XLVI

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Samantha

Zaklejałam już jedno z ostatnich pudeł wśród amoku dziesiątek innych kartonów w moim pokoju. Patrząc na to wszystko nie mogłam uwierzyć, że moje życie tak bardzo zmieniło się przez ostatnie tygodnie.

Rzuciłam na łóżko moją czarną sukienkę, kosmetyczkę i ubrania na podróż, a resztę zaczęłam wpakowywać do ostatniego pudła. Miałam zostawioną torbę podręczną oraz futerał na laptopa, ponieważ miałam na nim do załatwienia trochę spraw, więc do tej pory go nie spakowałam.

Mój tata zaczął znosić razem z Will'em, który zaoferował swoją pomoc wszystkie kartony z piętra na dół, gdzie mama zajmuje się załatwianiem wysyłek do Anglii. W momencie, gdy do reszty wyczyściłam moją szafę z ubrań, mój komputer poinformował mnie o nowej wiadomości. Szybko kliknęłam w ikonę z kopertą.

User8667: Witam, jestem zainteresowany zakupem Pani konia. Mieszkam w Los Angeles i chciałbym umówić się na jazdę próbną jak najszybciej, najlepiej w tym tygodniu. W razie dużej ilości zainteresowanych jestem w stanie zaproponować Pani znacznie wyższą kwotę. Z góry dziękuję i pozdrawiam

Od wczoraj dostałam już kilka wiadomości od zainteresowanych zakupem Finesse. Cieszyło mnie to, bo zależało mi na szybkiej sprzedaży, a nie chciałam oddawać go do dzierżawy w klubie. Wszystkie wyglądały praktycznie tak samo, dostawałam propozycje wyższej stawki w każdej wiadomości. Widać mistrz Stanów Zjednoczonych skutecznie przyciąga zainteresowanych. Zamieściłam w ogłoszeniu informacje, że sprzedam go wyłącznie osobom zaawansowanym, skaczącym minimum 130 centymetrów. Nie chciałabym, aby potencjał Finesse i przepracowane z nim lata poszły na marne. Na każdą wiadomość odpisywałam z ogromnym bólem. Nie wiem jak zdołam poradzić sobie z tak dużą kolejną rozłąką.

S_Harvey: Witam, mam wolne miejsce na 14:00, jednak nie będzie mnie na miejscu. Zajmie się Panem mój trener - Niall Horan. Muszę Pana uprzedzić, że mam już kilka osób, które są zainteresowane kupnem.

User8667: Nie ma problemu. Zależy mi na tym koniu, mam świetnego jeźdźca, który z pewnością dobrze się nim zajmie.

S_Harvey: Świetnie, to numer mojego trenera *załącznik*

Oczywiście umawiając się na jazdę nie wszystko poszło po mojej myśli, bo jak mogłoby tak być. Dlatego zadzwoniłam do Horan'a z prośbą, aby ocenił czy jest to odpowiedni jeździec dla mojej krowy. Na szczęście bez problemów się zgodził i powiedział, że od razu po tym da mi znać. Zamknęłam laptopa i zabrałam jedną ręką ubrania, w które zaczęłam się przebierać.

- Cześć, Sam. - Usłyszałam głos Nicole i skierowałam wzrok w jego stronę. Dziewczyna posłała mi mały uśmiech, opierając się o białą framugę drzwi. - Jak Ci idzie? Ze... wszystkim.

- Nieźle - odezwałam po wdechu. - Horan sprawdza niedługo kolejnego jeźdźca dla Finesse. Kończę się już pakować.

***

Nie mogłam porównać do niczego uczucia, które mnie ogarnęło, gdy widziałam trumnę, w której była osoba, którą tak bardzo kocham. Mój ukochany braciszek... Rozpadałam się w środku, myśląc, że już nigdy z nim nie porozmawiam, nie przytulę go i nie usłyszę od niego, że jestem najbardziej leniwą księżniczką jaką zna. A teraz chciałam to usłyszeć najbardziej na świecie.

Wtulona w bok mojego taty przyciskałam do piersi ramkę ze zdjęciem uśmiechniętego Ed'a. Pragnęłam właśnie takim go zapamiętać. Do moich uszu docierał tylko stłumiony płacz mojej mamy i cicha muzyka. Ciężka atmosfera tego dnia dobijała mnie jeszcze bardziej przez świadomość tego, jak bardzo cierpią moi bliscy.

Nie jestem w stanie uwierzyć, że tak się to potoczyło. Że tak to się właśnie kończy. Wszystko skumulowało się w jednym momencie mojego życia i nie wiem jak mam sobie z tym poradzić. Porzucenie mojego dotychczasowego życia w Los Angeles, przyjaciół, Finesse i przede wszystkim Ed'a było dla mnie za trudne. Zdaję sobie sprawę, że nie powinnam tak czuć, lecz Harry również nie pomagał mi w wyprowadzce. Mimo tego, ile przez niego cierpiałam nie mogę powiedzieć, że jest złym człowiekiem. Sytuacje z Angelą nie przekreślają wszystkich dobrych rzeczy, które dla mnie zrobił. Bez niego rozłąką z bratem byłaby z pewnością dużo bardziej bolesna. Był ze mną w trudnych chwilach, mimo, iż część z nich była spowodowana właśnie przez niego. Bądź co bądź, Harry był moją pierwszą tak poważną miłością i żałuję, że tak to wszystko się skończyło.

- Chodź tutaj - mruknął Will, wyciągając ręce w moją stronę. Od razu rzuciłam się do uścisku i mocno się go trzymałam. Zacisnęłam pięści na jego garniturze i ponownie tego dnia zaczęłam płakać. Czułam jak dłoń Will'a gładzi moje plecy, a jego usta całują moje czoło, szepcząc, że wszystko będzie dobrze.

Otwierając oczy, nieco dalej zobaczyłam jak moi rodzice rozmawiają z Harry'm. Nie widziałam go tutaj wcześniej, ale miło z jego strony, że się pojawił. W przeciwieństwie do pewniej innej osoby. Jednak w jej nieobecności widzę znacznie więcej plusów niż minusów. Moja mama spojrzała na tatę, jakby szukała w wyrazie jego twarzy odpowiedzi na jakieś pytanie. Chwilę później obydwoje skinęli głowami, a mój ojciec lekko klepnął Styles'a w ramię.

- Halo, Sam? - odezwał się Will.

- Ehm? Mówiłeś coś? - Oderwałam się od niego, nadal utrzymując wzrok na brunecie.

- Pytałem, czy jakoś się trzymasz.

- Ah... S-sama nie wiem. Staram się - Zmusiłam się do marnego uśmiechu, który chłopak odwzajemnił i jeszcze raz pocałował mnie w czoło. - Przepraszam Cię na moment.

Skierowałam się do Harry'ego nieco niepewnym krokiem. Zauważywszy mnie spoważniał, wyciągnął dłonie z kieszeni ciemnego garnituru i wyprostował się. Na jego smutnej twarzy wymalował się minimalny, lecz ciepły uśmiech, który bardzo chciałam zignorować. Przypominał mi chwile, gdy byłam przy nim szczęśliwa.

- Samantha... Cześć - odezwał się pierwszy, gdy stanęłam przed nim.

- Cześć. Dziękuję, że przyszedłeś. Mimo wszystko.

- Posłuchaj, wiem, że...

- Nie przyszłam tutaj na pogaduszki - przerwałam mu od razu. - Chciałam Cię tylko o coś zapytać.

- Słucham.

- O czym rozmawiałeś z moimi rodzicami?

- Ehmm... Wiesz, nie wiem, czy to w ogóle będzie istotne. - Podrapał się nerwowo w tył głowy. - Powiedzą Ci, gdy coś będzie pewne.

- O czym z nimi rozmawiałeś? - ponowiłam pytanie bardziej dobitnym tonem. - Chodzi o tą sprzeczkę w stadninie?

- Nie, Sam. Chodzi o coś znacznie ważniejszego.

- Mianowicie?

- Jest szansa, żebyś została tutaj, w Los Angeles i nadal tutaj trenowała.

- Słucham? Jak to sobie wyobrażasz? Moi rodzice w życiu się na to nie zgodzą.

Nie wiem dlaczego, ale wypowiedzenie tych słów przez kogoś innego, niż ja sprawiło, że stawały się bardziej realistyczne i zaczęłam w nie wierzyć. Wiedziałam jednak, że nie ma szans, aby rodzice zostawili mnie tutaj samą, bez pracy, ze studiami i treningami na głowie.

- Zaproponowałem im pewne rozwiązanie. Obiecali, że je rozważą. Myślę, że finalnie się zgodzą.

- Harry, do rzeczy!

- Powiedziałem im, że mam w swoim mieszkaniu wolny pokój, w którym mogłabyś miesz...

- Słucham!? Nie wierzę, że zrobiłeś to bez konsultacji ze mną. Skąd pomysł, że w ogóle będę chciała się u Ciebie zatrzymać?

- Myślę, że kochasz to miejsce i swoich przyjaciół na tyle, że zniesiesz mieszkanie w mnie i nie będzie to stanowić dla Ciebie problemu, Sam.

- To i tak nie ma znaczenia. Rozmawiałam z Niall'em. Finesse jest sprzedany.

- Nie do końca - odparł pewnie i wyciągnął z kieszeni marynarki małą książkę. Poznałam ją od razu. - To ja go kupiłem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro