Język miłości

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Polecam włączyć muzykę w mediach <3 

— Mam rozumieć, że Francuz przegrał?

Popatrzyłam na nią krzywo. W odpowiedzi moja siostra przewróciła oczyma.

— Och, daj spokój! Z daleka widać, że jesteś zakochana po uszy.

Nic na to nie odpowiedziałam. Bo i to miałabym powiedzieć?

— A teraz na poważnie. — Konstancja nachyliła się w moją stronę. – Już w grudniu widziałyśmy z mamą, że jak tylko Gerard pojawia się w zasięgu wzroku, to aż cała promieniejesz. Niczym Yvaine w Gwiezdnym pyle. No, serio, identycznie. A teraz widzę, że to uczucie jest jak najbardziej odwzajemnione. Przecież on oczu od ciebie nie odrywa. Po prostu pożera cię wzrokiem!

— Zwyczajnie jest miły — skłamałam. — I opiekuńczy. Spotkałam swojego eks, trochę mnie to wytrąciło z równowagi. Gerard pomógł mi się szybko pozbierać.

Ups, nie powinnam była pozwolić, by wymsknęło mi się to wyznanie.

To w mig zaalarmowało Konstancję.

— Chcesz o tym pogadać? To coś poważnego?

Pokręciła głową.

– Nie jesteś teraz w pracy, nie węsz wszędzie teorii spiskowych.

Po tych słowach Konstancja zmrużyła oczy i nachyliła się jeszcze bardziej. Wciągnęła głęboko powietrze. Następnie odsunęła się i pokazała wszystkie zęby.

— Pachniesz perfumami Gerarda.

— Serio?

Usta same wyginały mi się w uśmiechu. Założyłam włosy za ucho.

— Widzisz? — Konstancja nie dawała za wygraną. — Nie wmówisz mi, że nie mam racji!

— To nie takie proste...

Moja siostra wzniosła ręce do góry, jak gdyby szukała odpowiedzi u Opatrzności.

— Rany, dzieciaki! Wszystko jest proste. To wy lubicie sobie komplikować życie. Idę do Adama, bo do mnie macha. Pewnie Lidka i Jacek wznoszą toast.

***

Przeciskałem się przez parkiet pomiędzy tuzinami spoconych ciał wijących się w tanecznym zapamiętaniu. Odsuwałem od siebie dłonie mijanych kobiet, unikałem zaczepnych uderzeń innych mężczyzn. Mój cel był w zasięgu wzroku. Był wysoki, blondwłosy, nie miał mocno rozbudowanych mięśni, ale wyglądał na zwinnego. To i tak mu nie pomoże.

Nagle jakby wyczuł zbliżające się niebezpieczeństwo, bo powiedział coś do swojego towarzystwa i skierował się w stronę wyjścia. Oddalił się kilkanaście metrów od klubu, wszedł między drzewa i wyciągnął papierosa.

Nie zdążył go zapalić.

Chwyciłem go za bark i obróciłem o sto osiemdziesiąt stopni.

— Zostaw ją w spokoju – warknąłem. — Jeśli kiedykolwiek się do niej zbliżysz, gorzko pożałujesz.

— Odwal się, typie – prychnął tamten, odpychając mnie. — Nie wiem w ogóle, o co ci chodzi, nie czepiałem się żadnej panny.

— Nie wiesz? — spytałem z drapieżnym uśmiechem, skracając dystans między nami. — Podpowiem ci. Piękna brunetka w czerwonej sukience. Widziałem, jak na nią patrzysz, więc nie próbuj się tłumaczyć. To nic nie da.

Nareszcie zaczynał rozumieć.

Co Laura widziała w takim śmieciu? Może imponowało jej, że był starszy od niej? O ile? Jakieś dwa lub trzy lata? Z jego oczu wyzierało okrucieństwo i bezwzględność. Nie mogłem znieść myśli o jego brudnych łapskach na ciele mojej żony.

— Wiem, co jej zrobiłeś — kontynuowałem złowrogim tonem. — Lepiej, by już nigdy więcej nie musiała cię oglądać.

— Bo co?

W głosie faceta wybrzmiała kpina. Zaśmiał się.

Jego śmiech nie zdążył wybrzmieć, kiedy leżał już na ziemi bez tchu.

Nie użyłem nawet małego palca, by go powalić. Wykorzystałem Moc, by go nastraszyć. To był jeden precyzyjny cios czystej energii, która w dalszym ciągu przygniatała go do podłoża. Uciskała jego jabłko Adama, przyduszając mężczyznę. Zacharczał. Sięgnął rękoma ku szyi, ale nie było węzłów, które mógłby poluzować. Wybałuszył oczy. W ataku paniki zaczął orać ziemię zakrzywionymi palcami. Pewnie popękały mu paznokcie.

To wciąż za mało.

Spokojnie pochyliłem się nad leżącym. Nawet przykucnąłem, by mieć pewność, że mnie usłyszy i zrozumie. Magia wirowała wokół nas, szarpiąc za włosy i domagając się sprawiedliwości.

— Powinieneś się cieszyć, że żyjesz na tym świecie — powiedziałem, patrząc, jak walczy o przetrwanie. — W moim świecie takie szumowiny czeka tylko jeden rodzaj kary. Ostateczny.

Wstałem.

— Nigdy — powtórzyłem jeszcze bardzo powoli i wyraźnie. — Jasne?

Odwróciłem się i odszedłem, nie obracając się za siebie. Moja Moc rozpłynęła się. Słyszałem, że mężczyzna znów mógł oddychać, desperacko wciągał powietrze. Czułem jego nienawistne spojrzenie na plecach, ale zignorowałem je.

W końcu co mógłby mi zrobić ten nieobdarzony?

Chwilę później wróciłem do Laury z dwiema szklankami podwójnej whisky z lodem w dłoniach. Pamiętałem, że właśnie taką lubi.

— Taka kolejka? — zdziwiła się, przyjmując drink. Upiła mały łyk. Patrzyłem, jak przełyka złocisty płyn. Nie potrafiłem odwrócić wzroku od jej szyi. Boże, ta dziewczyna doprowadzała mnie do szału. — Już myślałam, że postanowiłeś jednak opuścić imprezę.

Nic nie odpowiedziałem. Stuknąłem szklanką o jej szkło i również się napiłem. Za jednym zamachem wychyliłem pół szklanki.

Pragnąłem jej całym sobą. Potrzebowałem jej jak powietrza, jak ognia w zimową noc, jak lodowatej wody w upalny dzień. Chciałem mieć ją całą dla siebie. Najchętniej zdarłbym z niej tę czerwoną sukienkę, w której tak mnie kusiła. Przez chwilę podziwiałem jej długie nogi w czarnych szpilkach, powiodłem wygłodniałym wzrokiem po jej krągłych biodrach, wąskiej talii, po niewielkich, kształtnych piersiach i odsłoniętych ramionach. Powstrzymałem się, by nie wyciągnąć ręki i nie dotknąć jej miękkich ciemnych loków. Na ich tle wybijały się długie srebrne kolczyki, które założyła Laura. Usta miała pomalowane czerwoną szminką, co sprawiało, że wyglądała jak gwiazda ze starych filmów. Chciałbym scałować z niej cały ból i całą niepewność, które w sobie nosiła. Chciałem, aby zrozumiała, że jest tak silna i tak piękna, jak żadna inna kobieta na tym świecie. Chciałem być obok niej, gdy to do niej dojdzie.

Ale tak naprawdę najbardziej chciałem jej tylko dla siebie. Najchętniej porwałbym ją daleko, gdzie byłaby tylko moja, i nigdy nie pozwolił odejść. Doprowadzała mnie do obłędu.

— Zatańczysz? – spytałem.

Musiałem choć przez chwilę potrzymać ją w ramionach. Tak bardzo mi jej brakowało.

— Kiepsko tańczę — wyznała Laura z zakłopotaniem.

Była taka słodka. Taka niewinna.

— To znak, że nie znalazłaś jeszcze właściwego partnera — odparłem.

Odstawiłem nasze napoje i bez skrępowania wziąłem ją za rękę. Ucieszyłem się, że jej nie wyrwała. Przez moment popatrzyła na nasze złączone dłonie, a potem podniosła na mnie wzrok, w którym kryła się niezmierzona pasja.

— Tylko nie mów, że cię nie ostrzegałam — zastrzegła, patrząc mi prosto w oczy.

Kiedy dotarliśmy na parkiet, zmieniła się muzyka. Jakiś klubowy hit zastąpiła o wiele wolniejsza i bardziej zmysłowa piosenka Young god Halsey. Rzadko jej słuchałem, ale dziś pasowała idealnie. Płynący z wielkich głośników powolny rytm, który przenikał nasze ciała, nadał tańcowi bardziej zmysłowego charakteru.

Objąłem Laurę dokładnie w taki sposób, w jaki zrobiłem to na balu Celtibera, a potem jednym zdecydowanym ruchem przyciągnąłem ją jeszcze bliżej siebie. Czułem jej miękkie ciało ocierające się o mnie. Czułem każdy jej oddech. Rozchyliła swoje piękne usta, a ja myślałem tylko o tym, jak bardzo chciałbym ją w tym momencie pocałować. Czułem jej biodra tuż przy swoich. Przypomniało mi się, jak reagowała na mnie pod prysznicem podczas wyjazdu. Wiedziałem, że jej sutki na pewno są już napięte, a wewnętrzne napięcie, to nieznośne oczekiwanie rozpiera ją od środka.

Wiedziałem, bo co wieczór zasypiałem, mając przed oczyma wspomnienia z poprzedniego życia. Życia, w którym była moja. W którym co noc mogłem tulić ją w ramionach, smakować jej słodkie ciało, zanurzać się w niej. Pamiętałem, jaka była chętna, jak zmysłowa w swojej niewinności, którą z takim zapałem oddawała mi każdej nocy. Nasze wspólne dni były krótkie, ale zrobię wszystko, by tamto życie do nas wróciło.

Westchnąłem w duchu.

Erotyczny tekst i nastrój piosenki, do której tańczyliśmy, w niczym nie pomagał.

Jeśli się nie uspokoję, pomyśli, że jestem równie nieopanowanym zwierzęciem, co ten śmieć, którego się bała.

Odchyliłem ją delikatnie, by po wyrazie jej twarzy odgadnąć, czy przeszkadza jej nasza bliskość, ale to, co zobaczyłem, zaskoczyło mnie.

Laura patrzyła na mnie tak, jakby myślała dokładnie o tym samym, co ja. Przycisnęła się do mnie mocniej, choć nie sądziłem, by to było możliwe. Tak doskonale do siebie pasowaliśmy. Jej wzrok sprawiał, że miałem ochotę wynieść ją stąd na rękach, rzucić na tył samochodu i wziąć teraz, natychmiast. Ogień, który się w niej tlił, był o krok od wzniecenia pożaru.

Do diabła, tego się nie spodziewałem. Teraz pragnąłem jej jeszcze bardziej – ponieważ wiedziałem, że ona też tego chce. Przeklęte prawa Pierwszego Świata!

Nadal poruszaliśmy się powoli w takt muzyki. Miałem nadzieję, że nigdy się nie skończy. Obróciłem ją niespiesznie i odchyliłem głęboko do tyłu. Pochyliłem się nad nią i przelotnie musnąłem ustami jej obojczyk. Laura odruchowo zahaczyła stopą o moją łydkę. Wierzch szpilki przesunął się gładko po materiale moich spodni. Rozcięcie w sukience odsłoniło niemal całe udo. Dziewczyna zacisnęła palce na moich ramionach. Przytrzymałem ją tak chwilę, a potem uniosłem do góry.

Musiałem ją mieć.

Nie mogłem jej mieć.

Patrzyłem, jak rozchyla karminowe wargi, spodziewając się pocałunku.

Nie mogłem do tego dopuścić. Jeśli tylko ją pocałuję, cały świat przestanie mieć dla mnie znaczenie. Pierwszy Świat, Eregia, tron – czym jest to wszystko w porównaniu do tej dziewczyny?

Przytuliłem ją. Wtuliłem twarz w jej rozpuszczone loki. Tańczyliśmy dalej, ciasno spleceni. Laura przesunęła dłońmi po moich plecach i zatrzymała je na biodrach. Obróciłem ją. Zachwiała się lekko, jakby wypiła za dużo szampana. Wiedziałem, że to nie wina alkoholu.

Musiała czuć się odrzucona.

Znienawidzi mnie.

— Miałem rację — wyszeptałem jej wprost do ucha. — Brakowało ci tylko odpowiedniego partnera.

Laura milczała.

— Jestem honorowy — powiedziałem. — Obiecałem ci, że będę się zachowywać. I tylko dlatego nie mogę cię dziś pocałować.

— Rozumiem — szepnęła nieszczerze.

— Ale to nie oznacza, że nie mogę cię dziś trzymać w ramionach — mówiłem dalej.

Nie mogłem zaoferować jej tego, o co mnie prosiła, ale dalej mogliśmy być blisko. Wiedziałem, że tego potrzebuje. Widziałem to po niej. Gdybyśmy poszli dzisiaj do łóżka, to pomijając już kwestię Eregii, ona zrobiłaby to, by udowodnić sobie, że jest w stanie przezwyciężyć złe doświadczenia. Nie tego chciałem. Nie chciałem być zastępstwem. Chciałem być dla niej wszystkim.

Usta Laury same ułożyły się w uśmiech, ogień w jej oczach przygasł. Teraz to ona wtuliła się we mnie.

Położyłem podbródek na czubku jej głowy. Była taka drobna w moich ramionach.

Kątem oka dostrzegłem przyglądającą się nam Konstancję. Rozumiałem kierującą nią ciekawość i troskę o siostrę, jednak nie jej twarz chciałem teraz widzieć, dlatego zamknąłem oczy i cieszyłem się zapachem mojej ukochanej. Pachniała różą damasceńską, dębowym mchem i jakimś słodkim owocem. Wciągnąłem głębiej tę woń. Jej magia była cudowna. Jasna i czysta. To jej Moc sprawiała, że Laurę otaczał właśnie taki aromat. Nikt nie pachniał tak jak moja Księżniczka.

— Kocham cię — powiedziałem bezgłośnie.

Jak widzicie, zrobiło się tu ostatnio nastrojowo i romantycznie <3 Jednak dobrze mnie znacie i wiedzie, że sielanka nie może trwać wiecznie ;) 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro