Rozdzial 8

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Macie tu Rozdział. Proszę. Smacznego <3

••••


- Keeen-Chin głodny jestem - powiedział blondyn ,patrząc na ocean przed sobą i z wielkim grymasem na twarzy czekał ,aż jego przyjaciel przyniesie mu jego tayiaki.

- masz tu i jedz, Mikey - powiedział Draken , dając chłopakowi ciasteczko w kształcie rybki. Mikey od razu je wziął i zaczął zajadać ze smakiem ,jednocześnie uśmiechając się i patrząc w ocean.

- mógłbym tak spędzać czas codziennie. Kocham Tayiaki - powiedział blondyn ,zajadając dalej swoje ciastko ,po czym spojrzał na przyjaciela. Draken sam
tez wziął ciasteczko i ugryzł je ,spoglądając w dal.

- pamiętaj ,że umówiłeś się z Takemichim na dziś- powiedział blondyn z warkoczem, patrząc na przyjaciela. Mikey przytaknął z uśmiechem , po czym położył się na ławce, na której siedział, jednocześnie spoglądając w niebo.

- zbiera się na deszcz- powiedział chłopak, kończąc swoje ciasteczko. Draken przytaknął mu, po czym usiadł obok, tam gdzie było wolne miejsce. Mikey jedynie leżał, dalej patrząc w niebo i zajadając swoje ciastko. Ta beztroska, z jaką spędzali czas. Cudowne uczucie. Dlaczego całe ich życie nie mogło tak wyglądać? Zero zmartwień i smutku. Tylko spędzanie ze sobą czasu , jedzenie Tayiaki i patrzenie się w przestrzeń.

- chodźmy - powiedział nagle Mikey, wstając z ławki i idąc w stronę swojego motoru. Draken zrobił to samo ,idąc za przyjacielem ,jednocześnie odzywając się.

- wiesz, że Takemichi prosił byśmy przyjechali po dwunastej? Podobno ma coś do zaliczenia - powiedział Ken ,wsiadając na swój motor ,zaś Mikey przytaknął z uśmiechem.

- poczekamy se trochę na niego ,przy okazji możemy się upewnić, że Tachibana zwróciła szkicownik właścicielce. - powiedział blondyn z uśmiechem, po czym bez zawahania odpalił motor i ruszył przed siebie. Draken zrobił to samo, ruszając za przyjacielem. Droga do szkoły nie była długa, w końcu byli niedaleko. Mimo to trochę czasu im zleciało, zanim dotarli na miejsce. Oczywiście zaparkowali na parkingu szkolnym, po czym ruszyli w stronę wejścia do budynku. Było w miarę pusto, ponieważ trwały lekcje.

- o której jest dzwonek? - spytał Mikey ,po czym szybko dodał- ah nieważne. I tak wejdziemy gdzie chcemy i kiedy chcemy. Co za różnych czy jest lekcja ,czy nie - po tych słowach blondyn ,po prostu wszedł do budynku ,rozglądając się. Wiedział do ,której klasy chodzi Takemichi ,ale teraz pytanie, do której chodzi Tachibana. W sumie nigdy o to nie pytał. Chłopak bez zawahania ruszył przed siebie i widząc na korytarzu jakiegoś profesora ,podszedł do niego i z uśmiechem się odezwał.

- dobry. Do której klasy chodzi Tachibana Hinata? Taka dziewczyna, koralowe włosy i oczy, mniej więcej takiego wzrostu - powiedział Mikey, pokazując jaki wzrost ma Tachibana i czekając na odpowiedz. Jak zwykle zaczynał miło. Dopóki nikt go nie wkurzy ,to nie będzie agresywny.

- a z której klasy ty jesteś? Czemu nie jesteście na lekcjach?- spytał profesor. Mikey parsknął ,słysząc jego słowa ,zaś Draken od razu podszedł ,patrząc chłodno na mężczyznę.

- gadaj, w której klasie jest Tachibana albo inaczej pogadamy- powiedział groźnie blondyn z warkoczem. Mężczyzna lekko się wzdrygnął ,po czym odpowiedział.

- sala 103. Prosto korytarzem i w lewo- powiedział mężczyzna. Mikey słysząc to uśmiechnął się pogodnie ,jakby nigdy nic, po czym ruszył korytarzem przed siebie prosto do sali wskazanej przez nauczyciela. Draken zaś kopnął mężczyznę w brzuch ,przez co ten się przewrócił na ziemie i ruszył za swoim przyjacielem. W tym samym czasie w ,którym Mikey chciał wejść do klasy ,zabrzmiał dzwonek oznaczający koniec lekcji. Drzwi do sali otworzyły się niemal od razu ,a kilkanaście osób wyszło z niej idąc w stronę wyjścia.

- szkoła to jednak zwierzyniec - powiedział Draken ,widząc jak uczniowie przepychają się do wyjścia. Niektóre osoby serio zachowywały się jak zwierzęta.

- Mikey-kun? Draken-kun? Co wy tu robicie?- spytał damski głos, dobrze znany dwójce chłopaków. Oboje spojrzeli na koralowowlosą dziewczynę przed nimi patrzącą na nich z lekkim zdziwieniem. Mikey jedynie pomachał dłonią na przywitanie, zaś Draken uśmiechnął się w stronę dziewczyny.

- hej Tachibana-San. Jak się masz ?- spytał Mikey z uśmiechem, zaś dziewczyna jedynie zamrugała parę razy i odpowiedziała.

- dobrze. Takemichi jest na drugim pietrze, zdaje niemiecki. Ma zagrożenie ,więc trochę mu zejdzie, zanim zda. Co tu robicie tak wcześnie?- spytała dziewczyna ,wiedząc iż jej chłopak jest umówiony z przyjaciółmi na później.

- przyszedłem się upewniać ,że oddałaś szkicownik. Tak przy okazji. Rozumiesz co nie? Heh.- powiedział blondyn o czarnych oczach, po czym rozejrzał się jakby spodziewając się ,że przyjaciółka Tachibany ,a zarazem właścicielka szkicownika jest gdzieś w pobliżu.

- oh. Jasne. Oddałam. Takemichi by ci to powiedział przy spotkaniu, gdybyś spytał. Był przy tym jak go oddałam. - powiedziała koralowooka z lekkim zdziwieniem. Dalej nietypowe dla niej było to ,że Mikey przyszedł do niej. W końcu przeważnie to Takemichiego porywali z lekcji.

- oh ,ale i tak wolałem się upewnić. Hehe. W końcu sama mówiłaś, że dla twojej przyjaciółki to ważny przedmiot- powiedział chłopak z uśmiechem, zaś Draken jedynie dał dłoń na jego ramie i odpowiedział.

- daj już spokój Mikey. Upewniłeś się ,że szkicownik został oddany ,to możemy iść do Takemichiego. - powiedział blondyn z warkoczem ,zaś Mikey z lekkim niezadowoleniem tylko przytaknął.

-... co powiedziała, kiedy oddałaś jej szkicownik?- spytał nagle Mikey ,jakby chcąc przedłużyć temat ,zaś Draken jedynie parsknął i odpowiedział.

- Mikey ,przestań dręczyć Tachibane. Ona ma lekcje. Pewnie się spieszy- powiedział chłopak z tatuażem na skroni ,zaś koralowowlosa jedynie zaśmiała się cicho.

- w sumie to ja skończyłam już lekcje. Właśnie szłam do domu razem z Luną i ... zaraz - koralowooka urwała na chwile, jakby orientując się, że po drodze do wyjścia z klasy zgubiła swoją przyjaciółkę. Dziewczyna spojrzała do klasy i rozejrzała się z lekkim niepokojem.

- hm? - Mikey widząc to, zrobił to samo. Sala była prawie pusta ,jednak w ostatniej ławce była jedna osoba. Brunetka miała głowę na ławce i wyglądała jakby spała.

- znowu zasnęła podczas lekcji. Eh. Luna wstawaj - powiedziała Hinata ,podchodząc do dziewczyny i szturchając ją delikatnie. Mikey bez zastanowienia też wszedł do klasy i spojrzał na Tachibane i jej śpiącą przyjaciółkę.

- też bym spał, gdyby mi tu kazali siedzieć- powiedział blondyn, po czym usiadł sobie na jednym z krzeseł w klasie.

- zawsze tak spi ?- spytał Draken, widząc jak twardy ma sen brunetka. Tachibana przytaknęła, po prostu zaczynając zbierać rzeczy przyjaciółki i pakować je do plecaka. Mikey zaś bez zastanowienia zaczął robić śpiącej dziewczynie małego warkoczyka.

- ona dość często przysypia. Zresztą nic dziwnego. Musi wcześnie wstawać, by dotrzeć do szkoły z drugiej części miasta. Do tego jeszcze dochodzą obowiązki domowe, nauka. Nie dziwie jej się, że wysypia się na lekcjach. - powiedziała korwalowooka, po czym zapięła plecak przyjaciółki i patrząc na nią, westchnęła.

- będę okrutna robiąc to ,ale nie pozostawiła mi wyboru. - powiedziała koralowowlosa, po czym uderzyła ręką w stolik, z nadzieją że to obudzi brunetkę. Mimo to dziewczyna nawet nie drgnęła. Hinata zdziwiła się, po czym kolejny raz uderzyła dłonią o ławkę. W tym momencie Tachibana zbliżyła się do przyjaciółki i przysłuchała się dokładnie. Oddech był ,więc kamień spadł z serca dziewczynie, jednak nie wiedziała czemu Luna się nie budzi. Mikey zaś zaczął robić brunetce drugiego warkocza ,po prostu słuchając rozmowy.

- hej wstajemy- powiedział Draken delikatnie szturchając dziewczynę. Tachibana zastanawiała się chwile co mogłaby zrobić, po czym wzięła telefon Luny i odrazu zaczęła coś klikać.

- wysyłała mi to ostatnio. Powinnam to gdzieś mieć w konwersacji. Mmm- powiedziała dziewczyna ,szukając czegoś. Po chwili uśmiechnęła się i włączyła dźwięk w telefonie ,a następnie przystawiła do ucha dziewczyny. Chwila minęła, zanim z telefonu było słychać miałczenie kota.

- eh? - Draken wyglądał na zdziwionego. Mikey z resztą też, patrzył na to, próbując zrozumieć procesy myślowe Tachibany.

- mmm... co znowu?- brunetka podniosła głowę ,przecierając oczy i patrząc niemrawo na koralowooką przyjaciółkę.

- eh? Miauczenie ją obudziło? - spytał Draken, patrząc na cała sytuacje mocno zdziwiony.

- Luna ma kota i czasem w nocy ją budzi. Nie raz mi to opowiadała więc ... uznałam ,że warto spróbować - powiedziała Hinata uśmiechając się. Luna widząc ,że jej przyjaciółka do kogoś mówi, spojrzała na osoby obok i po prostu siedziała w ciszy ,patrząc na zaistniałą sytuacje. Nie wiedziała czemu i po co znalazła się w centrum rozmowy Tachibany z obcymi dla niej chłopakami.

- Witamy na planecie Ziemia ,podróżniczko z kosmosu. Z jak daleka przybywasz? Sądząc po imieniu ,to z księżyca ,czyż nie?- powiedział Mikey patrząc na Brunetkę z lekkim uśmiechem. Luna spojrzała Na niego nie wiedząc co odpowiedzieć. Po prostu nie dość że się bała trochę odezwać w towarzystwie obcych, to w dodatku na przywitanie dostała tekst, którego nigdy by się nie spodziewała usłyszeć. Tachibana zaś zaśmiała się i spojrzała na przyjaciółkę.

- to chyba najfajniejsze przywitanie, jakie można wymyślić, czyż nie Luna? Świetnie pasuje do twojego imienia - powiedziała Koralowowlosa, wiedząc, że Luna z hiszpańskiego to księżyc. Imię brunetki zostało wybrane przez jej rodziców ,dlatego iż dziewczyna urodziła się w nocy i to podczas błękitnej pełni. Ciężko było wybrać inne imie, zwłaszcza że matka Luny w sumie pochodziła z Hiszpanii.

- ta.. em.. chyba... - powiedziała Luna nie wiedząc w sumie ,jak zareagować. Czuła stres i zaczęła bawić się bransoletką ,ponieważ znowu musiała poznawać znajomych swojej przyjaciółki. Jak zawsze bała się odzywać przy obcych i stresowała się ,że zrobi z siebie debilkę. Odzywanie się przy ludziach zawsze tym skutkowało ,co więcej bała się ogólnie obcych ludzi.

- Luna to są Mikey i Draken. Wiesz.. Wczoraj Poznałaś Emme. Mikey to jej brat , pamiętasz? - spytała Tachibana ,patrząc na przyjaciółkę. Zielonooka jedynie przytaknęła ,po czym wstała od ławki i wzięła swój plecak.

- to ja znalazłem twój szkicownik - powiedział Mikey, uśmiechając się miło do Luny. Brunetka jedynie przytaknęła, zaś Draken pacnął blondyna w tył głowy.

- co ty oklasków oczekujesz, czy medalu? Po to tu chciałeś tak bardzo przyjść?- spytał Draken ,widząc zachowanie przyjaciela, któremu nadzwyczajnie zależało na spotkaniu Luny i powiedzeniu jej o szkicowniku. Chyba serio liczył na jakiś medal.

- eh. Tak, Luna mówiła, że uratowałeś jej życie, znajdując ten szkicownik- powiedziała Tachibana, zaś brunetka słysząc to od razu zatkała jej usta dłonią.

- przesadzasz Hinata. Ja wcale tak nie mówiłam, po za tym to tylko szkicownik- powiedziała Luna z lekkim rumieńcem. Była zawstydzona, bo rzeczywiście tak mówiła ,a nie chciała by osoby postronne wiedziały o tym ,jak ważny dla niej jest szkicownik. Co więcej nie chciała by ktoś wziął ją za wariatkę.

- spokojnie, to nic dziwnego, że szkicownik jest dla ciebie ważnym przedmiotem. W końcu spędziłaś nad tym wszystkim dużo czasu i pewnie poświęciłaś też wiele materiałów. Kredki i ołówki nie są darmowe. Nie powinnaś się tego wstydzić. - powiedział Draken z powagą ,zaś Luna jednie przytaknęła znowu się nie odzywając do nieznajomych. Chciała po prostu iść już do domu. Stresowało ją to wszystko, zwłaszcza że ledwo wczoraj przeżyła stres związany z poznaniem Emmy.

- Luna jest trochę nieśmiała, jak poznaje nowych znajomych. Jednak jestem pewna, że jeśli lepiej was pozna zacznie do was mówić ,a nie tylko przytakiwać - powiedziała Tachibana uśmiechając się, zaś Luna załamana spuściła głowę.

- dlaczego ty mi utrudniasz życie? Jesteś moją przyjaciółką, powinnaś mi pomagać ,a nie kłody pod nogi podkładać - powiedziała zielonooka z załamaniem ,zaś koralowowlosa jedynie zachichotała.

- słuchaj. Ja wiem, że ten za mną wyglada strasznie ,ale powiem ci coś byś się go nie bała. Myje się z czepkiem na głowie, bo boi się że mu piana do oczu naleci. - powiedział Mikey, uśmiechając się do brunetki przyjaźnie ,zaś Draken słysząc to od razu złapał przyjaciela za ramię i uderzył go niezbyt mocno w nie.

- miałeś nikomu nie mówić! Ja cie zabije! - powiedział blondyn z warkoczem, zaś Mikey jedynie się zaśmiał i odpowiedział.

- spokojnie Ken-Chin. Nie powiedziałem jej przecież, że śpisz z różowym misiem ,który się nazywa misiu pysiu - zaśmiał się czarnooki blondyn ,zaś Draken w tym momencie chciał uderzyć chłopaka znowu w tył głowy jednak Mikey szybko wstał i uciekł do wyjścia z klasy.

- pudło! Haha! - krzyknął chłopak. Draken zdenerwowany ruszył za przyjacielem. Tachibana i Luna obserwowały całą sytuacje ,śmiejąc się cicho. Brunetka poczuła się trochę lepiej ,widząc te sytuacje co więcej zawsze kiedy ktoś ją rozśmieszy zaczyna czuć się lepiej w towarzystwie tej osoby.

- widzisz? On wcale nie jest taki straszny. - zaśmiał się Mikey ,uciekając między ławkami, zaś Draken parsknął jedynie próbując jakoś złapać przyjaciela.

- uważaj bo zaraz i wygadam twoje sekrety. - powiedział groźnie blondyn z warkoczem. Mikey tylko się zaśmiał ,po czym odpowiedział z chytrym uśmiechem.

- jakie sekrety? Ja nie mam pościeli z różowym kucykiem pony - zaśmiał się chłopak, zaś Draken od razu uderzył pięścią w ławkę.

- masz przechlapane!- krzyknął głośno blondyn ,a Mikey od razu się zaśmiał i ruszył do drzwi wyjściowych.

- oj, chyba Takemichi mnie woła. Muszę iść. Miłego dnia dziewczyny. Widzimy się później - powiedział Mikey wychodząc i biegnąc w stronę schodów. Draken ruszył za nim i przez chwile jeszcze było słychać ich krzyki na korytarzu ,a Tachibana i Valentine śmiały się cicho ,słysząc to.

- chodźmy lepiej. Im szybciej wrócisz do domu ,tym szybciej się wyśpisz - powiedziała Koralowooko do przyjaciółki. Luna przytaknęła zakładając plecak na plecy i idąc w stronę wyjścia.

- czyli to byli brat Emmy i jej chłopak? - spytała Luna zaś Hinata przytaknęła i odpowiedziała na pytanie przyjaciółki.

- Emma kocha Drakena ,ale jeszcze mu tego nie wyznała. Nie są oficjalnie razem ,ale widać, że między nimi coś jest. - powiedziała Koralowooka z uśmiechem. Luna przytaknęła i,dąc dalej ,po czym nagle temat się zmienił.

- hej ,byłaś może u lekarza ?- spytała Tachibana zaś Luna zdziwiła się i spojrzała na nią z uniesioną brwią.

- co? Po co? Nie jestem chora- powiedziała zielonooka z powagą i lekkim zakłopotaniem. Koralowooka westchnęła ciężko, po czym odpowiedziała.

- śpisz. Dużo śpisz. Wyłączasz się w losowych momentach i czasami nawet na stojąco zasypiasz. Wiem, że wstajesz wcześnie rano by dojść do szkoły ,ale i tak... ile śpisz ?- spytała dziewczyna zaś Luna zamrugała kilka razy i westchnęła.

- spokojnie jest okey. Przysypiam bo lekcje są nudne- powiedziała dziewczyna idąc dalej. Tachibana westchnęła ciężko wiedząc ,że Luna nie przyzna się do tego, że ma problem.

- powinnaś spać więcej. Nie mówię tego wrednie ,po prostu się martwię. - powiedziała dziewczyna, po czym szybko dodała. - jak nie, to zadzwonię do twojego brata i powiem mu ,że śpisz na lekcjach. - powiedziała poważnie dziewczyna. Luna zadrżała lekko i westchnęła.

- śpię osiem godzin. Serio. Jest okey i nie dzwoń do mojego brata. Jednego i drugiego. Sol studiuje ciężko i nie chce dokładać mu opieki nade mną ,zaś Liam ledwo co skończył szkołę i zaczął prace. Nie chciałabym, by musiał się martwić. Proszę - powiedziała brunetka ,zaś Tachibana poważnie spojrzała na przyjaciółkę i spojrzała jej w oczy.

- mamy teraz weekend. Co za tym idzie? Masz odpocząć ,a w poniedziałek nie chce widzieć jak śpisz na lekcjach. Co więcej ,masz iść do lekarza z tym. Jeśli nie, powiem Liamowi o twoim problemie ,a jak trzeba będzie, zaciągnę cię sama do lekarza- powiedziała dziewczyna ,po czym przytuliła przyjaciółkę i westchnęła. - a teraz idziesz do domu ,jak najszybciej byś mogła się wyspać. Ja z resztą też muszę iść. Mam się zająć po południu Naoto ,więc nie mam czasu na opiekowanie się tobą, ale jak zobaczę, że przesypiasz w poniedziałek, to cie uduszę. Obiecuje- powiedziała Hinata z powagą, po czym rozstała się ze swoją przyjaciółka i ruszyła w swoją stronę. Luna chwile stała jeszcze pod szkołą, zanim sama ruszyła w stronę swojego domu. Wiedziała że czeka ją dość długa droga. Do tego była śpiąca i marzyła o ciepłej kołderce i miękkiej poduszce.

- chcę do łóżka - powiedziała cicho zielonooka, idąc przed siebie. Dziewczyna przetarła oczy i ziewnęła przeciągle. Chciała iść skrótem, by jak najszybciej dostać się do domu ,jednak kiedy skręciła w odpowiednia uliczkę ,od razu zauważyła kogoś kogo wolałaby nie widzieć. Blond włosy i niebieskie oczy do tego bluza z logiem drużyny piłkarskiej jej szkoły. Znała ten widok aż za dobrze. Nathan z klasy Takemichiego. Jeden z większych dupków w szkole i co najgorsze jakimś cudem miał crusha właśnie na Lunie.

Ja się zabije. Rzucę pod samochód albo pod pociąg.

Pomyślała zielonooka z złamaniem. W sumie mogłaby po prostu iść do domu. Nathan raczej jej nie zauważył ,choć że mieszka w totalnie innym kierunku ,plus stał pod kawiarnią, do której Luna dość często chodziła, raczej nie był to przypadek. Czekał na nią. Luna już chciała przejść ,po prostu na drugą stronę ulicy, by go ominąć ,jednak zanim zdążyła to zrobić chłopak rozejrzał się i ją zauważył. Blondyn ruszył w jej stronę ,zaś Luna widząc to, wycofała się i szybko ruszyła w stronę drugiej ulicy ,która doprowadzi ją do jej Domu. Co prawda była to dłuższa droga ,ale przynajmniej z dala od tego idioty. Brunetka szła dość szybkim krokiem, z nadzieją, że chłopak jej nie dogoni chodź ciężko ,by było jej uciec idąc tylko troszkę szybciej.

Cholera. Przecież on mnie znowu będzie podrywać. Nie da mi spokoju pajac jeden. Zabije się. GDZIE TEN POCIĄG?

Pomyślała Luna z załamaniem. Mogła też schować się do sklepu ,jednak mogłoby się to skończyć tym, że chłopak będzie jej szukać. Był tak nachalny, że byłby w stanie czekać na ulicy, by ją złapać i zagadać.

- no i co ja teraz zrobię?- spytała sama siebie dziewczyna ,po czym spojrzała w chodnik. Była załamana swoją pozycją w tej chwili. Jedyne co zostało to biec do domu ,ale problem był taki ,że prędzej dziewczyna by padła, niż dobiegła tak daleko. Nie była zawodowym biegaczem, tym bardziej, że miała astmę więc szybko by się udusiła ,niż gdzieś dobiegła. Dziewczyna szła przed siebie ,po czym na chwile zamknęła oczy starając się uspokoić. Po chwili znowu otworzyła oczy i rozejrzała się po okolicy. Jakoś tak wyszło ,że jej wzrok padł na znak z nazwą ulicy.

Mmm. Znowu mam deja vu.

Pomyślała dziewczyna ,po czym przypomniała sobie sen ,który miała kilka minut temu. Znak, ciemne postaci oraz jej ucieczka. Dziewczyna dopiero teraz zrozumiała co sen musiał znaczyć. Nathan był niedaleko. Pewnie był tą ciemna postacią we śnie ,która ją zaczepiła. Jednak jeśli Luna zacznie przed nim uciekać ,zostanie zaatakowana przez inne postacie ,aka jakichś ludzi.

Cholera. Co robić?

Zastanawiała się brunetka ,po czym nagle poczuła dotyk na nadgarstku. Dziewczyna podskoczyła, odsuwając się od razu i patrząc na osobę ,która ją dotknęła, myśląc ,że zobaczy Nathana ,jednak zdziwiła się widząc znajome blond włosy i czarne oczy.

- żyjesz?- spytał Mikey ,patrząc na brunetkę z lekkim zdziwieniem. Blondyn siedział na motorze ,patrząc na dziewczynę i mając dłoń wystawiona w jej stronę. To on dotknął jej nadgarstka ,co więcej tuż obok na drugim motorze siedział Draken i Takemichi.

- cześć Luna-san. Czemu wracasz do domu dłuższą drogą?- spytał Takemichi ,patrząc na dziewczynę. Luna milczała chwile, nie wiedząc co odpowiedzieć, po czym potrząsnęła głowa i przetarła oczy.

- eh. Tak jakoś wyszło. Zatrzymaliście się tylko po to ,by o to spytać?- spytała brunetka ,patrząc na Takemichiego ,zaś Draken uniósł lekko brew i odpowiedział.

- Mikey się spytał, czy cię podwieźć. Nie odpowiedziałaś. - powiedział chłopak z warkoczem ,zaś zielonooka zdziwiła się dość mocno i zarumieniła zawstydzona.

- N-nie słyszałam. Przepraszam. - powiedziała załamana sobą dziewczyna ,zaś Mikey jedynie się zaśmiał i odpowiedział z uśmiechem.

- często myślisz o niebieskich migdałach? Wpadniesz jeszcze pod samochód - powiedział blondyn ,zaś Luna jedynie bardziej się załamała swoim zachowaniem.

- Tachibana was chyba na mnie nasłała. - powiedziała brunetka ,po czym westchnęła. Takemichi słysząc to , zaśmiał się i odpowiedział dziewczynie.

- każdy ci to mówi bo to prawda. Zasypiasz na stojąco jak zawsze ,po za tym Mikey-kun ostatnio powiedział, że na pasach też stałaś jak słup soli. Powinnaś bardziej uważać - powiedział blondyn o niebieskich oczach. Luna parsknęła lekko niezadowolona zaś ,Mikey jedynie dodał.

- to co? Podwieźć cię ? Takemichi mówił ,że daleko mieszkasz. Przyda ci się podwózka - powiedział Mikey ,wystawiając dłoń do dziewczyny i czekając na to ,aż ją złapie. Luna chciała już odmówić ,jednak szybko przypomniała sobie swój sen. Postać ,która wyciągała do niej dłoń. Odmówiła uciekając od niej ,a później została ... złapana przez inne postacie. Co więcej ,jakby sen to było za mało ,to miała jeszcze na głowie Nathana. Dziewczyna miała też z tyłu głowy fakt iż poprzedni sen pokazał jej przyszłość, która mogła się stać i to była zła przyszłość. Tylko dzięki temu mogła zmienić to, co miało się wydarzyć. Może to, co stało się w jej śnie teraz, też pokazuje to ,co miało się stać. Miała okazję, by to zmienić .

- em. Jeśli to nie problem ,to chętnie przyjęłabym pomoc. Dziś akurat spieszę się do domu. - powiedziała Luna ,zaś Mikey przytaknął i z uśmiechem wyjął kask ,a następnie dał go dziewczynie.

- zakładaj. Nie będę ryzykować, że coś ci się stanie- powiedział blondyn ,zaś Luna jedynie przytaknęła i założyła kask. Nie zamierzała się buntować, co więcej chciała po prostu jak najszybciej dostać się do domu.

- siadaj. - powiedział chłopak ,zaś Luna posłusznie usiadła na motor i niepewnie chwyciła się blondyna ,wtulając się w jego plecy. W tym momencie uznała ,że kask to bardzo potrzebna rzecz. Przynajmniej nie widać jej rumieńców i zawstydzenia. Po chwili Mikey odpalił swój motor i cała czwórka ruszyła z miejsca. Luna zamknęła oczy ,czując lekki strach przed podróżowaniem w taki sposób. Autobusy, samochody, motory i inne środki transportu tego typu były przydatne ,ale od kiedy brunetka straciła rodziców starała się ,jak najmniej korzystać z środków transportu. Nienawidziła wypadków ,co więcej nienawidziła tego ,jak wiele złych rzeczy zdarzało się na ulicach.

- Luna-san. Nie spij- nagle brunetka wyrwała się z zamyślenia ,słysząc jak Mikey się do niej odzywa. Zielonooka otworzyła oczy i ścisnęła mocniej koszulkę chłopaka.

- nie śpię - powiedziała dziewczyna ,zaś cała
Trójka chłopaków się zaśmiała.

- miałeś racje ,Takemichi. Nie słuchała, co mówimy - zaśmiał się Draken, zaś Luna zdezorientowana jedynie zastanawiała się o co chodzi.

- ale co się dzieje? Coś mówiliście?- spytała zielonooka dziewczyna ,zaś Mikey jedynie zaśmiał się i odpowiedział.

- spokojnie ,nie obgadujemy cię. Pytałem się tylko dwa razy o dokładny adres ,byśmy mogli cię podrzucić pod dom- powiedział chłopak o czarnych oczach ,zaś Luna jedynie załamana poczuła rumieńce zawstydzenia.

- przepraszam. Wyłączyłam się - powiedziała zielonooka ,po czym podała swój adres i tym razem już przysłuchiwała się rozmowie chłopaków. Choć w sumie nie było już za bardzo żadnej rozmowy ,po za wymianą kilku nic nieznaczących zdań. Po paru minutach byli już na miejscu docelowym. Luna zeszła z motoru i zdjęła kask ,po czym oddała go chłopakowi.

- dziękuje za podwiezienie mnie. - powiedziała brunetka ,lekko się kłaniając ,zaś Mikey uśmiechnął się i odpowiedział.

- nie ma za co. Po za tym i tak jechaliśmy w tę stronę. No ,a jakbyś potrzebowała jeszcze podwózki, to chętnie ci pomogę. Mieszkam niedaleko. Dwie ulice dalej ,tak dokładnie - powiedział z uśmiechem blondyn o czarnych oczach, zaś Luna przytaknęła i spojrzała w stronę swojego domu.

- ja ... pójdę już. Bay Bay- powiedziała dziewczyna ruszając w stronę budynku. Mikey uśmiechnął się ,machając brunetce na pożegnanie. Takemichi i Draken też się pożegnali ,po czym cała trójka po prostu odjechała.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro