XXII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Leżałam na klatce piersiowej Harolda, oglądając Mr. & Mrs. Smith.  Zielonooki gładził moje plecy, co jakiś czas składając całusy na moich włosach lub czole, a kiedy na ekranie laptopa pojawiły się napisy końcowe, odłożył go na bok i dotknął dłonią mojego policzka. Uniosłam się na rękach tak, aby nasze twarze były na jednej wysokości. Uśmiechnął się do mnie, ukazując przy tym dołeczki. Widziałam jednak, że w jego oczach błysnęła troska, tak samo jak wtedy gdy wracaliśmy ze szpitala. I wiem, że wiadomość o moim zakazie również na niego wpłynęła. Widziałam to po jego minie.

- Dziękuję, że zostałeś - powiedziałam odwzajemniając uśmiech.

- No wiesz, byłaś przekonująca - mrugnął, a ja zaśmiałam się na jego słowa, po czym przysunęłam swoją twarz do jego, tak, że przy każdym wymawianym słowie moje wargi muskały usta mężczyzny.

- Jak widać, chyba owinęłam sobie ciebie wokół palca, skoro wystarczy, że cię pocałuję, a ty zrobisz wszystko co chcę.

- W tym momencie, wychodzę na pantofla. I chyba muszę coś z tym zrobić. - Uśmiechnął się łobuzersko.

- Co masz na myśli? - Jego oczy zaświeciły w odpowiedzi, a sekundę później jego usta wpiły się w moje.

Nim się zorientowałam, leżałam na plecach, a Harry górował nade mną. Całowaliśmy się żarliwie i namiętnie, tocząc jednocześnie bój o dominację. W chwili, gdy Styles skubnął zębami, moją dolną wargę, myślałam, że się rozpłynę i właśnie dlatego z moich ust wydobył się jęk. Mężczyzna słysząc go uśmiechnął się poprzez pocałunek. Po chwili jednak jego miękkie wargi znalazły się na mojej szyi, obsypując ją pocałunkami. Oddech miałam nierówny i urywany, ale gdy poczułam jak Harry zaczyna mi robić malinkę w zagłębieniu szyi, moje usta znów opuścił jęk, a dłoń wplotła się w jego włosy lekko je pociągając. Jedna ręka zielonookiego znalazła się na moim biodrze, następnie mężczyzna zaczął kreślić kciukiem na nim koła.  Z kolei druga splotła się z moją i znalazła nad naszymi głowami.

Po zrobieniu trzeciej malinki, niezliczonej liczbie moich westchnięć i kilku momentach gdy miałam ochotę zdjąć koszulę Harry'ego, jego usta na powrót nakryły moje, a dłoń z biodra przesunęła się na talię. Nie zdążyłam nawet na dobrą sprawę oddać pocałunku ponieważ po pomieszczeniu poniósł się głos Eda.

- Szczerze już miałem nadzieję, że oglądasz porno i to stamtąd te jęki. - Nim skończył to zdanie, odepchnęłam od siebie Harolda, jednak nie zauważyłam, iż znajdujemy się na krańcu łóżka, przez co brunet upadł na podłogę.

- O Boże, przepraszam! - No świetnie nie dość, że moja twarz wygląda jak burak, to jeszcze zrzuciłam mojego chłopaka na ziemię, a mój brat to wszystko widział i teraz śmiał się na potęgę. Jednak pomimo niezręczności całej tej sytuacji cieszę się, że Ed w ten sposób zareagował na to, że coś mnie łączy z moim trenerem. Spodziewałam się raczej wybuchu złości i tego, że przez następne kilka dni nie będzie się do mnie odzywał. Chyba, że to tylko cisza przed burzą.

- Następnym razem zamykaj drzwi na klucz, Sam - powiedział ze śmiechem, wychodząc z mojego pokoju. - I nie marudź potem, że noga Cię boli.

- Tak, jasne - rzuciłam i podałam rękę Harry'emu. - Nic Ci nie jest?

- Nic, niezdaro - odparł z uśmiechem i usiadł obok mnie. - Nie sądziłem, że powiedziałaś o nas swojemu bratu - dodał ze śmiechem.

- Bo nie powiedziałam - wytłumaczyłam. - Ale coś czuję, że zrobi mi z tego powodu awanturę - zaśmiałam się.

- Jak Cię uziemi to będę do Ciebie codziennie przyjeżdżał - rzekł i pocałował mnie w czoło. - O której jutro kończysz wykłady?

- Nie ma mowy, że jutro się gdzieś stąd ruszam, Harold. No, może poza stajnią, do której możesz mnie zabrać od rana. - Zrobiłam minę w stylu Kota ze "Shreka".

- I co będziesz tam robić? Siedzieć?

- Będę pilnowała, żebyś nie zapomniał o lonży Finesse i był dla niego miły. No, i oczywiście mogę ci pomóc z grafikiem treningów na przyszły miesiąc, bo się skarżyłeś ostatnio, że nie lubisz tego robić. - Uśmiechnęłam się słodko. - Oraz co najważniejsze, spędzisz dzięki temu cały dzień ze swoją cudowną dziewczyną. - Na koniec wypowiedzi złożyłam słodki pocałunek na jego ustach.

- Zgoda, ten grafik mnie przekonał - zaśmiał się.

***

Dwadzieścia minut po wyjściu Harry'ego do pokoju wszedł szczerzący się Ed. Błagam niech to nie będzie krępująca rozmowa.

- Dobra siostra, to teraz zaktualizujesz mi kilka informacji, bo z tego co widziałem, ten twój Pan Rządzący Wszystkim Dupek już chyba przestał się wpisywać w to miano, co? - zapytał, siadając na moim łóżku i patrząc na mnie wyczekująco.

- Harry dalej się rządzi, ale no... zdecydowanie mniej, jeśli chodzi o mnie. I nie jest już dupkiem, w sumie to jest słodki... i momentami uroczy. Szczerze to byłam zdziwiona, bo już jak jechaliśmy na zawody to zachowywał się inaczej, a po tym jak wygrałam zawody pocałował mnie i jesteśmy teraz parą i jest niemal przeciwieństwem siebie z dnia, w którym go poznałam.

- Czyli to już oficjalne, że jesteś jego dziewczyną? - pokiwałam energicznie głową.

- Nie jesteś zły? - spytałam przygryzając z nerwów wargę.

- A o co miałbym być? O szczęście mojej siostry? Że znalazłaś sobie kogoś normalnego, kto cię szanuje i dba o ciebie, w przeciwieństwie do tego twojego byłego? Jesteś dorosła Sam, to twoja decyzja z kim chcesz być, a z tego co z nim rozmawiałem to wydaje się w porządku.

- Rozmawiałeś z nim? Niby kiedy?

- Jak wychodził to go zatrzymałem i uciąłem sobie z nim krótką rozmowę. Wiesz, na temat tego co mu się stanie, jeśli cię skrzywdzi i takie tam.

Mój brat rozmawiał ze Styles'em na nasz temat. O Boże. Czy mogę się zapaść pod ziemię?

Momentalnie spaliłam buraka, a Ed śmiał się pod nosem.

- Spoko sis, nie zrobiłem ci jakiegoś dużego przypału, czy coś.

- Jakiegoś dużego? Czyli co? Mały zrobiłeś? 

- No, na pewno nie większy, niż ty kiedy zrzuciłaś go z łóżka.

- Gdybyś zapukał do drzwi jak normalny człowiek, to by tego nie było! - warknęłam. - Albo mogłeś chociaż zaczekać.

- Gdybym wam nie przerwał, jestem pewien, że któryś z nas by zapukał i stawiam tu na Harry'ego - rzekł ze śmiechem. - I nie, żeby coś, Sam, ale na twoim miejscu jeszcze trochę bym się wstrzymał - zaśmiał się i puścił mi oczko. - Tak tylko mówię.

- Spokojnie, ojciec... Z resztą Taylor spowodował, że na prawdę mi się nie spieszy... - powiedziałam ciszej.

- Mała, Harry to nie Taylor - odparł i przysunął się do mnie. - A nawet jeśli, to już mam wprawę w zajmowaniu się takimi kretynami - dodał, na co zaśmiałam się pod nosem. Przypomniałam sobie widok Taylora i Zack'a z rozwalonymi nosami, skuci kajdankami i prowadzonymi przez policję. Czy to źle, że mi wesoło, gdy o tym myślę?

Jednak nie wszystkie wspomnienia z tamtego okresu wywołują u mnie euforię. Pamiętam jak dowiedziałam się, że wypuścili ich z tymczasowego aresztu, ponieważ sędzia uznał, że do niczego wielkiego nie doszło. Racja. Ale gdyby nie pojawił się wtedy Ed, to już by się stało. Przez ponad dwa tygodnie bałam się wychodzić z domu. Zakaz zbliżania się do mnie nie spowodował, że czułam się bezpieczniej.

- Możemy zmienić temat? Proszę - zapytałam, na co Ed od razu przystał.

- Przyniosę Ci coś do jedzenia - zaproponował. - Trzymaj tę nogę w górze. Pojadę do apteki po jakieś leki przeciwbólowe - dodał i wyszedł z pokoju.

- Kocham Cię! - krzyknęłam.

- Ja Ciebie też!

Rozłożyłam się na łóżku, biorąc ponownie laptopa na kolana i zaczęłam szukać jakiegoś durnego filmu na odmóżdżenie. Wahałam się pomiędzy Zaplątanymi, a Hotelem Transylwanią, gdy usłyszałam dźwięk nowej wiadomości na moim telefonie.

Will: Gdzie Ty do cholery jesteś?

Ja: W domu, Will. Coś się stało?

Will: Tak! Tłukłem swoją dupę nad ranem do stajni, a Ty mi kurwa mówisz, że zbijasz bąki w domu!?

Ja: Spóźniłeś się. Byłam w stajni, ale połamałam stopę.

Po wysłaniu tej wiadomości przez długi czas nie otrzymywałam odpowiedzi od chłopaka. Kliknęłam na laptopie na film z blondynką na miniaturce i zaczęłam jeść kanapkę, którą przyniósł mi Ed.

Ja: Will?

Ja: Halo?

Ja: Dzięki, stary...

Will: Przestań pisać i powiedz Ed'owi, żeby otworzył mi drzwi!





Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro