1.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Y..YoonGi Hyung? Co ty tutaj robisz?

-Przyszedłem odebrać to, co należy do mnie. Twój czas się skończył NamJoon...-Szatyn wyjął z kieszeni skórzanej kurtki pistolet, który zaczął obracać na palcu, powodując u młodszego zawroty głowy.

-Błagam! Daj mi jeszcze trochę czasu. Zdobędę całą sumę, tylko daj mi ten walony miesiąc!- NamJoon zaczął teatralnie wymachiwać rękami, na co niższy z mężczyzn tylko prychnął.

-To już rok... Rok od zadłużenia się u mnie... Nie sądzisz, że to trochę za długo?-Brązowowłosy wstał, coraz bardziej zbliżając się do blondyna.- Wiesz... Już dawno mógłbym cię zastrzelić, lecz muszę przyznać, że moje życie jest ostatnio nudne.

-O czym ty mówisz?

-Wiesz... Mam dla ciebie propozycje. -Wyższy zacisnął usta w wąską kreskę, dokładnie lustrując twarz starszego.

-Zamieniam się w słuch...

-Wybierzesz sobie dwie osoby, dokładniej mężczyzn. Do każdego z nich będziesz maniakalnie pisał, starając się zdobyć ich zaufanie. Będziesz miał miesiąc na przekonanie ich do siebie, a rok na rozkochanie obydwu. Oczywiście oni sami nie będą mogli wiedzieć o swoim istnieniu.- YoonGi wyminął Kima, powoli kierując się w stronę wyjścia.-Jeśli przegrasz cały dług potroję.

-Po pierwsze, czy ty jesteś jakimś chorym zboczeńcem? Chcesz zrobić ze mnie pedała, który ma lizać dupy jakiś dwóch innych typków? Po drugie, mam jakieś inne wyjście? A po trzecie... w kącie widzę stłuczony wazon, więc już wiem, co tak trzasnęło. Mam nadzieję, że odliczysz mi to od długu. - Kim skrzyżował ręce ca piersi, piorunując wzrokiem szatyna.

-Szczerze? Chce po prostu zrobić z ciebie debila Rap Monster. Czy masz jakieś inne wyjście? Nie licząc drzwi, jest tu jeszcze okno. A jeśli chodzi o wazon... nie wiem, czy te 1000 wonów zrobi jakąś różnicę.

-Jesteś chory... -Burknął dłużnik.

-Ty też...i czy ja ci to jakoś wypominam? Chce tylko swoje pieniądze, bądź trochę rozrywki.-Biznesmen wzruszył ramionami, stojąc już przy drzwiach wyjściowych.-Masz czas do jutra. Radzę ci pospieszyć się z decyzją.

Drzwi zamknęły się z potwornym trzaskiem, a NamJoon opadł bezradnie na kanapę. Z jego stopy dalej wypływała krew, której w najbliższym czasie nie chciał zatamować. Kompletnie o tym zapomniał. W tamtej chwili ważniejsza była jedna rzecz... Jak wydostać się z tego bagna?

~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dzień dobry!
Przepraszam, że rozdziału nie było tak długo i Jest strasznie krótki.
Zdecydowałam, że rozdziały będą mieć po około 500 -700 słów ale będą częściej.
Nareszcie wystawili oceny więc mogę wziąć się za wattpada!
To do następnego!~
DM~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro