewczynce  - Zrobiłam obiad, jak byś był głodny -patrze niepewnie na chłopaka 

- Nie jestem głodny - mówi obojętnie i idzie do kuchni nalewa sobie soku 

- Zjedz proszę -idę za nim 

- Kiedy chciałaś mi powiedzieć - kładzie kopertę na stół,podchodzę bliżej aby zobaczyć co to jest, test na ojcostwo przyszedł szybciej niż myślałam - Dzisiaj rano kurier przywiózł - mówi szorstko 

- Wszystko Ci wytłumaczę Harry 



************************************************************

* Dzidzia urodziła się 4 Maja, więc ma aż 10 dni :) 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro