Rozdział 17

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Słońce już zaszło, przez co po powrocie do obozu Szyszkowe Futro od razu chciała iść spać. Ułożyła się wygodnie na swoim legowisku. Obok leżeli jej pobratymcy, kocica rzuciła szybkie spojrzenie na śpiących wtulonych w siebie Zacienione Oko i Krótkiego Ogona; Borsucza Pręga i Wężowa Łuska też leżeli podejrzanie blisko. Kocica w końcu zamknęła oczy, po chwili już prawię zasnęła, kiedy ktoś szturchnął ją w bark. Podniosła niechętnie wzrok, ledwo powstrzymując się od syknięcia "Co znowu chcecie?!" nad nią stał rudy, pręgowany kocur. Lisia Kita czegoś od niej chciał!

-Hej Szyszkowe Futro. - Miauknął miło wojownik, jak gdyby to nie był czas na spanie, po ciężkim dniu! - Co powiesz na spacer?

-Co?! - Warknęła do niego wojowniczka, jednocześnie zapominając, by nie obudzić reszty. - Jest noc! Na pewno nigdzie nie pójdę!

-No proszę, chciałbym spędzić z tobą trochę czasu sam na sam. - Błagał rudy kocur, co tylko dodatkowo irytowało dawną samotniczkę. - Chodźmy chociaż przed legowisko porozmawiać. To naprawdę bardzo ważne.

-No dobra. - Syknęła w końcu kocica i wstała niechętnie. Miała ochotę oberwać Lisiej Kicie uszy za przeszkadzanie jej w zaśnięciu o tej porze. Zwłaszcza, że przez ostatnie...właściwie już prawie pół księżyca nie miała humoru na rozmowy z nikim, prócz Zacienionego Oka. - Byle szybko.

Koty wyszły z legowiska. Usiedli obok siebie tuż przy wyjściu z legowiska. Było już ciemno, a na polanie nie widać było żywej duszy. Zaspana kocica ziewnęła długo, potem odezwał się rudy wojownik.

-Piękna noc. - Mruknął pewny siebie. - Prawie tak piękna jak ty. - Przerwał na chwilę, jednak nie wydawał się robić tego z niepewności, wręcz przeciwnie. - Powiem to od razu. Szyszkowe Futro kocham cię i od dawna kochałem, teraz Miodowe Serce nie stoi nam na drodze i możemy być razem. Zostaniesz moją partnerką Szyszkowe Futro?

Wojowniczka pacnęła Lisą Kitę łapą w policzek, jej cios nie był dość mocny, by zrobić mu krzywdę, jednak jego krótki pisk wskazywał, że zadała mu ból. Jej zaspane oczy błysnęły wściekle.

-Na pewno nie! - Powiedziała mu złośliwie, nie chciała kolejnego partnera! Chciała tylko Miodowe Serce! - Nie mogę być twoją partnerką Lisia Kito! Nie mogę zdradzić Miodowego Serca!

-Ale on nie żyje... - Wybełkotał pod nosem wojownik, próbując zbliżyć się bardziej do dawnej samotniczki. - Nie możesz zdradzić kogoś, kogo nie ma!

-To, że umarł, nie znaczy, że zniknął i, że mam o nim zapomnieć! - Syknęła znowu, powstrzymując się od wydrapania mu oczu. On proponował jej zdradę! - Kochałam go, bardziej niż mogłabym pokochać kiedykolwiek kogoś innego. Może nie ma go tu, wśród żywych, ale nadal jest... - Powstrzymała się od powiedzenia "w Klanie Gwiazdy" w końcu Klan Gwiazdy nawet nie istniał, więc jej zmarły ukochany nie mógł tam przebywać. - jest wśród innych poległych wojowników i nie chciałby, żebym go zdradzała!

-No dobrze. - Lisia Kita westchnął wyraźnie rozczarowany, wrócił do legowiska bez słowa.

Szyszkowe Futro poszła za nim. W końcu udało jej się zasnąć. 

We śnie czuła stłumione, jednocześnie znajome i odległe krzyki, jakby ktoś próbował odwiedzić jej sen, ale nie mógł.

Rano obudziła się nadal niewyspana, nadszedł czas na kolejny dzień szkolenia uczniów. Szyszkowe Futro wstała niechętnie, obrzuciła niezadowolonym spojrzeniem jeszcze śpiącego Lisią Kitę. Nie chciała jeść, więc od razu skierowała się do legowiska uczniów, by zawołać swoich podopiecznych.

Zacienione Oko czekała na nią obok sterty zwierzyny. 

-Hej, czas na trening. - Zawołała pstrokata kocica po wejściu do legowiska uczniów z udawanym entuzjazmem. Mknącej łapy nie było w środku, widocznie Borsucza Pręga wcześniej zaczął z nią trening. Z kolei Figlarna Łapa, Jerzykowa Łapa i Tajemnicza Łapa wygłupiali się w obozie. - Dzisiaj polujemy, już czas, żebyście spróbowali sami.

-Szyszkowe Futro! - Słonecznoruda kotka odwróciła się w jej stronę i od razu do niej podbiegła, jej entuzjazm na pewno nie był udawany. Nadal była płomyczkiem radości. Uczennica już po chwili zalewała mentorkę milionami pytań. - Gdzie polujemy? Ile będziemy mieć czasu na polowanie? Myślisz, że dobrze nam pójdzie? Możemy nie jeść, tylko od razu iść? Będziesz nas oceniała? Nauczysz nas łapać żmije? A jak nam nie wyjdzie? Będę mogła wspinać się, żeby złapać wiewiórkę?  Będziemy sami polować, czy będziecie obok i nam pomożecie?

Wojowniczka zrobiła krok do tyłu, by uzyskać więcej przestrzeni.

-Ale z ciebie mysi móżdżek Figlarna Łapo! - Mruknął rozbawiany Tajemniczka Łapa, obrzucając siostrę miłym, niepodobnym do niego spojrzeniem. - Może dasz Szyszkowemu Futru trochę przestrzeni!

Uczennica jak za poleceniem Klanu Gwiazdy uspokoiła się. Usiadła przed mentorką, wlepiając w nią wzrok swoich dużych, szarych oczu.

-A teraz idziemy. - Rozkazała w końcu wojowniczka, może ten dzień nie będzie taki zły. Może nic już nie będzie takie złe, może nawet chociaż przez jeden dzień będzie dobrze.

Nie. Bez Miodowego Serca nie mogło być dobrze.

Na treningu uczniom szło całkiem dobrze, zwłaszcza Figlarnej Łapie, chociaż Jerzykowa łapa też miał talent do polowania. 

Po powrocie do obozu Szyszkowe Futro przez większość czasu samotnie siedziała przed legowiskiem wojowników. Miała okazję zamienić z przyjaciółką zaledwie kilka słów.

W końcu, kolejny dzień dobiegał końca, a słońce zachodziło. To był naprawdę, może nie dobry, ale na pewno nie-nie dobry dzień.

Wojowniczka weszła do legowiska, by ułożyć się do snu. Mimo pory zielonych liści przez cały obóz oraz wszystkie legowiska przeszedł jednorazowy,  zimny podmuch wiatru. Szyszkowe Futro skuliła się w kłębek. Jej ciało przeszedł zimny dreszcz. Żałowała, że nie ma obok swojego partnera, który swoim długim, puchatym futrem ogrzałby ją, kojącym i znajomym zapachem ukoił wszelki ból, a swoim pełnym szczerej miłości głosem mógł mówić do niej. A ona do niego.

Tęskniła za nim i chyba nigdy nie przestanie tęsknić.

W końcu jednak udało jej się zasnąć.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro