>6<

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Lekcja, której nienawidzą dziewczyny z okresem.

Lekcja, która sprawia, że niszczymy swój wygląd.

Lekcja, która nas ośmiesza.

W-F. Damsko-męski. 

Stałyśmy w rządku i po kolei odliczaliśmy. Co mnie natchnęło by ćwiczyć? Może chciałam się pochwalić jakie mam zajebiste gładkie nogi. Tak.. Marinette. To jest ten powód. Facet postanowił byśmy się dobrali w pary. Z chłopakami. Ale, że żadna dziewczyna nie chciała zrobić tego "pierwszego kroku" wkurzył się i sam nam dobrał po partnerze. Trafiłam na wysokiego niczego sobie bruneta.

- Ej! Ja nie chce być z nią! - krzyczał blondyn odsuwając od siebie Chloe. Zaśmiałam się. I dobrze mu tak.

- Co Cię tak śmieszy? Panienko Cheng? - trener podszedł do mnie. - Ty się zajmiesz panem Agreste.

Rozszerzyłam oczy. Nie, nie, nie, nie...

- O tak! - krzyknął blondyn i podbiegł do mnie.

- NIE! - odsunęłam się od niego.

- Tak kochana! - zaczęłam uciekać. Jak na złość biegł za mną.

- To nie berek! Uspokójcie się! - wrzasnął nauczyciel.

Posłusznie stanęłam w miejscu. Rozpędzony blondyn nie zdążył zahamować i upadł odbijając się od moich pleców. Uśmiechnęłam się szeroko.

- Dzisiaj będą nieco inne zajęcia. Znacie pewnie zabawę w lustro.. - już dalej nie słuchałam. Nie miałam ochoty. Za to patrzyłam jak blondyn siedzi po turecku na ziemi. Jego włosy ułożyły się w artystyczny nieład. Oczy wydawały się być zaciekawione i ciemniejsze niż zwykle. Usta wykrzywiały się w delikatnych uśmiechu, a nieskazitelna cera błyszczała pod wpływem potu. Czy ja właśnie gapię się na... FUJ! - więc zaczynacie!

- To kto jest lustrem? - zapytałam.

- Może ty. - zrobił brewki. Wzruszyłam ramionami ignorując jego gest i zaczęłam robić to samo co blondyn. - Wiesz ja zawsze całuję swoje odbicie. - powiedział. Zaczął się przybliżać. Odepchnęłam go.

- A ja jako lustro o zdrowym rozsądku potrafię nakopać Ci do dupy. - chłopak zaśmiał się.

Było w nim coś niezrozumiałego dla mnie. Blondyn tak jak Felix. Zielone oczy takie jak Felix'a. Nieskazitelna cera, uśmiech, gesty. Wszystko takie jak u Felix'a. Jest tylko jedno "ale". Felix nie miał brata. Podobnie jak Adrien. Blondyn nigdy nie chwalił się rodzeństwem.

Po chwili zamieniliśmy się. Chłopak zaczął powtarzać moje gesty. Czyj to był pomysł?

- Co się stało Mari, że bez mocnego makijażu? - spytał z zadziornym uśmiechem. - Czyżby mój komplement, że bez niego jesteś piękniejsza zadziałał?

- Chciałbyś. Mari mówią do mnie tylko wybrańcy.  - prychnęłam. - Skończyły mi się czarne kolory. - wzruszyłam ramionami.

Nie mogę mu powiedzieć, że namówiła mnie do tego moja mała opiekunka. Pomyślałby, że jestem wariatką, a co gorsze rozpowiedziałby mój mały sekret - Tikki. Chociaż..

- Taka mała opiekunka mnie namówiła. Lata, jest czerwona i wkurzająca jak ty. Pasujecie do siebie. - pokazałam mu język.

- Przez nienawiść do miłości kochana. - mrugnął do mnie. Przekręciłam oczami.

- Odwal się ode mnie w końcu.. - jęknęłam. - Co ja Ci zrobiłam.

- Zawróciłaś mi w głowie. Maleńka.

- Przestań do mnie tak mówić Felix! - krzyknęłam, a on rozszerzył oczy. Czy ja to powiedziałam na głos? 

- Kto? - zdziwił się. 

- Nie ważne. - burknęłam i wróciłam do mojego zajęcia. Pozowania przed lustrem.

Dlaczego tak... zareagowałam? Maleńka. Zawsze mówił tak do mnie. Zawsze mnie z tym wkurzał. To, że byłam niższa od niego nie znaczy, że mógł mnie jeszcze bardziej poniżać. Kiedy opuścisz moją głowę? Felix...

***

Hey!

Kolejny rozdział xD yeeey xD

Zostawcie po sobie ślad ;)

Sashy ;3

/PS oczywiście na Bye Bye Little Butterfly mówiłam o nowej książce. Że już mam w planach u wg wszystko.. To jest prototyp okładki xD (MOŻE JĄ ZMIENIĘ)

Jak skończyłam ogarnęłam, że tam "biedronka i czarny kot" nie będą... no tymi postaciami, ale chyba tak zostawię xD

Może być? Czy... Coś zmienić?



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro