Rozdzial 5

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Izuku per.

Ja i Kacchan wypłynęliśmy na powieszchnię.

- co to? Ale ładne- powiedział patrząc na niebo.

- to niebo- powiedziałem.

- jest ładniejsze niż z legend- powiedział blondyn.

- tak, wiem- powiedziałem.

- a gdzie słońce?- spytał po chwili.

- też się zastanawiam- powiedziałem.

- a co to za jakiś sum?- spytał Katsuki pokazując na derwniane stworzenie.

- na tym czymś są ludzie. Musimy uważać- powiedziałem.

- to gdzie płyniemy?- spytał Katsuki.

- chodź- powiedziałem. Razem popłynęliśmy na miejsce gdzie ostatnio widziałem chłopaka ubranego w dość ładne ciuchy. Po chwili byliśmy obok jakiejś czerwonobialej wieży z której wydobywało się światło.

- co to?- spytał Katsuki.

- nie wiem- powiedziałem. Wypłynęliśmy na brzeg.

- te naszyniki nie działają- powiedział Bladyn.

- Uraraka mówiła, że musimy wyschnąć- powiedziałem.

- super. Czyli czekamy. Coś czego najbardziej nienawidzę- powiedział Bakugou. Siedzieliśmy tak na tym brzegu. Po chwili nasze ogony zaczęły znikać i pojawiły się nogi. Były dziwne, ale fajne. Po chwili rozpakowałem pudełka które dała nam Uraraka.

- to są ciuchy. Skąd ona je miała?- spytał Katsuki. Chłopak wstał na nogi i próbowal iść.

- masz. Musimy się ubrać- powiedziałem podając Kacchanowi jedno z pudełek. Chłopak wyjął z niego ciuchy i zaczął się ubierać. Po chwili byliśmy już ubrani. Miałem na sobie głównie zielone ciuchy. Kacchan za to pomarańczowo-czarne. Uraraka wiedziała co robi dając nam to wszystko. Wstałem na nogi i zacząłem iść. Było to dziwne uczucie. Jednak nie było to trudne. Po chwili jednak potknąłem się i walnąłem o... ziemie? Jest wygodna. Dziwne. Podobno gleba jest twarda. Podniosłem wzrok i zobaczyłem te piękną bladą cerę. Kolorowe włosy i bliznę pod lewym okiem. Chłopak otworzył oczy i nasze spojrzenia się spotkały. Miał piękne dwukolorowe oczy.

- to ty- powiedział ten chłopak. Miał piękny głos. Po chwili się zorientowałem że leżę na nim i prawdopodobnie nie pozwala mu to wstać. Szybko się odsunąłem i wstałem na nogi.

- p-prze-przepraszam- powiedzizalem zakłopotany.

- ty. To byłeś ty. Dziękuje- powiedział chłopak wstając. Szybko podszedł do mnie i złapał moje ręce. Byłem wystraszony. Moje policzki przybrały koloru czerwonego. Chłopak z blizną już chciał coś powiedziec, ale wtrącił się Katsuki.

- odsuń się od niego!- krzyknął do chłopaka. Katsuki odsunął go ode mnie i stanął w mojej obronie. No tak. On nie ma takiego zaufania do innych jak ja. W sumie to dobrze, że ze mną poszedł. Dzięki niemu przynajmniej nie wpakuje się w jakieś bagno.

- przepraszam cię za niego. Zawsze mnie chroni- powiedziałem do chłopaka z blizną.

- ja... chciałem tylko podziękować- powiedział kolorowy chłopak.

- za co?- spytał Bakuś swoim szorstkim tonem.

- bo on mnie uratował. Pare dni temu. Nawet zgadza się rana na ramieniu która otrzymał podczas pomagania mi- powiedział chłopak z blizną. Spojzalem na swoje ramie przypominając sobie ranę. Po chwili Spojrzałem na kolorowego chłopaka.

- nie ma za co. To drobiazg. Nie mogłem poprostu patrzeć na to jak tych dwóch ci grozi- powiedziałem.

- jak masz na imię?- spytał kolorowy chłopak.

- co cie to?- spytał Bakugou swoim niemiłym tonem.

- Katsuki!- krzyknąłem zezłoszczony.

- co?!- spytał wrednie.

- masz przeprosić za swoje zachowanie i się ładnie przedstawić- powiedziałem. O dziwno Katsuki mnie posłuchał.

- przepraszam. Jestem Bakugou Katsuki, a to Midoryia Izuku- powiedział blondyn.

- miło was poznać. Ja jestem Todoroki Shoto- powiedział nieznajomy.

- bardzo ładne imię- powiedziałem. Mam nadzieje, że to jakoś naprawi sytuacje.

- dziękuje. Twoje też- powiedział Shoto.

- dziękuję- powiedziałem rumieniąc się.

- co tutaj robicie?- spytał po chwili Shoto.

- chodzimy- powiedział Bakugou.

- tak późno w nocy?- spytał Shoto.

- późno?- spytałem skołowany.

- tak, późno. Zazwyczaj ludzie chodzą tu kiedy słońce jest na niebie- powiedział kolorowy chłopak.

- no tak... my tylko wybraliśmy się na spacer. Chcieliśmy pooglądać gwiazdy- powiedziałem. To dobra wymówka. Moja mama mówiła, że jak kiedyś odwiedzała ląd to zazwyczaj patrzyła na gwizdy w nocy.

- gdzie mieszkacie?- spytał Shoto. Już miałem odpowiedzieć, ale na szczęście uprzedził mnie Katsuki.

- daleko z tąd. Nie twoja sprawa- powiedział.

- rozumiem, że mi nie ufacie. Jednak wiedzcie, że nie chcę niczego złego. Chce tylko was poznać- powiedział Shoto. Jego wzrok powędrował w moją stronę. Czułem się trochę nieswojo.

- po prostu nas zostaw i...

- a ty gdzie mieszkasz?- spytałem przerywając wypowiedź Kacchana.

- w zamku. Jestem synem króla... ale żeby było jasne. Nie jestem jak mój ojciec- powiedział Shoto. Jego wzrok wydawał się błądzić po moim ciele. Czemu tak się na mnie gapi?

- czyli książę?- spytał Bakugou.

- tak- odpowiedział Shoto.

- gdzie twój służący?- spytał Kacchan.

- jest gdzieś nie daleko- powiedział Shoto.

- skąd mamy wiedzieć, że nie zrobisz nam krzywdy?- spytał Bakugou.

- wy chyba nie jesteście z tąd?- stwierdził Todoroki.

- no bo nie jesteśmy!- krzyknął Bakugou. Po chwili zobaczyłem jak ktoś idzie w nasza stronę.

- co tu się dzieje?- spytał jakiś czerwonowlosy chłopak. Podszedł do nas i od razu znieruchomiał kiedy zobaczył Kacchana.

Miłość rośnie wokół nas❤️❤️❤️

- Kirishima to są Bakugou Katsuki i Midoryia Izuku, drodzy przybysze poznajcie mojego przyjaciela i służącego, Kirishime Eijrou- powiedział Shoto.

- hej- powiedziałem do czerwonowłosego.

- hej- odpowiedział mi chłopak.

- co tak właściwie robicie w naszym królestwie?- spytał Shoto.

- przypłynęliśmy z bardzo daleka- powiedział Kacchan.

- czemu?- spytał Kirishima.

- em...

- macie gdzie przenocować?- spytał Todoroki nie dając mi odpowiedzieć na pytanie Ejirou. Chłopak świdrował mnie wzrokiem.

- n-nie- powiedziałem po chwili.

- damy sobie radę! Nie potrzebujemy pomocy!- krzyknął Bakugou.

- Katsuki, nie damy sobie rady. Wiesz doskonale, że nie mamy gdzie spać- powiedziałem.

- w takim razie zostaniecie w zamku na parę dni- powiedział kolorowy chłopak.

- tak. Król na pewno się zgodzi biorąc pod uwagę to, że chce dobrze wypaść przed każdym kto jest z po za królestwa- powiedział Kirishima.

- dlacz...- nie zdążyłem nic więcej powiedzieć bo Shoto złapał mnie za rękę wyciągając z cienia Kacchana i zaczął prowadzić w nieznanym mi kierunku. Jako, że co dopiero dostałem nogi to nie mogłem nad nim nadążyć.

- wracaj tu z nim!- usłyszałem tylko głośny krzyk Katsukiego.

- tak w ogóle... to czemu wtedy uciekłeś?- spytał po chwili Todoroki.

- hm?- nie wiedziałem o co mu chodzi.

- wtedy... kiedy mi pomogłeś. Ty zanurkowałeś i uciekłeś. Co robiłeś tak późno w nocy w wodzie? Przecież było zimno- powiedział Shoto.

- em... nie ważne. To prywatna sprawa- powiedziałem. Na szczęście Todoroki już o nic nie dopytywał. Szliśmy w ciszy przed siebie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro