Rozdział 8

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Przebiorę się i możemy iść - proponuje Ros. Obiad był przepyszny, Ros na prawdę umie świetnie gotować. Będzie idealną żoną i do tego świetną mamą, wiem to a Kevin odkąd mi powiedział nie przestał się uśmiechać. Chciała bym aby Harry też tak zareagował, ale cóż nie można mieć wszystkiego.

- To ja może pójdę do sklepu kupie coś do jedzenia i pójdziemy razem?

- Świetny pomysł,to niech Tomi zostanie z nami- pokazuje na mojego syna i Kevina którzy razem się bawią od dłuższego czasu i świetnie im to idzie. Zaraz wszyscy pójdziemy do mnie my z Ros będziemy robić paznokcie a chłopaki będą się bawić aż do bólu. Zgadzam się z propozycją dziewczyny i wychodzę z domu.

Sklep mamy z siedem minut od domu więc nie aż tak daleko, ale na tych szpilkach to wielki wyczyn. Myślę sobie ile to się zmieni kiedy Ros urodzi. Będę musiała znaleźć na stałe jakąś opiekunkę bo przecież Ros nie będzie się zajmować Tomim i nowym dzieckiem. Kiedy wchodzę do sklepu biorę od razu koszyk i idę po jakieś ciastka, żelki i misie lubisie dla Tomiego, wybieram wino i nie mogę się zdecydować na które.

- Te po prawej lepsze- słyszę za sobą, otwieram oczy z przerażenia kiedy się odwracam widzę te oczy, ten uśmiech i tego chłopaka

- Zayn - Kate - mówimy w tym samym czasie a ja się rozglądam czy nie ma gdzieś przypadkiem Harrego - Tak dawno Cię nie widziałem - mówi a ja nie mogę słuchać tych bzdur, chowam dwa wina do koszyka i mijam chłopaka,ale on nie odpuszcza i zatrzymuje mnie uściskiem za rękę

- Czego chcesz - cedzę przez zęby

- Wyładniałaś - pokazuje na mnie

- Daruj sobie. Przepraszam ale muszę iść - czuję łzy w oczach, wspomnienia wracają. Jeśli jest tutaj Zayn,na pewno gdzieś i Harry a tego bym w tym momencie chciała najmniej.

- Może się spotkamy na kawę i porozmawiamy - proponuje. Głupi jest czy jaki

- Nawet tak nie żartuj. Wyjechałeś bez słowa, uważałam Cię za przyjaciela, wybacz ale rozumiesz moją decyzję

- Harry chciał cię szukać, ale jak powiem że cię spotkałem padnie z wrażenia- kiedy wymawia tę imię wszystko wraca, słowa muszę wyjechać, wychowywanie Tomiego samotnie, płacz po nocach, dylematy , wzloty i upadki. Harry nie może się dowiedzieć !

- Nie możesz nic jemu powiedzieć, Proszę Zayn - błagam go

- Dlaczego ?

- Dlaczego? Serio pytasz ? Wyjechał a ponoć mnie kochał pożegnał się przez telefon gdy był na lotnisku a ty pytasz dlaczego ? Nie chcę go widzieć, ciebie tak samo - mówię i odchodzę . Płace za zakupy i wracam jak najszybciej do domu.

Kiedy wchodzę do siebie do domu całe emocje puszczają, zaczynam płakać Ros, Kevin i Tomi już są . Ros przygotowuje stanowisko a chłopaki się bawią w salonie. Kiedy Kevin mnie dostrzega w tragicznym stanie od razu do mnie podchodzi.

- Cii skarbie. Co się stało? - pyta Kevin i pozwala mi usiąść na krześle.

- Harry, on..on wrócił. Spotkałam w sklepie Zayna.- zaczynam płakać - Co ja mam teraz zrobić Kevin ? - Jeszcze bardziej się zanoszę płaczem. Nie wiem co mam robić, ta bezradność mnie dobija. Opieram łokcie na nogach i chowam twarz w dłonie.

- Może właśnie to jest ten moment aby wszystko wyjaśnić - proponuje Kevin, czy on nienormalny jest.

- Mam po trzech latach iść do Harrego i powiedzieć O cześć dobrze cie widzieć, masz syna który ma dwa lata ale nic o tym nie wiesz bo nie chciałam marnować Ci życia. Kevin jak ja to mówię aż płakać mi się chcę - patrzę na brata - To jest nienormalne. On nie może się dowiedzieć przecież.

- A Zayn? Powie Na pewno Harremu

- Prosiłam go aby nic nie mówił, teraz zostaje wszytko w jego rękach


***************************************

*Birdy- People Help The People

** No to się narobiło. :/ Kto by powiedział Harremu ?

***647 słów 



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro