Rozdział 22

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Przed kotami rozpościerała się Droga Grzmotu. Szyszkowa Łapa od samego je zapachu nie miała ochoty na nią wchodzić, a po zobaczeniu przemykającego po drodze ogromnego, szybkiego i z pewnością groźnego potwora jej futro odruchowo zjeżyło się. Bardzo się bała.

-Ja przejdę pierwsza. - Miauknęła przywódczyni. - Pamiętajcie, że gdy nadejdzie wasza kolej musicie biec tak szybko jak tylko możecie. Zanim wejdziecie na Drogę Grzmotu, poczekajcie na moje zawołanie.

Uczniowie pokornie i ze strachem skinęli głowami.

Czarna, łaciata kocica szybko wbiegła na śmierdzącą drogę. Mimo tego, że gdzieś w oddali słychać już było straszne dźwięki potwora, Różana Gwiazda wyglądała jakby nie czuła strachu, już po chwili przywódczyni znalazła się po drugiej stronie.

- Teraz ty Niebieski Błysku! - Krzyknęła kocia. - Nie martw się, uczniowie pomogą ci przejść.

-Dam radę sama. - Stwierdziła wojowniczka. - Może nie jestem już najmłodsza i najzdrowsza, ale nic mi nie będzie.

Przywódczyni niepewnie przyznała jej rację, widać po niej było, że martwiła się o swoją najstarszą wojowniczkę. Niebieska kotka mimo to wydawała się nie przejmować, ani swoją kondycją, ani niczyją opinią. Gdy tylko wydawało się, że jest bezpiecznie wojowniczka wbiegła na Drogę Grzmotu. W jednym miejscu, na materiale z którego droga była zrobiona była dziura, na nieszczęście Niebieski Błysk potknęła się! Zaczęła zbierać się powoli, widocznie nie miała zbyt dużo sił, tak naprawdę przez całą podróż wydawała się być słaba. W oddali pstrokata uczennica usłyszała gniewne warki potwora, w blasku zniżonego już, chociaż jeszcze nie szczególnie niskiego słońca, uczennica ujrzała pędzącego na jej mentorkę potwora, jeszcze większego niż ten, który wcześniej przebiegł obok nich.

Zanim Szyszkowa Łapa zdążyła jakkolwiek zareagować, jej przyjaciółka, już była obok wojowniczki i pomagała jej wstać. Potem pręgowana uczennica popchnęła lekko Niebieski Błysk i pomogła jej dotrzeć na drugą stronę. W ostatnim momencie obie, wyraźnie przerażone kotki znalazły się w bezpiecznym miejscu. Szyszkowa Łapa była pod dużym wrażeniem odwagi i szybkości przyjaciółki.

-Teraz ja. - Powiedział Lisia Łapa do pozostałej trójki, po czym krzykiem zwrócił się do Różanej Gwiazdy. - Czekam na twój znak!

-nie ty, tylko my. - Miauknął Borsucza Łapa. - Przejdziemy Drogę Grzmotu razem.

Rudy uczeń kiwnął szybko głową do swojego brata. Kocury wydawały się być naprawdę przerażone, ale chcieli zapewne to ukryć. Po chwili, wszędzie rozległ się głośny okrzyk Różanej Gwiazdy, uczniowie wbiegli na drogę i pomknęli na drugą stronę szybko, niczym członkowie Klany Lamparta. Już po chwili rudy i łaciaty kocur znaleźli się po drugiej stronie. Borsucza Łapa liznął szybko swoją siostrę.

Teraz Szyszkowa Łapa zaczęła na prawdę się bać. Zapach Drogi Grzmotu wydawał się być jeszcze silniejszy. Kotka była sama po tej stronie i sama miała przebiec przez to niebezpieczne miejsce. W strachu spojrzała w niebo, na którym, mimo jeszcze stosunkowo wczesnej pory było już bardzo słabo widać jedną z gwiazd. Klanie Gwiazdy, pomóż mi - pomodliła się w myślach uczennica. Widniejąca na niebie gwiazda mrugnęła, jakby wojownik... lub samotnik, który ją reprezentuje uspokajał kotkę. Szyszkowa Łapa opadła do ziemi, gotowa wystartować na sygnał swojej przywódczyni. Wtedy usłyszała jej okrzyk:

-Biegnij Szyszkowa Łapo!

Uczennica wbiegła na Drogę Grzmotu, pod swoimi łapami poczuła twardy nieprzyjemny materiał - może coś w rodzaju bardzo twardej ziemi - z którego zbudowana była droga. Usłyszała gdzieś w oddali charkot kolejnego potwora, na jej szczęście jednak dźwięk był tak daleki, że nie musiała się go obawiać, bo chwili biegu była już bezpieczna po drugiej stronie Drogi Grzmotu, wśród swych przyjaciół.

-Dobrze, że wszystkim się udało. - Miauknęła Różana Gwiazda, z troską patrząc na Niebieski Błysk. Potem zwróciła się do ciemnorudej uczennicy. - Byłaś bardzo odważna Zacieniona Łapo. No dobrze, ruszajmy dalej.

Dalsza droga była niedługa, już po niedługiej chwili marszu koty ujrzały wielkie, szare góry w całej ich okazałości. U podnóży jednej z gór znajdowała się jaskinia, najwyraźniej to właśnie były Usta Matki.

-Słońce jest jeszcze w miarę wysoko. - Stwierdziła przywódczyni. - Możecie zapolować w okolicy, jeśli tylko chcecie.

Szyszkowa Łapa poszła w zarośla, stosunkowo szybko złapała nornicę i wróciła do reszty, by podzielić zwierzynę z Zacienioną Łapą. Potem złapała jeszcze mysz i przekazała ją swojej mentorce, która wydawała się być naprawdę słaba, jakby w każdym momencie mogła paść na ziemię. Po tym niedługim polowaniu słońce już prawie zaszło.

-Czy teraz pójdziemy już do Księżycowego Kamienia? - Zapytał Lisia Łapa przywódczynię. - Nie mogę się już doczekać.

-Już idziemy. - Czarna kocica pokierowała grupę do jaskini. - Lisia Łapo, Borsucza Łapo wy staniecie na straży jaskini. Szyszkowa Łapo, Zacieniona Łapo wy pójdziecie ze mną. Niebieski Błysku też chcesz wejść do środka?

-Chciałabym tylko zobaczyć Księżycowy Kamień, potem wyjdę. - Wyjaśniła wojowniczka. - Cieszę się, że mogłam odbyć z wami tę podróż.

-My też się cieszymy z twojego towarzystwa. - Odparła miło przywódczyni. - Byłaś moją mentorką i mimo wieku jesteś wspaniałą wojowniczką. Cały klan jest ci wdzięczy za to co zrobiłaś, a Klan Gwiazdy przyjmie cię z największą radością, kiedy już nadejdzie twój czas.

Niebieski Błysk pochyliła lekko głowę. Po czym schyliła się do Szyszkowej Łapy.

-Ciesz się, że mogę patrzeć, jak osiągasz coś wielkiego. - Szepnęła, tonem takim, jakby miało to być pożegnanie.

-Zatem wchodzimy do Ust Matki. - Różana Gwiazda wydawała się również być podekscytowana. W końcu dopiero drugi raz miała okazję dzielić języki z Klanem Gwiazdy. Przywódczyni widocznie zignorowała słowa Niebieskiego Błysku, lub po prostu ich nie słyszała, gdyż mówiła jakby nigdy nic. - Uważajcie na siebie Lisia Łapo i Borsucza Łapo.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro