LI

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Słuchaj, Samantha - Brunet odezwał się nagle, przerywając męczącą ciszę, panującą w jego samochodzie. - Przykro mi, że musiałaś przez to wszystko przechodzić - westchnął.

Mimo, że czułam na sobie jego wzrok nie odwróciłam się w jego stronę. Mi też było przykro, że musiałam się z tym użerać, ale większość tych trudnych chwil była spowodowana właśnie przez niego i nie zamierzałam łatwo mu tego odpuścić. Jeśli  w ogóle postanowię to zrobić. Nie powinien myc dla mnie ciężarem tylko pomocą, ale niestety miał inne plany na ostatnie dni.

Samochód zatrzymał się powoli na światłach, a Harry momentalnie odwrócił się w moją stronę i złapał mnie za rękę, którą położoną miałam na moich nogach.

- Ale skoro już wiesz i wierzysz, że nic między nami nie zaszło, to między nami może być znów tak jak wcześniej, prawda?

Zabrałam szybko dłoń z jego objęcia i przez sekundę na niego spojrzałam.

- Nie, Harry. Nie może - odparłam, starając się brzmieć oschle.

- D-Dlaczego, Sam? Przecież Cię nie zdradziłem. Wiesz, że nie zrobiłbym tego, Przecie...

- Teraz Ty mnie posłuchaj, Harry - przerwałam mu, bo chciałam mieć kolejną sprawę z głowy. I tak za dużo mi ich jeszcze zostało. - Wiem doskonale jaka jest Angela, szczególnie teraz jestem świadoma do czego jest w stanie się posunąć, ale to nie znaczy, że skoro już się wszystko wyjaśniło to będzie dobrze. Po pierwsze wyjaśniło się tylko twoim zdaniem. Ja jeszcze nie wiem wielu rzeczy, które są dla mnie istotne. Po drugie, Harry jak możesz mówić, że nigdy byś mnie nie zdradził. Zrobiłeś to w momencie, gdy poszedłeś spotkać się z Angelą pić! Wiedząc doskonale co wcześniej zrobiła, jakie ma do mnie podejście i jakie ja mam podejście do niej. Zamiast porozmawiać ze mną wolałeś spić się z kobietą, która chciała rozwalić nasz związek! Naprawdę tego nie widzisz? Gdy sprawy się komplikują zapominasz, że masz mnie i że zawsze Ci pomogę. Uciekasz do innych, naprawdę głupich rozwiązań! Zastąpiłeś mnie kimś innym, jeszcze zwalając na mnie całą winę! Czy tak się zachowuje chłopak? Naprawdę uważasz, że wszystko jest już dobrze? Olałeś mnie, gdy moi rodzice przyjechali, olałeś mnie w najcięższym okresie w moim życiu. Nie dość, że nie mogę się pozbierać po śmierci Eda, to dodatkowo Ty, osoba, w której powinnam zawsze mieć wsparcie potraktowała mnie jak nic nie znaczącą laskę. Zdrada to nie tylko bliskość fizyczna, czy flirty, Harry. Powiem Ci jeszcze tylko, że naprawdę się w Tobie zakochałam. I nie będę tego ukrywać, że czułam, że jesteś tym jedynym. Pokazano mi znowu, że nie warto ufać ludziom. Mam dosyć bycia na drugim miejscu.

Bardzo chciałam powstrzymać się od płaczu, jednak mówiąc to co leżało mi na sercu i patrząc w oczy bruneta poczułam jak coś we mnie pęka i miałam nadzieję, że płacz przyniesie mi choć minimalną ulgę.

Harry przez resztę drogi do mieszkania Angeli nie odezwał się ani słowem Dopiero, gdy zaparkował swój samochód wydukał z siebie ciche To tutaj. Odpięłam szybko pasy i wyszłam z pojazdu, czekając, aż brunet zrobi to samo.

- Prowadź - rzuciłam.  - W końcu znasz już drogę.

Harry tylko westchnął i zaczął iść przed siebie. Z każdym krokiem, który zbliżał mnie do konfrontacji z dziewczyną sprawiał, że jednocześnie robiło mi się gorąco ze stresu oraz wzrastał mój gniew i niechęć do niej. A stojąc już przed samymi drzwiami musiałam się porządnie uspokoić, aby nie zrobić nic głupiego.

Zadzwoniłam w końcu, a po kilkunastu sekundach usłyszałam z wewnątrz ciche szmery, oznaczające, że brunetka zbliżała się do wejścia. Spojrzałam celowo w wizjer i wraz z otwieraniem zamków poczułam nagły przypływ adrenaliny.

- No proszę, nie sądziłam, że jeszcze zobaczę Was razem - zaśmiała się, wychodząc na klatkę schodową. Nie wierze jak bardzo można być bezdusznym, aby nie posiadać ani krztyny poczucia winy.

- No proszę, nie sądziłam, że jeszcze kiedykolwiek będę musiała Cię oglądać. Życie jest pełne niespodzianek - odparłam. Starałam, że aby mój głos brzmiał jak najbardziej pewnie.

- Słuchaj, Ty chyba zapominasz z kim rozmawiasz. Nie pozwolę sobie na taki...

- Zapomniałam? Uwierz mi, że bardzo bym chciała! Dla szmat, które starają się niszczyć cudze związki nie ma miejsca w mojej głowie. Chcę tylko załatwić to co mam do zrobienia i już nigdy więcej nie patrzeć na twoją fałszywą twarz.

- Fałszywą? - zaśmiała się szyderczo. - W takim razie słucham. - Skrzyżowała ręce na piersi i oparła się o framugę drzwi. Harry w tym wszystkim nie odezwał się ani słowem. I cieszyłam się z tego faktu, miałam z tyłu głowy, że może stanąć po jej stronie.

- A jak inaczej to nazwiesz? Udawałaś dla mnie miłą, bo chciałaś się dobrać do Harry'ego? Po cholerę Ci to było? Żałuję tylko, że Ed nie zdążył poznać jaka jesteś naprawdę! I tego, że spędził ostatnie chwile życia przy kimś twojego pokroju. Nie mam pojęcia co trzeba mieć w głowie, żeby tak otwarcie niszczyć czyjś związek i w tym wszystkim zwalać winę na drugą osobę! Brzydzę się tobą.

- Dlaczego wciąż zależy Ci na Harry'm? Zerwaliście, nie mylę się?

- To ostatnie co powinno Cię interesować! Jeśli masz odrobinę przyzwoitości to nasze życie przestanie Cię obchodzić. Zajmij się sobą i mam taką małą radę, przestań robić z siebie dziwkę, a może ludzie zaczną Cię szanować.

- Gdybyś dawała się dotknąć Harry'emu to może nie musiałby szukać ulgi u kogoś innego. Pocieszałaś go po tym, jak opowiedział Ci o córce, a sama nie potrafisz zaspokoić swojego faceta! Nie dziwie mu się, że był w stanie wskoczyć do łóżka innej dziewczynie.

- Słucham? A co to ma do rzeczy!? Związki nie opierają się tylko na jednym! I radzę Ci zapamiętać, że na promocję zawsze leci najwięcej osób, także nie chwal się tym kogo zaciągnęłaś do łóżka. Z resztą to nie twoja sprawa, czy...

- Ojej, biedna Samantha została skrzywdzona i nie daje sobie rady z nowym związkiem - zrobiła sztucznie smutną minę. - Gdybyś była kimś innym to może nawet bym Ci współczuła.

- Że co? Skąd Ty wiesz o tym wszystkim!?

- Przyznaje, że pijacki bełkot Harry'ego nie był łatwy do zrozumienia, ale po twojej reakcji  sądzę, że wyłapałam z tego to co istotne.

Przemilczałam moment, ponieważ musiałam przetrawić to, co właśnie usłyszałam. To z jakim trudem opowiadał mi to Harry sprawiło, że myślałam, że to dla niego ciężki temat. Nie powiem, że nie czułam się wyróżniona, gdy dowiedziałam się o całej sytuacji, a teraz okazuje się, że wcale nie byłam taka wyjątkowa, wystarczyło mu wlać kilka shotów do gardła, a stawał się bardziej wylewny.

Już pomijając rozmowę o jego córce. Jakim prawem powiedział jej o mnie i o tym co mi się kiedyś przydarzyło!? Skoro tak mnie szanował i chciał pomagać, to dlaczego rozpowiada to osobie, do której mam stosunek gorszy, niż zły!? Nigdy bym nie pomyślała, że osoba, której tak zaufałam wbije mi nóż w plecy. Teraz już wiem, że wszystko między mną i nim jest skończone, bo po tym wszystkim nawet gdybym mu wybaczyła, nie będę w stanie ponownie mu zaufać.

- To tyle? - odezwała się ponownie z uśmiechem, widząc moją reakcję, która z pewnością przyniosła jej wiele satysfakcji, po czym odwróciła się i zamknęła przed nami drzwi.

Nawet nie patrząc na Harry'ego, minęłam go i wyszłam szybko z budynku, kierując się na postój taksówek, aby następnie pojechać do mieszkanie Nicole.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro