XXXIII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Wchodzisz? - zapytała mnie Angela, stojąc w przejściu do sali, w której od kilku tygodni leżał Ed. Nie chciałam wchodzić tam razem z nią, bo mam wrażenie, że ona, jak i ja nie czułybyśmy się z tym komfortowo. Przynajmniej ja. Chciałam z reszta omówić z Panem Dziś jestem tylko twój pewna sprawę. Szczególnie po tym, co wyprawiał na obiedzie, który swoja drogą miał być randką. Moją i Harry'ego. Bez żadnego wsparcia, przyzwoitki, czy kogokolwiek innego. Może i lepiej by było gdybym przez tą rozmową ochłonęła, ale w tym momencie mnie to nie obchodziło.

- Nie, przyjdę później. Idź sama - odparłam.

- A Ty, Harry? - zwróciła się do niego ze słodkim uśmiechem, a ja starałam się, aby oczy nie wypadły mi z orbit. Brunet spojrzał na mnie, szukając odpowiedzi w moim wzroku i chyba dosyć szybko zorientował się, że powinien odmówić.

- Chciałam z nim porozmawiać - wtrąciłam się i złapałam chłopaka za dłoń.

- Oh - bąknęła i zerknęła ukradkiem na mój gest, co nie umknęło mojej uwadze. - Jasne, gdybyś skończyła, to Harry, wiesz gdzie mnie znaleźć.

- Jasne - odpowiedział wesoło, a Angela zniknęła za drzwiami.

Jeszcze jedno słowo, Harold, a przysięgam, że wybuchnę i to Ty będziesz zbierał moje kawałki z podłogi.

Weszliśmy do bufetu, w którym jedliśmy, czekając na wyniki badań Ed'a. Dobrze mi się kojarzyła, bo tutaj wyznałam Harry'emu całą prawdę o Taylorze i mam nadzieję, że moje odczucia się nie zmienią. Usiedliśmy przy jednym ze stołów naprzeciwko siebie.

W momencie, w którym miałam się odezwać telefon Harry'ego zaczął dzwonić. Przewróciłam oczami na myśl, że dziś chyba nic nie pozwoli mi porozmawiać ze Styles'em. Harry wyciągnął komórkę z kieszeni spodni i westchnął, spoglądając na ekran, a następnie skierował spojrzenie na mnie.

- Skarbie, to bardzo ważne. Musze odebrać, porozmawiamy później, zgoda? - zapytał nieśmiało, wstając z krzesła i kierując się do wyjścia.

- Tak, jasne... - odpowiedziałam, lecz brunet był już za drzwiami i nie był w stanie mnie usłyszeć.

Co jeszcze musi się stać, żeby ten dzień zmienił się ze złego w koszmarny? Minęła mi ochota na spędzanie wieczoru z przyjaciółmi. Chciałam zakopać się w puchaty koc, pić gorącą czekoladę i zapychać się pizzą. Może typowe, ale na nic innego nie mam teraz chęci.

Gdy minęła trzydziesta minuta rozmowy Harry'ego przez ten przeklęty telefon i jego kilkunaste przejście przed wejściem do bufetu wyszłam ze środka i skierowałam się do poczekalni tuż przy sali Ed'a. Już miałam nadzieję, że Angela wyjdzie stamtąd zanim Harry skończy rozmowę,  bo nie miałam aktualnie w planach prowadzić z nim konwersacji na temat tego, że zachował się jak dupek. Samo to, że on nie zdaje sobie z tego sprawy, w jakiś sposób wyprowadza mnie z równowagi. A skoro na razie nie sprowadza się na to, iż mogłabym to zrobić, nie będę narzekać.

- Hej, Sam! - usłyszałam nagle nad uchem znajomy głos. Podniosłam głowę i spojrzałam na uśmiechniętą brunetkę. - Skończyłaś już rozmawiać z Harry'm?

- Tak - skłamałam, a Angela przysiadła na krześle obok mnie. - A Ty?

- Lekarze musieli coś sprawdzić, mam nadzieję, że niedługo się obudzi - odparła z małym uśmiechem i mrugnęła do mnie. - Powiedział, że da mi znać, gdy skończy, będziesz mogła wejść.

- Na pewno nie chcesz jeszcze z nim posiedzieć? - upewniłam się, ale było to bardziej pod wpływem grzeczności. Gdybym miała zachowywać się tak, jak podpowiadają mi teraz myśli zrobiłabym wszystko aby wykopać ją z sali.

- Nie, Ty raczej bardziej tego potrzebujesz - powiedziała. - Wejdę jeszcze po tobie. Poczekamy na Ciebie z Harry'm w bufecie - dodała szybko i wstała.

- Przekaż mu, żeby był tutaj za pół godziny - powiedziałam, zanim zdążyła się oddalić. Przytaknęła na moje słowa i zniknęła za zakrętem.

Harry

- Wiesz przecież, że długo tak nie pociągniecie - upierał się Niall.

- Wiem o tym, stary, ale co niby mam zrobić? Zmienić pracę? Jak Ty sobie to wyobrażasz? - zapytałem, łapiąc się za tył głowy i chodząc non stop i tą i z powrotem.

- Nie chcę, żebyś miał potem jeszcze większe problemy. Już teraz nie jest za ciekawie.

- O czym Ty mówisz, Niall?

- Dyrektor zaczyna się czegoś domyślać. Powinieneś czasami pomyśleć, że w stajni są kamery, Styles.

- Cholera... Widział coś?

- Myślę, że nie. Chciał, żebym pokazał mu nagrania z dnia, gdy jedna dziewczyna skarżyła się, że zginęła jej derka. Przewijając nagrania natknąłem się na waszą dwójkę. Akurat w tamtym momencie przeglądał jakieś dokumenty, ale nie możesz na to liczyć za każdym razem. Wiesz o czym mówię, stary. To nie była jedyna taka sytuacja. Nie da się nie zauważyć, jak na siebie patrzycie. A tak poza tym, gdzie ty jesteś? Wziąłeś wolne, żeby siedzieć w szpitalu? - zapytał, zapewne słysząc rozmowy lekarzy i zmartwionych rodzin pacjentów wokoło.

- Przyjechałem z Sam i Angelą do Ed'a. Dobra, muszę kończyć. Wielkie dzięki za informacje, na razie!

- Cześć! I pamiętaj, że nadal wisisz mi piwo!

Uśmiechnąłem się pod nosem i rozłączyłem. Może rzeczywiście powinienem bardziej uważać na to, jak rozmawiam z Samanthą w stajni. Wróciłem do bufetu, lecz zamiast Sam zobaczyłem tam Angelę. Usiadłem przy niej i poprosiłem kelnera o małą kawę, wcześniej pytając brunetkę, czy nie chciałaby czegoś zjeść, lub się napić.

- Nie rozmawiałaś może z Sam? Dziwnie się zachowuje... - zacząłem rozmowę i odwróciłem się lekko w kierunku dziewczyny.

- To normalne, Harry. Z pewnością nie jest jej łatwo spędzać urodziny bez najbliższej osoby. Martwi się, ale jestem przekonana, że Ed wkrótce się obudzi - powiedziała tak, jakby naprawdę wierzyła w to, że będzie lepiej. Poprawiła mi tym humor i przede wszystkim uspokoiła. Miałem od początku nadzieję, że wyjdzie z tej śpiączki, ale dopiero gdy powiedział to ktoś inny mam wrażenie, że to rzeczywiście jest prawda. Angela przysunęła się do mnie odrobinę, zapewne zauważając, że martwię się o Sam. - Przejdzie jej. To dla niej bardzo trudny okres, ale jeszcze przyjdzie czas, że będzie się z tego śmiała - dodała i położyła swoją dłoń na moim kolanie.

- Nie przeszkadzam? - usłyszałem głos Sam i przeniosłem na nią swój wzrok. Była poirytowana, było to słychać po jej głosie, ale zdradzała to również jej mina.

- Skończyłaś rozmawiać z Ed'em? - zapytała Angela.

- Przekazałaś Harry'emu żeby czekał na mnie dziesięć minut temu pod salą? - odparła zdenerwowana i podeszła do mnie. - Odwieź mnie do domu - powiedziała znacznie ciszej i spokojniej. Popatrzyłem na nią niezrozumiale, lecz sam wyraz jej twarzy przekonał mnie, że nie warto się o to spierać.

- W porządku, skarbie - wstałem i jeszcze zwróciłem się do Angeli. - Jedziesz z nami? - zapytałem brunetki.

- Nie, dziękuję. Zostanę jeszcze z Ed'em - odpowiedziała z uśmiechem i również wstała, najpierw żegnając się z Sam, a później mnie przytuliła. - Do zobaczenia.

- Cześć - rzuciłem do niej, gdy wychodziłem i podbiegłem do Sam, będącej już kilkanaście metrów przede mną.

Dogoniłem ją przy głównym wejściu szpitala i objąłem ją w talii, prowadząc na parking. Dziewczyna nie zareagowała na mój gest i szybko obeszła samochód, wsiadając na miejsce pasażera. Włączyłem radio, lecz ku mojemu zdziwieniu Sam od razu je wyłączyła.

- Co jest, Sam? Chciałaś pogadać - zacząłem, spoglądając na nią i łapiąc ja za dłoń, jednak szybką zabrała ja z mojego uścisku.

- A dasz mi to powiedzieć, czy będziesz rozmawiał przez telefon przed godzinę? - bąknęła, nie odklejając wzroku od przedniej szyby samochodu.

- Nie mów mi, że jesteś o to zła. To był na prawdę ważny telefon - wytłumaczyłem się.

- Nie chodzi mi wyłącznie o to, Styles.

- Więc o...

- Przypomnij mi co powiedziałeś dziś rano! - przerwała mi i obróciła się delikatnie w moim kierunku.

Od razu włączyłem kierunkowskaz i zjechałem na pobocze, zatrzymując pojazd.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro