VII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Mój koń zgrabnie podwinął przednie kopyta do siebie i przeleciał nad pierwszą stacjonatą. Lądując miałam w głowie uwagi Styles'a. Pilnowałam nogi, starałam się nie spinać za bardzo mięśni, rękę mieć ustawioną w linii prostej do pyska Finesse, pięty ciągnąć w dół, rozluźnić ramiona, podnosić łeb konia po skoku i patrzeć na następną przeszkodę. I nie przejmować się absolutnie niczym innym poza moim przejazdem. Teraz był mój moment. Ważny tak samo dla mnie, jak i dla Nicole, Styles'a i Eda.

Jedna za nami, zostało jedenaście.

Trzy kolejne nie sprawiły nam żadnej trudności, lecz lądując za czwartą stacjonatą trochę się zestresowałam. Powtarzałam sobie w myślach, żebym się uspokoiła. W momencie moje emocje przejdą na konia. Następny był okser. Finesse lubi się nakręcać przed przeszkodami tego typu. Znajdując się w linii prostej przed nim wiedziałam, że odskok nie będzie pasował. Starałam się skrócić mu kroki, lecz kompletnie ignorował mój dosiad, łydki i wodze. Cudownie.

Harry

Oglądając wyczyny Samanthy na parkurze złapałem się za głowę. Kompletnie straciła nad tym koniem kontrolę! Zaczął jej schodzić na boki i zadzierać łeb do góry. W myślach krzyczałem co ma zrobić. Czekałem tylko aż strąci poprzeczkę, bo nie wierzyłem w to, żeby po takiej sytuacji dobrze go doprowadziła do przeszkody. Wyprostowała go. Finesse wyskoczył, podwijając pod siebie nogi, odziane w ochraniacze. Samantha skierowała wzrok na następną przeszkodę, a jej koń zgrabnie wylądował na ziemi. Nie strąciła, chociaż tyle z tego dobrego.

Ostatnia stacjonata. Kierowała konia dość pewnie. Zdążyła się opanować i skupić tylko i wyłącznie na sobie i koniu. Trochę jej to zajęło, ale przyznam, że zaimponowała mi skokiem nad okserem. Co do jednego byłem pewien - jeśli nie wygra, niech nie liczy na żadną pochwałę po zawodach. Zdaje sobie sprawę z tego, że jestem dla niej surowy, ale jest amazonką prestiżowego klubu, startuje w konkursach wysokiej klasy i jeździ już dobre kilka lat. Nie mogę jej popuszczać, a ona musi zobaczyć co oznacza porządny trening i przestać traktować mnie jak osobę, która chce się nad nią poznęcać. Faworyzuję ją, niestety muszę to przyznać. Nie powinienem tego robić, ale czuję i widzę, że stać ją na więcej, niż Nicole.

Czas stanął. Spojrzałem na tablicę i uśmiechnąłem się lekko na widok rezultatów.

Samantha

- Tak jest! Jesteś wielka! - krzyknęła Nicole, po czym podbiegła do mnie i zamknęła w szczelnym uścisku, gdy zeszłam już z zgrzanego Finesse. Odwzajemniłam uścisk.

Udało się. 0 punktów karnych, przejazd w normie czasu i wykonany o ponad sekundę szybciej od najlepszego do tej pory zawodnika. Byłam zadowolona i to bardzo. Z siebie i Finesse, chociaż przysporzył mi sporych nerwów. Za kilkanaście minut drugi przejazd, do którego zakwalifikowały się ja i póki co 5 innych amazonek. Zostało jeszcze kilku jeźdźców, z tego co widziałam chyba trzech.

Nagle poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu. Odwróciłam się i zauważyłam mężczyznę z brązowymi kręconymi włosami. Ku mojemu zdziwieniu, na jego ustach malował mnie mały uśmiech.

- Gratulację, Harvey. Szykuj się na drugą fazę - odparł, na co przytaknęłam. - A o tym co działo się przed okserem, jeszcze porozmawiamy. - Odwrócił się i zajął rozmową z trenerem z klubu w Santa Barbara.

Nie zdoła zepsuć mi humoru.

***

- Will dzwoni! - powiedziała Nicole, widząc zdjęcie mojego przyjaciela na wyświetlaczu telefonu, leżącego obok mnie.

- Moje uszy! Nicole! - zaśmiał się Styles, zasłaniając ucho jedna dłonią, drugą nadal trzymając na kierownicy. Dobrze, że humor mu się poprawił.

- Przepraszam - rzuciła szybko w jego stronę. - Daj na głośnik!

Popatrzyłam na nią jak na wariatkę. O niczym innym nie marzę, tylko rozmawiać ze znajomymi w towarzystwie osoby, siedzącej przede mną. Jednak po minie Nicole stwierdziłam, że nie będę tracić czasu na kłótnie, bo ją na pewno przegram. Prychnęłam tylko i wzięłam telefon do ręki. W końcu Styles myśli, że jestem z Willem w związku, bo nadal nie wytłumaczyłam się z tego zdjęcia.

- Tylko podłącz się pod kamerę w przyczepie - pouczyłam ją i odebrałam, włączając tryb głośnomówiący. - Hej, Will!

Rozmawiałam z nim chyba trzy dni temu. Postanowiłam opowiedzieć mu o moim nowym trenerze. Zdecydowanie był to dobry pomysł. Jeszcze nigdy w ciągu dwóch godzin tyle się nie śmiałam. Potrafił pocieszyć człowieka.

- Cześć, mała! Nawet nie wiesz jaki jestem z ciebie dumny! - krzyknął szczęśliwy. Radość biła z każdego wypowiedzianego przez niego słowa.

- Dziękuję! Trzeba to oblać! - odparłam rozbawiona.

- Koniecznie, kochana! Mówiłem, żebyś wytrzymała na treningach z tym dupkiem!

Moje oczy lekko się przymknęły, a usta zwinęły w wąską kreskę. Spojrzałam kątem oka na Styles'a.

- Dupkiem? - odezwał się i odwrócił do nas na moment. - A jednak doprowadziłem Cię do zwycięstwa, Harvey - zaśmiał się i ponownie skupił się na kierowaniu.

- Dzięki, matole - rzuciłam do telefonu i wyłączyłam głośnik, po czym przyłożyła komórkę do ucha, a drugą dłoń do czoła.

- Ej! Bez wyzwisk. Mogłaś uraczyć mnie informacją, że włączyłaś głośnomówiący!

Rozmawiałam z nim jeszcze przez moment. Rzuciłam telefon na fotel, gdzie leżał wcześniej i oparłam się wygodnie. Kolejne kilkanaście minut mozolnej jazdy słuchałam wymiany zdań Stylesa z Nicole, co jakiś czas wtrącając swoje trzy grosze. Gdy samochód Harry'ego zatrzymał się na czerwonym świetle poczułam na sobie czyjeś spojrzenie. Kątem oka zauważyłam parę pięknych zielonych tęczówek w lusterku wstecznym. Skierowałam na nie swój wzrok i tonęłam w nich przez dłuższą chwilę. Zganiłam się w myślach i spuściłam wzrok, gdy zdałam sobie sprawę z treści moim rozmyślań.

- Jesteś wielka, młoda! - uściskał mnie Ed, gdy tylko przekroczyłam próg domu. - Wiesz jaki jestem dumny?

Po jego głosie mogłam śmiało stwierdzić,  że nie posiadał się z radości. Objął mnie ramieniem i zaprowadził do kuchni, gdzie zauważyłam moje ulubione czekoladowe ciasto.

- Moje kakaowe szczęście! - krzyknęłam uradowana i podbiegłam do blatu, po czym sięgnęłam po nóż z szuflady. Kiedy ostrze miało zatopić się w pysznej czekoladowej polewie usłyszałam jak ktoś w salonie zmieniał kanały na telewizorze. Skierowałam tam swój ciekawski wzrok, a następnie tym samym spojrzeniem uraczyłam mojego brata.

- Mamy gości? - zapytałam.

Ed podrapał się w tył głowy i odwrócił na moment wzrok. Odłożyłam nóż na blat kuchenny i podparłam się o niego rękoma.

- Tak... jakby. Miałem Ci kogoś przedstawić - odparł niewinnie i poszedł do salonu, aby przyprowadzić do mnie tajemniczą osobę, zmieniającą natarczywie kanały w TV. Chwilę później stanęła przede mną szczupła brunetka o miłym wyrazie twarzy. Miała duże brązowe oczy i pełne usta, których kąciki były skierowane ku górze. Odwzajemniłam jej uśmiech.

- Sam, poznaj Angelę.

Dziewczyna wyciągnęła do mnie dłoń, którą zamknęłam w uścisku.

- Hej, miło mi Cię w końcu poznać - odparła. - Ed ciągle o Tobie mówi.

- Ciebie również - uśmiechnęłam się. Wymieniliśmy jeszcze kilka zdań, po czym udałam się do mojego pokoju, aby przebrać się w wygodniejsze ciuchy i wziąć prysznic. Zaczęłam się zastanawiać nad tym, czy Angelę i mojego brata łączy jakaś poważna relacja.

Zeszłam do nich po kilkunastu minutach, zjadłam moje ukochane ciasto i przysiadłam się do dwójki na kanapę, wyciągając nogi na biały stolik do kawy. Pod wieczór Angela musiała się zbierać, więc odprowadziłam ich do drzwi, dziękując dziewczynie za mile spędzony czas. Powróciłam na kanapę, włączyłam sobie odcinek Gry o Tron i czekałam na Eda, który zadeklarował się odwieźć Angelę do domu. Sądząc po godzinie, o której zjawił się z powrotem w domu, mogę stwierdzić, że zasiedział się jeszcze u niej.

- Jesteś w końcu - rzuciłam, słysząc odgłos zamykanych drzwi.

- Wybacz, rozgadałem się - wytłumaczył ze śmiechem.

- Zauważyłam - zaśmiałam się. - Zdążyłam oglądnąć dwa odcinki.

- A zostawiłaś jakieś lody w zamrażarce chociaż? - zapytał, otwierając lodówkę.

- To ty kupiłeś lody!? - krzyknęłam, zrywając się z kanapy i biegnąc w jego stronę, przy okazji uderzając kolanem o komodę.

- Owszem - odparł, a po chwili wybuchnął śmiechem, gdy zobaczył jak czołgam się do kuchni z dłońmi na obolałym kolanie.

- Jakie?

- Czekoladowe.

- Ja Cię kurwa kocham!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro