Rozdział 20

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Blondyn o czarnych oczach zaparkował swój motor, następnie zszedł z niego i westchnął ciężko. Chłopak spojrzał w stronę cmentarza i kilkunastu grobów znajdujących się na nim. Czarnooki przez chwilę po prostu spoglądał na groby, myśląc o dawnych czasach. Pamiętał czas spędzony z bratem, jakby to było wczoraj. Shinichiro był najlepszym starszym bratem jakiego można było sobie wymarzyć. Mikey wziął wdech, po czym ruszył w stronę grobu swojej rodziny. Często tu bywał. Może to głupie ,ale chłopak lubił przesiadywać na grobie brata i czasem nawet opowiedzieć o tym ,co ciąży mu na sercu. Czarnooki szedł przed siebie ,aż w końcu stanął przed jednym z grobów. Blondyn niemal natychmiast zadrżał i złożył ręce by się pomodlić za brata. Czuł jak wspomnienia do niego wracają. Te  czasy, kiedy siedział z Shinichiro w garażu, patrząc, jak ten majstruje przy motorach. Zapach smaru i dźwięk silnika był niczym melodia dla uszu blondyna.

- Shinichiro... tęsknie za tobą.- powiedział cicho czarnooki ,a następnie przykucnął przy grobie. Patrzył chwilę w przestrzeń, a jego oczy zdradzały jedynie chłód. Chłopak chwilę, po prostu trwał w tej pozycji, zanim się odezwał.

- Toman za niedługo znowu będzie walczył. Pomożesz mi podczas walki, prawda? Myśl ,że jesteś obok, zawsze podnosi mnie na duchu - powiedział blondyn, spoglądając na grób. Może i wydawało się to głupie ,ale takie rozmowy na grobie brata, dawały Mikeyowi ulgę i pozwalały na zrzucenie tego, co leży mu na sercu.

- czy ty byś podjął walkę, gdybyś był na moim miejscu? To niby tylko resztki Vallhali, niegroźne wyrzutki, ,jednak wybijają naszych. Chcą się pozbyć nas, kiedy jesteśmy sami. Co, jeśli ktoś ucierpi? - spytał czarnooki, wzdychając ciężko. Kolejne sekundy przynosiły jedynie ciszę. Wiatr szumiał, liście spadały z drzew ,a w oddali słychać było odgłosy ulicy. Czarnooki patrzył w przestrzeń, myśląc poważnie nad tym co powiedział. Zastanawiał się czy w ogóle powinien mieć wątpliwości. W końcu jego gang jest po to, by chronić ,a to pozostałości po vallhali zaczęły walkę.

- chyba za bardzo się tym przejmuję.- powiedział po chwili blondyn. Znowu nastała cisza. Głuche dźwięki z ulicy były jedynym, co teraz można było usłyszeć. Czarnooki przymknął oczy ,na chwilę wracając wspomnieniami do dnia, w którym razem z bratem byli na mieście. Cóż to był pierwszy raz, kiedy Shinichiro zabrał Mikeya na przejażdżkę motocyklem. Cały ten czas ,który spędził z bratem, był dla niego cenny. Wspomnienia o nim napawały Mikeya szczęściem, jak i delikatnym smutkiem. Tęsknił za nim.

- ostatnio Emma w końcu postanowiła zaprosić Ken-china na randkę. Dasz wiarę Shinichiro? W końcu się odważyłaby to zrobić. Mam nadzieje ,że teraz będzie tylko z górki. Może nawet w przyszłości będą mieli dziecko ,a Emma będzie mnie wyrzucać za drzwi, za wydzieranie się, kiedy jej syn ,albo córeczka będzie spać. - zaśmiał się chłopak, uśmiechając się i spoglądając w niebo. Cieszył się z tej kolorowej wizji przyszłości. Zasmucał go jedynie fakt ,że Shinichiro nie mogło w niej być. Blondyn już widział jak Emma bije go brudną ścierą za obudzenie jej dziecka ,a Draken i Mitsuya śmieją się wniebogłosy. Nie brakowało też Takemichiego i Hinaty. Ta dwójka obowiązkowo musiała być. Oczywiście gdzie Takemichi tam i Chifuyu. W idealnej wizji Mikeya było miejsce dla niego i jego kota.

- to cudowna wizja - powiedział sam do siebie chłopak. Rozmarzył się ,wyobrażając sobie jak Hinata i Takemichi przychodzą ze swoimi dziećmi ,by te mogły bawić się z dziećmi Drakena i Emmy.

- wiesz co Shinichiro? Nie wiem jak Emma będzie chciała nazwać swoje dzieci ,ale ja wiem jedno. Jak kiedykolwiek będę mieć syna to nazwę go twoim imieniem. Choć w sumie ,na razie przydałoby się mieć osobę, z którą można mieć dzieci. Hehe- powiedział blondyn ,po czym spojrzał po raz kolejny na grób. Trwała znowu głucha ciąża ,a Mikey jedynie patrzył przed siebie.

- możesz mówić dalej o swoich wizjach przyszłości. Są całkiem ciekawe- nagle odezwał się znajomy głos. Mikey podskoczył lekko wystraszony i spojrzał w stronę osoby ,która się odezwała.

- Emma? Co tu robisz? Nie wiesz ,że nie wolno podsłuchiwać prywatnych rozmów ?- spytał czarnooki ,wstając na równe nogi i wkładając dłonie w kieszenie swojej bluzy. Był lekko zawstydzony tym ,że Emma usłyszała co mówił.

- nie było cię w domu. Dziadek powiedział ,że wyszedłeś wcześnie rano. To do ciebie nie podobne. Gdzie byłeś? Czy coś się stało?- spytała blondynka, patrząc ze zmartwieniem na swojego brata. Mikey natychmiast postanowił uspokoić siostrę. Nie chciał, by się martwiła.

- spokojnie. Odwoziłem tylko Lunę do szkoły. Hinata-san mówiła ,że przez długą trasę do szkoły wstaje wcześnie i się nie wysypia ,dlatego ją odwiozłem. Mogła dłużej spać dzięki temu. - powiedział blondyn, przypominając sobie moment w którym Luna zasnęła w jego ramionach. Dziewczyna po prostu się przytulała ,a po chwili zasnęła. Mikey wtedy zabrał ją do pokoju i położył w łóżku. Przypominając sobie jak słodko wyglądała ,kiedy spała ,Mikey poczuł rumieńce na twarzy. Na jego twarzy też pojawił się uśmiech. Emma, zauważywszy to, uśmiechnęła się i z podekscytowaniem odezwała się.

- lubisz ją. Luna-san ci się podoba. - powiedziała Emma z szerokim uśmiechem na twarzy. Mikey słysząc to ,spojrzał na nią wielkimi oczami i od razu zaprzeczył, zasłaniając swoje rumieńce.

- nie prawda! L-Luna i ja to przyjaciele. Jestem po prostu dobroduszny i chce jej pomoc. Gdyby Hinata-san ,albo ktokolwiek inny miał taki problem ,też bym pomagał. Robię to b-bo mam dobre serce. Lubię ją tylko jako przyjaciółkę. Nie podoba mi się- powiedział poważnie blondyn, spadając w bok. Lubił Lunę i uważał nawet, że jest urocza ,ale to nic nie znaczyło.

- czyżby? To szkoda. Myślę ,że Shinichiro chciałby byś znalazł dziewczynę i chciałby posłuchać o tym- powiedziała Emma patrząc na nagrobek. Mikey spojrzał w tę samą stronę ,po czym odpowiedział.

- Shinichiro... Luna to tylko przyjaciółka. Nie słuchaj tego co Emma wymyśla. Po za tym nie myśl ,że kiedyś przyjdę do ciebie po rady. Nie znasz się na dziewczynach dwa razy bardziej niż ja. - powiedział Mikey ,zwracając się do grobu. Emma słysząc to zaśmiała się ,wspominając czasy, w których Shinichiro żył. Prawdą było to ,że nie znał się na dziewczynach. W sumie ich starszy brat na wielu rzeczach się nie znał ,a chłopaki i tak go lubili.

- cieszę się i tak ,że polubiłeś Lunę-san. Przyda ci się więcej przyjaciół. Po za tym... mam nadzieje ,że w twojej wizji przyszłości pojawi się kiedyś ślub twój i twojej wybranki. Nie chcę jako jedyna mieć dziecka - powiedziała Emma śmiejąc się cicho. Mikey patrząc na siostrę ,po prostu się zaśmiał też.

- wątpię ,ale warto mieć marzenia. - powiedział czarnooki poprawiając swoją bluzę i wzdychając cicho.

- hej. Wątpisz ,że znajdziesz miłość? Nie przesadzaj. Prędzej czy później kogoś spotkasz- powiedziała złotooka z zadowoleniem. Cóż ona już miała w planach swatać Lunę i Mikeya, jednak jeśli jej brat rzeczywiście nic nie czuje do Luny ,to ona to zaakceptuje. Dziewczyna wierzyła ,że ktoś w końcu spodoba się Mikeyowi ,a Mikey komuś. Jak nie Luna ,to ktoś inny W końcu każdy musi mieć kogoś przeznaczonego na tym świecie, czyż nie?

- Emma, nie sądzę, by ktoś chciał się związać na serio z takim człowiekiem jak ja. Mimo wszystko dzięki za miłe chęci. Zostanę ,jednak przy tym, co mam, czyli przyjaciołach. Nie trzeba mi niczego więcej. - powiedział blondyn ,spoglądając po raz ostatni na grób brata ,a następnie złapał dłoń siostry i pociągnął ją w stronę parkingu ,będącego niedaleko. Blondynka nie zaprzeczała. Po prostu szła za bratem, myśląc poważnie nad jego słowami. Niby udawał zawsze silnego ,jednak ona wiedziała jaki był. Tak na prawdę jej starszy brat był, jak którego dziecko uczucia łatwo zranić ,a naiwność wykorzystać. Emma wiedziała ,że Mikey nie raz chciał ją chronić i pewnie każdą kobietę by tak traktował, dlatego pewnie nie chciał szukać miłości. Nawet gdyby się zakochał ,nie zamierzałby tego wyznać. Wolałby ignorować, lub pozbyć się tego uczucia, byle by nie wplatać ukochanej osoby w jego porachunki z gangami. Emma mimo wszystko ,nie chciała wizji przyszłości, w której Mikey jest sam. Oczywiście nie chodziło o brak bliskich i przyjaciół ,ale według niej każdy zasługuje na miłość. Zwłaszcza jej brat ,który ma naprawdę dobre serce.

- ... obiecuję ,że zadbam o to ,byś był szczęśliwy. - powiedziała cicho Emma, kiedy podeszli do motoru. Mikey nie odpowiedział, choć usłyszał słowa siostry. Nie chciał się z nią kłócić, ani zasmucać. Wiedział ,jednak swoje. Wiedział ,że nigdy nie będzie w związku. W końcu nikt by nie chciał być z kimś takim jak on. Wiedział to ,dlatego nie robił sobie nadzieii. Po prostu liczył na to ,że przynajmniej jego bliscy będą szczęśliwi.

- hej, co ty na to, by pojechać coś zjeść? Głodny jestem.- powiedział nagle Mikey, zmieniając tym samym temat rozmowy. Emma jedynie skrzywiła się lekko na jego słowa.

- ja z rana śniadanie robiłam, starałam się ,a ty mi mówisz ,że chcesz jeść na mieście? - spytała poważnie blondynka. Mikey lekko się spiął i cicho zaśmiał ,słysząc słowa siostry.

- Gomen. Po prostu pytam się, czy też chciałabyś coś zjeść. Jeśli nie to jakoś przeżyje- powiedział blondyn, dając siostrze kask. Nie raz już woził siostrę na motorze ,ale zawsze musiała mieć kask. Nie wybaczyłby sobie, gdyby coś jej się stało.

- możemy pójść po południu na miasto, by coś zjeść. - powiedziała blondynka zakładając kask i poprawiając swoje włosy ,by wyglądać jak człowiek. Mikey uśmiechnął się, tym samym przytakując, po czym razem ze złotooką usiedli na motorze.

- trzymaj się mocno. - powiedział czarnooki, ruszając przed siebie. Emma posłusznie trzymała się mocno, by nie spaść, jednocześnie spoglądając na świat z zamyśleniem.

- może zaproszę Drakena, by zjadł z nami po południu. Ty zaprosisz Lunę-san. Spędzimy razem czas. To będzie zupełnie jak...- zanim Emma zdążyła dokończyć, usłyszała poważny głos brata.

- to nie będzie jak podwójna randka. Luna i ja to przyjaciele. PRZYJACIELE. Znam ją kilka dni dopiero. Po za tym nie jestem zainteresowany. Nie mój typ. - powiedział poważnie blondyn. Trochę go denerwował ten temat. Niby nie miał nic przeciwko swataniu siebie z Luną, dopóki było to żartem. Emma zaś mówiła poważnie i dość mocno naciskała.

- ej. Nie mów tak. Nawet nie wiesz, jaki jest twój typ. Co ci szkodzi spróbować? Randki są po to, by spędzić czas z drugą osobą i ją lepiej poznać. Po za tym, widziałam jak się uśmiechałeś ,kiedy mówiłeś o Lunie-San. Wyglądałeś jakbyś myślał o czymś, co ci się strasznie podoba. Wyglądasz tak prawie zawsze ,jak dostajesz flagę do dziecięcego zestawu. - powiedziała Emma z powagą. Chłopak się spiął dość mocno ,na chwilę zapominając o wszystkim innym. Czuł się przyparty do muru. Mógł dalej zaprzeczać ,jednak Emma i tak by kontynuowała rozmowę.

- chyba ,że Luna-san ci się nie podoba. W sumie jak byłam z nią w sklepie mówiła mi ,że nie czuje się ładna. Może coś w tym jest- powiedziała Emma, uśmiechając się delikatnie. Co prawda kłamała ,że coś może w tym być ,ale miała nadzieje ,że jej plan zadziała. Mikey zaś słysząc to ,po prostu zamyślił się mocno.

Luna myśli, że nie jest ładna?
Czemu miałaby tak myśleć?
Czemu Emma nic nie zrobiła?
Czemu w ogóle myśli, że Luna ma racje?!
Co to ma być?

Chwila minęła zanim postanowił się odezwać do swojej siostry ,a kiedy blondyn w końcu wydał z siebie dźwięk, jego ton był trochę zimny, jednak pełen uczuć.

- Luna jest... ładna. Może nie jest jak większość dziewczyn ,ale ma swój urok. Wiesz... ja uważam ,że każda dziewczyna jest piękna na swój sposób. Ty, Hinata czy Yuzuha jesteście bardzo ładne. Każda z was na swój sposób, jednak Luna... ona jest słodka. Ma uroczą twarzyczkę, jak taki koteczek. Jak śpi wyglada tak niewinnie. Uważam ,że nie powinna myśleć o sobie tak źle. - powiedział chłopak ,zatrzymując się i powoli zsiadając z motoru. Emma milczała dłuższą chwilę ,po prostu spoglądając na swojego brata. Czuła lekkie zdziwienie ,jednak była zadowolona. Po raz kolejny Mikey mówił o Lunie w ten niezwykły sposób. Brzmiał, jakby serio ją lubił, co wprawiało Emmę w dobry nastrój.

- zaproś ją gdzieś. Widzę ,że ją lubisz. Ona pewnie ucieszy się z takiego zaproszenia na obiad. Serio. Pójdziemy we czwórkę. Ja , Draken, Luna-san i ty. Będzie zabawnie. - powiedziała blondynka z zadowoleniem. Mikey spojrzał na swoją siostrę ,która też zeszła z motoru, zdejmując kask ,a następnie uśmiechnęła się promiennie. Chłopak westchnął ,po czym przytaknął na jej słowa, spoglądając w bok.

- chodźmy do domu. Śpiący jestem trochę. Muszę odespać zanim pójdziemy na tę twoją „podwójną randkę". - powiedział Mikey, robiąc palcami gest pokazujący iż słowo „podwójna randka" jest w cudzysłowiu. Emma zaś zaśmiała się, ruszając za bratem w stronę ich domu.

<3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro