Rozdział 2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nagle od tyłu ktoś złapał wojowniczkę. Szyszkowe Futro od razu zjeżyła swoje pstrokate futro i wysunęła pazury, gotowa do walki. Znalazła się w łysych łapach kocięcia dwunożnego. Przerażona atakiem zastępczyni ugryzła napastniczkę i wyrwała się, upadając na ziemię. Stanęła przed swoją zdobyczną nie mając pewności, czy dwunożna nie zechce odebrać jej zwierzyny, lub prowadzić dalszej walki. Syczała wściekle gotowa do ataku, który jednak nie nadszedł, kocię dwunożnego podbiegło do stojącego nieopodal, o wiele większego od tej, która chwyciła Szyszkowe Futro dwunoga. Ten wściekł się, podniósł jedną z dwóch łap, którą stał na ziemi i kopnął wojowniczkę w brzuch. Kocica przewróciła się, szybko jednak wstała, chwyciła swoją zdobycz i rzuciła się do ucieczki.

-Hej, zgubiłaś się młoda?

Zatrzymała się, ponieważ usłyszała nieznany głos. Na jednym z płotów oddzielających gniazda dwunożnych siedział łaciaty kocur.

-Nie zgubiłam się. - Odparła wojowniczka. - Poluję.

-Polujesz?! - Zdziwił się pieszczoch, nawet mimo tego, że nie miał obroży widać było, że karmią go dwunożni, był bardzo pulchny. - Po co? A co z twoimi domownikami?

-Nie żyję z dwunożnymi! - Wyjaśniła lekko poddenerwowana, nie miała czasu na rozmowy z piecuchami, podczas kiedy jej klan głodował. - Jestem z klanu pioruna.

-Klanu? Słyszałem o klanie. - Kocur zaczął przyglądać się jej dokładnie, jakby chciał coś sobie przypomnieć. - Czekaj, widziałem cię! Rozmawiałaś z Lajlą po tym, jak jej dom spłonął, gdzieś ją zabrałaś. To byłaś ty, prawda?

-Tak to byłam ja. - Mruknęła szylkreta. - Lajla dołączyła do klanu, teraz nazywa się Spalone Wspomnienie.

-No, no niezłe imię sobie wymyśliła. - Łaciaty pieszczoch zaśmiał się pod nosem, a jego bladożółte oczy błysnęły. - Ja jestem Kropek, a ty?

-Jestem Szyszkowe Futro. - Przedstawiła się zastępczyni. - Miło było porozmawiać, Kropku, ale muszę już iść. Mój klan głoduje, a ja muszę zadbać o pobratymców, nie mogę patrzeć jak głodują.

-Właśnie widzę, że głodujecie. - Odparł niechętnie Kropek. - Wiesz, mam na dworze miskę z karmą, może chcesz coś zjeść? 

W pierwszej chwili Szyszkowe Futro chciała odmówić, koty z klanów gardziły jedzeniem od dwunożnych, jednak w tej sytuacji była tak głodna, że gotowa była przyjąć każdy posiłek. Może nawet uda się jej zabrać trochę jedzenia do klanu?

-Tak, chętnie. - Odpowiedziała.

-Więc chodź.

Kropek poprowadził ją do czerwonego pojemnika, w którym znajdowały się brązowe kulki, służące pieszczochą za pożywienie. Zastępczyni nigdy wcześniej nie jadła karmy i niezbyt jej się to podobało, ale musiała coś zjeść.

Zaczęła jeść karmę Kropka, był to niesmaczny posiłek, jedzenie było mdłe i cierpkie w smaku. Mimo to kocica zjadła połowę jedzenia znajdującego się w misce, nie mogła przełknąć nic więcej, poczuła wyrzuty sumienia, w końcu ona się najadła, a w klanie nadal były koty, które już prawie umierały z głodu.

-Nie jesz już? - Zdziwił się łaciaty kocur. - Pewnie chcesz zostawić coś dla klanu. Masz. - Położył przed nią spory liść, widocznie pochodzący z hodowanej przez dwunożnych w gnieździe roślin. Zaczął zgarniać kulki karmy na liść, kiedy już skończył wręczył zawiniątko wojowniczce. - Masz, zanieś to do tego swojego klanu, niech też coś zjedzą.

-Nawet nie wiem, jak ci dziękować. - Powiedziała do niego i chwyciła zawiniątko z karmą oraz upolowanego wcześniej szczura. - Dzięki temu może jeszcze jeden kot się naje.

-Nie dziękuj! - Zawołał pieszczoch, kiedy odchodziła. - Musimy sobie pomagać, nie ważne czy z domownikami, czy w lesie wszyscy jesteśmy kotami. Jak chcesz wróć jutro po więcej!

Wojowniczka wróciła do lasu, od razu poszła do obozu. Kiedy już znalazła się przy wejściu zdała sobie sprawę, że klanowi nie spodoba się fakt, że przyniosła do obozu jedzenie od pieszczochów. Szybko weszła do obozu i od razu skierowała się za legowisko wojowników, gdzie prawie nikt nigdy nie przychodził. Nikt jej nie zobaczył, nie licząc kociąt i karmicielek obóz był zupełnie pusty, nawet starszyzna wyszła na polowanie, a medycy siedzieli w swoim legowisku i nie wychodzili z niego. Ukryła karmę od Kropka pod kupką mchu, a szczura zaniosła prosto na stertę zwierzyny.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro