4. Bezsilny i bezużyteczny

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

* VII *

Kilka dni później

YoonGi POV

Jestem w drodze na Jeju. Nie pozbyłem się uczucia niepokoju, nie pomaga mi także fakt, że nie znam wyników badań, które zrobiliśmy dwa dni temu. Przebadaliśmy się wszyscy ja, MiNa, nasi rodzice, których zawiadomiliśmy jeszcze tego samego dnia co dziewczyny przyleciały i siostra MiNa. Nasze rodziny przyjęły to ze spokojem. Po chwilowym szoku zaczęli powtarzać 'Wszystko będzie dobrze' i 'Jakoś się ułoży'. Potem zaczęli bawić się z GiNa.

Kompletnie odseparowałem się od zespołu. Nie spędzam z nimi zbyt dużo czasu, ani nigdzie z nimi nie wychodzę. Zwykła rozrywka jaką jest wspólne oglądanie TV czy granie w gry stało się dla nas świętem. Gdy miałem chwilę wolnego jeździłem do córki i zostawałem z nią do wieczora. Byłem gościem w naszym dormie. Chłopaki pytają co się dzieje i gdzie znikam na całe dnie. Ja tylko powtarzam, że mam jakieś sprawy do załatwienia. Zauważyli także, ze nie sypiam po nocach tylko snuję się po pokoju. W nawyk weszło mi obgryzanie paznokci. Jestem jednym wielkim kłębkiem nerwów. Menadżer przyniósł mi jakieś tabletki uspokajające, ale jestem po nich zbyt otępiały, żeby je brać.

Nasz samolot ląduje, zabieramy bagaże, ładujemy się do van'a i jedziemy do hotelu. Tym razem dzielę pokój z JiMin'em, więc nie będę mógł swobodnie rozmawiać z MiNa. Pod koniec tygodnia mają być wyniki badań. MiNa ma je odebrać wraz ze swoją matką i dać mi znać. Nadal będę w tym czasie poza Soulem.

Rzucam swoją torbę w kąt koło łóżka i idę do łazienki. Czuję na sobie zaniepokojone spojrzenie Min'a. Zawsze miałem z nim jakąś silniejszą więź niż zresztą zespołu. Ale jak ten dzieciak może mi pomóc. Co on może wiedzieć. Kilka dni temu wkroczył w dorosłość. A ja ma niespełna 5 – letnią córkę. Dzieli nas w tym momencie różnica pokoleniowa.

Zamykam się w łazience i siadam na sedesie. Wyciągam telefon i piszę do MiNa sms.

'Jestem już w hotelu na Jeju. Jak się czuje GiNa? Daj mi znać jak tylko będą wyniki.'

Robię kilka głębszych wdechów, żeby się uspokoić. Po odświeżeniu się wychodzę z łazienki. JiMin siedzi na swoim łóżku i przegląda coś w telefonie.

- Hyung, wszystko w porządku? Źle zniosłeś podróż? - zapytał.

- Wszystko dobrze. Nic się nie stało.

- Nie masz ochoty pogadać? Widać, że coś cię gnębi. - spojrzał na mnie badawczo.

Położyłem się na łóżku, na plecach i zapatrzyłem w mało interesujący sufit. Czy chciałem pogadać? Oczywiście, ale nie znajdowałem odpowiednich słów. I wątpię żeby mnie zrozumiał. Dlatego wybrałem milczenie. Przekręciłem się na bok, tyłem do JiMin'a nie mówiąc ani słowa. Jeżeli i on przestanie zwracać na mnie uwagę, jak reszta będę miał święty spokój.

- Hyung, pamiętaj że zawsze i ze wszystkim możesz się do mnie zwrócić. Będę tu dla ciebie.

Wiem, JiMin...

*******

Rano wstałem wcześnie rano i wyszedłem do ogrodu przy hotelu, aby zadzwonić w spokoju do MiNa. Dziewczyna odebrała wręcz od razu.

- MiNa, dzień dobry. Co u was?

- YoonGi. Dlaczego nie śpisz? Jest tak wcześnie. - powiedziała wcale niezaspanym głosem.

- Musiałem do ciebie zadzwonić, a mogę to zrobić tylko gdy chłopaków nie ma obok. Nie brzmisz jak ktoś, kogo obudzono.

- Nie spałam całą noc. - przyznała po dłuższej chwili.

- Dlaczego? Coś się stało? - od razu się zaniepokoiłem. - Są już wyniki na zgodność tkankową?

- Nie YoonGi, jeszcze nie ma. Po prostu nie mogłam zasnąć. Z GiNa wszystko w porządku.

Odetchnąłem z ulgi. Lepsza jest niepewność niż świadomość, że nie mogę pomóc własnej córce.

Han MiNa POV

Nie mogłam powiedzieć mu prawdy teraz, kiedy za kilka godzin musi wyjść na scenę. Wyniki dostałam wczoraj, kilka chwil przed tym jak wysłał mi sms. Byłam zbyt roztrzęsiona, żeby mu odpisać. Moi rodzice spędzili ze mną cały dzień. Tata bawił się z GiNa, a mam starała się mnie uspokoić. Łzy nie przestawały mi lecieć. 'Co my teraz zrobimy?' - powtarzałam jak w transie.

Nikt z nasze siódemki nie mogło być dawcą. YoonGi i jego rodzice mają inną grupę krwi. Ja w dzieciństwie przechodziłam jakąś infekcję dróg moczowych i też zostałam zdyskwalifikowana. Moi rodzice są kompletnie niezgodni z GiNa tkankowo, a moja siostra dowiedziała się, że jest w ciąży z drugim potomkiem. Musimy czekać na odpowiedni narząd od obcego dawcy. Nie wiadomo kiedy to nastąpi.

Lekarz do którego telefonował doktor z Stanów, podjął się leczenia nerko – zastępczego. Co dwa dni mamy stawiać się na dializach. GiNa dzielnie to znosi, ale strasznie boi się igieł. Nie wyobrażam sobie pierwszej dializy. Będzie krzyk i płacz, a mi serce pęknie z żalu.

Usłyszałam kroki mojej córki. Szybko otarłam łzy z policzków.

- Omma! - zawołała.

Wyszłam do niej z kuchni. Była w piżamce, ślicznej niebieskiej koszulce nocnej, którą kupił jej YoonGi. Włoski miała potargane i nie miała kapci na gołych nóżkach. Pocierała oczy piąstką.

- Dzień dobry, kochanie. Coś się stało?

Wzięłam ją na ręce i wróciłam do kuchni. Posadziłam ją na wysokim stołku przy blacie.

- Jestem strasznie głodna. - powiedziała i ziewnęła.

- Jesteś pewna, że chcesz śniadanie? Nie wolisz jeszcze pospać? - zapytałam, patrząc na mojego przysypiającego aniołka.

- Nie. Mogę prosić o naleśniki z bitą śmietaną?

- Śniadanie na słodko? - udałam zdenerwowaną. Jednak córki to nie ruszyło – Oczywiście. Już robię.

- Dziękuję.

Zeskoczyła ze stołka i poszła do salonu. Położyła się na kanapie, przykryła kocem, który leżał tam w razie takich sytuacji i włączyła TV. Leciała akurat powtórka jakiegoś music show. Minęło kilka występów. Ja zajęłam się robieniem jedzenia i byłam pewna, że GiNa zasnęła. Jednak nagle wykrzyknęła:

- Tatuś!

Spojrzałam na ekran TV i faktycznie BTS występowało z DOPE. To musiał być jakiś stary program. Przecież za miesiąc wracają z nową płytą.

- Mamo? - usłyszałam ponowne wołanie.

- Słucham! - odkrzyknęłam.

- Kiedy przyjdzie tatuś?

- Nie wiem, kochanie. Jutro po południu powinien być w Soulu.

Usmażyłam górę naleśników, dla GiNa i siebie. Wyjęłam z lodówki bitą śmietanę i zawołałam małą na jedzenie. Przyszła natychmiast, już całkiem rozbudzona.

- Chciałabym pograć na instrumentach taty. Myślisz że mogę?

- Nie wiem, kochanie. Na razie ładnie zjedź i idź się ubrać. Później zapytamy tatę o zgodę.

Wstawiłam swój talerz do zlewu i nalałam małej soku pomarańczowego. Potem napisałam sms do YoonGi.

'Zadzwoń w wolnej chwili, proszę. GiNa chce cię o coś zapytać.'

YoonGi POV

Skończyliśmy naszą próbę przed występem na festiwalu. Teraz siedzimy w garderobie i odpoczywamy. Powinni nam zaraz dostarczyć pizze. Padam zmęczony na krzesło przed lustrem. Wyciągam telefon z kieszeni spodni i widzę, że mam wiadomość od MiNa. Odczytuję. Robię zaskoczoną minę. Moja córka chce mnie o coś zapytać?

Jeśli chcę zadzwonić, muszę wyjść z garderoby. Rozglądam się dookoła. Chłopaki są zajęci swoimi sprawami, powinni nie zauważyć. Wstaje z krzesła i udaję się do wyjścia. Na korytarzu spotykam menadżera.

- Jedzenie przyszło. Dokąd idziesz? - pyta.

- Muszę zadzwonić. Zaraz wrócę. Zatrzymaj dla mnie ze dwa kawałki.

- Jasne. Tylko szybko wracaj.

Wchodzę do łazienki, która jest na końcu korytarza i wybieram numer dziewczyny. Szybko odbieram.

- Hej. Odczytałem twoją wiadomość. O co chodzi?

- Dam ci GiNa.

Słyszę jak woła moją córkę i podaje jej telefon.

- Halo. - odzywa się GiNa.

- Witaj, kochanie. Podobno masz do mnie jakąś sprawę?

- Tak. Czy mogę pograć, na twoich instrumentach? Mama nie wiedziała czy mogę.

Pograć na moich ins... A! Tych w studio nagrań.

- Oczywiście, że możesz. Są tam też dla ciebie.

- Dziękuję. - pisnęła uradowana.

- Tylko jak mama będzie kazała ci przestać, to grzecznie to zrób, dobrze?

- Jasne, tato. Jesteś najlepszy. Kocham cię.

- Też cię kocham Stokrotko.

Przesyłam jej buziaki, mówię że wpadnę jutro i się rozłączam. Gdy wracam do garderoby, po pizzie nie ma śladu.

* VIII *

Następnego dnia.

YoonGi POV

Po powrocie do stolicy, od razu pojechałem do dziewczyn. Chłopakom powiedziałem, że mam coś do załatwienia, znowu. O ile reszty to nie obeszło, tak JiMin spojrzał na mnie pytająco i smutno. Źle znosił nasze odseparowanie od siebie i moją oziębłość. Ale tak jest łatwiej. Nie potrafię mówić o swoich problemach. To są moje kłopoty i nie chcę zamartwiać nimi innych.

Wchodzę do mieszkania otwierając drzwi kodem. W końcu jestem u siebie. Zdejmuję buty i wierzchnie ubranie w korytarzu. Słyszę dźwięk telewizora i krzątanie w kuchni.

- Już jestem! - zawołałem.

Po chwili usłyszałem stukot małych nóżek i zza rogu wybiegła GiNa. Wpadła z impetem w mojej ramiona.

- Appa!

- Moje kochanie. Tęskniłaś za tatą?

- Bardzo.

Dała mi soczystego buziaka w policzek.

- Ja za tobą też. Zobacz co ci kupiłem.

Postawiłem ją na podłodze i wręczyłem torbę z prezentem. Kupiłem jej pluszową lalkę, która do złudzenia przypominała moją córkę.

- Wow, jaka ładna i duża. Dziękuję!

Ponownie się przytuliła. Wszedłem do kuchni, z nią na rękach. MiNa robiła podwieczorek. Na stole stały już kanapki i herbata, a dziewczyna kroiła jeszcze ciasto.

- Cześć. - przywitałem się.

- Już jesteś? Siadaj. Pewnie jesteś głodny. - powiedziała uśmiechając się.

- Wygląda pysznie.

Siadam przy stole, córkę sadzam na krześle obok. MiNa do nas dołącza po drugiej stronie stołu.

- Mamo, zobacz co tatuś mi kupił. - GiNa wyciąga lalkę ponad stół i chwali się nią matce.

- Śliczna. A teraz jedź.

- Nie musisz być zazdrosna. - żartuje – Dla ciebie też coś mam.

Przesuwam po stole małe kolorowe pudełko z ładną czerwoną kokardą. MiNa spogląda na mnie zaskoczona. Bierze nieśmiało prezent w ręce i otwiera.

- YoonGi... jakie to piękne. - mówi urzeczona.

- Gdy zobaczyłem tę apaszkę, od razu o tobie pomyślałem.

Zjedliśmy i przenieśliśmy się do salonu na kanapę. Oglądaliśmy TV, graliśmy w planszówki, rysowaliśmy razem z GiNa. To były szczęśliwie spędzone chwile. GiNa zmęczona, szybko zasnęła.

- Powinienem się zbierać. - powiedziałem.

- YoonGi... muszę ci coś powiedzieć. Usiądź proszę. - powiedziała MiNa.

Han MiNa POV

Muszę powiedzieć mu prawdę. Nie mogę tego ukrywać. Byłby na mnie zły, gdyby się o tym z czasem, jeszcze może nie ode mnie, dowiedział. YoonGi usiadł przy kuchennym blacie, a ja wyciągnęłam wyniki badań z szuflady w swoim pokoju. Gdy szłam do niego korytarzem, bacznie mi się przyglądał i nie wiedział o co chodzi. Usiadłam naprzeciwko i podałam mu kartki bez słowa. Nie wiedziałam jak mu to powiedzieć.

- Co to takiego? - zapytał.

- Wyniki. - szepnęłam ze spuszczoną głową.

YoonGi zaczął je uważnie studiować. Nie trudno było zauważyć moment w którym dotarła do niego brutalna prawda. Rzucił ze złością papiery na stół. Zerwał się ze stołka i zaczął chodzić w tę i z powrotem.

- To nie możliwe. - powtarzał.

Uderzył pięścią w ścianę. Potem oparł głowę o ową ścianę. Zaczął płakać. Zsunął się po ścianie na podłogę.

- To nie może być prawda. - łkał.

Ten widok łamał mi serce. Sama tak wyglądałam dwa dni temu. Podeszłam do niego i go przytuliłam. Cały się trząsł. Od krzyku powstrzymywał go tylko fakt, że mała śpi i nie chce jej obudzić. Także zamknął mnie w żelaznym uścisku, nie mogłam oddychać. Ale nie protestowałam, wiedziałam że tego potrzebuje. Stanowiłam koło ratunkowe, na ocenianiu smutku.

Nie wiem ile trwaliśmy w takiej pozycji i jak długo YoonGi płakał. Gdy przeszliśmy do salonu, chłopak opadł bez sił na kanapę. Z jego wyrazu twarzy nie szło nic odczytać. Jego oczy były puste. W tym momencie był tylko ciałem bez duszy. Podałam mu kubek z herbatą uspokajającą. Wziął go automatycznie , jak robot.

- Wypij YoonGi. To ci pomoże.

Wypił. Nie wiedziałam ja do niego dotrzeć. Nie rozmawiał ze mną. Patrzył ślepo w punkt przed sobą.

- YoonGi. - dotknęłam jego ramienia.

Spojrzał na mnie. Nadal nie myślał trzeźwo. Jego oczy były nieobecne.

- Wszystko będzie dobrze. Nie przejmuj się tak.

Pokiwał bezmyślnie głową i powrócił do oglądania punktu na wprost siebie.

Herbata go uspokoiła i po pewnym czasie uśpiła. Padł ja kłoda na sofie. Przykryłam go kocem i przygasiłam światła. Niech śpi, jest mu to teraz potrzebne. Gdy miałam pójść do kuchni, usłyszałam wibracje telefonu na stoliku. Dzwoniła menadżer YoonGi. Po chwili zastanowienia wzięłam komórkę ze sobą i odebrałam w pomieszczeniu obok.

- Halo. - szepnęłam

- Dobry wieczór. YoonGi jest z wami? - zapytał.

- Tak. Zasnął. Może u nas zostać na noc? Wolałabym go nie budzić.

- Czy coś się stało?

Opowiedziałam mu o całym wydarzeniu i stanie chłopaka.

- Dobrze niech zostanie. Zaopiekuj się nim proszę. I jest mi bardzo przykro.

- Rozumiem. Dobra noc.

* IX *

YoonGi POV

Obudziłem się nie wiedząc gdzie jestem. Rozejrzałem się po pokoju. Byłem w nowym mieszkaniu, nie wróciłem do dormu na noc. No pięknie, to się będę musiał tłumaczyć. Nie pamiętam kiedy odpłynąłem. Była piąta rano. W domu panowała cisza, dziewczyny pewnie jeszcze śpią.

Wstałem z kanapy i poszedłem do pokoju GiNa. Wszedłem cicho, żeby jej nie obudzić. Usiadłem na podłodze obok łóżka i przyglądałem się mojej dziewczynce, spokojnie śpiącej. Ściskała w rączkach lalkę, którą ode mnie dostała. Miała lekko rozchylone usteczka, a jej włoski były potargane. Wyglądała tak uroczo. Moja słodka dziewczynka. Pogłaskałem ją po policzku. Nie mogę cię stracić. Poczułem łzy na policzku. Szybko je starłem. Wstałem z podłogi, otuliłem ją kołderką i wyszedłem z pokoju.

Muszę się wziąć w garść. Nie mogę wiecznie płakać. Muszę ratować moją dziewczynkę. Tylko co mogę zrobić. Czekanie na odpowiedni narząd jest torturą. Usiadłem przy stole i schowałem twarz w dłonie. Jestem takim bezużytecznym ojcem. Najpierw nie mogę być z córką cały czas, a teraz nawet nerki oddać nie mogę. Nie mogę patrzeć jak ona cierpi. Ale co mogę zrobić?

Usłyszałem kroki. To była MiNa.

- Wstałeś już. - stwierdziła – Jak się czujesz?

- Bezużyteczny i bezsilny.

- YoonGi... nie myśl tak. Wszyscy jesteśmy w takiej samej sytuacji.

Usiadła przy mnie i podała mi szklankę wody.

- Więc co możemy teraz zrobić? Bezczynnie czekać?

- Być przy niej. Czekają ją dializy. Co dwa dni.

- Co dwa dni?! - niemal krzyknąłem – Jak tak małe dziecko to wytrzyma?

- Będzie ciężko. Na początku. GiNa boi się igieł i zastrzyków.

Mój Boże! Ponownie załamałem ręce.

- Kiedy ma być w szpitalu?

- Jutro po 10.

- Pojadę z wami.

- Nie będzie to zbyt niebezpieczne dla ciebie?

- Nie dbam o to. Muszę z nią być.

Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. MiNa poszła otworzyć. Do mieszkania wszedł mój menadżer. Nie wyglądał na wkurzonego.

- Hyung, skąd...

- Dzwoniłem do ciebie wieczorem. MiNa – ssi odebrała. - powiedział – Jak się czujesz?

Nie odpowiedziałem. Spuściłem tylko głowę. Hyung usiadł obok mnie przy stole. MiNa poszła zrobić mu kawę. Poczułem jego dłoń na swoim ramieniu.

- YoonGi, wiem że jest ci ciężko, ale musisz być silny. Dla swojej córki. - powiedział.

- Wiem, ale nie ma nic co mógłbym zrobić. Mogę tylko bezczynnie czekać.

- Skoro jest teraz bliżej ciebie, możesz spędzać z nią więcej czasu. Oczywiście nie możesz zaniedbywać swoich obowiązków. Wiesz o tym, prawda?

- Hyung, moja córka jest poważnie chora, a ty mi mówisz o pracy? - oburzyłem się.

- Nie zapominaj kim jesteś.

- Nie musisz mi o tym przypominać. Dostatecznie cierpię z tego powodu.

Ruszyłem do wyjścia, nie zwracając uwagi na ich wołania. Dorm był ulicę dalej. Szedłem szybkim krokiem, w niezapiętej kurtce. Chłodny wiatr smagał mnie po twarzy i rozwiewał moje włosy. Ludzie śpieszący się do pracy, nawet nie zwrócili na mnie uwagi.

Wiem, że hyung ma rację i mam swoje obowiązki, ale w tym momencie córka jest dla mnie ważniejsza. Gdyby nie to, że swoim zachowaniem naraziłbym dobro całego zespołu, dawno bym odszedł. Ta cała sława nie jest tego warta. Straciłem 4 lata z życia córki, a teraz mogę stracić nawet ją. Kopnąłem sfrustrowany puszkę, która 'weszła' mi w drogę. Trafiła w drogowskaz i odbiła się od niego z głuchym stukotem.

Wpadłem jak burza do dormu. Zrzuciłem buty w przedsionku i ruszyłem do swojego pokoju.

- Hyung, gdzieś ty był? - usłyszałem głos NamJoon'a.

- Całą noc się o ciebie martwiliśmy. - powiedział JiMin.

Nawet się nie zatrzymałem. Wszedłem do pokoju i głośno zatrzasnąłem drzwi.

BTS POV

Usłyszeli, że ktoś otwiera drzwi. Poderwali się ze swoich siedzeń. Mieli nadzieję, że to YoonGi. Chłopcy nie spali całą noc niepokoją się o niego. Nie było go u rodziców, miał wyłączony telefon, a menadżer nic nie mówił. Teraz chłopak wpadł jak strzała do dormu i nawet się nie odezwał. Emanował furią i smutkiem. Był jaj bomba zegarowa, która w każdej chwili może wybuchnąć. Patrzyli jak wchodzi do pokoju i aż podskoczyli, gdy zatrzasnął drzwi. Spojrzeli po sobie, nie rozumiejąc co się dzieje.

Z YoonGi od dawna działo się coś złego, o czym im nie mówił. Od początku istnienia zespołu z nikim za bardzo nie rozmawiał. Często znikał na całe dnie i nigdy nie mówił gdzie był. Najdziwniejsze było, że menadżer nie robił mu za to bury. Mężczyzna coś wiedział i na to pozwalał. Chłopacy zastanawiali się o co chodzi. Chcieliby mu pomóc, ale nie mieli jak. Był dla nich jak brat i bolało ich to, że ich od siebie odpycha. Ale rozumieli, że ma taki sposób radzenia sobie z problemami.

Zaraz po YoonGi do dormu wszedł ich menadżer. Był smutny, ale nie zły.

- YoonGi wrócił? - zapytał.

- Hyung, co się dzieje? Dlaczego on się tak zachowuje? - zapytał JiMin.

- Ważne, że jest w domu. Tu niczego nie narozrabia.

- Coś się stało? - zapytał Jin.

- YoonGi musi wam sam o tym powiedzieć.

HoSeok otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale nie było mu to dane. Z pokoju YoonGi dobiegł ich rozdzierający duszę krzyk i odgłosy przewracanych rzeczy. Chłopcy ruszyli w tamtym kierunku, żeby zobaczyć co się stało. Ale zatrzymały ich słowa menadżera.

- Zostawcie go. Potrzebuje być teraz sam.

Spojrzeli na niego zaskoczeni. Nie mogli znieść cierpienia swojego przyjaciela. Dobiła ich też świadomość, że nijak nie mogą mu pomóc.

*****

YoonGi nie wychodził z pokoju do końca dnia. Nie reagował jak ktoś pukał do jego drzwi proponując jedzenie, picie, ucho do wysłuchania. Z pomieszczenia nie dobiegały, żadne odgłosy, a drzwi były zamknięte na klucz. Chłopacy bali się, że coś mu się stało.

JiMin POV

Noc strasznie mi się dłużyła. Średnio co godzinę szedłem pod drzwi pokoju hyung'a i nasłuchiwałem. Jednak nic nie słyszałem. Ani płaczu, ani chrapania, ani tłuczonych rzeczy, nawet oddechu. Zastanawiałem się, czy on w ogóle tam jeszcze jest.

Gdy zobaczyłem go rano krwawiło mi serce. Borykał się z jakimiś problemami i nic mi nie mówił. Boli mnie, że postanowił nas od siebie odsunąć i cierpieć w samotności. Gdy usłyszałem jego krzyk, myślałem że umrę. Wyczuwalna w nim rozpacz, kroiła mnie na kawałki i świeże rany posypywała solą. Chciałbym mu pomóc, ale nie mogę. Mogę tylko obserwować go z boku i mieć nadzieję, że w końcu przyjdzie po pomoc lub wszystko się ułoży po jego myśli i wróci mój dawny hyung.

Była 8 rano, jak YoonGi bez słowa opuścił swój pokój, a potem dorm. Nie zaszczycił nas, siedzących w kuchni ani jednym spojrzeniem. Skończyłem jako pierwszy swoje śniadanie i poszedłem do jego pokoju. Domyślałem się, że po jego wczorajszym wybuchu pokój może nie najlepiej wyglądać, ale widoku jak po tornadzie się nie spodziewałem. Zrzucił wszystko z biurka i półek, nawet swoich ulubionych klawiszy nie oszczędził, a instrumenty były dla niego świętością.

Postanowiłem ogarnąć tu trochę, choć wiem, że może nie spotkać mnie za to podziękowanie. Hyung nie lubi jak ktoś dotyka jego rzeczy. Zacząłem podnosić kolejno rzeczy z podłogi i stawiać je, moi zdaniem, w odpowiednim miejscu. Gdy utorowałem sobie dojście do łóżka, zacząłem je zaścielać. Jednak gdy poruszyłem przykryciem na podłogę spadło jakieś zdjęcie. Zostawiłem kołdrę w spokoju i schyliłem się po zdjęcie. Przedstawiało małą dziewczynkę, może trzy letnią, na tle choinki. Na odwrocie była napisana data 25.12.2014r, Nowy Jork. Co to za dziecko? Jak się bliżej przyjrzeć to była podobna do hyung'a. Miała takie same usta i nos. Może to ktoś z rodziny? Chociaż nie przypominam sobie, żeby hyung miał rodzinę w Stanach. Schowałem zdjęcie do tylnej kieszeni dżinsów, żeby oddać je YoonGi jak wróci.

Dokończyłem sprzątanie, psiknąłem odświeżaczem idzieło było gotowe.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro