Rozdział 2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Szyszkowa Łapo wstawaj! - Miodowa Łapa trącił kotkę nosem. - Już ranek, czas na trening.

-Co? - Zaspana uczennica, przez chwilę nie mogła przypomnieć sobie co się dzieje. - A trening, już idę.

Kotka wyszła z legowiska uczniów, blask wschodzącego słońca raził ją w oczy, chwilowo ją oślepiając. Przy wyjściu z polany czekała na nią niebieskawa kocica,, która wyglądała na dość sędziwą. Jej piękną niebieską sierść pokrywał rude pręgi, był to dość niespotykany wygląd. To byłą Niebieski Błyk

-Witaj Szyszkowa Łapo. - Powiedziała kocica z niezwykle miłym głosem. - Gotowa na trening?

-Jasne! - Odpowiedziała pełna entuzjazmu pstrokata kotka. - Nie mogę się już doczekać.

-Cieszę się. -Lekko rozbawiona Niebieski Błysk nadal uśmiechała się ciepło do koteczki, obok której już po chwili stał Miodowa Łapa i jasnoruda kotka, widocznie Żółte Futro. -Jeśli jesteś głodna idź coś zjeść, jeśli nie idziemy, dzisiaj będziesz trenowała razem z Miodową Łapą.

-Nie jestem głodna. -Odpowiedziała szybko nowa uczennica, po czy pognała za swoją mentorką poza obóz.

Cała czwórka zatrzymała się chwilę po wyjściu z obozu.

-Szyszkowa Łapo, dzisiaj pokaże ci tereny. -Wyjaśniła Niebieski Błysk.

-A tobie Miodowa Łapo przyda się przypomnienie. -Dodała Żółte Futro, widząc rozczarowanie w żółtych oczach rudego kocura. -Wyruszajmy już.

Niebieska kotka przejęła prowadzenie, maszerowali przez wilgotny las niedługo, stosunkowo szybko udało im się dojść do ogromnego drzewa, Szyszkowej Łapie wydawało się, że zna to miejsce.

-To jest Wielki Jawor. - Wyjaśniła Niebieski Błysk, po czym przeszła jeszcze trochę, schowała się za krzakiem i wskazała ogonem kilka skał. - To są Wężowe Skały, nie podchodź tam bo żmije mogę cię ugryźć.

Szyszkowa Łapa przytaknęła, cała czwórka poszła w dalszą drogę przez tereny klanu pioruna. Udało im się zobaczyć śmierdzące pieszczochami tereny dwunożnych, Wysokie Sosny, wśród których kotka kiedyś już polowała oraz, znaną pstrokatej uczennicy z wizji, jako miejsce spotkań złych samotników i zdrajców, porębę. Terytoria klanu były spore. Po długim marszu, przerywanym przepytywaniem Miodowej Łapy przez Żółte Futro, ze wszystkiego co dało się wyczuć i zobaczyć doszli do bardziej odsłoniętego od drzew terenu, na którym znajdowało się wiele kąpanych w świetle słońca skał, weszli na jedną z nich i usiedli by chwilę odpocząć.

-Co to za miejsce Miodowa Łapo? - Zapytała jasnoruda, pręgowana kotka swojego ucznia.

Szyszkowa Łapa zaśmiała się pod nosem, od opuszczenia Wężowych Skał kocur opowiadał o prawie wszystkim, jakby to on był ich przewodnikiem.

-To są Słoneczne Skały, miejsce wielu bezsensownych bitew. -Miauknął rudy kocur, próbując udawać powagę, co jeszcze bardziej rozbawiło uczennicę.

-Masz rację, a co jest po drugiej stronie? - Wtrąciła niebieska wojowniczka. 

-Tereny klanu rzeki. - Wyjaśnił miodoworudy kocur, tym razem już nie udając powagi.

-Wspaniale, a dlaczego nie lubimy się z klanem rzeki? - Dopytała Żółte Futro, jej utrzymywanie kamiennej twarzy wychodziło o wiele lepiej.

-Ponieważ cały czas polują przy Słonecznych Skałach. -Odparł uczeń. - Uważają je za swój teren.

-A co jest dalej, za klanem rzeki? - Zastępczyni zadała kolejne pytanie, widocznie była bardzo wymagająca wobec uczniów. -I czy my z tym graniczymy.

-Dalej jest klan wiatru. - Miauknął Miodowa Łapa, wyraźnie znudzony ciągłymi pytaniami. - Graniczymy z nimi tylko niewielkim fragmentem terenu w okolicach Czterech Drzew.

-Dobrze. - Oczy Żółtego Futra błysnęły dumą, musnęła ucznia końcówką ogona i z gracją zeskoczyła ze skały, ruszyła w dalszą drogę przez terenu klanu pioruna, a zaledwie po chwili Niebieski Błysk ją wyprzedziła.

Dwie wojowniczki szły przodem, po zobaczeniu Piaskowej Rozpadliny, miejsca na treningi, Miodowa Łapa podszedł do Szyszkowej Łapy i szepnął:

-Jak powiedzą ci teraz, żebyś powęszyła pod ściółką nie rób tego. Odgarnij ściółkę, zobaczysz co się stanie.

Pstrokata kotka przytaknęła, nie rozumiejąc o co dokładnie mu chodziło, dlaczego miała nie wykonywać polecenia mentorki? Wkrótce koty zatrzymały się nieopodal drzewa.

-To jest Sowie Drzew. - Wyjaśniła niebieska kocica, wskazując na dziuplę na drzewie. - Mieszka tu sowa.

-Skąd wiecie, że nadal tam jest? - Zapytała trochę nieśmiało Szyszkowa Łapa.

-Powąchaj tutaj, zobaczysz. - Jasnoruda kotka wskazała ogonem miejsce pod ściółką.

Według rady miodoworudego ucznia, kotka odgarnęła ściółkę i ujrzała jakąś ohydną i śmierdzącą kulkę resztek. Cieszyła się, że posłuchała Miodowej Łapy.

-Skąd wiedziałaś? - Zapytała zdziwiona Niebieski Błysk. - Do tej pory każdy uczeń się na to nabierał.

Szyszkowa Łapa chciała chwilę zażartować i zgrywać mądrą, przed wyjawieniem mentorce prawdy, jednak donośny śmiech Miodowej Łapy wszystko zepsuł.

-Już rozumiem. - Niebieska wojowniczka roześmiała się i zwróciła do pstrokatej kotki. - Może wiesz, żeby tego nie wąchać, ale nadal nie wiesz co to jest. To wypluwka sowy, one nie trawią resztek, więc wypluwają je w postaci takich śmierdzących zlepek.

Nie dając uczennicy szansę na odpowiedź - nie żeby zależało jej w tym momencie na szczególnie rozbudowanej konwersacji, wojowniczki ruszyły do przodu. W końcu doszli w bardzo znane Szyszkowej Łapie miejsce, byli tuż obok jej starego domu.

-Jak pewnie wiesz, tu jest Droga Grzmotu. - Mówiła Żółte Futro. - Za nią jest teren klanu cienia. Jesteś bystrą kotką, ale i tak wolę ostrzec cię, byś nigdy nie wchodziła na Drogę Grzmotu, jeśli nie jest to absolutnie konieczne. Za jakiś czas nauczysz się jak ją przekraczać.

-Dobrze Żółte Futro. -Odpowiedziała Szyszkowa Łapa.

-A teraz coś w rodzaju testu. - Stwierdziła Niebieski Błysk. - Prowadź do obozu.

Szyszkowa Łapa na szczęście nie zgubił się po drodze, po powrocie mentorka pozwoliła jej odpocząć, po zadbaniu o starszyznę, kotka jednak chciała zanieść też coś do żłobka, zobaczyła jednak jak Płowa Łapa idzie tam ze zwierzyną, więc zrezygnowała z tego pomysłu. Wzięła kilka zdobyczy ze stery i udała się do legowiska starszyzny, gdzie siedział już Miodowa Łapa. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro