15. Dobre wieści

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Chciałam zbyć to pytanie śmiechem albo zmienić temat, ale poczułam impuls własnej magii. No tak, dałam słowo. Nie pozostawało mi nic innego, jak tylko odpowiedzieć na pytanie Gerarda. Zastanowiłam się nad tą kwestią.

Daniela znałam od kilku lat. Początkowo był dla mnie tylko kolejnym Strażnikiem wyznaczonym do tego, by strzec mojego bezpieczeństwa. Z czasem charakter naszej relacji się zmienił. Rozmawialiśmy coraz częściej i nawet zaczęliśmy się traktować jak przyjaciele. Bywały sytuacje, gdy się nie zgadzaliśmy - wiązały się one głównie z różnym podejściem do kwestii pilnowania Księżniczki Eregii. Po jednej z takich sprzeczek Daniel zaryzykował i, aby choć na chwilę uciszyć moje narzekanie na życie w złotej klatce, zabrał mnie na ryzykowny wypad do leżącego u podnóża pałacu miasta Sallister. To było coś niesamowitego! Pierwszy raz odwiedziłam je wtedy jako osoba z tłumu, a nie dziedziczka tronu. Pamiętam smak ciastek, które Daniel mi wtedy kupił. Uśmiechnęłam się na to wspomnienie.

Jednak były też inne momenty. Takie, w których obecność mężczyzny była dla mnie wręcz namacalna. Takie, gdy - po części świadomie - próbowałam mu się przypodobać albo drażniłam się z nim, bo wiedziałam, że mogę sobie na to pozwolić. Przypomniałam sobie własną reakcję na pojawienie się Daniela na tarasie, na którym pierwszy raz rozmawiałam z Gerardem w cztery oczy. Nie wiedziałam, jak nazwać to, co wtedy poczułam w środku.

Mentalnie westchnęłam. Była tylko jedna odpowiedź, której mogłam obecnie udzielić:

- Jest mi bliski.

Gerard przypatrzył mi się uważnie i powoli skinął głową. Potem przeniósł wzrok na stojący na toaletce zegar.

- Późno już - powiedział. - Muszę wracać do swoich spraw. Dziękuję za to, że poświęciłaś mi czas, Lauro - dodał z delikatnym uśmiechem.

Skierował się w stronę drzwi. Odprowadziłam go wzrokiem. Jakaś cząstka mnie go podziwiała. Inna nie była pewna, co o nim sądzić. Jeszcze inna najchętniej nie wypuszczałaby go z mojej komnaty. Czułam, że moglibyśmy rozmawiać godzinami, a i tak byłoby nam mało. Zagłuszyłam ten ostatni głos. Musiałam kontrolować sytuację. I przy okazji siebie samą. Zupełnie nie mam pojęcia, jak się stało, że po zaledwie dobie znajomości mam już taki zamęt w głowie.

Tuż przed wyjściem Haller obrócił się i skłonił głowę.

- Śpij dobrze, Księżniczko. Śnij o cudach, które wkrótce zobaczysz na własne oczy.

Uśmiechnęłam się szeroko do zamkniętych już drzwi.

Odczekałam kilkanaście sekund i zaczęłam tańczyć z radości. Podskakiwałam i piszczałam cicho, ciesząc się na to, co ma nadejść.

Opuszczę pałac!

Miałam ochotę wyjść na balkon i wydać z siebie okrzyk zwycięstwa.

- Mogę się dowiedzieć, co ty wyprawiasz?

Obróciłam się na pięcie. Przy wejściu do komnaty stała Klara z tacą w rękach. Czyli dziś też nie zjem kolacji z mamą. Chciałam zapytać ją o powód jej decyzji, ale trudno. Będzie jeszcze ku temu okazja.

W podskokach podbiegłam do Klary. Przyjaciółka odłożyła tacę na najbliższy stolik i wyciągnęła rękę. Położyła mi ją na czole i wysłała słaby impuls magii. Odtrąciłam jej dłoń.

- Nie jestem chora! - rzekłam ze śmiechem. - Ale mam wprost cudowne wieści!

- Dawaj - rzuciła tylko spod uniesionej brwi.

- Wyjeżdżamy!

Wzięłam ją za ręce i pociągnęłam na środek komnaty.

- Dokąd? Możesz jechać na jakąś jednodniową wycieczkę?

- Udamy się w podróż po całej Eregii!

Klara otworzyła buzię. Widziałam na jej twarzy wyraz niedowierzania. Rozumiałam ją, bo sama chwilę wcześniej zrobiłam bardzo podobną minę. Jej palce zamknęły się na moich.

- Po całej Eregi...? - powtórzyła. - A co na to Królowa?

- Tak! Gerard powiedział, że moja mama się zgodziła!

Teraz razem zaczęłyśmy podskakiwać i piszczeć jak szalone. Do środka wpadła zaalarmowana Dolora. Rozejrzała się czujnie wokoło. Przed sobą trzymała wyciągnięte dłonie, na których igrały ogniki.

- Księżniczko? Wszystko w porządku?

Odpowiedziałam szczerze:

- Nigdy nie było lepiej!

Dziewczyna skinęła głową i wycofała się z pomieszczenia.

- Myślisz, że pojedzie z nami? - spytała Klara. - Niby też jest ruda, więc powinnyśmy trzymać sztamę, ale to kolejna obca osoba, która pojawiła się w ostatnim czasie w twoim otoczeniu.

- Nie mam pojęcia - powiedziałam. Przypomniało mi się coś. - Nie wiem, czy już się o tym dowiedziałaś, ale Dolora jest daleką kuzynką Gerarda.

Oczy Klary natychmiast się zwęziły. Poczułam falowanie jej Mocy. Chociaż Klara była Strażniczką, nie posiadała magii bojowej, lecz dość rzadką zdolność do leczenia Mocą. Mimo to znała kilka sztuczek, którymi dysponowali Medycy. Wiedziałam, że teraz w głowie przypomina sobie je wszystkie.

- Książę północy wprowadza do pałacu swoich ludzi?

- Na to wygląda. Chociaż w teorii to Królowa wybiera Strażniczki i Strażników w oparciu o ich magiczne umiejętności, które wzmacniamy. Dokładnie tak, jak to było w twoim wypadku - dokończyłam słodko.

- To zupełnie co innego - parsknęła ruda.

- Taaak? A w jaki sposób?

- My znamy się od zawsze!

Uśmiechnęłam się. To była prawda. Moja mama miała sen tej nocy, której urodziła się Klara. Wkrótce potem znalazła dziecko, a jego rodzicom zaoferowała pracę w pałacu. Rodzina Klary wywodziła się z Niskiej Szlachty, więc na propozycję Królowej zareagowano niedowierzaniem i niepewnością, ale nikt nie odmawia władczyni Eregii. W krótkim czasie mama zaprzyjaźniła się z Pothylią, a ja - najnaturalniej pod słońcem - z jej córką, która po kilku latach została mianowana moją Strażniczką.

- Jak myślisz, kto z nami pojedzie? - spytała Klara. - Poza nami dwiema, twoim narzeczonym, jego nowym Strażnikiem...

Wzruszyłam ramionami. W duchu ucieszyłam się, że Daniel również uda się z nami w podróż. Podobnie jak Księżniczka, czyli ja, nie mogła się nigdzie ruszyć bez przynajmniej jednej obrończyni, Gerard także nie będzie mógł zrezygnować z ochrony.

Nieoczekiwanie rozległo się pukanie do drzwi. Zwróciłam się w ich kierunku, wygładziłam szlafrok - rany, cały czas byłam w ubraniach do spania! - i powiedziałam, jednocześnie śląc nieco magii:

- Wejdź, mamo.

Moja matka była wyjątkowo piękną kobietą. Nawet gdyby nie była Królową, adoratorzy pojedynkowaliby się o samą możliwość starania się o jej rękę. Dzisiaj jej ciemne, miękkie włosy były upięte nad karkiem, a strojną suknię zastąpiły szerokie spodnie i elegancki sweter wyszywany perłami. Ciemnoniebieskie oczy były okolone gęstymi, czarnymi rzęsami i podkreślone subtelnym cieniem. Pełne usta wyginały się w tajemniczym uśmiechu, przez co jej twarz w kształcie serca wydawała się rozświetlona od środka. Jedyną oznaką jej królewskiej pozycji była róża z białego złota zdobiąca spinkę, którą miała wpiętą we włosy.

Klara ukłoniła się nisko. Ja skłoniłam głowę.

- Dobry wieczór, dziewczęta. Usiądziemy?

Rozsiadłyśmy się wygodnie. Moja mama i ja w fotelach, a Klara przycupnęła na stołku przy toaletce. Nigdy tego nie powiedziała, ale czułam, że Królowa ją nieco onieśmiela.

- Zakładam, że już wiecie? - spytała Emerencja.

- O czym dokładnie? - Starałam się nadać głosowi niewinny ton.

Mama roześmiała się głośno.

- Nie uwierzę, że Gerard ci nie powiedział. Mówił, że po naszym spotkaniu pójdzie prosto do ciebie.

- No, dobrze - uległam wreszcie. - Dowiedziałam się, że zgodziłaś się na naszą podróż po królestwie. Nie powiem, bym nie była niesamowicie zaskoczona, ale tak bardzo, bardzo, bardzo się cieszę!

- Skończyłaś osiemnaście lat - przypomniała mi Królowa. - Pora, byś poznała ludzi, którym kiedyś będziesz przewodzić. Dowiesz się też, że Eregia ma naprawdę wiele do zaoferowania. Tym razem nie z książek - mrugnęła do mnie.

Mama wiedziała, że pochłaniałam książki o geografii?

- Kiedy możemy rozpocząć przygotowania, Królowo? - spytała rzeczowo Klara. - Muszę zacząć wszystko organizować.

- Możesz zaczynać od razu. Gdy będziecie gotowi, wyruszycie. Domyślam się, że stanie się to w ciągu najbliższego tygodnia. - Emerencja przeniosła na nią wzrok. - Zapytaj się pana Hallera, jakie ma plany, bo pamiętam, że wspominał o kilku konkretnych miejscach, które chciałby wam pokazać. Poza Laurą i tobą pojedzie jeszcze oczywiście właśnie Gerard, a także Daniel i Dolora.

Wymieniłyśmy z Klarą porozumiewawcze spojrzenia.

- Mamo... - zaczęłam. - Wiedziałaś, że Gerard i Dolora są spokrewnieni, gdy wybierałaś ją na moją nową Strażniczkę?

- Tak - potwierdziła nieco ostrzej, zapewne domyślając się, o co mi chodzi. - Ale to nie ma znaczenia. Czyżbyś zapomniała, że stanowisko Strażnika zależy od Mocy obdarzonego, a nie od jego rodzinnych koligacji?

Mama rzadko wprawiała mnie w zakłopotanie, ale teraz jej się udało. Spuściłam wzrok, zawstydzona. Pytanie o pochodzenie mojej nowej Strażniczki mogło zostać zrozumiane jako powątpiewanie w słuszność decyzji podejmowanych przez władczynię Eregii. Zrobiło mi się głupio. Najwidoczniej udzieliła mi się nieufność Klary.

- Dziękuję ci za przypomnienie - odparłam tylko.

Powoli zaczynamy poznawać charaktery bohaterów :) Jak Wam się podobają? Jesteście ciekawi ich przygód, gdy nareszcie opuszczą pałac?

Od czasu do czasu będę wrzucać moodboard konkretnej postaci. Dziś przyszła pora na Laurę. Dajcie znać, co o tym myślicie!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro