Test ⭐10⭐

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Przeciągnęłam się wychodząc z sali, miałam zamiar już iść na stołówkę, gdy zostałam zatrzymana przez Nevrę.

- Przyjdź wieczorem do piwnicy. - I odszedł. Stałam tam jak wryta dopiero po dobrej chwili otrząsnęłam się. (też chce iść, ma kotki?~ p.)

O co mu mogło chodzić? I, i co planuje... To mój szef, może ma dla mnie misję? Tylko co jeśli chce wypić moją krew, tak jak te aroganckie wampiry z ziemi?

Z coraz bardziej wrogimi myślami poszłam do pokoju, totalnie odechciało mi się jeść, więc jedyne co zrobiłam to walnęłam się na łóżko i zamknęłam oczy. Nie na długo, bo w okno zaczęło coś walić, spojrzałam na mojego chowańca i wpuściłam ją do środka. Inyeri miała w dziobie i szponach różowobiałe kwiatki, a między nimi błyskało się coś niebieskawego.

- Hej mała pokaż co tam znalazłaś. - Ptak puścił trzymane przez siebie przedmioty na moje dłonie i zasiadł na ramieniu.

Między kwiatkami znajdował się kawałek kryształu, promieniał przyjemnym światłem. Wpatrywałam się w niego jak zahipnotyzowana dopóki ktoś nie zapukał do drzwi.

- Hej Star, Nevra mnie przysłał, możesz otworzyć? - Dziewczęcy głos, którego nie znam przypomniał mi o moim szefie. Z niedowierzaniem spojrzałam na okno, za którym jest już prawie ciemno.

Odłożyłam kryształ wraz z kwiatami i podeszłam otworzyć drzwi. Za nimi stała wampirzyca o czarno-różowych włosach i jasnozielonych oczach.

- Hej um... - Ta widząc moje zakłopotanie wyciągnęła dłoń i się przedstawiła.

- Karen. Więc Nevra zwołał wszystkich członków swojej straży... Myślałam, że ciebie też powiadomił?

- Tak powiadomił, ale w taki sposób jakby w tej piwnicy chciał mnie zabić.

Karen zaśmiała się słysząc moją odpowiedź.

- Nie, on nie zabija członków swojej straży... Bardziej woli tortury na nowicjuszach, a właśnie pewnie nie wiesz o co chodzi.

Przytaknęłam

- Jest to rutynowy test sprawdzający szybkość i zwinność wszystkich z straży, musimy być w dobrej formie by zawsze ochronić kwaterę i mieszkańców.

Weszłyśmy do piwnicy, mimo mojego jak mi się wydawało spóźnienia, było tu zdecydowanie ledwo garstka osób.

- Uhh znowu robi sobie przerwę...

- Te testy są aż tak wyczerpujące?

- Nie, ale dość długo już tu siedzi, więc może od czasu do czasu zrobić sobie małą przerwę.

- Rozumiem.

Nevra przyszedł kilka chwil później, po szybkiej dyskusji, wyjaśnił nam zasady testu

- Prezentuję wam Shaitana dla tych, który go jeszcze nie widzieli.

Z zaciekawieniem spoglądałam na chowańca, wyglądał podobnie jak wilki, które uratowały mi życie.

- Czy Blackdog jest twoim chowańcem? Nie spodziewałam się, że któryś z nich da się oswoić.

- Black Gallytrot tak dokładniej. I owszem szkolenie nie jest kompletne. Zbliżają się usilnie do Blackdogów, skąd ich nazwa. To jest anomalia genetyczna, jeśli wolisz. Jest usilnie odradzane, by zachować gallytrota jako chowańca, są tak niestabilne... Ale Shaitan mi nigdy nic nie zrobił!

- A może porozmawiajmy o twoim oku, co?!

Wtrąciła Karen łapiąc się za boki. Nie do końca rozumiałam o co mogło chodzić, ale to z pewnością ma coś wspólnego z opaską na oku wampira.

- Trzeba czasem złożyć ofiarę, jeśli chcemy czegoś wyjątkowego.

- Ale jak to możliwe... - Nie dano mi dokończyć.

- Sza, naprawdę. Zamknij się. Mógłby rozmawiać o swoim fałszywym chowańcu...

- To prawdziwy chowaniec! - Oburzył się Nevra.

- ...GODZINAMI! Nie wcinaj mi się w słowo, Nevra! - Wow jej charakter, niezła jest. - Bardzo chciałabym przejść mój test jak najszybciej, nie mam tylko tego do zrobienia.

- Masz naprawdę gówniany charakter, wiesz? Zwięźle. Będziecie musiały stawić czoła Shaitanowi, żeby wyjść z tego pomieszczenia. Mogłaś już zobaczyć, jak Blackdogi są zwinne i szybkie. Wmów sobie, że moje małe cudo jest również bardzo złośliwe. - Spojrzał przenikliwie na Wampirzycę po czym udał się pod łuk prowadzący do więzienia, a Shaitan u stóp schodów.

Karen niemal od razu ustawiła się do ataku, Shaitan zaatakował ją szybko i w kilku krokach, udało jej się dotrzeć na schody.

- Zawsze równie zwinna, moja mała siostrzyczka, jest dobrze. Niemniej, nie spoczywaj na swoich osiągnięciach.

Hmm mogłam się domyślić, że są rodzeństwem.

- Dziękuję!

Karen wyglądała na mega dumną z siebie.

Cóż teraz Gallytrot spojrzał na mnie.

- Mogę się teleportować? - Zapytałam Nevrę, spoglądając w oczy chowańca.

- Na polu walki będziesz musiała wykazać się zwinnością, przebiegłością i szybkością, a nie magią. Nie możesz cały czas polegać na swojej mocy. - Po tym pouczeniu nie do końca wiedziałam co zrobić.

Zmieniłam się w wilka i ustawiłam do pozycji atakującej.

- W porządku jeśli wolisz być wilkiem, ale najpierw... - Wziął w dłonie linę i podszedł do mnie. - Nie będziesz mogła przelecieć nad Shaitanem. - Związał moje skrzydła i odszedł na swoje miejsce. Westchnęłam i skupiłam się na wykonaniu mojego zadania.

Byłam co najmniej o głowę mniejsza od chowańca, bez skrzydeł i magii ale mniejsza i zwinniejsza. Ha! Można powiedzieć, że mam nawet przewagę.

Bez zbędnego tracenia czasu ruszyłam, by stawić czoła chowańcowi, ten również nie był w tyle, od razu się na mnie rzucił z kłami. W miarę możliwości odbiłam na prawo robiąc unik, niestety nie na długo bo Shaitan skoczył i wylądował dosłownie przede mną. Nie mając czasu wyhamować, zwiększyłam prędkość i prześlizgnęłam się pod nim, korzystając z pyska złapałam za jego tylną nogę przez co wilk stracił równowagę i wywrócił się na posadzkę. Uzyskując czas na ucieczkę szybko się podniosłam i dotarłam do schodów. Co prawda Shaitan był trochę zły na mnie, bo gdy wstał odwrócił się i odsłonił kły, ale to teraz nie było ważne.

- Dobra robota, jednak źle cię oceniłem. Nie spodziewałem się, że ktokolwiek może powalić mojego gallytrota, ale ty to dokonałaś wspaniałym podstępem, umiesz szybko wymyślić plan by wyjść z sytuacji jak najlepiej nawet bez użycia magii i skrzydeł. Choć nie do końca jestem przekonany co do twojej postaci jako wilka... Jesteś strasznie mała. Mimo wszystko masz nie spoczywać na laurach, przed tobą jest jeszcze wiele treningów.

Zmieniłam się w człowieka, a lina spadła na posadzkę.

- Zastanawia mnie jedno, czy to nie było zbyt proste na całą ocenę umiejętności?

- To jest rutynowy test. Mamy tylko potrzebę zobaczyć, jakie są punkty, gdzie jest się najsłabszym, żeby pomóc ci się doskonalić.

- Okey zrozumiałam. Mogę już iść?

- Tak, ale jutro rano wstaw się u Ewelein, chciałaby cię przebadać.

- Um, no dobrze.

Wyszłam z pomieszczenia i udałam się do swojego pokoju. Spojrzałam w stronę biurka gdzie znajdował się odłamek kryształu.

Czy powinnam go oddawać o tej porze?... Miiko z pewnością poszła odpocząć, a na korytarzach jest kompletna cisza.

Wzięłam kamyk do rąk, a ten natychmiast zaczął błyszczeć jak mała lampka. Cicho wymknęłam się z pokoju i przeszłam przez korytarz mając małe światełko w dłoniach. Weszłam do Kryształowej Sali z nadzieją, że nikogo tam nie spotkam. Na szczęście miałam rację i było pusto, więc podeszłam do Wielkiego Kryształu. Gdy tylko się zbliżyłam, kryształ zaczął emanować światłem rozświetlając, prawie całą, salę. Byłam tak skupiona, że przeoczyłam wejście kogoś do pomieszczenia.

- Star? Co ty tu robisz? Czemu nie śpisz? - Miiko była zaskoczona moją obecnością tutaj.

- Przepraszam, przyszłam tutaj tylko by oddać kawałek kryształu, który mój chowaniec znalazł. - Pokazałam jej błyszczący kryształ w dłoniach. - Nie chciałam cię budzić, chyba każdy miał dziś ciężki dzień.

- Twój chowaniec? Przecież nasze chowańce nie znajdują kryształów...

- Inyeri nie jest jednym z waszych towarzyszy. Jest to stworzenie przywołane dzięki magii. No i prawdopodobnie znalazła go przez przypadek.

- Hm, rozumiem. W takim razie jak już tu jesteśmy może damy odłamek do jego prawowitego miejsca? - Przytaknęłam z uśmiechem i oddałam lśniący kamyk w dłonie Miiko. Spostrzegłam, że gdy oddałam kryształ ten przestał świecić. Chyba muszę o to zapytać kitsune.

- Miiko dlaczego gdy zbliżam się do kryształów one świecą? - Spytałam niepewnie.

- Być może masz większy związek z Wyrocznią niż inni. Kto wie? Może twoje przeznaczenie jest tutaj? - Zasiała we mnie małe ziarnko zwątpienia, co jeśli ma rację?

Miiko podeszła do wielkiego kryształu i włożyła kawałek na jego miejsce. Kryształ zabłyszczał jeszcze mocniej i przez chwilę ukazała się uśmiechnięta wyrocznia. Spojrzałyśmy po sobie, widziałam ulgę w oczach Miiko. Położyła dłoń na mojej głowie i kazała iść odpocząć. Pożegnałam się z nią i poszłam do pokoju by móc wreszcie iść spać.

//

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro