XVIII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Hej! Rozdział pisany w nocy, ale postanowiłam dodać go dziś, aby umilić wam niedzielę ^^ Ma ponad 1100 słów i składa się właściwie tylko z rozmowy Toby'ego z Leną!
Mam nadzieję, że się wam spodoba!
Miłego czytania!
~Ala

***

Brązowowłosa spojrzała na przybysza swoimi także brązowymi oczami, w których można było dostrzec niemałe zdziwienie.
- Toby.. hej - przywitała się.
- Hej - wydusił chłopak, Lena pośpiesznie zaczęła sprzątać jakieś notatki z biurka.
- Co to? - zapytał brunet.
- Próbuję napisać nowy rozdział.. mniejsza z tym... Co cię do mnie sprowadza?
- Muszę z tobą szczerze porozmawiać.
- Okej..? Siadam i słucham - dziewczyna opadła na drewniane krzesło.
- To co powiem nie może pod żadnym pozorem wyjść poza ściany tego pokoju i ma zostać tylko pomiędzy nami. Co więcej przysięgnij, że po tej rozmowie już nigdy nie poruszysz tego tematu. - powiedział Rogers, czuł jak w gardle rosła mu ogromna gula. Kuzynka Otisa zrozumiała, że sprawa jest niezwykłej wagi i jej twarz natychmiast spoważniała.
- Przysięgam - przytaknęła z ręką na sercu.
- Mów co dręczy twoją duszę - zachęciła proxy'ego. Nastała kilkuminutowa cisza zanim Toby zebrał się na odwagę aby wypowiedzieć na głos wszystko co siedziało w jego głowie.

- Kocham ją Lena. Kocham swoją byłą przyjaciółkę. Ale nie po przyjacielsku. Jestem w niej przeklęcie zakochany, zakochałem się w Lucy Margaret Black. Gdy na nią patrzę mój żołądek robi fikołka, serce dostaje palpitacji, a ciało drgawek. Wszystko z miłości. Chciałbym ją całować, przytulać, robić jej gofry na śniadanie, a nie mogę żadnej z tych rzeczy... Nawet porozmawiać z nią nie mogę! Sam jestem sobie winien, chciałem zapomnieć i zapomniałem. Ale miłość cię dopadnie... Możesz od niej uciekać, lecz pewnego dnia znów ją spotkasz. Gdybym wiedział, że nasze drogi kiedyś się zejdą nie wykasowałbym wspomnień. Dlatego, że ten czyn zmienił wszystko! Obrażałem ją, ośmieszałem, nienawidziłem. I trwało to tak długo aż ona sama także mnie znienawidziła! Wtedy z tym mlekiem... To był wypadek, ale kto by mi uwierzył? To tak cholernie boli. Myślałem, że w swoim marnym życiu nigdy nie poczuję bólu,a tu niespodzianka. Przez Lucy czuję go dzień w dzień od kilku miesięcy! Świadomość, że ona jest tak blisko, a równocześnie jest nieosiągalna, boli. Wtedy w lesie... Wykrzyczała mi prosto w twarz kim dla niej jestem... Bezdusznym, bezuczuciowym, nieczułym draniem, którego marzeniem jest zrównanie jej z ziemią. Właśnie tak mnie postrzega dziewczyna, za którą byłbym w stanie oddać życie. Na litość boską przecież ona ma rację! Właśnie taki się stałem... Dopóki nie przypomniałem sobie wszystkiego... Uczucia to zło, czynią mnie słabym i delikatnym, a mimo to teraz nie potrafiłbym bez nich żyć. Chciałbym przestać ją kochać, przestać o niej myśleć i marzyć, ale... Nie umiem! Próbowałem tysiąc razy, ale do chuja, to jest niewykonalne! Nigdy czegoś takiego nie czułem! Ta miłość pozwala mi żyć, a równocześnie z każdym dniem coraz bardziej odbiera mi do tego chęci! Nie wiem co robić, jak żyć. Przyszedłem do ciebie kilka miesięcy temu i wtedy tak naprawdę to wszystko się zaczęło! Teraz przyszedłem znów.
Żeby zakończyć coś, co nigdy nie powinno się zacząć.
Nie potrafię trzymać już tego wszystkiego w sobie! Musisz mi pomóc... Błagam! Ja tak dłużej nie mogę... Powiedz mi jak to przerwać, jak zapomnieć?! Powiedz mi jak żyć. Jak żyć gdy kurewsko nieszczęśliwie kocha się Lucy Margaret Black. -

Po jego policzkach spłynął strumień łez, natychmiast wytarł je rękawem bluzy. Nerwowo poprawił włosy i wpatrzył się w sufit.

- Po prostu mi pomóż - wyszeptał i w pomieszczeniu zapanowała cisza. Lena siedziała na krześle, wpatrując w niego z osłupieniem. Nigdy nie spodziewała by się takich słów z ust Toby'ego Rogersa! I to w dodatku na temat Lucy! On przyszedł do niej po pomoc, bo ma zamiar zakończyć toksyczną miłość, która opanowała jego umysł, serce i ciało.
Wszystko było tak naprawdę w jej rękach, wystarczyło, że powie jedno słowo za dużo, a ten i tak już na skraju wytrzymałości nastolatek.. załamie się doszczętnie.
Doskonale wiedziała co czuje/czuła do niego Black.
Stara miłość nie rdzewieje.
Ci dwoje byli sobie pisani. Lena od zawsze kochała miłosne historie. I chociaż smutne zakończenia bardziej poruszały czytelnika... Ona nie chciała aby akurat ta historia tak się zakończyła.

- Powiedz jej to.
- Co? - wykrztusił chłopak.
- Powiedz jej to co powiedziałeś mi.
- Co ty brałaś? Do reszty padło ci na mózg?! To najgorsza rzecz jaką mogę zrobić!
- Nieprawda. Lucy nie wykasowała wspomnień, ona wszystko pamięta. A od nienawiści do miłości granica cienka. Nie potrafisz tego trzymać w sobie, bo to niszczy cię od środka Toby. Właśnie dlatego musisz to uwolnić. Uwolniłeś teraz, ale za kilka tygodni znów zaczniesz się w sobie dusić. Jeżeli wyznasz Lucy to wszystko.. chociaż nie. Przecież nie musisz wyznawać jej miłości! Powiedz jej, że sobie przypomniałeś! Że pamiętasz wszystkie wspólne spotkania, rozmowy, spojrzenia, uśmiechy. Wyjaśnij, że sytuacja z mlekiem była wypadkiem! Zamiast zamykać się w sobie i użalać, zrób coś, bo ta walka wcale nie jest przegrana! Nie możesz tak szybko się poddawać, dlatego bo...

- Czy ty nie rozumiesz, że ona nie chce mieć ze mną nic wspólnego?! Znienawidziła mnie tak jak ja kiedyś ją! Ona nie chce mnie znać!! - krzyknął wściekły brunet.
- O miłość trzeba walczyć idioto! Skoro ją kochasz to walcz! Nie poddawaj się na starcie Toby! Tak bardzo ci na niej zależy, tak bardzo ją kochasz... To zrób coś z tym!! WALCZ!
- Po co? Po co podejmować walkę, którą się przegra? -zapytał.
- Nie wiesz czy przegrasz! Jeżeli będziesz sobie wmawiał, że przegrałeś, to tak się stanie! Upadamy po to, żeby wstawać ze zdwojoną siłą! A więc wstań i walcz, bo jeżeli warto o coś walczyć to właśnie o miłość!
- Nawet gdybym chciał to nie mogę! Umowa proxych! Proxy nie mogą być ze sobą nawzajem, bo miłość osłabia! Gdyby operator się dowiedział, zabił by i mnie, i ją! I co teraz mi powiesz?! Przegrałem...
- Nie.. pomyśl przez chwilę! Skoro to Slenderman odebrał ci wspomnienia, to tylko on mógł sprawić, że do ciebie wróciły. On czuje emocje swoich pomocników... Gdyby miał coś przeciwko twoim uczuciom do Lucy, gdyby naprawdę zamierzał cię za to zabić.. już by to zrobił! Po co miałby czekać? Uczucia, nawet te niewypowiedziane cię osłabiają! To tak naprawdę kłamstwo bo uczucia wcale nie osłabiają! Dodają sił i czynią cię niepokonanym! Jeżeli jeszcze tu jesteś i wciąż kochasz Lucy... To tylko dlatego, że operator ci na to pozwala. - Lena miała rację. Gdy Rogers przeanalizował wszystko w myślach, doszedł do wniosku, że jest właśnie tak jak mówi dziewczyna. Jeżeli powinien z kimś porozmawiać to z operatorem.

- Ale.. nie rozumiem... Dlaczego się na to zgadza? Przecież łamię jeden z najważniejszych punktów umowy!
- Znaliście się wcześniej! Łączyły was uczucia, niekoniecznie takie jak teraz, ale przyjacielska miłość! To też uczucie! Jak mógłby karać cię za to co czułeś zanim ci tego zabroniono? Wtedy po prostu nie wiedziałeś, że kochasz ją w taki sposób, teraz wiesz. On też wie. I na pewno wie, że czułeś to o wiele wcześniej. Skoro sprawił, że wszystko sobie przypomniałeś, musiał mieć poważny powód. I być może to to. Miłość do Lucy. Przestań przed nią uciekać, chować się i odpychać ją. Pogódź się i zaakceptuj ją. A później zacznij walczyć, tak aby wygrać.
- A więc co mam zrobić? Przyszedłem tu żebyś pomogła mi to zakończyć!
- Nie mogę pomóc ci kończyć tego, co kończyć się nie powinno.
- W takim razie co robić??

- Sam musisz do tego dojść.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro