Między światami

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

(jak zawsze polecam włączyć media)

— Klara!

Wpatrywałam się w portal nie rozumiejąc, co się dzieje. Przechodziłam jako czwarta, za mną znajdowali się już Para, Daniel i Gerard. Tylko Klara nie mogła przejść. Stała przed mieniącym się złociście wejściem, a jej ręce rozpłaszczały się na tafli, gdy próbowała na nią napierać. W końcu uderzyła w nią pięścią, dając upust złości. Jej usta poruszały się szybko, ale nie dochodził do nas żaden dźwięk. Nie musiałam umieć czytać z ruchu warg, by wiedzieć, że Klara klnie, na czym świat stoi, złoszcząc się na nagle niedziałający czar. Pewnie rozbawiłoby mnie to, gdyby nie powaga sytuacji.

Odwróciłam się do przyjaciół z rozpaczliwą nadzieją, że ktoś będzie potrafił rozwiązać ten problem.

— Dlaczego Klarze nie udaje się przedostać do Eregii?

Daniel rozłożył bezradnie ręce. Wyglądał przy tym na równie zaskoczonego jak ja.

— Nie mam pojęcia. Jedyne, co przychodzi mi na myśl, to to, że przejście nas czworga tymczasowo wyczerpało zasób Mocy, jakim dysponowało twoje miasto. Mimo punktów energetycznych, które generują magię i stanowią jej kanały, mam tu na myśli szczególnie ten na zamku królewskim, Drugi Świat jest dość ubogi w Moc.

Powiodłam wzrokiem po Gerardzie i Parze. Mężczyzna podszedł do portalu i spróbował wlać w niego więcej magii, ale widziałam, jak wiązki Mocy odbijają się od ramy i wracają do Gerarda, który zmarszczył brwi. Wyraźnie nie tego się spodziewał. Ponowił próbę, ale i tym razem niczego nie wskórał. Popatrzył na mnie przepraszająco, zupełnie, jakby to była jego wina.

Klara po drugiej stronie spróbowała dokładnie tego samego, lecz i jej próby skończyły się niepowodzeniem. Z jej ust popłynęła kolejna wiązanka.

Zrozumiałam, że w tej chwili nie istniało żadne rozwiązanie, dzięki któremu moja najlepsza przyjaciółka dałaby radę do nas dołączyć. Odetchnęłam głęboko, walcząc ze łzami, które nieoczekiwanie pojawiły się w moich oczach, i narastającą paniką.

Spojrzałam na stojącą za magiczną barierą Klarę.

Miałyśmy ramię w ramię walczyć o przejęcie eregiańskiego tronu, a teraz okazało się, że to niemożliwe. Mimo Gerarda, Daniela i Pary poczułam się nagle strasznie samotna. Nigdy nie rozstawałam się z Klarą na dłużej, a teraz potrzebowałam jej bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Nie chodziło tylko o jej magię Medyczki, lecz również o jej humor, trzeźwe spojrzenie i wolę walki. W jednej chwili straciłam towarzystwo bliskiej osoby i wsparcie utalentowanej uzdrowicielki.

Obalanie Celtibera nie mogło zacząć się gorzej.

— Słyszysz mnie? — powiedziałam wyraźnie, powoli artykułując każdą sylabę.

Klara wskazała palcem na ucho i pokręciła głową.

— Macie coś do pisania? — spytałam więc towarzyszy.

— Mamy wyłącznie mapy — odparł Gerard, podając mi jedną.

Sapnęłam ze złością. Wtem wpadłam na pewien pomysł.

Odwróciłam się ponownie do portalu i zaczęłam na migi tłumaczyć, o co mi chodzi.

Klara miała zaczekać w Drugim Świecie, aż Moc portalu się zregeneruje i dziewczyna będzie mogła do nas dołączyć. Rozłożyłam mapę i dotknęłam palcem punktu, w którym mieliśmy spotkać się najdalej za dwa tygodnie. Wedle obliczeń Daniela tyle czasu powinno wystarczyć, by Moc pozwoliła na przejście kolejnej osoby do Pierwszego Świata.

Nie pozostawało nam nic innego.

Ostatni raz spojrzałam Klarze w jej cudownie zielone oczy. Wyglądała na równie zezłoszczoną i pełną obaw jak ja. Dotknęłam dłonią magicznej tafli i patrzyłam, jak moja przyjaciółka robi to samo po jej drugiej stronie. W końcu skinęłam jej głową i odsunęłam się od portalu.

Nie mogliśmy zostać tu na zbyt długo, by nie ryzykować nakrycia przez patrole Celtibera albo kogokolwiek, kto mógłby okazać się nieprzychylny naszej sprawie.

— Chodźmy, kochanie — powiedział Gerard, mocno chwytając moją dłoń, jakby obawiał się, że postanowię rzucić się na nieposłuszne przejście. Oczywiście zrobiłabym to, gdyby istniało choć niewielkie prawdopodobieństwo, że to zadziała.

Wzięłam parę głębokich wdechów.

— Wystarczająco długo znajdowaliśmy się na widoku — dodał Petri. — Niemal zmierzcha, rozbłysk Mocy mógł zwrócić czyjąś uwagę.

— Ech, wiem...

Poprawiłam pasek torby. Westchnęłam i rzuciłam Klarze ostatnie spojrzenie. Wspólne przedostanie się do Eregii było dopiero pierwszym punktem planu i już coś poszło nie tak. Obawiałam się, że wkrótce lista niepowodzeń się wydłuży. Rudowłosa chyba czytała mi w myślach, bo zrobiła zdecydowaną minę, wyszczerzyła wszystkie zęby w uśmiechu i uniosła oba kciuki do góry.

Będzie dobrze, mówiły jej oczy.

Uśmiechnęłam się, doceniając jej optymizm. Skinęłam głową.

Portal najpierw zaczął migotać, a potem się zamykać. Tafla malała coraz szybciej, magiczne znaki wokół przejścia bledły. Złota magia stawała się coraz mniej wyraźna, coraz bardziej przeźroczysta, aż w końcu zupełnie znikła.

Wreszcie obróciłam się ku przyjaciołom.

I dopiero wtedy dostrzegłam, że moim towarzysze zamarli, wpatrując się w jeden punkt.

Kiedy chciałam popatrzeć w tym samym kierunku, zachodzące słońce na moment zupełnie mnie oślepiło.

Nagle Gerard zasłonił mnie własnym ciałem. Miał gotowy czar, którego iskierki tańczyły nad jego lewą dłonią. Daniel i Para również stanęli w pozycjach bojowych. W ich rękach pojawiła się broń. Ostatnie promienie słońca igrały na stalowych ostrzach. Strażnicy wznieśli podwójną tarczę chroniącą naszą małą grupę przed atakiem.

Czułam bijącą od nich Moc wzmocnioną przez źródła dostępne w Pierwszym Świecie.

Mimo zagrożenia byli piękni. Każde z nich spowijała kolorowa poświata. Pomarańczowo-złota wokół Gerarda, zielono-srebrna wokół Daniela oraz srebrzysta wokół Pary. Przesunęłam wzrok dalej.

Niedaleko nas znajdował się ktoś o zielonej aurze.

Krew odpłynęła z mojej twarzy.

Na ścieżce nieopodal portalu znajdował się blondwłosy jeździec.


KONIEC TOMU DRUGIEGO


Dziękuję wszystkim, którzy dotarli ze mną i moimi bohaterami do końca drugiego tomu Trylogii Pierwszego Świata. Dziękuję za każdą uwagę krytyczną, za każdy budujący komentarz, za wszystkie emocje, którym dawaliście upust w czasie lektury. Jesteście wspaniali <3

Mam nadzieję, że jesteście ciekawi, co wydarzy się w tomie trzecim! Jednak nie zacznę publikować go szybciej niż za miesiąc, by dać sobie czas na odświeżenie pomysłów i realizację innych projektów (serdecznie zachęcam do lektury powieści dark akademia pt. Akademia Ciemnogrodzka, urban fantasy Just in Case czy romansu świątecznego Dziadek do orzechów i korzenne ciasteczka, który wkrótce wznowię, więc będziecie sie mogli spodziewać nowych rozdziałów!).

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro