2. W Ameryce

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

* II *

Czerwiec 2015

Han MiNa POV

- Witam pani Han. Chciałabym porozmawiać o pani córce. - przywitała mnie wychowawczyni z przedszkola GiNa. - Proszę usiąść. - zaproponowała.

Posłusznie usiadłam. Nie wiedziałam co kobieta chce mi powiedzieć. GiNa to mądra i grzeczna dziewczynka. Nigdy wcześniej nie było z nią żadnego problemu, dlatego nie rozumiem dlaczego tak nagle zostałam wezwana do szkoły. To też powiedziałam nauczycielce.

- GiNa nie sprawia żadnych problemów wychowawczych jednak niepokoi mnie kilka zaobserwowanych zmian.

- Nie rozumiem.

- Dzieciaki są około 8 godzin w przedszkolu, w tym czasie GiNa potrafi być tylko raz w toalecie, gdzie reszta chodzi niemalże co pół godziny.

- Może mniej pije. Nie widzę w tym problemu.

- Czy zwróciła pani uwagę, że dziewczynka przybrała na wadzę i ma obrzęknięte rączki?

Zamyśliłam się nad słowami kobiety. Mozę faktycznie ostatnio jej sukieneczka się ciężej zapina. Ale rączki... nic nie zauważyłam.

- Dodam jeszcze, że GiNa szybko się męczy i ma zadyszki. Może warto by było udać się do lekarza.

Odebrało mi mowę. Dlaczego ta kobieta poucza minie jak mam wychowywać własne dziecko? Może i jestem młoda, ale przez ostatnie pięć lat dawałam sobie jakoś radę. Przełykam kupę wyzwisk, które cisną mi się na usta i odpowiadam jej spokojnie, żeby się odczepiła.

- Zwrócę większą uwagę na rzeczy, o których mi pani powiedziała .

- Cieszę się bardzo.

- Mogę zabrać ją dzisiaj wcześniej? - zapytałam.

Mam dzisiaj wolne i mogę spędzić trochę czasu z córką. Pójdziemy na zakupy i lody. Pobawimy się trochę.

- Oczywiście. Zawołam ją. Proszę tu zaczekać.

YoonGi POV

Od ponad roku nie widziałem mojej córki na żywo. Rozmowy przez skype raz na jakiś czas powoli przestają mi wystarczać. Chciałbym ją przytulić, pójść na lody i do wesołego miasteczka. Niedawno były, jej urodziny. Nawet nie mogłem dać jej prezentu. GiNa uwielbia grać na pianinie. W tamtym roku zaczęła lekcje, więc kupiłem jej keybord, żeby mogła ćwiczyć w domu. Na następne urodziny zamierzam kupić jej książkę z nutami dla zaawansowanych. Może trochę na wyrost, ale moja córka jest utalentowana, szybko będzie mogła z niej korzystać. Już wyobrażam sobie jak za jakiś czas gramy razem w duecie. Postaram się to jakoś jej to dostarczyć w najbliższe urodziny, które swoją drogą ma w marcu, dokładnie cztery dni przed moimi. Jest najwspanialszym prezentem, jaki mogłem dostać na 18 urodziny.

Spojrzałem na jej zdjęcie z tamtorocznej Gwizdki, które wysłała mi MiNa. Dotknąłem palcem jej uśmiechniętej twarzyczki. Moja córeczka jest taka śliczna. Ma mój nos i usta, ale piękne duże oczy matki. Czarne włoski miała związane w dwa warkocze i spięte gumkami ze stokrotkami. Sam jej je kupiłem i wysłałem na Boże Narodzenie. Moja kochana Stokroteczka.

- Tęsknię za tobą, kochanie. - szepnąłem.

Nie usłyszałem, gdy do mojego pokoju wparował JiMin. Szybko schowałem zdjęcie pod poduszkę. Chłopaki nadal nic nie wiedzą. Mimo, że jesteśmy ze sobą tyle czasu nadal im tego nie powiedziałem. Nie raz chciałem. Za każdym razem, gdy pytali 'gdzie byłeś' jeszcze w Ameryce. Gdy wracam od rodziców i się ze mnie śmieją, że jestem synkiem mamusi i latam w odwiedziny w każdej wolnej chwili. Zawsze gdy MiNa mówi mi o nowych osiągnięciach mojej malutkiej i chciałbym się pochwalić jak mądrą mam córkę. Tyle razy chciałem im powiedzieć, ale nie byłem pewny czy mi uwierzą, a nawet jeśli czy to zrozumieją i będą cieszyć się moim szczęściem. Więc na razie nic nie mówię. Czekam na lepszy moment. O ile taki kiedykolwiek nastąpi.

- Hyung, co robisz? Wołają na kolację. - zawołał stojąc w drzwiach – Co tam chowasz? Coś nieprzyzwoitego. - zainteresował się. Podszedł i usiadł na łóżku obok mnie. - Też chcę zobaczyć. - powiedział słodko.

- To nie dla dzieci. - powiedziałem na odczepnego.

- Obiecuję, że nie pokażę Kook'owi. - uśmiechnął się z własnego żartu.

- Ty też nie zobaczysz. - dałem mu pstryczka w czoło.

Wstałem z łóżka i pociągnąłem go za sobą do drzwi. Nie mogłem zostawić go tu samego ani na chwilę, mógłby zajrzeć tam gdzie nie powinien. Zrobił naburmuszoną minę, ale posłusznie wstał i wymaszerował za mną do jadalni, gdzie czekała już reszta chłopaków.

* III *

15 lipca 2015

YoonGi POV

Przylecieliśmy do NYC w ramach mini trasy The Red Bullet. Wcześniej byliśmy w Australii. Dotarliśmy do hotelu i rozlokowaliśmy się w pokojach. Menadżer powiedział, że mamy dzisiaj wolne. Zalecił nam odpoczynek przed jutrzejszym koncertem.

Ja jednak mam inne plany. Dzisiaj są urodziny MiNa. Rozmawiałem z nią kilka dni temu i umówiliśmy się w jej mieszkaniu. Proponowałem kawiarnię, ale w sumie mogłoby być to zbyt niebezpieczne. Ktoś mógłby nas zobaczyć. Nałożyłem najgorsze ciuchy jakie miałem, czapkę i okulary. Starałem się nie wyglądać jak idol i przemknąć przez ulice miasta niezauważony.

MiNa mieszka w tym samym mieszkaniu od przeszło dwóch lat, byłem u niej kilka razy, więc dojazd nie sprawia mi większego problemu. Po drodze kupiłem tort i prezent – jej ulubione perfumy. Mam także ulubione koreańskie ciasteczka GiNa. Stoję przed jej drzwiami i czekam z niecierpliwością aż otworzy.

Drzwi się otwierają i pierwszą osobą, którą widzę jest moja śliczna córeczka.

- Appa! - krzyczy szczęśliwa i się na mnie rzuca.

Mam zajęte ręce, więc nie mogę nic zrobić. W korytarzu pojawia się MiNa i bez słowa zabiera sprawunki z moich rąk. Teraz mogę podnieść mojego aniołka, przytulić i ucałować.

- Moja kochana córeczka. Tak się stęskniłem. - mówię.

Podnoszę ją do góry i kręcimy się dookoła. GiNa piszczy z zachwytu.

- No dobrze. Postaw ją już. - woła MiNa.

Posłusznie opuszczam ją na podłogę, ale trzymam jej rączkę. Ruszamy do salonu, przed kanapą stoi zastawiony jedzeniem stół. Zanim usiądę składam MiNa życzenia urodzinowe i wręczam prezent. Dziewczyna mi dziękuję, przytulamy się i przelotnie cmokamy w policzki. Siadam na kanapie. GiNa wspina się na moje kolana i oplata swoimi raczkami moją szyję, wtulając się we mnie.

- Skarbie jak ty urosłaś. - mówię – Niedługo nas przerośniesz.

- Nie jestem taka duża. - dąsa się.

- Kochanie to był komplement. - mówi MiNa – Tatuś nigdy by nie powiedział ci nic niemiłego.

- Wiem. Tatuś jest najlepszy.

Siedzimy, jemy i sobie rozmawiamy. Czuję się jak w domu, jakbym był w końcu na właściwym miejscu. Tęskniłem tak bardzo za nimi. Nie tylko za córką. Dopóki nie dołączyłem do wytwórni kochaliśmy się z MiNa nad życie. Uczucie tak szybko nie przemija. Przygasło przez to, że nie mamy siebie nawzajem na co dzień, ale wystarczy chwila aby ponownie zapłonęło.

- Jak mojej dziewczynce idzie w szkole? - pytam GiNa, która nadal była na moich kolanach.

- W szkole jest naprawdę super. Mam same dobre oceny i umiem więcej niż inne dzieci. - mówiła przejęta.

- Zgadza się. Jej umiejętności wykraczają ponad poziom. - dodała MiNa.

- Moja Stokrotka, jest taka mądra. - dotykam czule jej noska – Ma to po tobie. - mówię do MiNa.

- Jasne.

- A tobie jak idzie na uczelni?

- Dobrze. Przygotowuję się do wystawy.

- Kolejnej? Gratuluję. Chciałbym móc ją obejrzeć. - mówię smutno.

Spędzam u nich cały dzień. Tak zatraciliśmy się w rozmowie, że nie zauważyliśmy kiedy wybiła 20. GiNa przysypiała w moich ramionach. Poszliśmy ją położyć spać. Dziewczynka nie chciała mnie puścić. Wiedziała, że jutro już mnie tu nie będzie i nie wiadomo kiedy znowu uda się nam zobaczyć. Jednak dzielnie to znosiła. Przeczytałem jej bajkę, zgasiłem światło i cichutko wyszedłem z jej pokoju.

MiNa zrobiła jeszcze kawę i ponownie usiedliśmy w salonie.

- Jak się masz YoonGi? Wyglądasz na zmęczonego. - powiedziała.

- Ja zawsze tak wyglądam. - uśmiechnąłem się blado – Mam teraz zapchany grafik koncertami i innymi czynnościami związanymi z promocją 'I NEED U'.

- Oglądałyśmy nowe MV i wasze występy na YouTube. GiNa uwielbia waszą nową piosenkę. Umie ją zaśpiewać i zatańczyć prawie cały układ.

- Naprawdę? - zdziwiłem się.

- Mam nagranie. Poczekaj chwilkę.

MiNa podeszła do komody na której stał telewizor. Z jednej z szuflad wyciągnęła kamerę i podłączyła ją do telewizora. Na ekranie pokazała się tańcząca i śpiewająca GiNa. W tle było widać nasz występ z jakiegoś programu i grała nasza piosenka. Moja śliczna córeczka śpiewała cały tekst. Najlepiej wychodził jej mój rap. 'To tatuś!' - powiedziała i wskazała w pewnym momencie palcem na telewizor. Poczułem na policzkach łzy. Przez to moje głupie idolowanie tyle tracę z życia swojej córki.

- YoonGi? Co się stało? Nie przesadzaj, nie była taka zła. - powiedziała MiNa.

- Mamy wspaniała córkę, MiNa. Żałuję, że nie mogę z nią być cały czas.

- YoonGi...

Dziewczyna przysunęła się i przytuliła mnie. Odwzajemniłem uścisk, tak dobrze mi znany. Od zawsze pasowaliśmy do swoich ramion. Odsunęliśmy się od siebie nieznacznie. Spojrzeliśmy sobie w oczy. Nasze twarze były blisko siebie. To był moment. Nie zastanawialiśmy się nad tym co robimy. Nasze usta się spotkały. Przez ten pocałunek wyraziliśmy wszystkie nasze uczucia: szczęście, tęsknotę... Nie całowaliśmy się od pierwszych urodzin GiNa. Oderwaliśmy się od siebie, gdy zabrakło nam powietrza.

- Powinienem już iść. Pewnie już mnie szukają. - szepnąłem.

- Dobrze.

- Ucałuj ode mnie jeszcze raz GiNa.

******

Gdy wróciłem do hotelu chłopaki już spali. Dzięki ci Boże za to, że każdy z nas ma własny pokój. Na pewno zauważyli moją nieobecność prze cały dzień, ale jutro będę się tym przejmował i wymyślę jakąś wymówkę.

Wszedłem od razu pod prysznic. Szybko się umyłem i położyłem. Jutro od rana mamy próby do koncertu. Muszę się trochę przespać, chcąc jakoś funkcjonować. Spojrzałem na godzinę w telefonie, było po północy. Usiadłem na łóżku, wyciągnąłem zdjęcie GiNy z portfela.

- Miłych snów kochanie.

Zasnąłem z owym zdjęciem w ręce. 

* IV *

Październik 2015

HAN MINA POV

Gdy wyszłam z budynku uczelni musiałam szczelniej okryć się płaszczem i szalikiem. Był październik i powoli zaczynało być chłodno. Szłam przez piękny jesiennie, przyozdobiony park. Aż miałam ochotę wyciągnąć aparat i zrobić zdjęcia tym wszystkim wspaniałym barwom. Może bym i tak zrobiła, gdyby nie to, że zadzwonił mój telefon.

- Halo. - odebrałam.

- Pani Han? - usłyszałam głos kobiety.

- Tak.

- Z tej strony nowa nauczycielka GiNa. Choi SoRa.

- Dzień dobry. Coś się stało? Coś z Gina? - zaniepokoiłam się.

- Pani córka źle się poczuła. Wymiotowała i potem zemdlała. Zabrałyśmy ją do szpitala razem z panią dyrektor.

- W którym szpitalu jesteście? Już jadę.

Zatrzymałam nadjeżdżającą taksówkę i podałam adres szpitala. Wpadłam do budynku jak burza i zapytała w rejestracji gdzie mam szukać córki. Pobiegłam we wskazanym kierunku i spotkałam tam nauczycielki.

- Co się stało? Co z nią? - zapytałam bez żadnych wstępów.

- Robią jej badania.

Chodziłam w tę i z powrotem pod salą. Czas zdawał się stanąć w miejscu. Szalałam z niepokoju o córkę. Bałam się, że coś poważnego może się jej stać. Że mogę ją stracić. 'YoonGi, chciałbym żebyś przy mnie był.' Nie wiem po jakim czasie wyszedł do mnie lekarz.

- Co z moją córką? Co z Min GiNa?

- Pani jest matką? - skinęłam głową – Zapraszam do mojego gabinetu.

Przeszliśmy kawałek korytarzem i weszliśmy do pomieszczenia.

- Proszę usiąść. - polecił – Jest pani sama?

- Dlaczego pan pyta? - zdziwiłam się.

- Mam pani coś ważnego do powiedzenia, może lepiej gdyby mąż był z panią.

- Ojciec GiNa jest w Korei. Jesteśmy tu same.

- Rozumiem. W takim razie proszę przyjąć to ze spokojem.

- Przeraża mnie pan. Co się dzieje z moją córką?

Lekarz spuścił wzrok na wyniki badań GiNa i zaczął je przeglądać. Po chwili zastanowienia zaczął mówić.

- Badanie moczu GiNa wykazało jego znaczne zagęszczenie i znaleźliśmy w nim krew. Dodatkowo dziewczynka ma podwyższone ciśnienie tętnicze i zespół niespokojnych nóg.

- Co to wszystko znaczy? Nic nie rozumiem. - byłam bliska płaczu, a jeszcze nic konkretnego mi nie powiedział.

- Badanie USG wykazała brak przepływu w prawej nerce i znaczne zmniejszenie masy lewej nerki. Podsumowując pani córka ma zaawansowaną niewydolność nerek.

Opadłam ciężko plecami na oparcie krzesła. Niewydolność nerek? Jak to możliwe? Dlaczego? Czemu to spotkało moją kruszynkę?

- Prawa nerka jest już martwa i do usunięcia. Lewa pracuje tylko w 50%. GiNa potrzebuje natychmiastowego leczenia. Dializ i przeszczepu nerki.

- Przeszczepu?

- Tak. Rozmawiałem z kliniką transplantologii. Trwają przygotowania, aby pani córkę wpisać na międzynarodową listę osób oczekujących na przeszczep.

- Jak długo może to potrwać? Ile GiNa ma czasu?

- Odpowiedni narząd może pojawić się po kilku dniach jak i latach. Proponuję aby rodzina się zbadała może ktoś z państwa będzie kompatybilny z dziewczynką.

Pogubiłam się w tym wszystkim. Przeszczep. Dawca. Czekanie. Kompatybilny. Wszystko krążyło mi w głowie. Totalny chaos.

- Cała nasza rodzina jest w Korei. Możemy wrócić?

- Tak. Podróż może być ciężka, ale zastosujemy odpowiednie leki obniżające ciśnienie. Skontaktuję się z moim znajomym pracującym w Seulskim szpitalu. Pomoże pani.

- Dziękuje bardzo. Czy mogę teraz do niej iść?

- Tak, oczywiście. Pielęgniarka panią zaprowadzi.

Wyszłam z gabinetu lekarza i jak lunatyk kroczyłam za pulchną pielęgniarką. Przeszłyśmy wzdłuż korytarza i przeszłyśmy przez ostatnie drzwi. Znalazłyśmy się w sali, w której było kilka łóżek, każde zajęte przez pacjenta i obstawione jego rodziną. Pomyślałam o mojej córeczce, która leży gdzieś pośrodku tego wszystkiego sama i jest przerażona. Co ze mnie za matka, że doprowadziłam własne dziecko do takiego stanu. Byłam zła na samą siebie i niespokojna o GiNę. Nie wiem czy dam radę poradzić sobie z tym sama. 'YoonGi...'

Pielęgniarka zatrzymała się przed łóżkiem na końcu sali.

- Pani córka. - powiedziała.

- Dziękuję.

Kobieta się oddaliła, a ja usiadłam na stołku obok łóżka. GiNa spała. Była podpięta do kroplówki. Jej twarz była taka blada. Wyglądała na taką drobniutką i malutką pośród tej strasznie białej szpitalnej pościeli. Wzięłam ją za rączkę. Drugą ręką odgarnęłam jej włoski z czoła. W jej buźce widziałam zarówno siebie jak i YoonGi. Chciałabym żeby nasze życie wyglądało inaczej. Żebyśmy byli teraz razem. Nigdy nie przestałam kochać YoonGi. Nie chcąc być przeszkodą w osiągnięciu tego o czym pragnął, zgodziłam się usunąć. Wiedziałam, że GiNa nas będzie zawsze łączyć i w pewnym sensie będziemy zawsze razem.

Jak ja mam mu o tym powiedzieć? GiNa jest jego oczkiemw głowie. Załamie się jak usłyszy o jej chorobie. Ma tyle spraw na głowie, anichwili wolnego. Co jeśli przez te wiadomości coś zawali? Mój Boże, co ja mam ztym wszystkim zrobić? 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro