>16<

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Próbowałam odepchnąć od siebie chłopaka, ale był za silny. Trzymał mnie mocno za nadgarstki przypartą do ściany. Moje nogi praktycznie były w powietrzu. Co mi pozostało zrobić? Oplotłam swoje nogi wokół ud blondyna, a następnie oddałam jego soczysty pocałunek. Mój język walczył z jego o dominację. Nie chcę wiedzieć ile mi jego śliny zostanie. Zadzwonił dzwonek na kolejną lekcję. Adrien nic sobie z tego nie robiąc pogłębił pocałunek jeszcze bardziej. O ile w ogóle się dało go bardziej pogłębić. Czułam jak podniecenie u chłopaka wzrasta. Pod wpływem chwili jęknęłam głośno w jego usta.

- Adrien! - wydyszałam. Nasze oddechy były nierówne. Nie puścił mnie. Ciągle byliśmy w tej samej pozycji Nasze twarze dzieliło kilka centymetrów.

- Ma-a-ari.. Mari-nette. - jęknął. - Nie wytrzymam.

- Co? - rozszerzyłam oczy. - Opanuj się!

- Marinette! - jęknął i ponownie mnie pocałował. Z czym ma nie wytrzymać? Chyba nie chodziło mu o.. FUCK MARINETTE RATUJ SIĘ.

Przyznaj, że jest niezły. Zaśmiał się głos w mojej głowie.

Oj zamknij się! On tu zaraz zacznie mnie rozbierać!

I tak to zawsze robił wzrokiem. 

Kim ty jesteś? Jedno jest pewne głos był dziewczęcy. Blondyn coraz mocniej na mnie napierał, a ja czułam jak w ścianie powstaje wgięcie w kształcie moich pleców..

- Adrien! - krzyknęłam wyrywając się z pocałunku. - Opanuj swoje emocje.

- Chce Ciebie! - jęknął żałośnie. - Tylko jesteśmy w pieprzonej szkole!

- Marinette i Adrien! - usłyszałam głos jednej z nauczycielek. No i teraz się zacznie. - Co wy robicie?! SĄ LEKCJE, A TO SZKOŁA! No pa Marinette to się tego spodziewałam.

- Ej! - krzyknęłam oburzona. - Niech pani postawi się na moim miejscu!

- Ale ty Adrien? - zignorowała mnie. Przekręciłam oczami. Nie pierwszy i nie ostatni raz. - Odsuń się od niej!

- Nie!

- Odsuń!

- Nie!

- Adrien!

- No erekcje mam! - krzyknął, a ja przyparta do ściany wybuchnęłam śmiechem. Mina nauczycielki była bezcenna. Patrzyła raz na mnie, a raz na blondyna, który się do mnie szeroko uśmiechał. - Ale ty wiesz, że ja Cię tam napieram?

- Wiem. - zaśmiałam się.

- Podoba Ci się? - mruknął, a ja zaczęłam się dusić.

- Właśnie nic tam nie czuje. - to nie była prawda. Czułam i to doskonale. 

- Idźcie... Po prostu idźcie. - jęknęła nauczycielka i szybko zniknęła z korytarza. Spojrzałam wyczekująco na blondyna. Nachylił się do kolejnego pocałunku.

- Nie! - krzyknęłam. - Teraz mnie puścisz, a ja spokojnie sobie zwinę z lekcji.

- A może ja nie chcę Cię puszczać?

Gratuluję Ci Marinette. Chciałaś się nim pobawić, a on teraz ma przyjemności. Musisz się wziąć w garść dziewczyno! I nie gadać do siebie!

Spojrzałam w hipnotyzujące zielone tęczówki chłopaka, które momentalnie pociemniały. W tym blondynie jest coś co mnie do niego pociąga. Jak jakiś magnez i metal. Nigdy nie był taki zawzięty. Podobało mi się to. Ale nie mogę sobie na za wiele pozwalać. W końcu to mój wróg. Tak? Jeszcze niedawno nim był... To się nie zmieniło, prawda?

- Nienawidzę Cię.

- A ja Cię kocham.

- Bez wzajemności. - uśmiechnęłam się, a chłopak roześmiał się i opuścił mnie na ziemię.

- Mam nadzieję, że to powtórzymy..

- A ja nie mam. Narka! - krzyknęłam i udałam się w kierunku wyjścia ze szkoły. Coś czuję, że czeka mnie długi monolog Tikki...

***

Hey!

Co tam? xD

Dziękuję Wam za wszystko ^^

Zostawcie po sobie ślad ;D

Sashy ;3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro