Rozdział 29.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zielonooka wyszła z budynku szkoły rozglądając się po przestrzeni. Wszędzie było biało ,a śnieg dalej sypał.

- dziś ulepiony fantastycznego bałwana - powiedziała Hinata stojąc obok. Dziewczyna uśmiechała się zadowolona i patrzyła na powoli spadające białe płatki.

- i pomyśleć ,że wczoraj jeszcze było w miarę ciepło - powiedział Takemichi stojący obok dziewczyny. Luna jedynie ich słuchała zastanawiając się czy Mikey już przyjechał. Była lekko zagubiona po rozmowie dwóch nieznajomych na korytarzu.

- dobrze. Musimy szybko iść jeśli nie chcemy by nas zasypało. - powiedziała Hinata po czym złapała dłoń swojego chłopaka i pociągnęła go w stronę bram szkoły.

- Luna ,chodź szybko! - dodała Koralowowlosa idąc dalej przed siebie. Brunetka widząc pośpiech przyjaciółki po prostu ruszyła za nimi posłusznie.

- hey. Nie musimy aż tak sie spieszyć. - powiedział Takemichi ledwo co nadążając za swoją dziewczyną. Hina jednak nie zwolniła. Szła dalej przed siebie spiesząc się jak nigdy wcześniej. - proszę Hina. Nogi mnie bolą. Wszystkie siniaki które mam dają o sobie znać- dodał blondyn. W tym momencie dziewczyna stanęła i spotkała na niego chłodno.

- znowu się biłeś ?- spytała bardzo surowym i poważnym tonem głosu. Takemichi jak za sprawą jakiegoś zaklęcia po prostu zamilkł i zadrżał. - BIŁEŚ SIĘ.- powiedziała Hinata ze złością po czym założyła ręce na piersi.

- Hina nie moja wina. Wczoraj Toman - zanim jednak Takemichiemu było dane dokończyć, biała kula trafiła w jego twarz. Śnieg posypał się mu pod koszulkę ,a blondyn czując zimno na twarzy i ciele szybko się otrzepał i zaczął wyjmować śnieg spod koszulki. Hinata zaśmiała się cicho zaś Luna spojrzała w stronę osoby która wycelowała śniegiem w Hanagakiego. Mikey stał obok swojego motoru patrząc chłodno w stronę całej trójki.

- Mikey-Kun? Co tu robisz?- spytał Takemichi widząc przyjaciela. Chłopak nadal patrzył chłodno w ich stronę. Luna poczuła niepokój. W końcu to co słyszała dalej odbijało się echem w jej głowie. Nie chciała wierzyć w to iż jej przyjaciel jest złym człowiekiem.

- przyjechał po Lunę. - powiedziała z uśmiechem Hinata po czym szybko dodała. - Julio idź do swojego Romeo. - koralowowlosa patrzyła na Łunę wyczekująco. Brunetka tylko zadrżała ale posłusznie ruszyła w stronę Mikeya. W końcu nie ucieknie jak obłąkana z dala od nich.

- jak minął ci dzień w szkole?- spytał na starcie blondyn kiedy Luna się zbliżyła. Brunetka jedynie założyła kask i odpowiedziała bez większych emocji.

- zwyczajnie. - jej głos byl raczej spokojny ale zdradzał ziarno niepewności.

- mieliśmy kartkówkę z matematyki- powiedziała Hinata na starcie. Ona i Takemichi tez podeszli do Mikeya by się przywitać. Blondyn słysząc o kartkówce lekko się zdziwił i odpowiedział.

- Luna mówiłaś że było zwyczajnie- powiedział poważnie czarnooki. Brunetka spojrzała na niego po czym wzruszyła ramionami.

- to normalne że są kartkówki.  - powiedziała zielonooka po czym dodała. - była łatwa. - po tych słowach Mikey lekko zaniemówił. Hinata zaś parsknął niezadowolona.

- powiedziała co wiedziała. Umiesz matematykę nie to co inni. - powiedziała koralowooka mając poważny ton. Po chwili dziewczyna postanowiła wrócić do poprzedniego tematu. - Takemichi wracającego tematu, powiesz mi kto cię pobił?-  spytała Tahibana. Takemichi spojrzał niepewnie na Mikeya. Wiedział że ta Śnieżka pewnie nie była bez powodu. Blondyn posłał jedynie chłodne spojrzenie Hanagakiemu po czym spojrzał na Lunę.

- jedzmy już. Zimno się robi a ty musisz zjeść. - powiedział czarnooki. Luna przytaknęła po czym wsiadła na motor następnie wtulając się w swojego przyjaciela od tylu.

- widzimy się później Luna. - powiedziała radośnie Hinata kiedy Mikey włączył motor i razem z Łuną odjechali. Przez pierwsze sekundy ich podróży trwała cisza. Luna zastanawiała się co mogłaby zrobić. Co powiedzieć? Cały czas w głowie miała jedynie słowa blondynki ze szkoły.

- to co chcesz zjeść ?- nagle odezwał się Mikey. Luna ścisnęła mocniej materiał jego kurtki po czym niechętnie odpowiedziała.

- nie mam apetytu. Ogólnie źle się czuje. Wole jechać do domu. - powiedziała. Z jednej strony czuła się dobrze fizycznie nawet jak była trochę zmęczona. Z drugiej nie czuła się dobrze pod względem psychicznym. Wątpliwości co do tego kim jest Mikey nie pozwalały jej na spędzenie z nim czasu.

- nie gadaj głupot. Idziesz później z Hiną do parku. Skoro się zgodziłas to dobrze się czujesz - powiedział czarnooki. Luna przegryzła usta czując że grunt trochę sypie jej się pod nogami.

- głowa mnie boli. Wezmę leki i pójdę później do parku. - powiedziała zielonooka próbując jakoś z tego wyjść. Blondyn przyspieszył lekko po czym odpowiedział chłodno.

- co chcesz jeść?- nie zamierzał odpuścić. Nic dziwnego. Wiedział że jego przyjaciółka nic nie jadła i zapewne jest cholernie głodna.

- nie mam apetytu. Nie wiem co chce zjeść. - powiedziała Luna z powagą. Mikey westchnął po czym po prostu ruszył przed siebie. Nie zamierzał się bawić w przekonywanie Luny do tego by powiedziała co chce zjeść. Jak nie wie to on sam wybierze jej coś dobrego. Minęło kilka chwil. Luna i Mikey jechali w milczeniu. Brunetka myślała poważnie nad tym co usłyszała. Czyżby jej Miki był złym gangusem co pobił i zgwałcił niewinna dziewczynę? Nie wyglądał na takiego jednak Luna nie znała go na tyle długo by wiedzieć o nim wszystko. Przy niej mógł udawać miłego i delikatnego chłopca co zasypia po posiłku a tak na prawdę mógł być nie tylko gwalcicielem ale tez i mordercą. Zastanawiała ją też Śnieżka ktorą dostał Takemichi. Toman.
Czym koliwek to jest to Mikey nie chciał by Takemichi o tym mówił. Luna zastanawiała się czy to ma coś wspólnego z gangami. Musiała wiedzieć.

- czym jest Toman?- spytała. Jej głos był spokojny choć w środku dziewczyna drżała ze strachu. Co jeśli za to pytanie oberwie? Mikey zaś słysząc to pytanie ścisnął mocniej kierownice motoru i wziął wdech. Czuł niezbyt przyjemne uczucie niepokoju. Nie chciał by Luna wiedziała. Nie chciał by go zostawiła ale nie chciał tez jej okłamać. Mimo to musiał.

- nie wiem. Takemichi coś kiedyś gadał o tym. Może to jakiś zespół. - powiedział blondyn czując wielkie napięcie jakie między nimi zapanowało. Luna czuła strach i bała się pytać dalej. Mimo to chciała wiedzieć.

- wątpię. Toman coś zrobiło Takemichiemu. Czym jest Toman? Coś związanego z przemocą?- spytała brunetka sugerując że Toman jest związane z gangami. Mikey spiął się mocno po czym szybko odpowiedział zestresowany.

- to gra. Takemichi coś gadał że gra o strzelaniu i w ogóle. Pewnie coś typu główny bohater jest przestępcą i zabija każdego kogo może. You know. Są takie gry. - powiedział czarnooki. Luna w tym momencie zamilkła widząc że Mikeya prostu nie powie jej prawdy. Oczywiście każda inna kobieta by mu uwierzyła ale Luna akurat była inna niż większość. Lubiła gry i miała to do siebie że znała większość tytułów. Nawet jak nie grała w karzdą grę to znała nazwy i w ogóle. Toman nie było grą.

- czemu kłamiesz? -Spytała zielonooka. Jeśli Mikey aż tak bardzo nie chce o tym mówić to na pewno jest związane z gangami. Skoro tez nie chce powiedzieć Lunie o Gangu to zapewne nie są dobrymi ludźmi co po prostu robią niewinne walki i na tym się kończy. Mikey chwile milczał zankm odpowiedział z lekkim stresem i złością.

- po co ci to wiedzieć? W dupie mam czym jest Toman. Pogadajmy o czymś innym. - powiedział chłopak a jego głos był lekko zdenerwowany. Nie dlatego że był zły na Lune czy coś. Po prostu był zestresowany i bal się że Luna już wie za dużo a zaraz go znienawidzi za to iż jest w gangu. Brunetka zaś zamknęła się słysząc ton przyjaciela. Czyżby powoli tracił cierpliwość? Jeśli tak to znaczy że brunetka nie powinna już pytać. Nie chciała w końcu oberwać. Co więcej to jak powiedział to zdanie kazało jej wierzyć iż coś jest na rzeczy. Oboje czuli stres. Luna bała się że złe rzeczy które słyszała okażą się prawdą a Mikey że Brunetka dowie się za dużo i ich przyjaźń się skończy. To co miało się stać za kilka godzin było nieuniknione.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro