Pożegnanie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jutro wychodzę za mąż.

Ta myśl sprawiła, że natychmiast się wybudziłam. Otworzyłam oczy i wpatrywałam się w baldachim nad głową. To moja ostatnia noc w tym łóżku. Leżałam i cieszyłam się tą chwilą. Pomyślałam, że nasza wspólna sypialnia będzie wyglądała inaczej. W naszej komnacie na pewno nie będzie różowych świec i poduszek. W naszym nowym życiu może nie być czasu na czytanie książek, które tak lubiłam.

Obróciłam na palcu pierścionek, który przyjęłam w Skalnym Zamku.

W naszym życiu będzie czas na śmiech, na podróże, na które nie będę musiała już mieć pozwolenia Królowej, na rozmowy do późna w nocy i na...

Przełknęłam ślinę. Zrobiło mi się gorąco. Przed oczyma miałam obraz mojego narzeczonego w zbiorniku z wodami termalnymi. Wkrótce taki widok miał być częścią mojej codzienności. Poczułam gęsią skórkę i ucisk w podbrzuszu, a serce zaczęło mi szybciej bić.

Prawie podskoczyłam, gdy ktoś zapukał.

– Proszę! – wykrzyknęłam nieco zbyt piskliwie i zdecydowanie za głośno.

Do sypialni, jak zwykle bez najcichszego szmeru, wszedł Daniel.

– Wszystko w porządku, Księżniczko?

Podniosłam się na łokciach.

– Nie spodziewałam się ciebie – powiedziałam zamiast powitania. Serce dalej biło mi jak oszalałe. Opadłam z powrotem na poduszkach.

Daniel podszedł i przysiadł na skraju łóżka. Przez chwilę nic nie mówił. Potem odgarnął kosmyk, który przesłaniał mi oko. Przyjrzałam mu się. Miał na sobie mundur pałacowego Strażnika, włosy jak zwykle schludnie zaczesał do tyłu i jak zwykle był gładko ogolony. Wciągnęłam głębiej jego zapach – cedrowy, kojarzący mi się z bezpieczeństwem. Na moment wróciłam do tamtej chwili, gdy staliśmy na balkonie w dniu moich urodzin. Teraz wydawało mi się to bardzo odległym wspomnieniem, a przecież nie minęło jeszcze nawet pół roku.

– Cukierek za twoje myśli – powiedział mężczyzna.

– Cukierek? – zdziwiłam się. – Za myśli nie oferuje się już monet?

– Jesteś Księżniczką. Czego ci brakuje? Nie potrzebujesz pieniędzy. Za to przepadasz za słodyczami.

Uśmiechnęłam się.

– Jak ty dobrze mnie znasz.

Przesunęłam dłoń w jego kierunku. Po chwili wahania Daniel podał mi swoją rękę. Lubiłam jego znajomy dotyk. Ale czułam, że dziś między nami wisi coś ciężkiego, jakieś niedopowiedzenie. Aura Daniela falowała niespokojnie, choć jak zwykle trzymał ją w ryzach.

– Co chcesz mi powiedzieć? – spytałam.

– Jutro wychodzisz za mąż.

Przewróciłam oczami.

– Powiedz mi coś, o czym nie wiem.

– Zastanawiałem się, czy w związku z tym jesteś szczęśliwa.

Zaczął kreślić kciukiem wzory na mojej skórze. Westchnęłam głęboko.

– To decyzja Królowej – odpowiedziałam ostrożnie. – Ale tak, wydaje mi się, że jestem szczęśliwa. Ślub da mi więcej wolności.

Emerencja jest moją matką i zawsze będzie moją Królową, ale z chwilą wstąpienia w związek małżeński nareszcie nabędę prawa do decydowania o sobie samej. Tyle lat na to czekałam. Miałam dość życia pod kloszem. Wiedziałam, że mama robiła wszystko dla mojego dobra, ale wolałabym żyć pełnią życia, nawet jeśli oznaczało to narażenie na niebezpieczeństwo. Podróż zainicjowana przez Gerarda uświadomiła mi to.

Daniela taka odpowiedź nie usatysfakcjonowała.

– Kochasz go?

A więc o to tak naprawdę mu chodziło.

– Jestem Księżniczką, jak pamiętasz. Dostałam polecenie poślubienia mężczyzny wybranego przez Królową i zamierzam wywiązać się z tego obowiązku.

Wpatrzyłam się w baldachim.

– Nie pytam się teraz Księżniczki. Pytam Laurę.

– W pewnym momencie myślałam, że się zakochałam. I chyba tak było, bo inaczej pewne rzeczy by mnie tak bardzo nie zabolały. – Trudno mi było z nim o tym rozmawiać, ale chciałam to wreszcie z siebie wyrzucić, a Danielowi mogłam ufać. – Wiem, że w to nie wierzysz, ale Gerard jest dobry. Potrafi mnie rozbawić i ma fantastyczne pomysły. Przy nim czuję się jak jedyna dziewczyna na całym świecie. – Poza chwilą, gdy u jego boku uwieszona była biuściasta blondyna, dodałam w myślach. – Jest bardzo silny, będzie umiał mnie ochronić, jeśli zajdzie taka potrzeba.

– Ja też to potrafię.

Wyczułam zmianę w jego głosie. Moje serce wywinęło koziołka. Chciałam podnieść się i usiąść, ale bałam się, że wtedy Daniel zabierze rękę, więc dalej leżałam niczym królewna z baśni i czekałam.

Na co?

– Jeśli nie jesteś pewna, jeżeli się wahasz... – Daniel zaczął mówić powoli, cicho, jakby ściany miały uszy. Być może miały. – To pomogę ci uciec.

Niedopowiedzenie, które zawisło w powietrzu po tej wypowiedzi aż krzyczało.

„Ucieknij ze mną".

– Gerard z pewnością ma sekrety, o których ci nie mówi. Ja niczego przed tobą nie ukrywam.

Kłamstwo. Przed oczyma stanął mi obraz Daniela bitego przez ojca. Potem chwila, w której mój przyjaciel zobaczył, jak całuję Gerarda na tamryńskim targu i odszedł bez słowa. Nie zapytałam, dokąd się wtedy udał. Zaczęły mi się przypominać wszystkie niedopowiedzenia, które nagromadziły się przez lata i zbudowały między nami mur.

Był czas, kiedy mogłam go pokochać. Był czas, kiedy uważałam go za swoją pierwszą miłość. Był czas, gdy – jeśli dałby mi znak, że czuje to samo – poszłabym do matki i poprosiła, by to Daniela wybrała w czasie ceremonii.

Lecz ten czas przeminął, a ja już tego nie żałowałam.

W dodatku nad moim życiem zawisło widmo śmierci, które pokonać mógł tylko jeden człowiek na świecie. I nie był nim Daniel.

– Każdy ma sekrety – wyszeptałam więc tylko.

Nie takiej odpowiedzi się spodziewał. Jego oczy powiedziały mi, że go zraniłam. A mimo to właśnie pochylał się nade mną, jego ciało tuż przy moim, jego długie palce prawej dłoni przeplecione z moimi, podczas gdy druga ręka wsunęła się pod moje plecy i uniosła mnie lekko, przyciskając mnie mocniej do niego. Owionął mnie jego ciepły oddech, znajomy zapach cedru przybrał na intensywności. Nie odrywaliśmy od siebie wzroku. Wydawało mi się, że tonę w jego oczach, że cały świat jest teraz ograniczony do dwóch ciemnozielonych tęczówek przypominających bezdenne studnie, w które mogłabym wpaść, gdybym tylko za bardzo się wychyliła.

Ten pocałunek nie przypominał tych wszystkich kradzionych całusów. Nie był lekki niczym bryza, tak delikatny, że wręcz efemeryczny. Tym razem usta Daniela powiedziały mi to, co podskórnie czułam przez te wszystkie lata. Jego usta napierały na moje, jego język wsunął się między moje wargi w poszukiwaniu mojego języka. Pocałunek smakował jak czysta, chłodna woda ze źródła pita w czasie letniego skwaru. Był niczym wybawienie, gdy po bezsennej nocy wstaje nowy dzień.

A wreszcie – był jak pożegnanie. Wiedziałam, że nigdy więcej nie będę mogła pozwolić na to, by taki pocałunek – by jakikolwiek pocałunek z nim – powtórzył się. Dlatego teraz całowałam Daniela, jakby to był nasz ostatni dzień razem. Jednak kiedy zacisnął rękę na moim biodrze, niecierpliwy, spragniony i zdesperowany, odsunęłam się od niego. Usiadłam na łóżku.

Mogłam zapytać, dlaczego dopiero teraz, ale nie zrobiłam tego. To przecież i tak niczego by nie zmieniło. To było tylko ostateczne pożegnanie.

– Jutro opuszczam pałac – powiedział Daniel.

Przestrzeń między nami zmieniła się w przepaść.

– Co takiego?

– Ojciec skierował mnie do szkolenia przyszłych Strażników – wyjaśnił mężczyzna, nie spuszczając ze mnie wzroku. – Najpierw udam się do niewielkiej miejscowości w regionie wschodnim, a potem do cytadeli w Niskich Górach.

Dostał rozkaz, a mimo to przyszedł do mnie i proponował wspólną ucieczkę. Dobrze zrobiłam, nie zgadzając się. Poza wprawieniem królestwa w stan destabilizacji nasze działania pociągnęłyby za sobą szereg innych skutków – z których żaden nie byłby dobry. Daniel musiał oszaleć. Po co miałby robić coś podobnego?

Dla mnie.

Opuściłam głowę.

– Rozumiem – powiedziałam tylko.

Daniel wstał i bez słowa udał się ku wyjściu.

– Poczekaj – poprosiłam.

Zatrzymał się, ale nie odwrócił.

– Życzę ci powodzenia, dokądkolwiek się udasz – rzekłam, wkładając w słowa Moc. Moja magia naparła na jego aurę. – Życzę ci, byś wracał bezpiecznie do domu. Życzę ci, byś obronił każdy atak, jaki na ciebie spadnie. Życzę ci wreszcie, byś nie zapomniał o swojej przyjaciółce. – Uśmiechnęłam się. – Będę czekać na twoje opowieści, więc wróć do pałacu, kiedy będziesz mógł.

Skinął głową i odszedł bez słowa.

Wiedziałam, że postąpiłam słusznie. Więc skąd ten ból w środku? 



Przyznam szczerze, że napisanie tego fragmentu  choć właściwie pisał się sam, takie miałam flow było dość trudne i wywołało u mnie poczucie straty.

Zostawiłam w nim cząstkę siebie, więc mam nadzieję, że Wam się spodobał :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro