Rozdział 21

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Księżyc dopiero co przekroczył najwyższy punkt. Zastępczyni spała po całym dniu polowania, dopiero tego ranka Czarny Nos wypuściła ją z legowiska medyków.

-Wstań! Musisz się obudzić, szybko!

Szyszkowe Futro otworzyła zaspana oczy. Ujrzała przed sobą Różaną Gwiazdą, futro przywódczyni było zmierzwione, a oczy rozszerzone ze strachu.

-Co się stało? - Spytała szylkreta. Nie miała pojęcia, czego może chcieć jej przywódczyni o tak później porze, mimo to podniosła się i usiadła przed nią, szybko doprowadzając sierść do porządku.

-Obudź prędko Zacienione Oko i waszych uczniów. - Rozkazała szybko przywódczyni drżącym głosem. - Musimy iść do Księżycowego Kamienia!

-Księżycowego Kamienia? - Zdziwiła się zastępczyni. Co prawda według tradycji każdy uczeń powinien odbyć tą drogę, ale był środek nocy! - Teraz?

-Teraz. No już leć, ja pójdę do Czarnego Nosa, musi dać nam zioła podróżne!

-Ale jest środek nocy!

-Idź! Już! - Różana Gwiazda już wychodziła z legowiska, tylko przez ramię rzuciła: - To ważne!

Wojowniczka wstała niechętnie, nie rozumiała, co było tak ważnego, by spontanicznie iść w tak daleką podróż. A może otrzymała jakąś wizję i chcę zapytać przodków o jej znaczenie? - Zastanawiała się, w między czasie budząc Zacienione Oko, równie niechętną do podróży jak ona.

-To ja pójdę obudzić uczniów, a ty może spróbuj dowiedzieć się, o co chodzi Różanej Gwieździe. - Zaproponowała szylkreta.

-Wątpię, że cokolwiek mi powie. - Niewidoma wzruszyła krótko ramionami, jednak wyszła z legowiska i skierowała się w stronę jaskini medyków.

Szyszkowe Futro nadal nie mogła się rozbudzić, starała się jakoś ułożyć futro, w które wplątał się spory kolec. Wtedy podeszła do niej brunatna kocica, chociaż z powodu późnej pory jej sierść wydawała się być bardzo ciemna, może nawet i czarna. Z kolei jej oświetlane przez lekki blask księżyca białe, malutkie plamki, które dało się zauważyć głównie na jej pysku wydawały się być jak gwiazdy na nocnym niebie. Jej łagodne spojrzenie nie pasowało zupełnie do pozostałych kotów z klanu cienia, tak samo jej szerokie barki, będące bardziej atrybutem klanu pioruna.

-Dlaczego nie śpisz, Brunatna Gwiazdo? - Zapytała ją zastępczyni Różanej Gwiazdy, nadal czuła szacunek do przywódczyni klanu cienia, więc skłoniła przed nią głowę.

-Mogłabym zadać ci to samo pytanie. - Odparła krótko kocica, usiadła blisko wojowniczki z klanu pioruna. Jej złocisto-żółte oczy błysnęły. - Ale znam już odpowiedź. Różana Gwiazda pobudziła pewnie wszystkich aż do Czterech Drzew. Zajmę się obozem pod waszą nieobecność, chociaż nie jestem pewna, czy powinniście tam iść.

Szyszkowe Futro spojrzała na nią, powinna teraz być już w legowisku uczniów, aby ich obudzić, jednak zawsze lubiła rozmawiać z Brunatną Gwiazdą, była ona o wiele milsza od innych kotów z klanu cienia, chociaż w większości przypadków w jej głosie nie brakowało dumy, a czasami i podejrzliwości.

-Jeśli Różana Gwiazda miała jakąś wizję, a jest to prawdopodobne, to nic dziwnego, że chciałaby pójść omówić to z przodkami. - Chociaż sama nie była przekonana do tej wyprawy szylkreta chciała bronić swoją przywódczynię. - A zapewne po prostu chciała nas zabrać, ponieważ nasi uczniowie nie byli jeszcze przy Księżycowym Kamieniu, a powinni według tradycje.

Może zostaną w końcu mianowani wojownikami? - Pytała się w duchu, mając nadzieję, że jest to prawda.

-Ah, tradycje i tradycje, ciągle tylko te tradycje. - Brunatna Gwiazda uśmiechnęła się subtelnie. - Klan pioruna zawsze bardzo o nie dbał, ale prawda jest taka, że wątpię iż w przypadku wizji Różana Gwiazda ciągnęłaby uczniów i wojowniczki na spontaniczną wyprawę. Chociaż muszę przyznać, że po jej ostatnich decyzjach sama nie wiem, czego mogę się po niej spodziewać. A teraz lepiej idź i obudź tych swoich uczniów.

-Jasne, idę. Miło było z tobą porozmawiać, Brunatna Gwiazdo.

Kocica wstała i wyszła z legowiska. Ruszyła w stronę legowiska uczniów, aby obudzić Figlarną Łapę, Tajemniczą Łapę i Jerzykowom Łapę. Jej przybrana córka oraz brązowy uczeń spali wtuleni w siebie w jednym legowisku. Szyszkowe Futro uśmiechnęła się widząc to, jednak jednocześnie czuła się zmieszana wiedząc, że jej kociątka, które kocha całym sercem i dla której zawsze będą dziećmi dorastają. Odepchnęła jednak od siebie emocje, chcąc jak najszybciej obudzić ich i wyjaśnić sytuację. Szturchnęła najpierw Figlarną Łapę, kotka obudziła się i spojrzała na nią zaspana.

-Szyszkowe Futro? Jest jeszcze noc... - Rozejrzała się szybko po jaskini, kiedy jej wzrok wylądował na Jerzykowej Łapie odsunęła się od niego i usiadła. Spoglądała przez chwilę raz na kolegę z legowiska, raz na przybraną matkę. - Jesteś zła?

-Że śpicie w jednym legowisku? - Zastępczyni liznęła kotkę w ucho. - Oczywiście, że nie. Ale teraz obudź go i Tajemniczą Łapę. Idziemy do Księżycowego Kamienia, Różana Gwiazda zdecydowała się na spontaniczną wyprawę.

-Naprawdę?! Super! - Wesoły okrzyk kotki był tak głośny, że wszyscy uczniowie prócz Niedźwiedziej Łapy pochodzącego z klanu cienia. Spostrzegając, że wszyscy wstali słonecznoruda kotka zasłoniła pyszczek ogonem.

-Co jest takie super? - Jerzykowa Łapa ziewnął długo, a wstając przeciągnął się na posłaniu. Usiadł obok Figlarnej Łapy, ocierając się futrem o jej futro.

-Idziemy do Księżycowego Kamienia. - Tłumaczyła im szybko Szyszkowe Futro. - Już za chwilę, więc wstawajcie i wychodzimy.

-Do Księżycowego Kamienia!? - Berberysowa Łapa zerwał się w posłania i podbiegł do wojowniczki.

-Niesamowite! - Mknąca Łapa prędko do niego dołączyła.

-Zobaczymy Księżycowy Kamień! - Przepołowiona  Łapa podskoczyła radośnie na tą wiadomość.

Szylkreta spochmurniała, nie chciała psuć radości uczniów, którzy nie wybierają się w tę podróż, mimo to musiała to zrobić.

-Przykro mi, ale idziemy tylko ja, Zacienione Oko, Tajemnicza Łapa, Figlarna Łapa i Jerzykowa Łapa. - Wytłumaczyła im łagodnym głosem, mając nadzieję, że nie odbiorą tego źle.  - Ale nie martwcie, się na was też przyjdzie kolej.

-A co ze mną? - Spytała oburzona Mknąca Łapa. - Przecież jestem w ich wieku!

-Na ciebie też przyjdzie czas. - Obiecała jej zastępczyni i przejechała ogonem po jej policzku. - No już, wracajcie do spania. Jestem pewna, że po powrocie wasi przyjaciele opowiedzą wam wszystko ze szczegółami.

W końcu wojowniczka oraz trójka uczniów wyszli z legowiska i ruszyli do jaskini medyków. Szybko zjedli swoje porcje ziół i ruszyli do wyjścia z obozu, gdzie czekały na nich Zacienione Oko oraz Różana Gwiazda.

-Dowiedziałaś się czegoś? - Spytała szeptem szylkreta swoją przyjaciółkę.

-Niestety nie. - Odpowiedziała równie cicho niewidoma.

-Hej, nie gadajcie tam, musimy już iść! - Różana Gwiazda dała okrzyk do wyjścia z obozu. Jej futro ciągle było nastroszone, a oczy rozszerzone jakby nie przestawała się bać. Co jakiś czas panicznie rozglądała się dookoła.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro