Rozdział 12

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Szyszkowe Futro nadal leżała przy partnerze. Nic się nie zmieniało, nie chciała wstać, nie chciała nic, oprócz poczucia jego kojącej obecności. Wtedy podeszła do niej Czarny Nos.

Medyczka szturchnęła ją łapą w bark, wojowniczka odwróciła się do niej i zmierzyła wzrokiem swoich morsko niebieskich, matowych oczu.

-Wstawaj. - Syknęła krótko miodoworuda kotka, w jej głosie były jednocześnie żal i złość, a jej żółte oczy - mające tą samą barwę, co te Miodowego Serca - były bez wyrazu. - Musisz przestać się w końcu użalać i dać starszyźnie go pochować.

-Nie chcę. - Mruknęła pod nosem Szyszkowe Futro. - Chcę przy nim zostać. Na zawsze.

-Czyli chcesz umrzeć? - Głos medyczki był na pierwszy rzut oka prześmiewczy, jednak było w nim też pełno nietypowego współczucia i czegoś jeszcze, czego nie dało się do końca określić. 

-Nie chcę umrzeć! - Odparła jej uparcie wojowniczka, jej oczy pierwszy raz od kilku dni błysnęły z determinacją. To jednak bardzo szybko się zmieniło. - Nie chce umrzeć... - Powtórzyła ciszej i z mniejszym entuzjazmem. - Ale nie chcę też żyć bez niego. Miodowe Serce był sensem mojego życia, a teraz go straciłam...

Głos kocicy załamał się, w jej oczach znów pojawiły się łzy. Momentalnie przypomniała sobie śmierć partnera, straszliwy ryk potwora, przerażony krzyk kocura, gdy potwór dwunożnych zaatakował, zapach krwi... jego ostatnie słowa. "Moja miłość do ciebie nigdy nie umrze." te słowa odbiły się w głowie kotki echem. Do rzeczywistości przywróciły ją dopiero dalsze słowa medyczki.

-Nie tylko ty go straciłaś. - Ton głosu Czarnego Nosa niósł za sobą tylko ból, no tak wnioskując z opowieści Miodowego Serca, medyczka straciła już 3 członka rodziny. - Był moim bratem. Cały klan go uwielbiał, wszyscy mieli nadzieję, że to on będzie następcą Różanej Gwiazdy. Wszyscy wierzyli, że Klan Gwiazdy go wybrał, jego śmierć wstrząsnęła nami wszystkimi, ale musimy żyć dalej.

-Żyć bez niego? Chyba już wolę umrzeć. - Mruknęła chłodno Szyszkowe Futro.

-Gdyby Miodowe Serce żył, zrobiłabyś dla niego wszystko, prawda? - Zapytała niespodziewanie miodoworuda kotka. - Jeśli tak, pamiętaj, że on żyje teraz w Klanie Gwiazdy, a ty musisz żyć właśnie dla niego. Swoją drogą, on był naprawdę wielkim wojownikiem, na pewno chciałby być pochowany godnie. Więc, odejdziesz od niego w końcu i dasz starszyźnie go pochować?

-Dobrze. - Brązowa kocica nadal nie była pewna, czy chcę odejść od ciała partnera, to oznaczałoby oficjalny koniec czasu, gdy byli razem.

-Dziękuję, pójdę powiedzieć starszym. - Czarny Nos ruszyła w stronę legowiska starszyzny.

Wtedy Szyszkowe Futro, po raz pierwszy od trzech dni wstała. Przez ten czas wypiła minimalną ilość wody, a zjadła zaledwie kilka kęsów królika, przez co czuła się osłabiona. Dopiero teraz poczuła dokuczające jej głód i spragnienie, a zmęczenie wydawało się być dwukrotnie większe. W pierwszym instynkcie miała skierować się do legowiska, jednak chciała zobaczyć jak starszyzna wynosi ciało jej ukochanego.

Widziała jak starsi podnoszą ciało Miodowego Serca, obserwowała uważnie jak wynoszą go z obozu, a kiedy śnieżnobiała końcówka ogona partnera zniknęła gdzieś w wyjściu z obozu odwróciła się i weszła do legowiska wojowników. Było już ciemno, a Zacienione Oko i większość innych wojowników już spało. Kocica również położyła się, ale nie mogła zasnąć.

Skierowała wzrok w skrawek nieba, widoczny przez otwór, służący jako wyjście z legowiska wojowników.

-Klanie Gwiazdy, jesteś tam? - Zapytała bezgłośnie. - Jeśli tak, odpowiedzcie, dlaczego mi to robicie!

Oczywiście, że nie odpowiedzą. - Pomyślała w końcu kocica. - Gdyby w ogóle istniał, Klan Gwiazdy nie pozwoliłby na to wszystko, a nawet jeśli istnieje, to tylko podłe koty o lisich sercach.

-Dlaczego nic nie zrobicie? - Syknęła bezgłośnie do przodków, poczuła, jak jej ciało przeszedł chłód. - Dlaczego pozwoliliście odebrać mi wszystko co miałam?! Moje kocięta, Miodowe Serce... oni nie żyją, a wy tylko na to patrzycie i nic nie robicie!

Szyszkowe Futro w tym momencie doszła do pewnego wniosku. Klan Gwiazdy nie istnieje - stwierdziła w myślach. - to wszystko tylko bajeczki dla kociaków.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro